Cicha Noc...

Bóg się rodzi...

Wigilia Bożego Narodzenia - to dzień niezwykły. Przeżywamy wówczas głęboko radość nocy betlejemskiej. W ten niezwykły wieczór w świat płyną różnorodne kolędy lub pieśni bożonarodzeniowe. Czyż można sobie wyobrazić ów dzień bez kolęd - wyjątkowego symbolu tych Świąt? O kolędach tak pisał Artur Oppman:

Stara pieśni kolędowa,

Święć się, święć się nutą starą,

Zawsze żywa, zawsze nowa

I w serdeczną treść bogata!

 

Gdy zadzwoni nuta twoja,

Taka prosta, taka szczera,

Znieczulenia pęka zbroja

I młodości serce wzbiera!

 

Wzbiera wiosną i młodością,

Jak po brzegi pełna czasza:

Tyś otuchą i miłością,

Cudotwórcza pieśni nasza!..

W czas Bożego Narodzenia przypomnijmy więc historię dwóch najpiękniejszych kolęd - tej o zasięgu światowym i tej najcudowniejszej dla nas, bo polskiej.

* * *

Najpopularniejszą kolędą świata, śpiewaną na wszystkich kontynentach globu, jest Cicha noc. Przez dziesięciolecia trwały spory, kto jest autorem tego popularnego utworu. Aby przypomnieć historię tej kolędy, należy przenieść się w czasie do Wigilii 1818 roku na tereny Górnej Austrii, w okolice miasteczka Oberndorf (18 km na północny zachód od Salzburga), położonego na wschodnim brzegu rzeki Salzach, która oddziela Austrię od Bawarii. Otóż 24 grudnia 1818 roku Józef Mohr - wikariusz kościoła w Oberndorfie - wręczył swemu przyjacielowi Franzowi Gruberowi dopiero co napisany wiersz z prośbą, by jeszcze tego samego dnia napisał do niego muzykę, bowiem chciał, by zabrzmiała na pasterce. Ów Franz Gruber był wiejskim nauczycielem w pobliskim Arnsdorfie, a zarazem organistą we wspomnianym Oberndorfie. Spełnił życzenie księdza i tak to o północy po raz pierwszy rozległy się dźwięki kolędy, rozpoczynającej się od słów Stille Nacht, heilige Nacht..., czyli Cicha noc, święta noc... Jako że organy nie były sprawne, na gitarze akompaniował ksiądz Józef Mohr, śpiewając jednocześnie tenorem, a wspierał go swym basem organista Franz Gruber.

Niezwykłą popularność kolęda ta zawdzięcza właściwie... zepsutym organom. Otóż wkrótce po Nowym Roku przybył do Oberndorfu w celu naprawy instrumentu organmistrz Karl Mauracher z Zillertalu, a kiedy usłyszał kolędę - zabrał ze sobą jej słowa i zapis nutowy. Mieszkańcy Zillertalu przekazali pieśń dalej, a do jej dalszego spopularyzowania przyczyniła się wędrująca po ziemi austriackiej rodzina Strasserów, która parała się szyciem i sprzedawaniem rękawiczek. W roku 1832 Strasserowie dotarli do Niemiec i zaśpiewali urokliwą kolędę w Lipsku. Upłynęło zaledwie siedem lat i kolęda trafiła na kontynent amerykański, gdzie rodzina niejakich Rainerów zaśpiewała ją w dalekim Nowym Jorku. Kolęda wszystkim się bardzo podobała, a dzięki łatwo wpadającej w ucho melodii szybko się jej uczono. Z czasem dotarła niemal do wszystkich zakątków świata, nawet na dwory królewskie. Niestety, nazwisko kompozytora przez długie lata było nieznane, bowiem ów Mauracher - organmistrz z Zillertalu ukrywał nazwisko twórcy melodii. Z czasem powszechnie sądzono, iż twórcą tak wspaniałej muzyki może być tylko wybitny kompozytor. Stąd wymieniano najczęściej Józefa Haydna, Wolfganga Amadeusza Mozarta lub Ludwiga van Beethovena. Kiedy z czasem ujawniono autora muzyki, niektórzy przez lata uznawali, iż Franz Gruber jest... złodziejem tej melodii. Dzisiaj już wiadomo, iż kompozytorem jest skromny nauczyciel i organista spod Salzburga.

