10-lecie „Liry” 

Lekcja historii 

Różnie nas w ciągu lat uczono historii. W czasach niezbyt odległych skutecznie ją zakłamywano, dziś też poszczególni politycy czy pseudodziałacze próbują ukroić ją na swoje kopyto... Poznać historię swego narodu, kraju w autentycznej oprawie niekiedy może nam pomóc niby niezwykły „nauczyciel” - pieśń. Właśnie taką lekcję historii mieli landwarowianie oraz goście miasteczka podczas jubileuszowego koncertu 10-lecia miejscowego akademickiego chóru „Lira”, działającego pod kierunkiem znanego na Wileńszczyźnie kierownika zespołów dziecięcych Władysława Korkucia. 

Koncert jubileuszowy rozpoczęła „Lira” uroczystą „Bogurodzicą” - pieśnią rycerstwa polskiego i poprzez piosenki powstaniowe, walk niepodległościowych, legionowe prowadząc nas do Niepodległej Ojczyzny. Tragiczna historia Niepodległej już nam brzmiała w partyzanckich pieśniach II wojny światowej, chlubnych walkach żołnierza polskiego na jej frontach wschodnim i zachodnim ze słuchaną na stojąco „Czerwone maki”. Była też „Rota” symbolizująca nasze odrodzenie...Pieśni o ziemi ojczystej i mowie. A wszystko to przeplatane komentarzem historycznym i deklamacją, stworzyło bardzo swojski i patriotyczny obraz dorobku zespołu. Udana współpraca z kapelą, życzliwe przyjęcie sali, która też śpiewała wspólnie poszczególne utwory, życzenia i kwiaty od przyjaciół z Macierzy, z dalekiego i bliskiego sercom Połańca, koła ZPL, AWPL, miejscowej szkoły polskiej, władz miasteczka - mer Landwarowa zaszczycił swą obecnością jubileusz zespołu - nadały koncertowi szczególnej rangi. 

„Lira” szła do swego jubileuszu poprzez naprawdę imponujące trasy koncertowe, odwiedzając nie tylko miasteczka i wsie Wileńszczyzny, uczestnicząc w imprezach. Zespół uświetniał swym śpiewem obchody Niepodległości Państwa Polskiego na Rossie, upamiętniania kaźni Rodaków w Ponarach, udokumentowania miejsc zasłużonych dla Wilna i kultury ojczystej Polaków, słowem, wszędzie tam, gdzie pieśń narodowa powinna brzmieć. Ale była też niezapomniana podróż przez Europę do słonecznej i drogiej dla Polaków Italii: do Ojca Świętego i na Monte Cassino. Nie raz i nie dwa odwiedziła „Lira” Macierz, a to głównie za sprawą oddanych i wiernych przyjaciół. Oto i tego roku na zaproszenie księdza prałata Cisaka wzięła udział w Zlocie Sybiraków. Gościła też dzięki swej wiernej przyjaciółce pani Małgorzacie Bonarek z Towarzystwa Pomocy Polakom na Wschodzie w Tarnobrzegu, w zaprzyjaźnionym Połańcu. To dzięki uprzejmości dyrektora poczty w Tarnobrzegu ukazał się folderek jubileuszowy zespołu, a sama uroczystość mogła wypaść tak świetnie za sprawą przedstawicieli samorządu Połańca, którego delegacja na czele z sekretarzem Mieczysławem Machulakiem gościła na Wileńszczyźnie. Też dzięki nim miała „Lira” nagranie zrealizowane przez Radio Kielce w kościele w Połańcu. 

Chór akademicki, jakim jest „Lira”, w swych szeregach zrzesza dziś, rzec można, trzy pokolenia: osoby w wieku starszym, średnim oraz młodzież szkolną, która na próby przybywa z niezbyt odległego Ludwinowa. Dzieci z ludwinowskiej szkoły bardzo poważnie traktują swój udział w chórze i to niezmiernie cieszy kierownika zespołu, który uważa, że jak są dzieci, to zespół będzie istniał, bowiem rośnie godna zamiana, przejmowane są nastroje i tradycje, a to jest niezwykle ważne. Zresztą „Lira”, rzec można, powstała za przykładem szkolnego zespołu dziecięcego „Prząśniczka”, który pan Władysław Korkuć miał szczęście założyć. To patrząc na udane popisy dzieciaków pani Krystyna Łukaszewicz podsunęła kierownikowi myśl, że osoby dorosłe też mogłyby śpiewać... No i tak ta śpiewana lekcja historii trwa do dziś... Oby nam jeszcze trwała przez długie, długie lata.

Janina Lisiewicz 

Wstecz