Podręcznik potrzebny na dziś 

Dla nikogo, kto choć w jakiś sposób jest związany ze szkołą, nie jest tajemnicą, że praktycznie we wszystkich szkołach okresowo brakuje poszczególnych podręczników. W szkołach polskich na Litwie problem ten o tyle jest aktualniejszy, że mamy dodatkowe trudności: tłumaczenie podręczników, a co za tym idzie - wyższe koszty. W dobie kryzysu i powszechnego obcinania asygnowań, niestety, na oświatę też, władze oświatowe poszły drogą najmniejszego oporu: po prostu postawiły rodziców przed faktem, że w państwie deklarującym nieodpłatne nauczanie podręczniki będą w większej mierze finansowane przez rodziców. Co do polskich szkół, została podjęta jeszcze bardziej drakońska decyzja: tłumaczy się je, o ile zbierze się minimalna liczba zamówień na poszczególny podręcznik (np. 2 tys. egzemplarzy); władze oświatowe zakładają też, że dla klas starszych podręczniki nie będą tłumaczone.

Co my na to? Ano, trzeba przyznać, że w szkołach polskich na taką sytuację zareagowano bardzo praktycznie i rzeczowo. Wiadomo, że nie każdego, dalece nie każdego rodzica stać na kupno podręczników dla ucznia na sumę oscylującą w granicach kilku setek litów. W szkołach powstały więc fundusze, na które rodzice wpłacają po 30-50 litów. Składki zebrane w ubiegłym roku szkolnym zostały przeznaczone na zakup niezbędnych podręczników. Oczywiście, nie na wszystkie tych pieniędzy wystarczyło, choć były łączone z asygnowaniami państwowymi (po 10 Lt na ucznia oraz dodatkowymi środkami, które szkoły otrzymały po zlikwidowaniu drugiej tury wyborów parlamentarnych). Co mamy w efekcie? Niestety, podręczników nadal brak. Najdrastyczniejsza sytuacja jest z podręcznikami historii, geografii (to znaczy z tych przedmiotów, które władze oświatowe chciały zaaplikować szkołom jako wykładane w języku państwowym) oraz matematyki (ten brak tłumaczy się wyżem demograficznym w klasach średnich oraz podręcznikami dla klas starszych, na które rząd nie ma zamiaru łożyć). W niektórych szkołach, w związku z przejściem do nich uczniów szkół podstawowych, zabrakło nawet podręczników z języka i literatury polskiej. Okazało się, że niedawno wydane oryginalne podręczniki muszą być znów wznowione. Szkoły z zaistniałej sytuacji znajdują różne wyjście: kserują, powielają posiadane egzemplarze; niektóre zamawiają podręczniki litewskie i jest tak, że dziecko nawet dostatecznie dobrze znające język litewski ucząc się np. historii starożytnej najpierw zajęte jest tłumaczeniem poszczególnych nazw przedmiotów, terminów, a dopiero później zabiera się do poznania treści. Nie sprzyja to, bezspornie, zainteresowaniu przedmiotem. 

Z tymi brakami borykające się szkoły nie są samotne, swój udział w rozwiązaniu kwestii braku podręczników deklaruje Stowarzyszenie Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie „Macierz Szkolna” i powołany przy niej Fundusz na rzecz podręczników. O tym, co się udało im już zrobić po upływie pół roku od założenia Funduszu w tak nie cierpiącej zwłoki sprawie - dzieci wyrastają i luk nie da się nadrobić - poinformował nas prezes „Macierzy Szkolnej” i członek Funduszu Józef Kwiatkowski. 

