XII Olimpiada Literatury i Języka Polskiego na Litwie

PATRZEĆ LEPIEJ I MĄDRZEJ

Miłoszowe miseczki z barwami

Każdy marzec – to już wiosna. I ten szemrzący pośpiesznie biegnącymi po ulicach strumyczkami wesoło połyskujących w słońcu wiosennych roztopów, i ten zimny, zaśnieżony, bo wiadomo – w marcu jak w garncu, wszystkiego po trochu. A jeszcze paręnaście lat temu zakwitał nam marzec jednym czerwonym (jakoś nigdy nie zdarzyło mi się otrzymać żółtego czy białego) tulipanem. Tak jak się topi (lub pali) Marzannę, utopiliśmy w letejskiej rzece zapomnienia razem z Dniem Kobiet tamten czerwony tulipan. Ale dla wielu ludzi, świadomie czy podświadomie „zrośniętych z mową ojczystą ciaśniej niż drzewo z ziemią” marzec nadal, już od 12 lat kwiatami najpiękniejszymi zakwita. Kwiatami mowy ojczystej. W tym roku Miłoszowe miseczki z barwami uczniowie stawiali swojej wiernej mowie w Awiżeńskiej Szkole Średniej (rej. wileński). A mówiąc prościej – gościnne ściany tej właśnie szkoły przygarnęły XII Republikańską Olimpiadę Literatury i Języka Polskiego.

W przestronnej, wysokiej i jasnej, specjalnie na tę uroczystość odnowionej auli szkolnej 35 uczestników z Wilna i Wileńszczyzny rozpoczęło zmagania nie tylko o palmę pierwszeństwa, lecz i o możliwość wypowiedzenia własnego sądu (w formie ustnej bądź też pisemnej) o twórczości Reja, Prusa, czy też Gombrowicza. I chyba takie nastawienie: poprzez udział w Olimpiadzie pogłębić swą wiedzę z zakresu literatury, języka, a więc, najważniejszych czynników kultury ojczystej jest rzeczą najcenniejszą.

Goście Olimpiady

Uroczystość zaszczycili swą obecnością wiceminister oświaty Litwy Jan Dzilbo („Czuję jak wy czujecie i mam wielką tremę, bo tu są moi uczniowie”), dr Tomasz Chachulski z Instytutu Badań Literackich PAN („Dziś w Kijowie również rozpoczyna się Olimpiada, ale Litwa była pierwsza poza Polską”), wicenaczelnik Powiatu Wileńskiego Zbigniew Balcewicz („Wszyscy, którzy tu jesteście, zasługujecie na uznanie, bo już jesteście zwycięzcami”), goście z Łomżyńskiego Oddziału Wspólnoty Polskiej, przedstawiciele Konsulatu RP, Macierzy Szkolnej, władz rejonu wileńskiego oraz rejonowych wydziałów oświaty, nauczyciele, sponsorzy, mass media.

Jednoosobowy sztab organizacyjny

Konsul Generalny RP złożył w imieniu Ambasady podziękowanie władzom litewskim za stworzenie młodzieży polskiej warunków do nauki w języku ojczystym. Podziękował też ludziom, którzy utrwalają język – rodzicom, nauczycielom, księżom. Szczególne jednak słowa wdzięczności należą się prężnemu i pracowitemu sztabowi organizacyjnemu Olimpiady, który się składa z jednej jedynej osoby: starszego specjalisty Ministerstwa Oświaty i Nauki Litwy Barbary Alicji Kosinskienë. Trudno przecenić jej wkład w rozwój ruchu olimpijskiego, a przez to – w szkolnictwo polskie na Litwie. Pani Barbaro, serdecznie dziękujemy.

Tematy

Jak co roku, uczestnicy mieli do wyboru jeden z 5 tematów. I jak co roku, były one ciekawe, choć nie najłatwiejsze.

1. „Tyle serc dla Litwy bije, Tyle serc już bić przestało”. Rozwiń myśl J. Słowackiego, odwołując się do wybranych faktów z historii, kultury i literatury.

