Z mojego notatnika

Interes i moralność

Uczniowie Podbrzeskiej Szkoły Średniej w rej. wileńskim w swoim polskim języku ojczystym recytowali wspólnie słowa modlitwy: „Święty Stanisławie, naucz nas cierpliwości, wytrwałości na obranej drodze, dobroci wobec otoczenia, pilności w nauce. Uproś dla nas - najmłodszych - świętość wielką jak Twoja...” Działo się to w końcu listopada 2001 roku. Odbywała się uroczystość nadania szkole imienia św. Stanisława Kostki. Z tej okazji odsłonięto tablicę pamiątkową z wizerunkiem świętego i napisem: Paberzés Stanislavo Kostkos viduriné mokykla. Niby wszystko w porządku. Zgromadzeni licznie uczniowie, pedagodzy, przedstawiciele władzy rejonu wileńskiego, notable miejscowi, ksiądz, spora delegacja z Polski - z miejscowości zaprzyjaźnionych z podbrzeską szkołą, a nawet uczniowie z przedwojennej siedmiolatki, która nosiła imię św. Stanisława Kostki, gorąco i głośno oklaskiwali wystąpienia pełne słów wzniosłych i mądrych o tym, żeby młodzież w trudnych życiowych chwilach zwracała się o pomoc do swego patrona. Nie pominięto też faktu, że w Podbrzeziu szanowane są tradycje, bo oto przywrócona została dawna nazwa szkole. Zapomniano jedynie o tym, że święty był Polakiem, urodzonym 28 października 1550 r. w Rostkowie na Mazowszu (niedaleko Warszawy). Pochodził z bogatej rodziny szlacheckiej, po wielu perypetiach został przyjęty do nowicjatu jezuickiego w Rzymie. Kochano go tam i szanowano za pokorę i radość życia, za niesienie pomocy innym. Niestety, młody, doskonale zapowiadający się jezuita, obdarzony darem cudownych widzeń, umarł 15 sierpnia 1568 r. Spoczywa w rzymskim kościele św. Andrzeja na Kwirydynie. Pielgrzymi z Polski często nawiedzają ten grób i nic w tym dziwnego: św. Stanisław Kostka jest patronem Polski i studiującej młodzieży na całym świecie.

Zapomniano o polskim napisie na tablicy czy świadomie tego nie uczyniono? Nie mam zamiaru tego dochodzić. Nie jest tajemnicą, że lubimy narzekać, czuć się pokrzywdzonymi, robić z tego większy lub mniejszy hałas (najczęściej na terenie RP i w zależności od tego, kto i na jakie pokoje ma dostęp), ale kiedy dochodzi do czegoś konkretnego, bardzo często wchodzi w grę interes. Czy tu odegrała jakąś rolę obawa, że szkole nie zostanie przyznany status gimnazjum, jeśli na tablicy obok tekstu litewskiego znajdzie się polski? Nie sądzę. Moim skromnym zdaniem: to po prostu niemoralnie, że nie napisano ani słowa w języku ojczystym świętego i w szkole, która zasadniczojest polska. Tym bardziej, że prawo litewskie nie zabrania napisów dwujęzycznych i nie tylko. A przykładem: tablica pamiątkowa w podwileńskich Sawiczunach, poświęcona znanemu poecie białoruskiemu Franciszkowi Bohuszewiczowi. Na niej wyryto stosowne teksty w trzech językach: litewskim, białoruskim i polskim.

Tak się złożyło, że emocjonalnie związana jestem z Podbrzeziem. Tu moi krewni, legioniści Piłsudskiego, zostali osadnikami wojskowymi. Wiele uczynili do dźwignięcia się miasteczka po czasach niewoli rosyjskiej. Z opowieści rodzinnych wiem, że mieszkańcy Podbrzezia zawsze uchodzili za ludzi honorowych, że w najtrudniejszych okresach bronili polskości i wiary swoich przodków. Nie udała się tu ani rusyfikacja, ani narzucenie prawosławia. Zresztą, ile warte są te wspomnienia? Zapamiętałam słowa wypowiedziane niedawno przez kapłana z kościoła Krzyża Świętego w Warszawie (niedzielna transmisja radiowa): „Módlmy się o nasz naród, aby pamiętał o swojej przeszłości”. Może te słowa, a może wspomnienia rodzinne sprawiły, że zamiast się cieszyć, że szkole przywrócono dawną nazwę, ogarnął mnie smutek...

Halina Jotkiałło

Wstecz