Na bieżąco

Litewski optymizm w sprawie rozszerzenia NATO

Po zamachu terrorystycznym w USA proces rozszerzenia NATO nie zostanie wstrzymany - sądzą litewscy politycy.

„Rozszerzenie NATO oznacza również poszerzenie strefy stabilności i to jest logiczny powód, dla którego, uważam, proces ten nie zostanie wstrzymany, a, być może, nawet przyśpieszony” - uważa minister ochrony kraju Linas Linkevićius.

„Dzisiaj, kiedy wydarzenia zmieniają się bardzo szybko, trudno przewidzieć priorytety NATO. Ale najdogodniejsze obecnie dla Litwy jest zakładanie, że po 11 września polityka Zachodu w zasadzie się nie zmieniła, że Zachód pozostaje wierny składanym wcześniej deklaracjom. W przeciwnym przypadku oznaczałoby to, że terroryzm zwyciężył” - powiedział politolog, poseł Egidijus Vareikis.

Zdaniem wiceprzewodniczącego Sejmu Gintarasa Steponavićiusa, powodem do optymizmu w sprawie rozszerzenia NATO jest też reakcja Rosji na wspólne starania Zachodu o utworzenie koalicji antyterrorystycznej i zmiana stosunku do samego Sojuszu.

„Fakt, że w państwach WNP lądują NATO-wskie samoloty, moim zdaniem, świadczy o tym, że wkroczyliśmy w jakościowo nowy etap współpracy na rzecz obrony zbiorowej. Wydaje mi się, że w obliczu tych wydarzeń proces rozszerzenia NATO zostanie przyśpieszony” - uważa Steponavićius.

„Deklaracje Rosji o współpracy z Sojuszem są dobrym znakiem dla Litwy. Co prawda, Rosja ciągle opowiada się przeciwko rozszerzeniu, ale jej komentarze nie są już tak radykalne i drastyczne jak dotychczas” - twierdzi minister Linkevićius.

Politolog Vareikis nie sądzi, że „pomiędzy Stanami Zjednoczonymi Ameryki i Rosją są jakieś umowy, że w zamian utrzymania Rosji w koalicji antyterrorystycznej, Amerykanie godzą się na opóźnienie procesów rozszerzenia NATO bądź pozwalają Rosji rozprawić się z Czeczeńcami”.

„Ci, którzy tak uważają, zapominają o bardzo istotnej sprawie, że problem terroryzmu nie jest jedynie problemem Ameryki, jest to również problem Rosji. I jeżeli Rosja odmówi współpracy z Ameryką, będzie to oznaczało, że popiera terroryzm” - twierdzi Egidijus Vareikis.

Litewscy politycy uważają, że data - 2002 rok - przyjęcia Litwy do NATO pozostaje ciągle aktualna.

Po atakach terrorystycznych na Amerykę, na Litwie zwiększyła się liczba osób - zwolenników członkostwa kraju w Sojuszu. Według ostatnich danych wstąpienie kraju do NATO popiera 63,1 procent Litwinów. Jest to najwyższy dotychczasowy wskaźnik. W maju br. członkostwo Litwy popierało 45,5 procent.

Litwini o polskich wyborach

Litewscy politycy i politolodzy są zgodni co do tego, że wyniki polskich wyborów parlamentarnych, w których zwyciężyły siły lewicowe, nie będą miały wpływu na stosunki polsko-litewskie.

„Strategiczne polsko-litewskie partnerstwo, bez wątpienia, zostanie zachowane” - twierdzi dyrektor Instytutu Nauk Politycznych, politolog Raimundas Lopata.

„Jestem przekonana, że niezależnie od tego, kto w naszych krajach rządzi: lewica czy prawica, nie ma to wpływu na nasze wzajemne stosunki, które pomyślnie się rozwijają” - uważa zastępca przewodniczącego Litewskiej Partii Konserwatywnej Rasa Juknevićiené.

„Współpraca będzie kontynuowana” - zapewnił wiceprzewodniczący rządzącej Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej ćeslovas Juröénas. Wyraził on też przekonanie, że obecnie, po przejęciu władzy w Polsce przez lewicę, „ta współpraca będzie jeszcze bardziej skuteczna”.

„Warto przypomnieć, że właśnie na początku lat dziewięćdziesiątych, gdy w obu państwach rządziły partie lewicowe, został podpisany traktat polsko-litewski, który dotychczas stanowi podstawę wzajemnych stosunków” - zaznaczył Juröénas.

Politolog Lopata jednak wątpi w większą skuteczność współpracy międzypaństwowej. „Problem polega na tym, że tę współpracę trzeba wypełnić treścią, realizacją konkretnych projektów, na przykład, takich jak budowa międzynarodowej magistrali samochodowej czy mostu energetycznego. Uwzględniając obecną sytuację gospodarczo-finansową Polski będzie trudno zrealizować te projekty” - uważa politolog.

Litewskich obserwatorów nie zaskoczył wynik polskich wyborów parlamentarnych.

„Jest to naturalny proces polityczny, który jest podporządkowany wielu działaniom” - twierdzi Raimundas Lopata. Jego zdaniem, w przypadku Polski zadecydowały aspekty gospodarcze i duże problemy z budżetem.