Otóż warto przypomnieć, że środki na urzeczywistnienie swych celów Fundusz - jak to się już stało tradycją - miał zamiar zdobywać w Polsce. Mowa była o setkach tysięcy złotych polskich. Rozmowy prowadzono na najwyższym szczeblu - z marszałkiem Senatu, w Ministerstwie Edukacji, we „Wspólnocie Polskiej”. Sprawie przytakiwano, obiecywano, tyle, że napomykano o tym, iż chodzi o podręczniki dla dzieci podatników Państwa Litewskiego. Trudno nie przyznać tym uwagom racji... Tyle, że myśmy już zwykli ze status quo, że mamy być lojalnymi obywatelami (co i raz tę nielojalność nam się zarzuca), a o zaspokojenie swych życiowych spraw i... konstytucyjnych praw powinniśmy zabiegać poza granicami kraju, byle po cichu i bez płaczu, jak to miało miejsce podczas letniej akcji zbierania środków dla dzieci polskich na Litwie, udekorowanej litość budzącymi plakatami. To się naszym władzom nie spodobało i darczyńcy musieli bić się w piersi i przepraszać, że przesadzili z tą biedą, zresztą w najlepszej intencji - chcieli zdobyć jak najwięcej pieniędzy.

Ale wróćmy do podręczników. Tegoroczna kwota wyasygnowana (prawda tylko jako deklaracja) na podręczniki wyniosła nieco ponad 20 tysięcy USD. Fundusz postanowił je przeznaczyć na wydanie historii dla klasy VII i VIII. Z wydawnictwem KRONTA po dość długich osobistych pertraktacjach udało się podpisać korzystną umowę (pozwolono wykorzystać własnych tłumaczy, tzn. z byłego wydawnictwa podręczników „öviesa”, co znacznie obniżyło koszty wydania) i już wkrótce po 2,5 tys. tych podręczników ma się ukazać. Koszt jednego wyniesie 23 Lt, litewskie wydanie kosztuje 18 Lt. W planach Fundusz ma zamiar ubiegać się o otrzymanie zapewnienia sfinansowania dalszych 5 podręczników dla klas IX- X - historii, biologii, chemii. Dążyć też będzie do uzyskania funduszy na tłumaczenie podręczników dla klas starszych. Polityczna decyzja aprobująca ten krok już zapadła we „Wspólnocie Polskiej”. A gdy jest poparcie moralne idei, można mieć nadzieję na jej sfinansowanie. Niestety, pieniądze nie są tak operatywnie przekazywane, jak tego wymaga pilność sytuacji. Wypada przyjąć to ze zrozumieniem, bowiem i tak jest to wielki obowiązek, jaki bierze na siebie Polska. Z kolei tu na miejscu wypada się zastanowić nad tym, czy te podręczniki mają być nieodpłatnie przekazane dla szkół. W ubiegłym roku szkolnym tak właśnie postąpiono z podręcznikami muzyki dla klas 5-8. Rozdano 15 tysięcy egzemplarzy. Niby jest to słuszne, ale nawet symboliczna opłata, pozwoliłaby Funduszowi zatroszczyć się o wydanie, niech nawet jednego, kolejnego podręcznika. 

Co do polityki władz oświatowych Litwy w sprawie wydawania podręczników dla szkół mniejszości, to wygląda ona tak, że szkoły polskie na równi ze wszystkimi otrzymają określone fundusze, za które będą mogły zamówić potrzebne podręczniki. Że te możliwości będą mniejsze niż szkół litewskich, dla których podręczniki są tańsze, oczywiste. Ale tym nikt się zbytnio nie przejmuje. Tłumaczone będą te podręczniki, na które wpłynie wystarczająco duże zamówienie. Więc szkoły nasze muszą się kooperować, by z roku na rok zamawiać większą ilość jednego rodzaju podręczników. Tego roku ministerstwo oświaty podjęło się wydania 5 pozycji dla klas VII i VIII: biologii, geografii, matematyki. Z nich ukazała się jedynie matematyka dla klasy VIII. Takie tempo nikogo nie może zadowolić. Ale na każde uwagi ministerstwo ma jedną odpowiedź: brak środków. 

Podsumowując sytuację z podręcznikami można stwierdzić, że podobnie jak w każdej innej dziedzinie, tak i tu, jedynie dzięki inicjatywie samych zainteresowanych da się zaradzić brakom. Kwestia podręczników jest bardzo ważna i nie może być odwlekana, bo dzieci już dziś czekają na podręcznik. Jutro będzie im potrzebny kolejny... Czas upływa, a dzieci dorastają... 

Janina Lisiewicz


Wstecz