Wileńszczyzna w zarysie krajoznawczym

Wierszupa: za rogatkami Antokola

Antokol, obecna dzielnica Wilna, jest jedną z najdawniej zamieszkałych części stolicy. Kiedyś tutaj mieściły się siedziby możnowładców i magnatów. Antokol słynął z licznych wspaniałych dworów i pałaców, wśród których prym wiodły rezydencje Sapiehów i Słuszków. Pięknie położony teren pomiędzy zielonymi, sosnowymi wzgórzami Sapieżynek a niebieską wstęgą Wilii od dawna przyciągał wzrok człowieka. Zresztą nic dziwnego, gdyż był on dostępny tylko dla wybranych. Zresztą swego znaczenia Antokol nie utracił do dnia dzisiejszego, nadal pozostaje jedną z najbardziej prestiżowych dzielnic Wilna. Przez Antokol od dawna szedł ważny zamiejski trakt prowadzący do północnych rubieży państwa, tędy jechało się do Święcian, Brasławia czy Dyneburga, tą drogą niejednokrotnie ciągnęły wojska, bądź to szykując się do obrony granic, bądź, w czasie wyprawy wojennej na ziemie sąsiednich państw, dążąc do ich podboju i zagarnięcia. Tym traktem ciągnęły także wrogie wojska najeźdźców, jak na przykład Kozacy Zołotorenki w połowie XVII wieku czy wojska napoleońskie pod dowództwem księcia Murata w 1812 roku. Sumując możemy powiedzieć, że Antokol chlubi się bardzo ciekawymi dziejami i w kwestii bogactwa historii nie ustępuje innym starym dzielnicom Wilna (na przykład, takim jak Zarzecze lub Śnipiszki).

Tematem tego artykułu nie są jednak dzieje Antokola, ale historia miejscowości leżącej bezpośrednio za Antokolem, czyli na lewym brzegu Wilii, w kierunku północnym od tej dzielnicy. Starsi czytelnicy – wilnianie – zapewne dobrze pamiętają, że tuż za Antokolem zaczynała się nieduża dzielnica, a właściwie już prawie przedmieście o nazwie Pośpieszka. Nazwa ta powstała od istniejącej w XIX wieku zajezdnej karczmy, która nosiła właśnie takie miano, zaś gdy karczma zakończyła swój żywot, jej dawną nazwę przejęło sąsiednie osiedle. Owa karczma kiedyś podobno była ulubionym miejscem niedzielnych zbiórek wilnian szukających odpoczynku i rozrywki. Pośpieszka leżała na ziemiach majątku Wierszupa, o którym pierwsze wzmianki pochodzą już z połowy XVI wieku. Wierszupskie grunty ciągnęły się od Antokola w kierunku północnym, aż do granic Antowila. Był to teren głównie porosły sosnowym borem, z jałowymi, piaszczystymi glebami. Na tym względnie dużym terytorium mieszkało mało ludzi, bo i kto by się mógł utrzymać na tych piaskach? W XVIII wieku na terenie majątku Wierszupa było zaledwie kilka niedużych zaścianków zamieszkałych przez jedną, dwie rodziny. Duże zalesienie terenu miało także swoje zalety, bowiem podwileńskie bory niegdyś obfitowały w różną łowną zwierzynę, a jak wiemy, polowania były główną domeną władców i magnatów. Wierszupskie lasy za czasów WKL były nie tylko świadkami polowań magnaterii, ale też niejednokrotnie gościły orszaki królewskich myśliwych na czele z władcą. Jak świadczą źródła historyczne, na lewym brzegu Wilii, w miejscu, gdzie do „naszych strumieni rodzicy” wpada nieduży potok o nazwie Wierszupa, w czasach średniowiecznej Litwy istniał drewniany myśliwski pałacyk króla. Moim zdaniem, ten dwór był już tylko pozostałością po dawnym punkcie warownym, jeszcze z czasów przedchrześcijańskiej Litwy, który mógł kontrolować żeglugę na Wilii i północne przedpola stolicy. W późniejszych czasach, gdy ów drewniany zameczek stracił swe znaczenie obronne, otrzymał nową funkcję – stał się punktem wypadowym królewskich polowań, bo i miejsce było bardzo odpowiednie. Wierszupa leżała na skraju ogromnych podwileńskich lasów, które ciągnęły się hen pod Niemenczyn czy Ławaryszki, a drewniany pałacyk był niczym królewska „dacza” tuż pod bokiem stolicy, gdzie władca w każdej wolnej chwili mógł wypocząć na łonie przyrody lub wyruszyć na polowanie do borów, spodziewając się spotkać tura lub niedźwiedzia. Rozkwit myśliwskiego dworku przypadł na czasy królowania Zygmunta I Starego i Zygmunta Augusta, czyli na XVI wiek. To w owych czasach musiała tu być zbudowana wykwintna drewniana rezydencja, co zresztą widać na trochę fantastycznym i wykonanym bez przestrzegania zasad kartografii planie Wilna z 1550 roku autorstwa Brauna. Możliwie, że za czasów Zygmunta Augusta Wierszupa była związana z osobą Barbary Radziwiłłówny. Całkiem możliwie, że król, chcąc mieć kochankę „pod ręką”, umieścił ją na jakiś czas w swej wierszupskiej rezydencji. Z osobą Barbary Radziwiłłówny wiąże się też inne miejsce obok Wierszupy – jeszcze w okresie międzywojennym na Wilii, naprzeciw rzekomej królewskiej rezydencji, była kamienista mielizna zwana Łaźnią Barbary. Zresztą dawniej podobno na brzegu rzeczywiście istniały ruiny owej łaźni, ale było to w XIX wieku. Rapę, czyli mieliznę o tak romantycznej nazwie, zniszczono podczas regulacji dna Wilii mając na celu przystosowanie jej do żeglugi rzecznej.

