Triumfalny powrót Ferdynanda Ruszczyca do Wilna

Wielka sztuka zawitała do Wilna. Parter i osiem sal na piętrze odbudowanej części dawnego pałacu Radziwiłłów na Wileńskiej przyjęły pod swój dach przebogaty dorobek wielkiego i wszechstronnego artysty. Znakomity pejzażysta symboliczny, grafik i inscenizator, twórca szkolnictwa artystycznego, działacz społeczny w najgłębszym tego słowa znaczeniu, jeden z najważniejszych twórców Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie triumfalnie wrócił do miasta, w którym przeżył przeszło dwadzieścia lat i o którym powiedział, że warte jest życia. Napisał kiedyś: „Wierzę w obcowanie dusz i dlatego wiem, że w godzinach trudu i walki będę z wami. A gdy po szafirowym niebie wileńskim pomkną białe obłoki i będzie wam wesoło, wówczas wspomnijcie mnie...”. W Wilnie nie sposób było zapomnieć o wielkim twórcy, przecież w mieście naszym jest tyle śladów po Nim. Wymieńmy chociażby kościółek św. Bartłomieja na Zarzeczu, w którym brał ślub z Reginą – Giną Rouckówną, córką właściciela podwileńskiego Porudomina, w którym to miasteczku dotychczas zachował się kościół przez niego ufundowany; to dom na Zarzeczu, naprzeciwko kościoła, w którym mieszkał i gdzie spotykał się świat intelektualny i artystyczny Wilna; to wreszcie kolejne mieszkanie na Zamkowej 24., kiedyś należące do prof. Bécu i jego żony Salomei Słowackiej oraz Juliusza Słowackiego. Na domu tym wmurowano w sąsiedztwie popiersia Juliusza w 1999 r. tablicę pamięci Ferdynanda Ruszczyca, a w uroczystości tej uczestniczyli: syn jego, Edward i wnuk Ferdynand Bohdan Ruszczycowie z rodzinami; to także liczne stosunkowo dzieła, które przetrwały w Wilnie, na czele z monumentalnym płótnem „Nec mergitur” (1904-1905) – symbolizującym wiarę artysty w odzyskanie przez Polskę niepodległości; to wreszcie akcent najświeższej daty: nadanie imienia Ferdynanda Ruszczyca polskiej szkole w Rudominie.

Imponująca prezentacja dokonań zatytułowana „Ferdynand Ruszczyc 1870-1936. Życie i dzieło” doszła do skutku dzięki czterem placówkom muzealnym: Muzeum Narodowe w Krakowie, Muzeum Okręgowe w Toruniu, Muzeum Narodowe w Warszawie, Litewskie Muzeum Sztuki w Wilnie. Im zawdzięczamy tę największą i najwszechstronniejszą retrospektywę, a przede wszystkim ludziom, którzy z ogromnym pietyzmem, wiedzą i zaangażowaniem stworzyli całość, wypożyczając z wielu placówek muzealnych i od osób prywatnych dzieła Ferdynanda Ruszczyca. Obecny na wernisażu wileńskim mgr Stefan Czaja, dyrektor Biblioteki Głównej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu powiedział, że powszechnie patrzy się na Ferdynanda Ruszczyca jako na giganta sztuki, ale był także wielkim człowiekiem uniwersytetu, jego udział w tworzeniu USB był niezwykły: człowiek sztuki z ogromnym talentem organizacyjnym i równocześnie nieprawdopodobnie urocza osobowość. Stefan Czaja przypomniał o fakcie, że kiedy przystąpiono do projektowania insygniów UMK, Ludwik Kolankowski, pierwszy rektor tej nowo powstającej uczelni, a uprzednio pełnomocnik Naczelnika Państwa do spraw powstającego Uniwersytetu Wileńskiego (1919 r.) zlecił Jerzemu Hoppenowi tę pracę. Słońce stało się symbolem UMK w Toruniu, identyczne z tym, które stworzył Ruszczyc dla jednego z wydziałów USB w Wilnie.

Precyzja i pomysłowość w każdym szczególe. Wśród dziesiątków eksponatów poświęconych wileńskiej uczelni batorowej zwraca uwagę rewers ozdobnego zaproszenia na uroczystości wskrzeszenia USB w Wilnie, na którym ręką Ruszczyca wypisany jest następujący tekst: „Najwyższem Niebios Zrządzeniem, Siłą Myśli niezgasłej, Czynem Polskiego Oręża, Wolą Naczelnika Uniwersytet Stefana Batorego w Wilnie powstał ze snu niewolnego. Rok pierwszy nowego życia Wszechnicy a dwóchsetny pięćdziesiąty piąty jej Służby dla Narodu rozpocznie się w dniach 10., 11. i 12 października roku bieżącego uroczystym obchodem, na który zapraszają Rektor i Senat Akademicki. Wilno, w miesiącu Wrześniu R. P. 1919.”

Kustosz Stefania Krzysztofowicz-Kozakowska z Krakowa, która również przybyła na otwarcie wileńskiej wystawy, powiedziała, że szykując ekspozycję marzono o tym, by odbyła podróż podobną jak pierwsza pośmiertna w 1937: Wilno-Warszawa-Kraków-Toruń. Tak też się stało, tylko w zmiennej kolejności: Kraków-Toruń-Warszawa-Wilno. Jest to też dowód dobrych relacji muzealników Polski i Litwy. Warto nadmienić, że w Wilnie z okazji wystawy wydano katalog w języku litewskim, przypominający najważniejsze wydarzenia z życia artysty, zawierający kilkadziesiąt kolorowych reprodukcji jego dzieł.

Mówiąc o wystawie posłużymy się wspomnieniem Jana Bułhaka, przyjaciela Ferdynanda Ruszczyca i znakomitego fotografika: „ ...Tworzył piękną książkę, stylowy plakat, wytworny program teatralny, szlachetne wzory techniki drukarskiej. Redagował pisma i wydawał zdobione przez siebie wydawnictwa i książki. Budował w wizjach i realizował w życiu wspaniałe oprawy dekoracyjne sztuk scenicznych, festynów i widowisk. Wykołysał w marzeniu i przyodział w ciało Wydział sztuki na wskrzeszonym Uniwersytecie Wileńskim, troskając się o najpiękniejszą szatę i najwznioślejszą treść z pieczołowitością matki i z dalekosiężną bystrością wizjonera. Ukochał zbezczeszczone w niewoli dostojeństwo architektury i zabytków miasta, odgrzebywał ich chlubne i tragiczne koleje, stawał na straży ich ocalałych resztek, uczył poznawać i czcić spuściznę stuleci szacownej kultury. Sam o tem nie wiedząc stał się ambasadorem majestatu dawnej stolicy Zygmuntowskiej, uznanym dyktatorem, otaczającym możną i skrzętną opieką każdy przejaw żywego i czującego Wilna...”

Czym stał się dla Wilna i jakie zasługi mu położył – o tym mówi przebogata wystawa „u Radziwiłłów”. „...nie można przejść...nie wspominając, nie błogosławiąc i nie wielbiąc imienia Ferdynanda Ruszczyca” – to znów cytat z Jana Bułhaka. Jakże aktualny dla wszystkich tych, którzy Wilno kochają miłością bezinteresowną.

Halina Jotkiałło

Wstecz