Na bierząco

Litewski poseł uraził posłów polskich

Polscy posłowie z Grupy Parlamentarnej Polska-Litwa, którzy gościli w kwietniu w Wilnie w celu przygotowania się do kolejnej sesji Polsko-Litewskiego Zgromadzenia Poselskiego, poczuli się urażeni oświadczeniem posła na Sejm Litwy Aloyzasa Sakalasa. Litewski poseł zarzucił delegacji polskiej nieodpowiedni ton prowadzonych rozmów.

„Podczas spotkania w Ministerstwie Oświaty i Nauki polscy posłowie rozkazującym tonem wskazywali na to, jakie decyzje powinny zostać przyjęte w trakcie reorganizacji litewskiego systemu oświaty. Żądali przywrócenia egzaminu maturalnego z języka ojczystego w szkołach polskich (...). Urzędnicy ministerstwa byli zmuszeni do usprawiedliwiania się przed gośćmi ze stanowiska naszego państwa” - czytamy w oświadczeniu posła.

„Poczułem się osobiście bardzo urażony tą wypowiedzią” - powiedział przewodniczący delegacji polskiej, poseł Tadeusz Wrona, dodając, że „poseł Sakalas nie uczestniczył w spotkaniach, kreuje natomiast wizję niezgodną z prawdą”.

„Polscy posłowie znają swoje miejsce, wiemy, kto jest gospodarzem i staramy się rozstrzygać problemy nie narzucając swej woli. Uważam, że taka wypowiedź nie powinna mieć miejsca, ponieważ źle wpływa na wizerunek wspólnej pracy, która przez większość naszych rozmówców jest bardzo pozytywnie oceniana i która ma istotny wpływ również na decyzje polityczne w obu krajach” - stwierdził Wrona.

W trakcie obecnej wizyty omawiane były, między innymi, kwestie oświaty, zwrotu ziemi na Wileńszczyźnie, rozwój ekonomiczny rejonów podwileńskich, pisownia nazwisk.

Historyczne pojednanie

8 marca w siedzibie miejskiego oddziału ZPL doszło do historycznego spotkania byłych żołnierzy AK i Korpusu Posiłkowego generała Povilasa Plechavićiusa, którzy w czasie II wojny światowej walczyli na Wileńszczyźnie po różnych stronach barykady.

„Walczyliśmy, bo była wojna. Dzisiaj od tych wydarzeń minęło ponad pół wieku, czas najwyższy skończyć z wrogością” - przyznały obie strony podczas pierwszego spotkania od czasów wojny.

„Jesteśmy narodami jednej religii. Musimy współpracować, tak jak współpracowali nasi dziadkowie i pradziadkowie. Na Litwie pozostały dwory, są całe wsie polskie, sam wyrosłem w Kownie wśród Polaków, dużo Litwinów znało i zna język polski” - powiedział przewodniczący wileńskiego oddziału Stowarzyszenia Korpusu Posiłkowego Vytautas Jocius.

„Powinniśmy szukać tego co nas łączy, a nie dzieli” - powiedział prezes Klubu Polskich Weteranów Wojny Stanisław Kaczkan.

Obecny na spotkaniu wiceminister ochrony kraju Litwy Jonas Gećas określił je jako historyczne. „Przyczyni się ono nie tylko do dalszego dobrego rozwoju stosunków polsko-litewskich, lecz przede wszystkim do rzetelnej oceny historii i lepszego wzajemnego zrozumienia”.

Wstępnie ustalono, że już w kwietniu zostanie podpisana deklaracja pojednania, a 12 maja, w rocznicę pokonania Miejscowego Korpusu Posiłkowego przez Armię Krajową, w Ponarach odbędzie się uroczystość pojednania.

Spotkanie to prawdopodobnie będzie miało też pozytywny wpływ na decyzje Ministerstwa Sprawiedliwości Litwy, w którym ostatnio zostało złożone podanie z prośbą o przerejestrowanie nazwy Klubu Polskich Weteranów Wojny na Klub Polskich Weteranów Wojny AK na Litwie. Dotychczas litewskie władze nie zgadzały się na rejestrację klubu, który w swej nazwie nawiązuje do Armii Krajowej.