Natomiast drewniany pałacyk istniał jeszcze w XVII wieku, o czym świadczą notatki niejakiego Zejlera zrobione podczas jego bytności w Wilnie. Autor pisze: wspaniały pałac króla Zygmunta I, drewniany, leży przy lesie od strony zamku niedaleko Wierszupki, dla zabawy i odpoczynku wzniesiony. Przy nim zwierzyniec, gdzie rozmaite zwierzęta z wielkim nakładem utrzymują się. Dalsze losy pałacu nie są dokładnie znane, możliwie, że nie doczekawszy należytej opieki ze strony władz budowla popadła w ruinę lub spłonęła podczas którejś z wojen, powiedzmy, w połowie XVII wieku, podczas najazdu moskiewskiego. Dawne tereny Wierszupy w końcu XVII lub na początku XVIII wieku stały się własnością wojsk artyleryjskich WKL. Na tym odludziu, pośród lasów mogły być magazyny prochu strzelniczego albo nawet odlewnia armat, gdyż w XVIII-wiecznych inwentarzach Wierszupy niejednokrotnie wymienia się uroczysko o nazwie Puszkarnia. Inwentarz z 1765 roku podaje trochę szczegółów o wyglądzie folwarku Wierszupa, z którego wynika, że w owe czasy nikt już tutaj nie zajmował się sprawami artylerii. Czytamy: przyjeżdżając od Jurysdyki Antokolskiej wrota prostej roboty do dworku płotem żerdziowym prostym ogrodzonego, wchodząc do niego po prawej stronie izba biała, w niej okien trzy w drzewo oprawnych szklanych starych miejscami potłuczonych. Z tej izby komora, w niej okienko małe stare, w tych izbach oboje drzwi są na biegunach, wyszedłszy naprzeciw przez sień piekarnia z komorą, okienka małe stare miejscami potłuczone, w izbie białej piec z kafel szarych, podłoga gliną wybita, w piekarni piec do pieczenia chleba prosty. Na tym budynku dach stary dranicami pobity. Dopiero w nim mieszka młynarz. Wyszedłszy z tego dworka po prawej ręce młynek na rzece Wierszupie na jedne koło, ze wszystkimi przynależnościami, do tego młynku przynależy stawek niewielki na kształt sadzawki, w koło parkanem grobli ze środku wody oparkaniony. W nim bardzo mało wody znajduje się, potrzebuje znacznego expensu do otworzenia krynic. Obok browar niewielki też zrujnowany, świronek nowy dranicami kryty do zsypania zboża, stajnia słomą kryta nowa i gumno małe na słupach dwóch zawszystkim rozsypane.

