MIKSER
KULTURALNY
Radiowi „Chłopi” prześcignęli oczekiwania
Wilnianie, którzy szczelnie wypełnili salę Teatru Młodzieży, nie zawiedli się. Spektakl radiowy „Chłopi” na podstawie powieści Władysława Stanisława Reymonta, zrealizowany przez Polskie Radio BIS i Teatr Polskiego Radia, to przedstawienie zrobione - jak określili widzowie - „z głębi serca”, a jego oryginalna forma, wspaniałe aktorstwo, piękne polskie słowo nagrodzone zostały powstaniem z miejsc i burzą oklasków. Do tego, gdy odtwórczyni roli Dominikowej - Katarzynie Łaniewskiej po skończonym przedstawieniu Ignacy Gogolewski (Narrator) w imieniu zespołu aktorów i realizatorów złożył życzenia imieninowe, a ona powiedziała, że przyjazd do Wilna jest najpiękniejszym prezentem, jaki kiedykolwiek otrzymała w ciągu swej 45-letniej kariery scenicznej, salę ogarnęło autentyczne wzruszenie.
Oto ważne powody przybycia „Chłopów” do Wilna: Rok Reymontowski i 75. rocznica Polskiego Radia. Ten drugi sprowadził do nas grono radiowców na czele z prezesem Zarządu PR Ryszardem Miazkiem. Organizatorem przedsięwzięcia był Instytut Polski w Wilnie. Miejmy nadzieję, że doprowadzi on do skutku obietnicę gości zaprezentowania w przyszłym roku na wileńskiej scenie radiowej „Balladyny” Juliusza Słowackiego.
Krzysztof Zanussi w Wilnie
Tym razem powodem przybycia do Wilna znakomitego reżysera stała się premiera w naszym mieście jego najnowszego filmu pt. „Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową”. Niedawno obraz ten (kooprodukcja z Francuzami) zdobył główną nagrodę Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Moskwie - Złotego Świętego Jerzego. Film, opowiadający o losie chorego na raka lekarza (w tej roli wystąpił Zbigniew Zapasiewicz), zwyciężył w konkurencji z 16 dziełami. W ten sposób Zanussi uzupełnił własną bogatą kolekcję międzynarodowych nagród filmowych. Od tego czasu obraz z wielkim powodzeniem wyświetlany był w Europie, Azji i Ameryce. Reżyser zaliczany jest do głównych przedstawicieli tzw. kina moralnego niepokoju. Nasi widzowie znają go z filmów: „Barwy ochronne”, „Cwał”, „Spirala”, „Sprawy rodzinne”, „Struktura kryształu”, „Rok spokojnego słońca” i in. Premiera najnowszego jego dzieła odbyła się w największym kinie wileńskim - „Lietuva”. Reżyser po projekcji filmu spotkał się z publicznością.
Powiedział m.in., że marzeniem reżysera jest zobaczenie pełnej sali i w Wilnie oczekiwanie to się spełniło. Jest to film o nawróceniu i odzyskaniu nadziei, nie należący do przyjemnych, ale zmuszający widza do głębokich przemyśleń, zastanowienia się nad sensem życia. I, jak zazwyczaj u Zanussiego, znakomicie zrobiony.
Zabawy przy choinkach
W tym roku, jak nigdy dotąd, bardzo wcześnie choinka bożonarodzeniowa zawitała na Plac Ratuszowy w Wilnie. 27 listopada drzewo już zostało ustawione. Przywędrowało z Zakretu, miało więc krótką drogę do przebycia. Ma 15 metrów wysokości i liczy 32 lata. Jest przepiękne: wysmukłe, z równomiernie rozłożonymi gałęziami, gęsto pokrytymi różowo-brunatnymi szyszkami. Najważniejsza choinka wileńska upiększona została girlandami elektrycznych żaróweczek oraz złocistymi i srebrzystymi dzwoneczkami. Druga stanęła na Placu Katedralnym. Jej szata jest skromniejsza od „ratuszowej”, ale jest od niej starsza: i pokonała dłuższą drogę - z okolic Migun. Podobno coraz trudniej jest w litewskich lasach o odpowiednie drzewo. Prowadzony w latach minionych bezmyślny wyręb doprowadził do tego, że trzeba pilnie szukać, aż się natrafi na okaz, który w pełni odpowiada sporym przestrzeniom placów wileńskich.