2. Samotność wśród ludzi jako jeden z odwiecznych motywów literackich (na przykładzie wybranych utworów).

3. „ Krztuszę się świata nadmiarem” (J. Przyboś). Próba eseju.

4. Interpretacja wiersza Cz. Miłosza „Nadzieja”.

5. Interpretacja fragmentu powieści E. Orzeszkowej „Nad Niemnem.”

Przyznam, że nieco zdziwił mnie wybór, jakiego większość dokonała. Temat pierwszy wydał mi się tak wdzięczny, bogaty, że sądziłam, iż stanowczo zdominuje piszących. Pozwala bowiem wykazać się wiedzą o wielkich twórcach polskich i litewskich z dziedziny literatury, sztuki, nauki, kultury, wreszcie o wielkich postaciach historycznych, patriotach obu narodów. Okazało się jednak, że prac na ten temat było zaledwie 7. Najbardziej przemówił do wyobraźni piszących odwieczny motyw w literaturze, czyli samotność (21). Próbę interpretacji „Nadziei” Miłosza podjęło 5 osób, fragmentu „Nad Niemnem” – 1, o napisanie eseju również pokusiła się 1 osoba.

Zwięzłość i prostota

W ciągu ostatnich kilku lat widoczne się stały w pracach pisemnych wątki religijne, nauka religii w szkole wyraźnie daje znać o sobie. To dobrze, pod warunkiem, że... nie za dobrze. Nie poparte przykładami z literatury zbyt długie wstępy na tematy religijno - filozoficzne, pisanie o tym, jak Bóg tworzył świat i ludzi naprawdę niewiele ma wspólnego z tematem samotności w utworach literackich.

Gwoli sprawiedliwości dodajmy, że zbyt rozwinięte wstępy, przy tym niekoniecznie na temat, trafiają się co roku. I tu prośba do przyszłorocznych uczestników Olimpiady: kochani, zwróćcie uwagę na kompozycję pracy pisemnej. A przy okazji prośba druga: nie wysilajcie się na kwiecisty, wyszukany, pompatyczny, czy też nadmiernie ekspresywny styl. Nie żyjemy w czasach Młodej Polski. Dziś obowiązuje inna polszczyzna. Wynotowałam takie oto zdanie z jednej pracy pisemnej: „Bohater chce dokonać aktu odebrania możliwości dalszej egzystencji”. Ma to znaczyć, że bohater chce popełnić samobójstwo.

Jeżeli za podstawowe cechy dobrego stylu uznamy jasność, prostotę i zwięzłość (a tak właśnie podaje najnowszy Słownik Poprawnej Polszczyzny pod redakcją Andrzeja Markowskiego), to przyznajmy, że przytoczony powyżej przykład wszystkim tym cechom przeczy. Znani nam z telewizji profesorowie Jan Miodek i Jerzy Bralczyk za dobry uważają język poprawny i komunikatywny. Czyli właściwie to samo.

Nie chciałabym, by powyższe uwagi sugerowały, że prace pisemne były słabe. Po prostu chciałam zwrócić uwagę na pewne niedociągnięcia z nadzieją, że może się to komuś przydać w przyszłości. Prac dobrych, a nawet więcej niż dobrych, było sporo. Komisja z przyjemnością stwierdziła, że (z nielicznymi wyjątkami) uczniowie bardzo dobrze sobie radzą z ortografią, co wcale nie jest takie łatwe. Wiele prac świadczyło też o znacznym oczytaniu ich autorów, właściwej interpretacji utworów literackich, łatwości wypowiadania się.