Tymczasem na informacje w polskiej prasie o tym pojednaniu negatywnie zareagował przewodniczący ZG Okręgu Wileńskiego Armii Krajowej Jerzy Urbankiewicz. Jego oświadczenie utrzymane w bardzo ostrym tonie kończy się słowami: „...Może panowie Wołkonowski, Sienkiewicz i Kaczkan spróbują namówić „weteranów” litewskich, by przeprosili Naród Polski i nas, byłych żołnierzy Armii Krajowej, za popełnione w latach 1939-1945 (i później) zbrodnie. Wtedy będziemy mogli przedyskutować ewentualność pojednania. A prawa do występowania w naszym imieniu niech sobie nie uzurpują”.

Wskrzeszenie wodzów komunizmu

Nie opodal Druskienik, w lesie Grútas, 1 kwietnia zostało otwarte parkowo-leśne muzeum pomników wodzów komunizmu.

Na 200-hektarowym obszarze lasu eksponowanych jest ponad 60 pomników Lenina, Marksa, Dzierżyńskiego, komunardów, komsomolców itp. Są to poradzieckie pamiątki zebrane z różnych miast Litwy.

„Nieprzypadkowo uroczyste otwarcie parku ma miejsce 1 kwietnia - na otwarcie nietypowego parku wybraliśmy nietypowy dzień” - zaznaczył inicjator ekspozycji, właściciel parku, przedsiębiorca Viliumas Malinauskas.

O udostępnieniu parku publiczności oznajmiły salwy armatnie. Ich odgłosy przypomniały uczestnikom uroczystości czasy radzieckie. W uroczystości otwarcia udział wzięli liderzy partii socjaldemokratycznej, między innymi jej przewodniczący, były prezydent Algirdas Brazauskas.

Przez kilka ostatnich lat trwała dyskusja czy należy przywracać „życie” pomnikom wodzów komunizmu, czy po prostu je zniszczyć. Dyskusje nie ominęły nawet parlamentu. Przeciwnikami parku byli przede wszystkim działacze „Sąjúdisu”. Uważali oni za świętokradztwo pomysł ustawienia monumentów na cokołach i udostępnienia ich zwiedzającym. Zwolennicy nie widzieli w tym nic zdrożnego, twierdzili, że jest to swoista lekcja historii, a poza tym - dzieło sztuki pewnego okresu i nie należy tego niszczyć.

Park cieszy się dużą popularnością. Przed oficjalnym jego otwarciem odwiedziło go około 100 tys. osób. Ekspozycję obejrzało i opisało już prawie 40 dziennikarzy zagranicznych.

W parku działa centrum informacyjne, w którym można obejrzeć dziesiątki popiersi i portretów byłych przywódców. Czynna jest też kawiarnia serwująca dania typowe dla czasów radzieckich.

Właściciel parku Viliumas Malinauskas zamierza otworzyć jeszcze galerię obrazów i witraży, przedstawiających i wychwalających system radziecki na Litwie.

Wizyta prezydenta Adamkusa w Moskwie

Litewsko-rosyjska współpraca gospodarcza i handlowa, sprzedaż Litwie rosyjskiego gazu i ropy, a także litewska integracja ze strukturami euroatlantyckimi były głównymi tematami rozmów prezydenta Litwy Valdasa Adamkusa w Moskwie, w dniach 29-31 marca.

Prezydent Adamkus był pierwszym przywódcą z państw bałtyckich, zaproszonych ostatnio do Moskwy. Oficjalne Wilno przywiązywało do tej wizyty bardzo dużą wagę, gdyż współpraca międzypaństwowa była omawiana w kontekście integracji Litwy z Unią Europejską i NATO.

Rosja nie ma nic przeciwko litewskiej drodze do Unii, sprzeciwia się natomiast rozszerzeniu NATO o kraje bałtyckie.