Na terenie ówczesnego majątku Wierszupa nie było żadnego większego siedliska ludzi, istniało zaledwie kilka drobnych zaścianków w dokumencie zwanych uroczyskami. Były zamieszkałe przez bojarów, którzy utrzymywali się uprawiając spore połacie nieurodzajnych gruntów, a więc w uroczysku Rewiakiszki mieszkał niejaki Fedorowicz, w Buzyliszkach – Jasiulewicz, Niemczykalniu – Misiewicz, w Giełwaciszkach – Stankiewicz i Butwiłowski, w Mackiniszkach – Rymoszewicz, w Tartaku – Kiejus i Jurewicz. Na wierszupskich ziemiach było kilka karczem, z których znaczna część była położona przy trakcie wiodącym do Niemenczyna. Karczmy istniały w miejscowościach Tartak, Wierszupa, Bajliszki i Giełwaciszki. Przy rzece Warżówka był także zbudowany nieduży tartak. Do dóbr artyleryjskich Wierszupa także należała będąca w okolicach Rzeszy wieś Gajłasze, gdzie działała cegielnia i fabryczka wytwarzająca dachówkę. Ciekawostką jest to, że rzeczka Wierszupka do Wilii wpada niedaleko Wilna, przy Wołokumpiu, natomiast dwór Wierszupa w XIX wieku istniał koło rzeczki Warżówka, czyli prawie w połowie drogi do Niemenczyna.