O szkole słów kilka

Pozwólmy jednak uczniom spokojnie pracować, a sami zapoznajmy się ze szkołą, która otworzyła nam gościnne podwoje. Jak wiele innych na Wileńszczyźnie, składa się z tak zwanego “starego skrzydła” i dobudówki. Powstała w 1964 roku jako ośmiolatka. Od 22 lat jest szkołą średnią. Kieruje nią od 3 lat Liliana Matijoöiené. Pani Liliana jest pedagogiem z 15-letnim stażem. Pracowała jako polonistka w Ludwinowie, następnie w szkole im. Sz. Konarskiego. Jest osobą zdecydowaną, bardzo energiczną, lubiącą stawić czoło trudnościom. Więc ma pole do popisu, bowiem w szkole, ciągle borykającej się z kłopotami materialnymi (skąd my to znamy?), dziurawymi dachami, wreszcie – trzema pionami językowymi kłopotów naprawdę nie brakuje. Nauczanie odbywa się w trzech językach – polskim, litewskim, rosyjskim. Najliczniejszy jest pion polski – 290 uczniów, litewski – 190 i rosyjski – 60. W tym roku do matury przystąpi 18 osób z klasy polskiej, 10 z litewskiej i 9 z rosyjskiej. Niegdyś w klasach rosyjskich było sporo dzieci z rodzin polskich, teraz niektóre chodzą do klas litewskich.

Pracuje tu 79 pedagogów. I choć w zespole panują poprawne stosunki koleżeńskie, kierownictwo ciągle się musi mieć na baczności, by jakieś nieostrożne słowo, ocena, pochwała, czy zwykła wymówka nie zostały odebrane jako faworyzowanie, czy też odwrotnie, któregoś z trzech pionów.

– To nie lada sztuka mieć pod jednym dachem trzy szkoły, które muszą stanowić jedną – mówi dyrektorka.

Chyba się jednak ta sztuka udaje. Przemawia za tym chociażby fakt, że wszystkie imprezy są imprezami ogólnoszkolnymi, a nie tego, czy innego pionu. Do Republikańskiej Olimpiady Literatury i Języka Polskiego szykowali się wszyscy. Wiele serca i zaangażowania wykazali nauczyciele z klas litewskich. Właśnie ich zasługą są ze smakiem artystycznym udekorowane korytarze, klasy, aula. To o tych wiosennych gałązkach brzóz, zakwitających na tle okien auli „obłoczkiem przezroczystym, pozłociście zielonkawym” pisał Tuwim.

Szkoła słusznie może się szczycić dobrą kadrą pedagogiczną. Obok doświadczonych nauczycieli sporo jest młodzieży, przy tym „własnego chowu”. Wracają po studiach jej absolwenci – polonistka Lilia Wojciechowska, nauczyciel wf Waldemar Szumski, lituanistka Lilia Jodko. Pracują też całe rodziny pedagogiczne: ojciec, matka i syn Borowikowie, ojciec i syn Szumscy, matka i syn Przyszlakowie.

Z wdzięcznością wspomina się tu pierwszego dyrektora, obecnie emeryta, pana Czesława Żywuszkę. To właśnie on potrafił wyszukać i zachęcić do pracy w Awiżeniach nauczycieli z prawdziwego zdarzenia. Z „ekipy” pana Czesława do dziś pracują tu geograf Franciszek Szumski, polonistka Maria Szocik, lituanistka Aldona Trepkiené. Pani Aldona od wielu lat pracuje w klasach polskich. Jej uczniowie doskonale znają język litewski, o czym świadczy chociażby taki fakt, że w roku ubiegłym z 11 absolwentów polskiej klasy 10 osób dostało się na studia wyższe, zdając egzaminy wstępne w języku litewskim. Ten wspaniały wskaźnik jest również sukcesem wychowawczyni klasy pani Walerii Orszewskiej, która się bardzo o swych podopiecznych troszczyła i potrafiła wskazać motywację do nauki.

Tyle pobieżnie o tej sympatycznej i gościnnej szkole. Niestety, z braku miejsca muszę pominąć wiele spraw i ludzi, o których opowiadała mi pani dyrektor. Bo przecież główny temat – to Olimpiada.