Zgodnie z tradycją, przy głównej choince stolicy odbędzie się wiele imprez artystycznych i rozrywkowych na Boże Narodzenie oraz na pożegnanie starego i powitanie nowego wieku, a potem w czasie karnawału. W latach ostatnich wilnianie, których z reguły nie stać na zabawy sylwestrowe w drogich lokalach, przychodzą gremialnie na Plac Ratuszowy. Bawią się doskonale...i pilnie uważają, żeby nie spadła im na głowę butelka po szampanie lub pod nogami nie wybuchła złośliwie podrzucona petarda.
Za stosunkowo przyzwoitą cenę można też spędzić parę godzin wieczoru noworocznego w salach koncertowych lub w kościołach, gdzie organizowane są wieczory muzyczne z udziałem najlepszych zespołów i solistów. Tradycyjnie największa gala będzie miała miejsce w Operze Wileńskiej: 31 grudnia grana będzie (tradycyjnie) „Traviata” Verdiego.
Ocalone żydowskie nuty
Czym było Wilno dla żydowskiej kultury, wiadomo. Nawet w najtragiczniejszym okresie dla miasta i żydowskiej społeczności od wieków je zamieszkującej - latach drugiej wojny światowej - kultura ta kwitła. W dzisiejszym teatrze „Lélé” działał w czasie okupacji Teatr Getta Wileńskiego z zespołem dramatycznym, operą, operetką, orkiestrą symfoniczną, a nawet rewią. Jednoczyły te zespoły wielu niezwykle utalentowanych ludzi. Niemal wszyscy zginęli w Ponarach, lecz głos zamordowanych nie zamilkł. Zostały piosenki. Skrupulatnie je zbierano i oto na scenie dawnego teatru getta zaprezentował je wilnianom gość z Sopotu - Andre Ochodło i jego grupa muzyczna z teatru-atelier im. Agnieszki Osieckiej. Niezwykle piękne i wzruszające utwory o Wilnie, pustych wileńskich ulicach, mieście bez dzieci i umarłych żydowskich domach. Proste, melodyjne, smutne, nie pozbawione czasami optymizmu. Doskonała interpretacja Andre Ochodło.
Wesoło i skocznie
Po raz trzeci Apolonia Skakowska - prezes-dyrektor Centrum Kultury Polskiej na Litwie im. Stanisława Moniuszki zorganizowała Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych. Jej zdaniem, wszyscy tegoroczni uczestnicy zaprezentowali się na poziomie. Ma nadzieję, że dobry przykład zaowocuje i ludzie muzykujący, a takich mimo wszystko sporo jest na Wileńszczyźnie, zaczną się łączyć w zespoły. A zatem ufajmy, że na czwartym festiwalu ujrzymy kolejnych debiutantów. Miniony festiwal dowiódł, że wśród widzów jest sporo miłośników śpiewu i muzyki granej przez wiejskich muzykantów: wesołej, skocznej, bezpretensjonalnej.
Dworek w Sulejówku
Tę kartkę ze starym zdjęciem na stronie tytułowej otrzymaliśmy z Warszawy. Zawiera ona następujący tekst: „Fundacja Rodziny Józefa Piłsudskiego ma zaszczyt zawiadomić, że w dniu 10 listopada 2000 r. Miasto Sulejówek przekazało uroczystym aktem notarialnym Dworek „Milusin” na cele utworzenia Muzeum Rodzinnego Józefa Piłsudskiego w Sulejówku”.
Dodajmy od siebie, że „batalia” o dworek trwała długie lata, a z uporem godnym podziwu i konsekwentnie zabiegały o to córki Marszałka - Wanda Piłsudska i Jadwiga Jaraczewska, gromadzące w ciągu dziesięcioleci pamiątki po słynnym Ojcu, które znajdą się w zbiorach muzeum.
