Wybory parlamentarne w Polsce

ROP: nie tędy droga

Program SLD ogłoszony w „Magazynie Wileńskim” nr 6 (czerwiec 2001) jest w znacznej mierze trafny, o ile chodzi o analizę potrzeb. Niestety, wskazując przesadnie, błędy obecnie rządzących, proponuje mało nowego. Co więcej, nie Sojusz Lewicy Demokratycznej z Unią Pracy jest najbardziej odpowiednim zespołem politycznym w Polsce do urzeczywistnienia tego, co proponuje.

1. Słusznie krytykując „...niedocenianie i lekceważenie środowisk polonijnych przez władze RP...” SLD zapomina, że wiele z tych środowisk jest wysoce krytyczne nie tylko do jego rodowodu, lecz również do jego działań i zaniechań już po 1989 roku. W niektórych środowiskach, np. w Wielkiej Brytanii, współpraca z SLD mogłaby to środowisko zupełnie rozbić, a w wielu spowodowałaby wielkie zamieszanie i osłabienie. Nie można wykluczyć, że o to właśnie chodzi w tym programie.

2. Ogólnie rzecz biorąc, powodem konfliktów jest faktyczne i stałe lekceważenie przez władze w Polsce bardzo różnych potrzeb i postulatów poszczególnych ośrodków zagranicznych. Jest to szczególnie odczuwalne na Litwie, gdzie od dziesięciu lat nie było nawet jednej prawdziwej sesji roboczej pomiędzy przyjezdnymi dygnitarzami rządowymi z Polski, a Polakami miejscowymi. Spotkania jakie miały miejsce ograniczały się do kilkunastuminutowych spotkań grzecznościowych, a sprawy żywotne dla miejscowych Polaków załatwiane były, przeważnie ponad ich głowami i po myśli litewskich gospodarzy. Pod tym względem okresy rządów Oleksego i Cimoszewicza niczym się nie różniły od innych i nie ma niczego w programie SLD, co by wskazywało na zmianę jego stosunku do tego problemu. Wynika on logicznie z jego rodowodu politycznego.

3. Określenie w programie SLD dotychczasowych wysiłków polskiej administracji państwowej za nieskuteczne i nie spełniające swojej roli jest przesadne, chociaż niewątpliwie mogłyby być skuteczniejsze, ale po pierwsze, za czasów SLD wcale nie były lepsze, zaś po drugie, mamy krytykę istniejących wysiłków, ale nie ma konkretnego programu ich ulepszenia.

4. Propozycja większego wsparcia przez rząd Polski powstałych już inicjatyw samorządowych jest sprzeczna z planem „... wzmocnienia kompetencji Międzyresortowego Zespołu ds. Polonii i Polaków za Granicą przy Ministerstwie Spraw Zagranicznych...”. Podstawą działalności samorządów jest niezależność od rządu. Zasadniczym dążeniem wszelkich rządów, a już zwłaszcza socjalistycznych, jest podporządkowanie sobie jak najszerszej sfery działalności publicznej. Naszym zdaniem oba systemy, odpowiednio ustawione, mogą i powinny dobrze funkcjonować.

5. Dla wzmocnienia działalności i polepszenia sytuacji Polaków za granicami Polski oraz dla lepszego współdziałania między nimi a Macierzą, potrzebna jest m. in. przemyślana i elastyczna polityka uwzględniająca różnice warunków w różnych krajach osiedlenia. To wymaga stabilizacji i długofalowego działania. Rządy i ich polityka zmieniają się zbyt często. Musi do tego być inna, o odpowiednim autorytecie i możliwości samodzielnego działania, instytucja, pod należytą kontrolą społeczną. Taką instytucją miał być, przed wojną, Światpol, a po roku ’89 - Wspólnota Polska. Prawie cały program SLD, dotyczący Polaków za granicą, choć tego nie mówi, sprowadza się do likwidacji Wspólnoty. Finansowanie jej za pośrednictwem Senatu sprawdziło się i nie widzimy powodu do zmian w tej dziedzinie. Ponieważ wykazuje ona bogatą działalność, można pod jej adresem skierować wiele zarzutów. Jej likwidacja stworzy jednak więcej problemów niż ich rozwiąże. Naszym zdaniem właściwa droga wiedzie poprzez lepszą kontrolę tej oraz innych instytucji, zwłaszcza państwowych, z udziałem odpowiednich, dobranych pod kątem ich uczciwości, ideowości i prawdziwego zaangażowania, oraz kwalifikacji działaczy z ośrodków zagranicznych, z zastosowaniem zasady rotacyjności.

