Powyborcze rozważania

Na słusznej drodze...

     Wybory samorządowe, wokół których było wiele poruszenia również wśród społeczności polskiej na Litwie, szczęśliwie się odbyły, wyniki zostały zatwierdzone, skomentowane. Akcja Wyborcza Polaków na Litwie, a wraz z nią również społeczność polska świętuje sukces. Zorganizowana kolejna cyniczna kampania przeciwko jedynemu reprezentantowi Polaków w wyborach, kolejny raz poniosła sromotną porażkę. Nasi ludzie potrafią jednak odróżnić ziarna od plew. Powielane oszczerstwa i pomówienia odegrały raczej odwrotną od zamierzeń ich autorów rolę. Zbyt już wszystko grubymi nićmi było szyte, no bo i jak inaczej scalisz te wymysły, szczere kłamstwa i wizje szczęścia dla ludności polskiej jeżeli na Wileńszczyźnie pełnię władzy lokalnej przejmą na siebie partie litewskie. Zbyt fałszywie grała ta fujarka, nawet nie grała, tylko jakieś gwizdy i piski wydawała jakby była gwizdkiem pastusim. Stało się więc tak, jak być powinno.
     Samorządy rozpoczęły pracę, trwa proces formowania władz, a gdzie jest to konieczne - również koalicji, również z tymi partiami, które do swych spisów, niby koni trojańskich, wciągali przysłowiowych zacharzewskich, malując ich na prawdziwych „integrujących się” Polaków-bohaterów. W większości swej sprzedajni bohaterowie zostali za burtą, ale partie są, z którymi wszystkie wspólne sprawy powinniśmy i możemy rozstrzygać wspólnie...
Myślę, że jesteśmy świadkami początku fenomenalnych zmian zachodzących dziś w społeczeństwie litewskim: Polacy zaczynają być postrzegani jako równoprawni partnerzy. Tak, mają te lenkasy swe ambicje, swe interesy narodowościowe, tak, nie chcą się „integrować” (czyt.: asymilować), tak, walczą o swe polskie szkoły, podręczniki, sprzeciwiają się rozdrobnieniu ludności polskiej pod płaszczykiem reformy administracyjnej itd., ale jest to siła zorganizowana, potrafiąca - nawet wbrew rozmaitym szykanom i sztucznie stwarzanym przeszkodom - wygrywać wybory, z powodzeniem kierować nawet największymi rejonami w kraju - trzeba więc z nimi się liczyć. A to znaczy wspólnie, jak równy z równym, siadać i prowadzić rozmowy. I o to chodzi. Przyklasnąć należy więc powstającym koalicjom z udziałem Polaków w samorządach Wilna, rejonu trockiego czy święciańskiego. Byle trafili tam odpowiedni ludzie, którzy nie zapomną kto i po co ich tam skierował. Chociaż, jak na razie, nie ma podstaw do takich obaw, ale przestroga nigdy nie zaszkodzi. 
    I jak w tym miejscu pominąć wszystkie te „nauki”, którymi nas zza miedzy karmiono przez dziesięciolecie, wyzywając od ciemnogrodu, nacjonalistów, piłsudczyków (!?), czy komunistów, oskarżając o budowanie polskich get-szmet i różnych rzeczy strasznych. Mieliśmy wszyscy już 10 lat temu zostać „europejczykami”, „integrować się”, a po polsku - kto już bardzo chciał, mógł się modlić (czasem też, by ksiądz nie słyszał) czy z żoną pod kołdrą zamienić słówko. I nie o Litwinów tu chodzi, oni swoich interesów pilnują i nie ma tu czemu się dziwić. Chodzi o polonofobię pewnych sił w Polsce, która jak ośmiornica ramionami swymi sięga również Litwy, organizuje prowokacje z pomocą miejscowych judaszy, wyszukuje miejsc słabszych żądląc boleśnie. Gdy nie wszystko udaje się załatwić skrycie, to mogą nawet się ujawnić. Ostatnio, na przykład, przed wyborami przybyli na Wileńszczyznę reprezentanci Unii Wolności z Warszawy, zaproszeni przez litewskich liberałów, aranżując kilka spotkań z wyborcami... 
    Trudno jest i siły nierówne. Raz zasiana widacczyzna, jest nadal kultywowana, przybiera nawet formy „gry bez reguł”, by tylko udowodnić swe głupie racje i błędnie rozumianą „europejskość”. Czasem powstaje obawa, czy nasi ludzie zaangażowani bezpośrednio w tę walkę „ze swoimi” nie będą pewnego razu mieć wszystkiego dość. Nie mają takiego prawa, ale gdy kolejny raz zorganizowanej społeczności polskiej zada się kuchennym nóżem cios w plecy? (Jak to uczynił ostatnio pewny osobnik zwany „Wielkim „Prezesem”... o tym na str. 5). Prowokatorzy, płatni najmici, czy po prostu głupkowaci, ale agresywni i zaślepieni prywatą osobnicy działający zza węgła są też niebezpieczni.
Okażmy więc poparcie tym ludziom, którzy stawiają im dzisiaj czoła, powiedzmy zgodnym chórem: „Jesteście na słusznej drodze! Tak trzymać!” 

Maciej Michalski

Wstecz