Szkoła polska w Landwarowie

Rzeczywistość i Nadzieja u Sienkiewicza

Małe miasteczka - los ich jakże różny: jedne potrafią nas zauroczyć swoją kameralnością, ciszą i spokojem, inne - niestety - tchną beznadzieją. Taki jest Landwarów. Miasteczko, dla którego lata odrodzenia stały się latami upadku. Nigdy tu nie było zbyt przytulnie - węzeł kolejowy, robotnicze osiedle, które ciężko zarabiało pieniądze w słynnej daleko poza Landwarowem „Kaitrze” (fabryka urządzeń hydraulicznych, żeliwnych wanien) oraz „Lentvario kilimai”, czyli fabryce landwarowskich kilimów. Dziś rozszarpana „Kaitra”, ze swoimi supernowoczesnymi urządzeniami, leży w gruzach, zaś fabryka dywanów zatrudnia nieomalże dziesięciokrotnie mniej pracowników. Jak to wpłynęło na miasteczko? Każdy bez wahania odpowie: ujemnie. Wszędzie: na dworcu, ulicach, w sklepach czuć zaniedbanie i tę szarą beznadzieję. Wyjątek stanowi kościół - jedynie on jest dostojny i szlachetny. Szkoła, niestety, łączona i dzielona - polska i rosyjska w trzech kolejno dobudowywanych gmachach (jednakowo nijakich: szarych, obdartych) nie wyróżnia się na plus z landwarowskiego smutnego pejzażu. Wewnątrz dokucza najbardziej ciasnota, ze skromnym bytowaniem jakoś się ludzie zwykli.

Tym niemniej szkoła polska ma obecnie swoją Nadzieję. Nadzieję, która zaświtała im u progu 10-lecia polskiej szkoły średniej jako osobnej placówki. Ta Nadzieja - to kolejna dobudówka, do której bardziej by pasowała nazwa „serce szkoły”. Ma mieć około dwóch tysięcy metrów kwadratowych: dziesięć pracowni, salę sportową-widowiskową, bibliotekę, stołówkę oraz dwa pokoje dla organizacji i zespołów. Od tej Nadziei fundowanej w większej części przez „Wspólnotę Polską” oraz jubileuszu dziesięciolecia zaczynamy właśnie rozmowę z Franciszkiem Żeromskim - dyrektorem Landwarowskiej Szkoły Średniej im. Henryka Sienkiewicza.

Szkoła dziś - to 359 uczniów, 20 kompletów klas i 36 nauczycieli. Wszyscy muszą się zmieścić w 16 gabinetach rozrzuconych w podzielonej i współpracującej szkole - przed dziesięciu laty polsko-rosyjskiej. Rok 1992 zapisał się w historii szkoły jako bardzo trudny. Podział odbywał się dość boleśnie. Pion polski, który liczył wówczas 163 uczniów - ogółem zaś uczyło się tu 700 dzieci - był zdominowany przez żywioł rosyjski. Imprezy szkolne, zebrania, ogłoszenia - wszystko po rosyjsku. Nic więc dziwnego, że mała wysepka polskości jedynie w oddzieleniu się widziała możność przetrwania i... rozwoju klas polskich. Podział odbywał się nie na każdym odcinku po koleżeńsku: były skargi, oskarżenia, manipulacje... Pomijając trudności (bez wątpienia, dzięki stoickiej postawie dyrektora pionu polskiego) szkoła polska zaistniała jednak jako samodzielna placówka, chociaż nadal dzieliła i dzieli do dziś gmach szkolny (składający się z trzech zlepianych od roku 1957 budynków), korzysta ze wspólnej stołówki, czasem z sali sportowej...

Franciszek Żeromski, absolwent szkoły landwarowskiej z roku 1968, wrócił do niej po studiach jako nauczyciel fizyki , a od roku 1987 został dyrektorem polsko-rosyjskiej szkoły, aż odszedł z pionem polskim na samodzielną placówkę.Wraz z nim „pełnią rządy” wicedyrektorzy: ds. nauczania Regina Sinkevičiené oraz ds. gospodarczych Siergiej Wołkow.