Eliminacje ustne

Drugi dzień Olimpiady poświęcony był eliminacjom ustnym. Tu powodów do radości było naprawdę sporo. Prawdziwą przyjemność sprawiało słuchanie odpowiedzi Elżbiety Kuzborskiej, Beaty Kunickiej, Wiesławy Szuszkiewicz, Małgorzaty Mozyro, Barbary Gojlik, Alicji Mickielewicz, Jana Drawnela i Wiesławy Waluczko. Szkoda, że niskie noty z prac pisemnych nie pozwoliły tym dwojgu ostatnim wejść do 10 najlepszych. Może nie trafili na swój temat, a może po prostu zabrakło im przysłowiowego łutu szczęścia.

I wiedza, i szczęście

Bo choć prawdą jest stwierdzenie, że szczęście zazwyczaj sprzyja najlepiej przygotowanym, to jednak i ono nie jest bez znaczenia. Nieprzypadkowo ci sami uczestnicy na różnych szczeblach Olimpiady wypadają różnie. A i jurorzy – przy całej życzliwości – mają pewien wpływ na te czy inne oceny.

Pamiętam pierwsze Olimpiady. W pełnym szacunku milczeniu wysłuchiwaliśmy przygotowanych przez uczniów wypowiedzi. Czasami były to jednak recytacje, wyuczone na pamięć teksty, a każde pytanie sprawiało większe lub mniejsze kłopoty. Zaczęliśmy więc inaczej, tak, jak się to robi na Ogólnopolskiej Olimpiadzie: najpierw dajemy uczniowi możność zaprezentowania tematu tak, jak się przygotował, co pozwala ocenić sposób budowania wypowiedzi, bogactwo leksyki, poprawność językową, łatwość wypowiadania się. Po kilku minutach pytania komisji sprawiają, że monolog przekształca się w rozmowę na wybrany przez ucznia temat z literatury czy językoznawstwa. Z tą rozmową bywa różnie. Czasami się okazuje, że odpowiadający idzie pewnie nie tylko głównym gościńcem opracowanego tematu, ale też – ku szczerej radości jurorów – pewnie się czuje na mniejszych dróżkach i ścieżynkach. Czasami jednak krok w stronę wystarcza, by się zagubił.

Co roku daje się również zauważyć, że uczestnicy Olimpiady nie zawsze potrafią umieścić pisarza w przestrzeni historycznej, kulturowej, literackiej. Mówiąc o wczesnych nowelach Reymonta czy Żeromskiego bądźmy przygotowani, że komisja zechce się dowiedzieć, skąd przyszedł do Polski naturalizm i co ma do powiedzenia na ten temat Emil Zola. No i definicję noweli też należałoby wiedzieć. Inna sprawa, że z tą nowelą nie bardzo sobie radzą tęższe niż uczniowskie głowy. Oto na wszystkich kanałach TV lecą telenowele. Na miły Bóg, co te tasiemce z tysiąca i jednej serii mają wspólnego z jednowątkową, zakończoną jedną puentą nowelą? To raczej telepowieści.

Z olimpijskim rodowodem

Dwanaście lat – to spory kawał czasu, który daje nam prawo myśleć i oceniać również w kategorii tradycji. Setki młodych ludzi dzięki tym Olimpiadom lepiej poznało – a może i pokochało? – ojczysty język i literaturę, niektórzy podjęli studia polonistyczne w Warszawie czy też w Wilnie. Oto bardzo wymowny przykład: dwie członkinie komisji sprawdzającej poszczycić się mogą „olimpijskim rodowodem”. Panie Beata Piasecka i Teresa Dalecka dzięki zwycięstwu na jednej z pierwszych Olimpiad ukończyły studia polonistyczne w Warszawie. Od kilku lat wykładają język polski i literaturę na Uniwersytecie Wileńskim.

