X recytatorski konkurs „Kresy” im. Adama Mickiewicza

Wierszem jak klejnotem pamięć przyozdobić...

Poezja jest dziś w odwrocie. Rzeczywistość bowiem woli mieć do czynienia na co dzień i w święta z prozą. Nieraz okrutną, wyzbytą skrupułów, zakłamaną. Nauczenie się wiersza na pamięć dla zwykłego śmiertelnika - to nic innego jak katusze, fatyga jakże zbyteczna, budząca powszechne politowanie. Bo po cóż niby tę pamięć zajętą pogonią za dobrobytem jakimiś rymującymi się dziwadłami zaśmiecać? Na szczęście, nie wszyscy jednak tak rozumują, a radość podwójna z faktu, że pewien odsetek ich stanowią ludzie młodzi, co się uwidacznia jakże wymownie z roku na rok w konkursach recytatorskich „Kresy”, wytrwale organizowanych przez Polską Macierz Szkolną na Litwie, Podlaski Oddział Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” oraz środowisko aktorskie Białegostoku.

Statystyka, jaką przytoczył na zakończenie odbytych w dniu 27 października tegorocznych finałów konkursu recytatorskiego „Kresy” prezes Polskiej Macierzy Szkolnej na Litwie Józef Kwiatkowski, może naprawdę imponować: jedynie w tej fazie rywalizacji w 10 dotychczasowych edycjach konkursowych przewinęło się ponad 300 uczestników. Tych najlepszych z najlepszych - zwycięzców pierwotnie szkolnych, a potem rejonowych rywalizacji na Wileńszczyźnie i w mieście Wilnie. Jeśli ich natomiast wszystkich zsumować, krocia wypada liczyć najmniej na parę tysięcy, co bardziej niż dobitnie potwierdza, jaką popularność w krzewieniu słowa polskiego zyskała ta impreza.

Gospodarzem tegorocznych finałów z zerem na końcu ponownie była Wileńska Szkoła Średnia im. Jana Pawła II. Będąc czym bogata tym rada dla 8 uczestników do lat 12, 10 od lat 12 do 16 i 15 powyżej lat 16, przybyłych tu z rejonów trockiego, wileńskiego, solecznickiego oraz m. Wilna. Zgodnie z regulaminem, jednym z dwóch deklamowanych wierszy miał być koniecznie utwór Adama Mickiewicza, którego imię noszą „Kresy”, bądź Cypriana Kamila Norwida z racji na przypadającą tego roku 180. rocznicę jego urodzin. Ich popisy oceniało autorytatywne jury w składzie instruktor Białostockiego Towarzystwa Teatralnego Magdy Kruszyńskiej, kierownik Teatru Polskiego w Wilnie Ireny Litwinowicz i redaktora audycji polskich w Radiu Litewskim Stanisława Michalkiewicza.

Jak zwierzała się pani Magda Kruszyńska, niezwykle wyrównany poziom uczestników spowodował, że mieli naprawdę wielkie trudności z wytypowaniem laureatów. Musieli jednak tego dokonać, w szczególności - w grupie najstarszej, co było równoznaczne z podziałem przepustek do udziału w planowanym na 8 grudnia finale w Białymstoku, gdzie wypadnie rywalizować z rówieśnikami-rodakami z Ukrainy, Białorusi, Łotwy, Czech, Węgier i innych krajów.

Po długich dysputach ustalono, że zaszczyt ten przypadnie zdobywcom trzech pierwszych lokat w najstarszej grupie wiekowej: Janowi Drawnelowi z Wileńskiego Gimnazjum im. A. Mickiewicza, Annie Stanulewicz z Wileńskiej Szkoły Średniej im. Wł. Syrokomli oraz Sewerynie Kardis z Wileńskiej Szkoły Średniej im. Sz. Konarskiego jak też najlepszej w drugiej kategorii wiekowej Annie Wołkowicz z Wileńskiego Gimnazjum im. A. Mickiewicza. Skoro mowa o laureatach, tytułem uzupełnienia ich listy warto nadmienić, że w średniej grupie, gdzie nie przyznano drugiej lokaty, trzecią ex aequo podzieliły Agnieszka Narkiewicz z Mickuńskiej Szkoły Średniej i Katarzyna Sadowska z Podbrzeskiej Szkoły Średniej. „Podium” dla najmłodszych wiekiem uczestników w kolejności stopni obsadziły natomiast Krystyna Podlipska z Wileńskiej Szkoły Średniej im. Jana Pawła II, Krystyna Wojtkunowicz z Jaszuńskiej Szkoły Średniej im. M. Balińskiego oraz Marta Andruszaniec z Wileńskiej Szkoły Średniej im. J. I. Kraszewskiego.

Ceremonia nagradzania wyraźnie się wydłużyła, gdyż obok recytatorów wyróżniono również nauczycieli - instruktorów finalistów. W zdecydowanej większości byli to poloniści, dla których „Kresy” obok olimpiad literatury i języka polskiego stały się ważnym probierzem nauczycielskiego kunsztu. Tym razem w „panteonie” zasłużonych po raz kolejny znalazły się m. in. tak znane u nas krzewicielki mowy ojczystej jak: Anna Gulbinowicz, Ludmiła Siekacka, Bożena Bieleninik, Teresa Berezińska, Czesława Janavićiené, Danuta Korkus, Lilia Kutysz, Waleria Tomaszun, a wdzięczność wyrażali im bynajmniej nie tylko konkursowi laureaci.

W chwilę po uroczystej ceremonii honorowania najlepszych udało mi się uciąć krótką rozmowę z przyszłorocznym maturzystą Wileńskiego Gimnazjum im. A. Mickiewicza, a najlepszym w najstarszej grupie wiekowej Janem Drawnelem. Ambitny jest ten Drawnel, oj, ambitny! Do „Kresów” po raz pierwszy zgłosił się w roku 1999. Dostrzeżono go z mety, poprzez wyróżnienie premiowano wyjazdem do Białegostoku, gdzie też jurorom wpadł w oko. W roku ubiegłym również tam był, zdobywając drugą lokatę. Tegoroczne miano najlepszego na Litwie - jak pół żartem, pół serio twierdzi - obliguje go wręcz do zwycięstwa w wielkim finale, choć zdaje sprawę, że nie będzie to spacerek: do Białegostoku zjeżdża się przecież cała „śmietanka”. Do 8 grudnia jest jeszcze trochę czasu, by „poszlifować” cokolwiek „Nerwy” Cypriana Kamila Norwida i „Widokówkę z tego świata” Stanisława Barańczaka. Regulamin zakłada, że w trakcie trwania konkursu od startu do mety mają obowiązywać te same deklamowane teksty. A on by nawet je zmienił. Na równie lubionego Juliana Przybosia lub Juliana Tuwima. Bo jest zdania, że nauczyć się wcale nie spod bata kolejnego wiersza - to tak, jakby klejnotem pamięć przyozdobić.

Pięknym akordem konkursu finałowego był pokazowy występ laureatów z poprzednich lat - Teresy Wołkowicz, Rafała Urbanowicza i Romualda Ławrynowicza, dziś już zakotwiczonych w dorosłości. Gdy się słuchało, jak z pamięci (cóż za fatyga!) recytowali swe ulubione wiersze, wniosek nasuwał się mimowolnie: zdobytą miłość do poezji przeniosą zapewne przez całe życie. I czyż nie jest to kolejna jakże wymowna zasługa „Kresów”..?

Henryk Mażul

Wstecz