6. Fundusz Gwarancyjny i inne inicjatywy służące podniesieniu poziomu gospodarczego i społecznego Polaków za granicą jest również słuszny, ale znów pytamy czemu SLD nic w tej sprawie nie zrobił, gdy był u władzy i dlaczego mamy mu wierzyć, że zrobi to teraz. Co więcej są to wszystko inicjatywy, których wykonawcami winni być ludzie o rodowodzie wolnorynkowym i wdrożeni do takiej gospodarki, a nie ludzie wychowani w systemie gospodarki reglamentowanej.

7. Nie ma jednej recepty na umiejscowienie studiów wyższych, w Polsce czy w kraju osiedlenia. W krajach, gdzie kandydatów na studia jest mało, zaś poziom życia względnie wysoki, lepsze są studia w Polsce. W krajach takich jak Litwa, gdzie Polaków w zwartym osiedleniu jest dużo, polskość jest świeża i atrakcyjna, nauka tańsza niż w Polsce, a pokusa pozostania po studiach w Macierzy duża, musi istnieć, jako ukoronowanie nauki w szkołach podstawowych i średnich, możliwość akademickich studiów polskojęzycznych na miejscu. Drogą do tego jest stworzenie, na miejsce różnych istniejących polskich inicjatyw, dużej fundacji, której roczny dochód wystarczyłby na utrzymanie, zgodnie z tradycjami, uczelni akademickich w wolnym świecie, niezależnej uczelni akademickiej o poziomie odpowiadającym ustawowym wymogom państwa litewskiego. W tej fundacji powinien wziąć udział również rząd litewski, gdyż Polacy w Litwie płacą podatki na równi z Litwinami, zaś państwo litewskie czerpałoby z istnienia takiego uniwersytetu wielorakie korzyści, również gospodarcze. W takim uniwersytecie mogliby studiować również studenci z innych krajów ościennych i byłaby możliwość udziału w niej Polaków z krajów zachodnich.

8. Z powodów wyłuszczonych powyżej, nie ma żadnych szans na powstanie instytucji „reprezentacji Polaków z zagranicy w Polsce” jeżeli będzie nią rządzić koalicja SLD-UP. Sama myśl jest jak najbardziej słuszna i winna była być wprowadzona w życie już w czasie przekazywania insygniów prezydenckich Lechowi Wałęsie, ale szanse urzeczywistnienia ma tylko w razie zwycięstwa partii o rodowodzie niepodległościowym.

9. Karta Polaka byłaby już dawno wcielona w życie (pod warunkiem podpisania jej przez prezydenta Kwaśniewskiego), gdyby nie systematyczny sprzeciw właśnie SLD i UP. Jeżeli teraz popierają ten postulat, to niech głosują za nią. Jeszcze jest szansa w czasie kadencji tego sejmu.

Konkluzja z powyższego tekstu jest krótka: Sojusz Lewicy Demokratycznej i Unii Pracy nie ma i nie może mieć niczego do zaoferowania Polakom z zagranicy, a szczególnie w Litwie, zaś rządy o rodowodzie niepodległościowym zaniedbały wiele oczywistych działań, które wyszłyby na dobre zarówno im, jak i Polakom z zagranicy, a przede wszystkim Polsce. Takie jest stanowisko Ruchu Odbudowy Polski.

Walery Choroszewski

Warszawa, 04.07.2001

Wstecz