Nie sposób dzisiaj zliczyć wszystkich wydań tej kolędy. Przetłumaczono ją na ponad 100 języków i jest śpiewana na całym świecie. Wykonują ją słynni śpiewacy operowi, a dowodem jej popularności jest fakt, iż znalazła się ona także w repertuarze światowych gwiazd estrady XX wieku - m. in. Elvisa Presleya, Louisa Armstronga, Binga Crosby, Franka Sinatry czy Mireille Mathieu. Jednak najpiękniej brzmi ona w wykonaniu dwóch słynnych w świecie chórów chłopięcych: wiedeńskiego „Wienersaengerknaben” oraz „Poznańskich Słowików” Stefana Stuligrosza. Okoliczności powstania tej pięknej kolędy utrwalono w fabularnym filmie austriacko - niemieckim pt. Odwieczna pieśń, w reżyserii Franza X. Bognara.

Cicha noc uznawana jest za najsłynniejszą kolędę świata, jednak znawcy przedmiotu twierdzą, iż najpiękniejsze kolędy posiada naród polski. Potwierdzał to m. in. Adam Mickiewicz mówiąc: ...Nie wiem czy inny naród może się pochwalić zbiorem podobnym do tego, który posiadają Polacy. Trudno by znaleźć w jakiejkolwiek innej poezji wrażenia tak czyste, o takiej słodyczy i takiej delikatności... Za najpiękniejszą polską kolędę powszechnie uznawana jest „Pieśń o Narodzeniu Pańskim” (znana potocznie „Bóg sie rodzi”) poety Franciszka Karpińskiego, rozpoczynająca się od słów Bóg się rodzi, moc truchleje... Nasza tradycja narodowa nie pozwala śpiewać tej kolędy jako pierwszej w wigilijny wieczór. I właściwie nie zastanawiamy się, dlaczego Polacy tak czynią od lat. Zwróćmy uwagę, że zwyczajowo rozpoczynamy śpiew kolędą Wśród nocnej ciszy, a następnie śpiewamy inne, melodyjne kolędy. Kiedy jednak na dobrze ulegniemy niezwykłemu nastrojowi wigilijnego wieczoru, gdy poruszy nas migotanie choinkowych światełek, dopiero wówczas nasz śpiew kończymy słowami kolędy Bóg się rodzi... 

Bóg się rodzi, moc truchleje,

Pan niebiosów - obnażony;

Ogień krzepnie, blask - ciemnieje,

Ma granice - nieskończony.

Wzgardzony - okryty chwałą,

Śmiertelny - Król nad wiekami!...

A Słowo Ciałem się stało

I mieszkało między nami.

Pieśnią o Narodzeniu Pańskim Franciszek Karpiński zapewnił sobie nieśmiertelność, trwałą zawsze obecność pośród nas. Słowo, które stało się Ciałem oraz Bóg, który zamieszkał między nami, traktowany jest w następnych zwrotkach tej pieśni w sposób niezwykle prosty, zrozumiały, a prócz tego wzruszający i bliski, przede wszystkim jako adresat ludzkich próśb, nadziei i marzeń. Ta niezwykła kolęda Karpińskiego, będąca zarazem swoistą pieśnią patriotyczną, zdobyła sobie taką popularność w narodzie polskim między innymi dlatego, że poczęto ją śpiewać w czasach tragicznych dla naszej Ojczyzny, kiedy nad Rzeczpospolitą nadciągały ze wszystkich stron groźne chmury, zwiastujące potworne nieszczęście - rozbiory kraju. Po roku 1795, kiedy kontury umiłowanej Rzeczypospolitej Obojga Narodów wyznaczały nie słupy graniczne, lecz łańcuch zniewolonych polskich serc, kolęda ta zajęła przy polskim stole wigilijnym miejsce szczególne, honorowe. W ten niezwykły wieczór nikt nie był w stanie zabrać nam Ojczyzny, która ciągle tkwiła w polskich sercach. Byli jednak w historii naszej Ojczyzny tacy ludzie, którzy potrafili uczynić los kraju okrutnym. Wyrazem tego końcowa strofa tej kolędy, tak szczególnie brzmiała w każdy XIX-wieczny wigilijny wieczór:

Podnieś rękę, Boże Dziecię,

Błogosław Ojczyznę miłą,

W dobrych radach, w dobrym bycie,

Wspieraj jej siłę swą siłą,

Dom nasz i majętność całą,

I Twoje wioski z miastami,

A Słowo Ciałem się stało

I mieszkało między nami.

...Błogosław Ojczyznę miłą... Jakże to ważne i krzepiące słowa dla Polaków. Bywało, że niekiedy pozostawała nam tylko wiara i ufność, które wspierały nas wszystkich, dawały siłę narodowi, wspierały jego codzienny trud, wydający się beznadziejny, niekiedy zbyteczny, z góry skazany na niepowodzenie. Wierzyliśmy w tych trudnych chwilach, że Wszechmocny

...Wszedł między lud ukochany,

Dzieląc z nim trudy i znoje...

Dzięki tej wierze trwaliśmy i przetrwaliśmy - jak pisał Wincenty Pol w „Pieśni o domu naszym” -

...wszystkie burze, wszystkie złości,

bo krew dziadów we krwi twojej,

a kość żyje w twojej kości...

Kiedy radujemy się w kręgu rodziny przy wigilijnej wieczerzy, musimy jednak pamiętać, iż w dziejach polskiego narodu w minionych ponad 200 latach wiele było niezwykle smutnych Wigilii, niekiedy wręcz tragicznych. Szczególny wydźwięk miała ta kolęda w dobie rozbiorów, latach dwóch wojen światowych, w kraju zniewolonym przez niemieckiego okupanta, za drutami obozów koncentracyjnych czy sowieckich łagrów, albo też w jenieckiej niewoli lub z dala od kraju ojczystego. Albo przy wigilijnym stole, gdzie tylko puste miejsca zaświadczały o nieobecnych, których los był nieznany. Te puste miejsca były zarazem symbolem nadziei, że ten, którego zabrakło, jeszcze żyje! Że powróci do nas! Ileż było takich polskich Wigilii? A z iluż to miejsc rozrzuconych na świecie płynęła wówczas do Wszechmocnego żarliwa modlitwa o dobro najbliższych i Ojczyzny! Ileż w tych modlitwach było rozpaczy, skarg, a zarazem choć odrobiny nadziei, która podtrzymywała na duchu?

W tych ciężkich dla nas chwilach powstawały różne odmiany tekstu tej kolędy, uzupełnienia czy przeróbki. Być może ktoś zada sobie kiedyś trud ich pozbierania i opracowania ? A przecież znane są różne wersje kolędy sięgające lat po powstaniu listopadowym, czasów wielkiej emigracji Polaków, dwóch wojen światowych, aż po mroczną i przygnębiającą Wigilię roku 1981, Wigilię stanu wojennego...

Dzisiaj tę najpiękniejszą z wszystkich polskich kolęd możemy śpiewać radośnie po wigilijnej wieczerzy, zazwyczaj w blasku światełek rozbłyskujących na naszej choince. Kolędę o wyjątkowo polskim charakterze, bowiem jej melodię nieznany dziś z nazwiska XVIII - wieczny kompozytor napisał w rytmie poloneza.

Śpiewajmy ją zatem z radością, bowiem gwiazdka, która w Boże Narodzenie świeci nad naszymi domostwami, traktowana winna być przez nas jako znak nadziei i pomyślności na kolejny rok!

Jerzy Sobczak

Wstecz