W Instytucie Polskim w Wilnie w przededniu rocznicy Odzyskania Niepodległości przez Polskę wyświetlono film dokumentalny zrealizowany w 1937 roku pt. „Sztandar Wolności”. Szkoda tylko, że podczas sekwencji opowiadających o wkroczeniu wojska Lucjana Żeligowskiego do Wilna, przepadł dźwięk. Wilnianie licznie stawili się do Instytutu, by obejrzeć ten dokument historyczny o prawdziwych wydarzeniach poprzedzających odzyskanie przez Polskę niepodległości, o pierwszych latach odrodzonego Państwa Polskiego i o marszałku Józefie Piłsudskim. Przed filmem głos zabrał attache wojskowy RP płk Włodzimierz Marzęda.
Historyk sztuki mgr Jolanta B. Kucharska z Instytutu Sztuki PAN w Warszawie (m. in. publikowała się na łamach „M.W.”) zwraca się do czytelników z prośbą o podanie bliższych szczegółów dotyczących zamieszczonego niżej zdjęcia. Zrobione zostało jesienią 1944 roku przez Jana i Janusza Bułhaków. Przedstawia fragment ulicy Zamkowej. Kim są ludzie podążający w kierunku Placu Katedralnego? Czekamy na informacje (na adres „Magazynu Wileńskiego” lub telefonicznie: 42-77-18).
Tę kartkę przysłał do redakcji Wacław Wiłkojć - kiedyś mieszkaniec Święciańskiego na Wileńszczyźnie, w czasie wojny służył w lotnictwie w Anglii, a po jej zakończeniu zadomowił się w Nottingham. Parokrotnie odwiedził Wilno i swe rodzinne strony. Pan Wacław pisze: Polacy nazwali ten stary bar Jerozolimką. Tutaj w czasie II wojny światowej umawiali się z Angielkami na randki. Jeżeli na spotkanie któryś z nich nie przyszedł, znaczyło, że nie wrócił z lotniczej wyprawy... A Jerozolimka stoi nadal...
Katedra tekstylu Litewskiej Akademii Sztuk Pięknych w tym roku obchodzi 60-lecie działalności (od 1940 - w Kownie, a od 1951 - w Wilnie). Z tej okazji czynnych było w różnych stołecznych galeriach szereg wystaw, obrazujących drogę, jaką przebyła nasza tkanina artystyczna w ciągu minionego okresu. Największe sukcesy odnosiła, gdy katedrą kierował prof. Juozas Balćikonis (w ciągu niemal 38 lat, do roku 1989). Dziś moda na ozdabianie obiektów o przeznaczeniu publicznym gobelinami niemal minęła. A szkoda. Nadają one charakter wnętrzu, wiele ciepła, a ponadto zamówienia dopingowały artystów do twórczych poszukiwań. Mają oni jednak nadzieję, że dzięki imprezom jubileuszowym tkanina artystyczna wróci do łask.
„ Wigilia Polska na Litwie” - tradycyjny wieczór z opłatkiem, od wielu lat organizowany przez Centrum Kultury Polskiej na Litwie im. Stanisława Moniuszki, odbył się w Domu Nauczyciela. Przy okazji zaprezentowano m. in. wystawę prac artystów zrzeszonych w Związku Plastyków Polskich na Litwie „Elipsa”, poświęconą postaci Władysława Stanisława Reymonta.
Jedna z czterech waz dekoracyjnych, zdobiących barokową bramę bazyliańską - wspaniałe dzieło zasłużonego dla Wilna architekta Krzysztofa Glaubitza - runęła. Ogółem cztery jednakowe wazy zdobią bramę. Szczęście, że nikomu nic się nie stało. „Latająca” dekoracja wróciła na miejsce.
Odbył się kolejno drugi dobroczynny wieczór muzyczny, podczas którego zbierano datki na odnowę Cmentarza Bernardyńskiego. Całodzienna ulewa sprawiła, że na koncert do d. Pałacu Chodkiewiczów - Wileńska Galeria Obrazów - stawiło się około 50 osób. Zebrano, podobnie jak poprzednio w kościele bernardyńskim, blisko 900 Lt. Akcja, rozpoczęta przez Instytut Polski w Wilnie i Państwową Komisję Ochrony Zabytków RL, będzie kontynuowana.
Halina Jotkiałło