„Kardynalna zmiana władzy jest charakterystyczna dla państw, które znajdują się w okresie przejściowym, gdzie nie jest łatwa realizacja reform, gdzie ludzie szybko rozczarowują się do partii rządzących, gdzie nie ma mocnej, skonsolidowanej siły prawicowej” - uważa Juknevićiené.

W ocenie polityków Juknevićiené i Juröénasa, zwycięstwo w Polsce partii lewicowych jest też podyktowane pewną ogólną tendencją: „Przed rokiem na Litwie socjaldemokracja uzyskała najwięcej głosów, w Estonii w wyborach prezydenckich zwyciężyła osoba o poglądach lewicowych, w Polsce też zwyciężyła lewica”.

Natomiast według litewskich radykałów wynik polskich wyborów świadczy o absolutnym rozczarowaniu polskiego społeczeństwa polityką ostatnich lat, czego następstwem może być nawet spowolnienie integracji z Unią Europejską.

„W wyborach parlamentarnych w Polsce nie tylko zwyciężyła lewica, lecz absolutne fiasko ponieśli ci, którzy w ciągu ostatnich 10-12 lat prowadzili Polskę do UE i NATO. Oznacza to rozczarowanie społeczeństwa do tych ludzi i ich ideologii” - powiedział jeden z liderów Litewskiej Partii Postępu Narodowego Rolandas Paulauskas.

W jego ocenie „uzyskanie 1/3 głosów w polskim Sejmie przez partie o poglądach eurosceptycznych i eurorealistycznych świadczy, że społeczeństwo ogarnia ogólne zniechęcenie”.

„Wynik wyborów jest początkiem demonstrowania ogólnego niezadowolenia z polityki skierowanej na Europę Zachodnią, gdyż nie daje ona żadnych rezultatów. Zwycięstwo SLD świadczy też o tym, że naród tęskni za przeszłością, która - mimo wszystko - była bardziej stabilna, tęskni do czasów, gdy większemu odsetkowi społeczeństwa żyło się naprawdę lepiej” - uważa Rolandas Paulauskas.

Według niego, wyjściem z obecnej sytuacji nie jest jednak powrót do poprzedniego systemu, lecz bardziej pragmatyczne negocjacje z Unią w sprawie członkostwa.

Paulauskas prognozuje też, że jeżeli litewskie partie rządzące nie zmienią „dotychczasowej, uległej taktyki negocjacyjnej z Unią Europejską, to za trzy lata do naszego Sejmu trafi znaczny procent eurosceptyków”.

„Jeżeli litewska lewica cieszy się, że w Polsce zwyciężyli „ich ludzie”, to my się cieszymy, że w polskim Sejmie obecnie będą słyszane także „nasze głosy”, u nas jeszcze nie doceniane” - powiedział radykał Rolandas Paulauskas.

Lustracja po litewsku

Litewska komisja lustracyjna zaczęła ujawniać nazwiska byłych pracowników KGB, którzy dobrowolnie, w ustalonym terminie, nie przyznali się, iż byli pracownikami bądź współpracownikami radzieckiej służby bezpieczeństwa.

Do wiadomości publicznej podano już pierwsze nazwisko. Zostało ono zamieszczone w gazecie państwowej „Valstybés űinios”. Jest nim Algirdas Krasauskas, pracownik spółki ubezpieczeniowej „Baltijos garantas”, były urzędnik Ministerstwa Ochrony Kraju i policji.

Jak poinformował przewodniczący komisji lustracyjnej Vytas Damulis, w najbliższym czasie zostaną ujawnione personalia kolejnych osób, które dobrowolnie nie przyznały się do współpracy z KGB. Przewiduje się, że jest ich około 2000.

„Nazwiska pracowników bądź współpracowników radzieckiej służby bezpieczeństwa są ujawniane tylko w tym wypadku, jeżeli w ciągu dwu tygodni oskarżana osoba nie odwoła się od wniosków komisji lustracyjnej w sądzie lub przegra sprawę. Dlatego wszystkie możliwe przypadki współpracy z KGB są badane bardzo dokładnie i na pewno w ciągu najbliższego roku proces ten się nie zakończy” - powiedział Vytas Damulis.

Ujawnianie nazwiska nie jest jedyną karą za współpracę z KGB. Osoba, której została udowodniona taka współpraca, ma też w ciągu 10 lat zakaz pracy w urzędach państwowych, a także w przedsiębiorstwach mających do czynienia z łącznością i bronią.

Do sierpnia ubiegłego roku byli agenci mieli możliwość dobrowolnego przyznania się do współpracy z KGB. Zrobiło to 1610 osób. Ich nazwiska zostaną utrzymane w tajemnicy. Wobec nich nie będą stosowane żadne sankcje.

Zasada utajniania nazwisk byłych agentów nie obejmuje jednakże prezydenta, posłów, deputowanych do rad samorządowych, członków rządu, sędziów, prokuratorów, a także osób ubiegających się o te stanowiska.