Prawdopodobnie w końcu XVIII wieku władze państwowe oddały Wierszupę w ręce prywatne, a mianowicie majątek został własnością rodziny Aleksandrowiczów (herbu własnego). Ten ród władał Wierszupą przez prawie półtora wieku, do wybuchu II wojny światowej. W połowie XIX wieku świat naukowy Wilna zainteresował się chlubną przeszłością Wierszupy. Historyk–amator i wielki miłośnik dziejów Wilna Adam Honory Kirkor, po przestudiowaniu wielu dawnych dokumentów, określił dokładne miejsce, gdzie istniał królewski myśliwski pałac i latem 1853 roku tutaj rozpoczął badania archeologiczne. W ciągu jednego miesiąca udało się mu odnaleźć na brzegu Wilii fundamenty jakiejś wieży i trzy ściany budowli przy Łaźni Barbary. Na wysokim brzegu Wierszupki Kirkor odkopał znaczną część fundamentów i parteru królewskiego pałacu. W fundamentach badacz odkrył kilka kwadratowych niedużych pomieszczeń mogących dawniej służyć jako piwnice lub magazyny. W jednym z pomieszczeń znaleziono drewnianą figurkę św. Michała oraz fragmenty ceramicznych kafli, na jednym z których był wizerunek Zygmunta I. Ponadto Kirkor natrafił na kilka rzadkich monet z czasów Władysława Jagiełły, Aleksandra Jagiellończyka i Zygmunta I Starego. Wszystkie znaleziska uzupełniły kolekcję Muzeum Starożytności, a rezultaty swych badań Kirkor ogłosił w bardzo lakonicznej formie w swych „Przechadzkach po Wilnie i jego okolicach”. Kilka lat po Kirkorze, w czasie podróży Wilią w 1857 roku Wierszupę odwiedził Konstanty hr Tyszkiewicz. Opis ówczesnego wyglądu terenu w okolicach byłego królewskiego pałacu Tyszkiewicz podał na stronach książki pt. „Wilija i jej brzegi”. Autor pisze: dzisiaj territoryum dawnego dworu i zwierzyńca książęcego ponad Wierszupką, należy do dziedzictwa obywatela Aleksandrowicza. Wysokie stosy gruzu porosłe po wierzchu piękną murawą, pokryły ową obszerną książąt litewskich rezydencję; i w tej chwili, kiedy ją oglądam, żyto, zapowiadające właścicielowi plon obfity, pokrywa powierzchnię wzgórza, na której wznosił się frontem do Wilii sam pałac książęcy. Niżej ku brzegowi tej rzeki znajdują się rzędem po sobie idące dwa znaczne nieforemne pagórki z gruzu, porosłe murawą, będące szczątkiem jakiejś budowli należącej do składu książęcej rezydencji. Od tych równolegle, tylko nieco w prawo, ku Wierszupce część fundamentu jakby od kwadratowej wieży – dalej na samym brzegu Wilii, przy zejściu rzeczki Wierszupki, około miejsca zwanego Łaźnią Barbary – szczątki jakiegoś niewielkiego pawilioniku; odtąd znowu wszedłszy w górę, ponad brzegiem Wierszupki – długi szereg podobnych pagórków nieforemnych przez kupy gruzów uformowanych, wskazują miejsce, gdzie ciągnęły się długim szeregiem oficyny i inne budowle, w których się mieścił dwór i czeladź książęca”. Na tym zakończyły się badania Wierszupy i taki stan trwa do dnia dzisiejszego. Od połowy XIX wieku nikt się nie podjął badań tego unikalnego obiektu, tyle że po śmierci Kirkora i zaginięciu jego zapisów trudno jest na nowo odnaleźć miejsce istnienia wierszupskiego pałacu na terenie teraźniejszego Antokola. Moim zdaniem, to historyczne miejsce jest w okolicach obecnego mostu na Wilii przy wsi Wołokumpie, teraz tutaj jest częściowo porosły zagajnikiem teren, jednak silnie zniwelowany w trakcie budowy mostu i poprzecinany licznymi drogami samochodowymi i wiaduktem. Niewykluczone, że pozostałości królewskiego pałacu zostały zniszczone właśnie podczas budowy mostu i dalszej infrastruktury. Wierszupa nadal czeka na swego nowego odkrywcę, a K. hr Tyszkiewicz o niej pisał: przedmiot ten ojczysty, tyle drogi sercu litewskiemu, tak wymownie modli któregoś ze swoich bogatszych dzieci o trochę kosztu ponieść się mającego na rozkrycie jego wnętrzności, z których każden wydobyty szczątek stanowiłby szacowną własność krajową.

Dziewiętnastowiecznych źródeł archiwalnych o majątku Wierszupa (używało się także nazwy Wierszuba) jest bardzo mało, właściwie nie ma możliwości uzupełnienia tego tematu. Aleksandrowiczowie mieli swój dworek koło Wilii, gdzie stale mieszkali, zaś majątek liczył prawie 1500 dziesięcin gruntów, głównie lasu. Trochę więcej informacji znalazłem o ostatnim właścicielu Wierszupy, Antonim Aleksandrowiczu. Jak się okazało, był człowiek w Wilnie – na początku XX wieku i w okresie międzywojennym – dość znany, gdyż aktywnie uczestniczył w życiu społecznym miasta. Prócz tego A. Aleksandrowicz był znany jako wielki miłośnik koni i sportów konnych. W swoim czasie na terenie swego majątku w miejscowości Pośpieszka koło Antokola założył i pięknie urządził tor dla wyścigów konnych. Więcej informacji o Antonim Aleksandrowiczu znalazłem w jednym z numerów międzywojennego wileńskiego dziennika „Słowo”. Po śmierci dziedzica Wierszupy w 1930 roku (pochowany na wiejskim cmentarzyku w Wierszupie) „Słowo” opublikowało obszerny nekrolog, którego fragment podaję: dnia 6 października opuścił nas na zawsze przeżywszy lat 60 śp. Antoni Aleksandrowicz. Zmarły należał do ogólnie znanych i charakterystycznych postaci Wilna. Każdy znał dziedzica Wierszuby, gdy on sobie codziennie, swym swoistym ekwipażem, jechał przez Antokol i ul. Mickiewicza do Klubu Wileńskiego Towarzystwa Wyścigów Konnych, do pracy w zarządzie jako prezes. Dla wielu wilnian i to sfer najprzeróżniejszych, pustka po nim została boleśna. Bo był to człowiek dobry, pogodny, dużo robił dobrego. Dla każdego, nawet maluczkiego miał zawsze słowo współczucia i otuchy – a nigdy go nie opuszczał humor, trącący często satyrą. Prócz zalet serca odznaczał się rozumem i sądem trafnym, a miło było słuchać jego wywodów, w których się przebijał człowiek zdolny, dużego wykształcenia, o umyśle wykwintnym. I nie dziw. Przeszedł bowiem w Petersburgu wysoko postawioną szkołę Anny i wydział matematyczny na uniwersytecie – i skończył trudny instytut dróg i komunikacji. Ta bogata, specyficznie kresowa natura błyszczała jeszcze dwoma zaletami. Zawsze śmiało i otwarcie stał przy swoich przekonaniach. Znany był za rosyjskich czasów z borykania się z władzami o swe zakazane wtedy krakowskie zaprzęgi. Powtóre był nieprzeciętnym muzykiem, jednym z lepszych uczni Leszetyckiego, pod którego kierunkiem ukończył w Wiedniu konserwatorium. Zarzucił niestety swą sztukę zupełnie już w wieku młodzieńczym, po pewnym przejściu które wstrząsnęło jego życiem. Nawet fortepianu nie posiadał.