Skoro przedstawiłam Czytelnikom dwie członkinie komisji sprawdzającej, wypadałoby przedstawić również pozostałych. Są to: przewodnicząca komisji doc. dr Halina Turkiewicz, dr Barbara Dwilewicz, dr Mirosław Dawlewicz, dr Irena Masojć, dr Krystyna Syrnicka, asyst. Henryka Sokołowska. Niżej podpisana również miała zaszczyt znaleźć się w tak zacnym towarzystwie. W imieniu całej komisji pięknie dziękuję drowi Jerzemu Borowczykowi z Uniwersytetu A. Mickiewicza w Poznaniu (aktualnie wykłada na Katedrze Filologii Polskiej Uniwersytetu Wileńskiego) za nieocenioną pomoc, jakiej nam udzielał.

Przedmiot drugorzędny?

Zaryzykowałabym twierdzenie, że Olimpiada częściowo naprawia krzywdę, jaką młodzieży polskiej wyrządziły nieprzemyślane (czy też nie tak przemyślane) decyzje o zlikwidowaniu obowiązkowego egzaminu maturalnego z języka polskiego i literatury, co sprowadza ten przedmiot do kategorii drugorzędnych. I tu pozwolę sobie na małą dygresję. Zawsze się mówi i pisze o egzaminie z języka polskiego, tak jest zresztą w odpowiednim zarządzeniu ministerstwa. W ten sposób bliżej nie związani ze szkolnictwem ludzie są wprowadzani w błąd. Nie tylko o egzamin z języka tu chodzi, lecz o całą wiedzę z zakresu literatury ojczystej. Sformułowanie w takiej jak jest postaci wydaje się być pewnym kamuflażem.

Wróćmy jednak do naszej pięknej imprezy, uczącej młodzież, że się posłużę słowami Miłosza, lepiej i mądrzej patrzeć na ojczystą mowę.

Po dwóch dniach wytężonej pracy nastąpiła miła uroczystość - zakończenie Olimpiady. Znów goście, serdeczne słowa, kwiaty, prezenty, wspaniały koncert, oklaski, wreszcie „mała czarna” (no, nie taka znów mała). Polska Macierz Szkolna, Konsul Generalny RP i inni sponsorzy obdarowali zwycięzców i uczestników Olimpiady wspaniałymi upominkami książkowymi. Szkoda, że w tym roku wśród laureatów zabrakło przedstawicieli rejonów. Pamiętamy przecież piękne osiągnięcia uczniów solecznickiego, wileńskiego i trockiego rejonów. Życzymy, by w następnym roku powiodło im się lepiej.

Zwycięzcy XII Olimpiady

I miejsce – Elżbieta Kuzborska, Szk. Śr. im. W. Syrokomli. Naucz. Danuta Korkus.

II miejsce – Beata Kunicka, Szk. Śr. im. Jana Pawła II. Naucz. Sabina Naruniec.

II miejsce – Wiesława Szuszkiewicz, Szk. Śr. im. Jana Pawła II. Naucz. Sabina Naruniec.

III miejsce – Małgorzata Mozyro, Szk. Śr. im Jana Pawła II. Naucz. Łucja Jaglińska.

III miejsce – Barbara Gojlik, Szk. Śr. im. W. Syrokomli. Naucz. Janina Kuckiené.

III miejsce – Alicja Mickielewicz, Szk. Śr. im. W. Syrokomli. Naucz. Janina Kuckiené.

Ta szóstka laureatów oraz następnych czworo tworzą „złotą dziesiątkę”, która weźmie udział w Ogólnopolskiej Olimpiadzie w Warszawie.

7. Mirosław Tomaszewicz, Szk. Śr. im. J. I. Kraszewskiego. Naucz. Lilia Andruszkiewicz.

8. Justyna Błaszkiewicz, Szk. Śr. im. Jana Pawła II. Naucz. Teresa Wincełowicz.

9. Małgorzata Stefanowicz, Szk. Śr. im. W. Syrokomli. Naucz. Janina Kuckiené.

10. Marek Tatol, Szk. Śr. im. J. I. Kraszewskiego. Naucz. Łucja Czetyrkowska.

Serdecznie wszystkim gratulujemy. Życzymy szczęścia w Warszawie.

Łucja Brzozowska

Wstecz