Na Litwie nie przyjęto kompleksowej ustawy lustracyjnej. Przed dwoma laty przyjęto jedynie ustawę, na mocy której została powołana komisja lustracyjna. Jej celem jest zneutralizowanie byłych agentów i donosicieli poprzez sporządzenie ich poufnego rejestru.

Szacuje się, że w ciągu 50 lat istnienia Litwy Radzieckiej, z KGB współpracowało około 200 tys. osób.

Rodacy powodzianom

Około 90 tys. litów, które zostały zebrane przez Polaków zamieszkałych na Litwie podczas akcji pomocy powodzianom w Polsce, będą przekazane na odbudowę Zespołu Szkół w gminie Trześń, nie opodal Sandomierza.

O tym zadecydowało wspólne posiedzenie Rady Naczelnej Akcji Wyborczej Polaków na Litwie i Zarządu Głównego Związku Polaków na Litwie.

„Nie chcieliśmy, by zebrane pieniądze zostały rozproszone. Dlatego zwróciliśmy się do Biskupstwa Sandomierskiego z prośbą o wskazanie gminy, która najbardziej ucierpiała na skutek powodzi. Tą gminą jest Trześń. Postanowiliśmy pieniądze przekazać na odbudowę Zespołu Szkół - gimnazjum, szkoła podstawowa i przedszkole w miejscowości Sokolniki” - powiedział przewodniczący AWPL, poseł Waldemar Tomaszewski.

Zaznaczył on, że placówkę oświatową wybrano nieprzypadkowo. „Jesteśmy bardzo wdzięczni Polsce, Stowarzyszeniu „Wspólnota Polska” za ciągłą pomoc okazywaną naszym szkołom polskim. Te pieniądze, które przekażemy, są gestem wdzięczności” - zaznaczył Tomaszewski.

Wspólne posiedzenie kierownictwa AWPL i ZPL zadecydowało też, że pięć tys. litów z zebranych pieniędzy zostanie przekazanych dla Gdańska, gdyż rejon wileński współpracuje z tym miastem, a właśnie ten rejon wykazał największą aktywność w litewskiej akcji pomocy powodzianom.

Akcję zbierania pieniędzy dla powodzian w Polsce w końcu sierpnia zainicjowały na Litwie AWPL i ZPL, a także litewskie forum współpracy Litwy, Polski i Unii Europejskiej „Integra”.

Akcję Polaków poparły urzędy państwowe. Rząd Litwy przeznaczył 200 tys. litów z funduszu rezerwowego na wsparcie ofiar powo-dzi na południu Polski. Przewodniczący Sejmu Litwy Artúras Paulauskas ofiarował do funduszu z własnych pieniędzy 4 tys. litów. Tyleż przekazała kancelaria Sejmu.

Do akcji dołączył się też zarząd miasta Wilna. Przekazał on 10 tys. litów dla Gdańska, z którym Wilno współpracuje.

Wileński park sakury

W centrum Wilna, nad brzegiem Wilii zasadzono na początku października park japońskiej wiśni - sakury. W ten sposób Litwa uczciła 100. rocznicę urodzin japońskiego dyplomaty Chiune Sugihary, który w czasie wojny wydał japońskie wizy dla ponad 6 tys. litewskich Żydów i w ten sposób uratował ich przed zagładą.

W uroczystości zakładania parku udział wzięła, między innymi, żona dyplomaty Shohei Naito, a także prezydent Valdas Adamkus.

„Przypomniałam te ciężkie czasy, jakie przeżywaliśmy przed 60 laty. Ale dziś, patrząc na zgromadzonych tu, na młodzież, serce moje się raduje, że pamięć o moim mężu żyje” - powiedziała żona Sugihary.

„Szacunek dla drzew na Litwie i w Japonii jest duży, tak samo jak dla ludzkości i dla wspólnych wartości cywilizacji. Te japońskie drzewka, które zostały zasadzone na litewskiej ziemi, jeszcze bardziej umocnią naszą przyjaźń” - powiedział prezydent Adamkus.

Natomiast wiceprzewodniczący Towarzystwa Litewsko-Japońskiego prof. Algirdas Kudzys jest przekonany, że park będzie symbolizował nie tylko przyjaźń obu krajów, ale też przyczyni się do rozwoju turystyki. „Japońskie firmy turystyczne w swych ofertach wyjazdowych zwracają uwagę na państwa, w których są parki sakury. Dotychczas takie parki były tylko w dwóch państwach europejskich - w Austrii i na Węgrzech” - zaznaczył Kudzys.

Nad brzegiem Wilii zasadzono ponad 100 sakur. Po kilka drzewek zasadzono też w ogrodzie prezydenckim, a także przy wileńskiej ulicy Sugihary i w Kownie, przed budynkiem byłej ambasady japońskiej.

Z inicjatywą założenia parku sakury w Wilnie wystąpiła Japonia. Ona też, z funduszy prywatnych, sfinansowała zakup drzewek. Wartość całego projektu wynosi około 300 tys. dolarów.

Wileńskie sakury zakwitną za 2-3 lata, a ich czas kwitnięcia wypadnie około 10 maja.

Aleksandra Akińczo

Wstecz