Wiele pracował społecznie w Wileńskim Towarzystwie Wyścigów Konnych, sporo poświęcił czasu tej najstarszej na Kresach polskiej placówce, datującej się od r. 1857. Tor na Pośpieszce, który bezinteresownie oddał Towarzystwu, sam w roku 1900 z inż. Gnoińskim zakładał. Piękną była jego mowa, wypowiedziana do Pana Prezydenta Rzeczypospolitej tego lata na torze pośpieszkowym, dająca wyraz szczęścia, którego się doczekał jako patriota. Z dumą wskazywał na stajnie wyścigowe, w których 10 lat temu pomagał tworzyć partyzantów Dąbrowskiego, późniejszy 13 pułk ułanów wileńskich. Ostatnim jego dziełem społecznym, ulubionym, pomyślanym na dłuższą metę, był Klub Towarzystwa Wyścigów Konnych, który w porozumieniu z ówczesnym dyrektorem Departamentu śp. Jurewiczem założył jako ognisko mające na celu propagandę hodowli koni i sportu konnego. Był także czynny w literaturze, jako krytyk teatralny. W tej dziedzinie napisał broszurkę pod tytułem „Circulus vitiosus”, a potem występując przeciwko reformie rolnej i naszemu ustrojowi społecznemu, inną pod tytułem „Co to jest?” podpisaną pseudonimem Stefan Kiuna. Ta ostatnia dużo wrzawy narobiła (...).

Przez resztę okresu międzywojennego w Wierszupie gospodarzyła Jadwiga Aleksandrowiczowa, która na kartkach dokumentów archiwalnych zapisała się tym, że w 1934 roku czyniła starania o zbudowanie kaplicy na terenie swego majątku, w miejscowości Maryi Las.

Dzisiejsza Wierszupa wielce się różni od tej dawnej. Znaczna część dawnych majątkowych gruntów dziś jest zajęta przez ogródki zespołowe. Tor wyścigowy na Pośpieszce, na którym w okresie międzywojennym w sezonie letnim co tydzień odbywały się szumne i ludne zawody najlepszych rumaków kraju, które obserwowały nawet najwybitniejsze osobistości ówczesnej Rzeczypospolitej, jak na przykład prezydent Ignacy Mościcki, dzisiaj nie przypomina obiektu sportowego. Wysiłek i praca Antoniego Aleksandrowicza dawno poszły w zapomnienie, a terytorium dawnego toru wyścigowego obecnie porasta spory las, po którym spacerują zakochane pary studentów z pobliskiego miasteczka akademickiego przy alei Saulétekio.

Mirosław Gajewski

Wstecz