„Powyższe stanowisko Rosji Litwie jest znane nie od dziś. Ważne, że dyskutujemy na tematy bezpieczeństwa w regionie. Poza tym mamy mocne argumenty w obronie swych dążeń” - mówił wiceminister spraw zagranicznych Litwy Evaldas Ignatavićius.

„Ostatnie wydarzenia na Bałkanach pokazują, że rozszerzenie NATO nie przyczyni się do wzrostu bezpieczeństwa. Jednak każde państwo ma prawo do samodzielnego określenia swoich priorytetów w zakresie bezpieczeństwa” - oświadczył Putin podczas spotkania z Adamkusem.

Niektórzy komentatorzy wypowiedź tę zinterpretowali jako złagodzenie stanowiska Rosji wobec zamiaru wstąpienia Litwy do NATO. Zdaniem innych, Rosja jest nadal zdecydowanie przeciwna planom rozszerzenia NATO o Litwę, Łotwę i Estonię, nie sprzeciwiając się ich członkostwu w Unii Europejskiej.

O tym, że Litwa jest przekonana w słuszności swych dążeń i konsekwentnie je realizuje świadczy fakt, że w przeddzień wizyty Adamkusa w Moskwie, minister spraw zagranicznych Litwy Antanas Valionis udał się z wizytą do Brukseli, gdzie wziął udział w posiedzeniu Rady Północnoatlantyckiej. Podczas tego posiedzenia osiągnięcia Litwy w jej drodze do NATO zostały, między innymi, ocenione bardzo pozytywnie.

„Te dwie wizyty zbiegły się w czasie przypadkowo, ale ten zbieg okoliczności można też traktować, jako zbilansowanie litewskiej polityki zagranicznej” - powiedział dyrektor departamentu informacji litewskiego MSZ Petras Zapolskis.

Powołano gabinet cieni

Na Litwie został powołany pierwszy w historii gabinet cieni. Na jego czele stanął przewodniczący socjaldemokracji, były prezydent Algirdas Brazauskas.

Priorytetem programu tego gabinetu jest walka z bezrobociem i ubóstwem, gdyż zdaniem Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej największym błędem obecnego rządu, który jest określany jako liberalny, jest „ignorowanie problemów socjalnych i reprezentowanie jedynie interesów dużego kapitału”...

„Obecny poziom bezrobocia, przewyższający 13 proc. i ubóstwa - 16 proc. zagraża Litwie jako państwu” - twierdzą socjaldemokraci.

„Powinniśmy się skoncentrować na ożywieniu gospodarki i wzroście produktu krajowego do 5-7 proc. w skali roku, gdyż w ubiegłym roku wyniósł on 2 proc., co w praktyce oznacza zerowy wzrost” - powiedział Brazauskas.

W dziedzinie polityki zagranicznej socjaldemokraci nie proponują istotnych zmian. Niezmiennym priorytetem kraju pozostaje członkostwo w Unii Europejskiej i NATO, dobrosąsiedzkie stosunki z państwami ościennymi. Socjaldemokraci proponują jedynie znacznie więcej uwagi udzielać stosunkom Litwy z Rosją.

Powołanie przez Litewską Partię Socjaldemokratyczną gabinetu cieni oznacza w praktyce, że partia ta jest gotowa w każdej chwili przejąć władzę. Socjaldemokraci zaznaczają jednakże, że nie dążą do władzy podstępem, albo drogą przewrotu. „Nie prowadzimy żadnych zakulisowych rozgrywek. Inicjatywa formowania rządu należy do prezydenta” - stwierdza się w rozpowszechnionym oświadczeniu przewodniczącego Algirdasa Brazauskasa.

Litewska Partia Socjaldemokratyczna, która w 141-osobowym Sejmie ma 48 mandatów, jest najpopularniejszą partią na Litwie. Według ostatnich badań opinii społecznej popiera ją prawie 30 proc. społeczeństwa i jej popularność rośnie.

Popularność partii rządzących: Litewskiego Związku Liberałów i Nowego Związku maleje. Związek Liberałów popiera 12 proc. społeczeństwa, Nowy Związek - 9 proc.

Aleksandra Akińczo

Wstecz