28 dyplomów na Polonistyce WUP

„Pomnażajcie wiedzę i dobroć”

Tak uroczysty i radosny dzień w każdej uczelni bywa raz do roku: wręczanie dyplomów świeżo upieczonym specjalistom. Właśnie takie święto 21 czerwca miało 96 absolwentów Wydziału Slawistyki Wileńskiego Uniwersytetu Pedagogicznego: poloniści i rusycyści. Pośród 28 polonistów, otrzymujących tego dnia dokument o ukończeniu studiów, było 7 magistrów i 21 bakałarzy.

- To już jest siódma promocja polonistów przygotowana od 1995 roku według nowych programów przez Wileński Uniwersytet Pedagogiczny - powiedział „Magazynowi Wileńskiemu” prodziekan Wydziału Slawistyki, dr Romuald Naruniec. - Ogółem „wydaliśmy” 34 magistrów i całe grono bakałarzy. Z większością pośród tych, którzy dziś otrzymują dyplom bakałarza, jesienią znów się spotkamy w naszej uczelni: będą kontynuowali studia na magisterce.

- Dzisiejsi studenci są bardzo samodzielni, zawczasu myślą o tym, co będą robili po opuszczeniu progów uczelni, gdzie będą pracowali - mówi doc. dr Halina Turkiewicz, kierownik Katedry Filologii Polskiej. - Niektórym udało się zatrudnić już w czasie studiów, zmuszeni więc byli łączyć pracę z nauką, z czego w zasadzie pomyślnie się wywiązywali.

Świadectwem takiego pomyślnego mariażu nauki z pracą w latach studiów są Justyna Kozłowska i Jolanta Orłowska (obecnie już magistrzy), pracujące od kilku lat jako menażerki. Te, którym nie udało się na razie znaleźć odpowiedniej pracy, pilnie się za nią rozglądają. W szkołach, niestety, nie zawsze mogą liczyć na wolne miejsce polonisty. Szukają więc zatrudnienia w firmach i przedsiębiorstwach prywatnych, jako pracownice biurowe, sekretarki, menażerki. Nie na każdą propozycję przystają, w każdym bądź razie początkowo, słuchając głosu ambicji. Dyplomowana specjalistka stawia przed sobą cel: praca ma być odpowiednia, wymagająca zastosowania nabytych kwalifikacji i, oczywiście, godziwie wynagradzana. Cóż, kiedy życie czasami wnosi w te plany własne korekty...

Aula uczelni była tego dnia nieco przyciasna: oprócz absolwentów przybyli ich najbliżsi: rodzice, sympatie, małżonkowie. Wszyscy z kwiatami, odświętni, wzruszeni. Podniecone rozmowy, gwar. Wreszcie w jednej chwili wszystko się wyciszyło: na dotychczas pustą scenę weszło kierownictwo uczelni, wydziału i katedr, jak też honorowi goście - radcy ambasad RP i Rosji Małgorzata Kasner i Anatolij Kobzew. Zagajająca uroczystość prof. Irena Musteikiené, prorektor oprócz wielu słów serdeczności, skierowanych do absolwentów na samodzielną drogę życia, znalazła też takie, w których brzmiała wręcz macierzyńska troska: rodzinny wydział zawsze na nich czeka, by zaglądali do swej uczelni, gdy będzie trudno, ale też bez specjalnej okazji. By pomnażali wiedzę, zdobytą w tych oto murach, a kluczem do serc uczniów, kolegów w pracy, ludzi, z którymi będą się w życiu spotykać, niech będzie dobroć, którą - nawiązując do Tołstoja - należy mnożyć.

Nie ustępował pani prorektor w serdecznościach również dziekan Wydziału Slawistyki doc. dr Gintaras Kundrotas. Prodziekan Slawistyki dr Romuald Naruniec zachęcał zaś do podjęcia dalszych studiów: bakałarzy - do magisterskich, magistrów zaś - do doktoranckich. Aż wreszcie nastała ta najważniejsza chwila: wręczania dyplomów. Najpierw odebrali je, ze wzruszeniem wyraźnie malującym się na twarzach, magistrzy: Krystyna Gladeliené, Elżbieta Granicka, Lilia Kozakiewicz, Justyna Kozłowska, Jolanta Orłowska, Wioleta Salwińska, Regina Suchodolska. Grono bakałarzy było znacznie większe: 17 osób z wydziału dziennego i 4 - z zaocznego. Osobliwością tegorocznego „żniwa” polonistów jest to, że stanowią je wyłącznie przedstawicielki płci pięknej. Na szczęście, w młodszych grupach akademickich Polonistyki chłopcy są. Tak więc, nie ma co się obawiać, że wbrew tradycji wydziału, chłopcy zaczęli omijać ten kierunek studiów. Dotychczas się zdarza również wśród męskiej połowy taki jeden-drugi osobnik z duszą wrażliwą na piękno języka i literatury ojczystej, chętny do ich zgłębiania...

A szczęśliwym posiadaczom tegorocznych dyplomów chciałoby się życzyć - spełnienia marzeń i zamiarów, sukcesów w dalszych studiach, pomyślności w znalezieniu wymarzonej pracy. Czy to będzie szkoła, czy biuro, czy przedsiębiorstwo (takie jest, niestety, życie) życzymy, by zawsze pozostawali ambasadorami swej mowy i kultury ojczystej.

Helena Ostrowska

Wstecz