To „budowanie” samodzielnej polskiej szkoły trwa praktycznie do dziś - już 10 lat. Co udało się zrobić, poza wysłaniem w dorosły świat 100 absolwentów, 10 promocji, z których żadna nie przyniosła hańby szkole, wręcz przeciwnie? Zarówno szkoła jak i nauczyciele nieraz byli wśród laureatów organizowanych przez „Macierz Szkolną” konkursów na najlepszą szkołę i nauczyciela. Był nawet taki rok, kiedy maturę w szkole składało dwoje uczniów, ale szkoła „rosła” i potrafiła sprostać zadaniom placówki profilowanej. Uczniowie mają tu możność uczenia się, poza językami polskim i litewskim, również rosyjskiego, angielskiego i francuskiego. Stworzono też klasę komputerową (wśród 12 posiadanych komputerów - 5 jest najnowszej generacji), w której każdy uczeń ma możność zdobyć przynajmniej minimum wiedzy potrzebnej do obsługi komputera pod kierownictwem niezwykle miłej pani Jeleny Šavdieniené. Szkoła po oddzieleniu nie miała biblioteki - dziś księgozbiór liczy kilka tysięcy, niestety, mieści się w maciupeńkim pokoiczku.

Wielkim skarbem szkoły polskiej jest zespół nauczycielski. Wśród 36 nauczycieli pracujących w polskich klasach jest jeden ekspert, 9 metodyków i 18 starszych nauczycieli. Średnia wieku waha się w granicach „po czterdziestce” i pozwala łączyć siły z doświadczeniem. Wśród nich spotkamy eksperta - nauczycielkę języka francuskiego Danutę Budoriną. Dzięki jej miłości do Francji i ukierunkowanej pracy uczniowie z Landwarowa mają ścisłe kontakty z przyjaciółmi we Francji i sześciokrotnie odwiedzili ten kraj. W ciągu trzech tygodni pobytu poznają na żywo język i kulturę, zwyczaje i styl życia Francuzów.

Pod opieką polonistki Czesławy Janavičiené (pracuje w szkole od roku 1973) jest zalążek izby pamięci patrona szkoły. Doskonałą znajomość języka państwowego i pomyślne wyniki egzaminów maturalnych dzieci z Landwarowa w dużej mierze zawdzięczają lituanistce René Luciuniené. Pod bacznym okiem matematyka i wychowawczyni Ireny Zacharzewskiej wszyscy ubiegłoroczni maturzyści złożyli zarówno szkolny jak i państwowy egzamin z matematyki, zaś 15 z 22 jej wychowanków dostało się na studia. Estetyczna oprawa świąt, dekoracja skromnych szkolnych pomieszczeń, atrakcyjne, oryginalne prace uczniów upiększające szkolne korytarze powstają pod kierunkiem plastyczki Asty Radimoniené dla której praca łączy się z pasją twórczości. Nauczyciel wf Wiktor Uściło naocznie udowadnia, że nawet w szkole, która nie posiada sali sportowej (wf odbywa się na korytarzach, stadionie szkolnym, wypożyczanej czasami sali) można osiągnąć całkiem niezłe wyniki, o ile da się zapalić dzieci do określonej dyscypliny sportu. Uczniowie z Landwarowa przodują w rejonie w warcabach, tenisie stołowym, koszykówce.

Dzięki zaangażowaniu nauczycieli, którzy potrafili wykształcić u młodzieży motywację do nauki, uczniowie potrafili najlepiej w rejonie złożyć egzaminy państwowe i znaleźć się na trzecim miejscu według wyników egzaminów szkolnych.

Dwudziestu dzisiejszych pedagogów - to absolwenci landwarowskiej szkoły. Między innymi to pozwala w szkole stworzyć przyjazną, rodzinną atmosferę, kiedy zarówno rodzice, nauczyciele oraz uczniowie znają się nawzajem, obcują poza murami szkoły. Bez wątpienia pomaga to w utrzymaniu dyscypliny, wypracowaniu modelu wychowania - szkoła dziś nie ma takiego problemu, jak kolizja jej wychowanków z policją. Ułatwia też współpracę z rodzicami, którzy niekiedy są miłymi sponsorami szkoły poczynając od rzeczy drobnych: wykonania stoisk, remontu ławek, jak i ufundowania słodyczy na imprezy, czego, na przykład, szkoła doświadczyła od członkini rady szkoły pani Teresy Sołowjowej oraz sprezentowania skaneru do klasy komputerowej przez pana Marka Trajnowicza.

Rozmawiając o szkole co i raz padają nazwy stowarzyszeń, nazwiska osób z Polski. Dyrektor wyznaje z dumą, ale i odrobiną goryczy w głosie: przyjaciele z Polski, pomoc stamtąd płynąca pozwala szkole istnieć na mniej więcej przyzwoitym poziomie, zapewnić dzieciom normalny proces nauczania i wypoczynku. Niestety, sytuacja w rejonie jest taka, że sławetnego koszyczka ledwie starcza, wypłaty nauczycielom ciągle się spóźniają, o zakupieniu pomocy poglądowych, środków technicznych czy najzwyklejszej kredy lub papieru nie może być mowy. Nauczyciele często robią to z własnej - jakże szczupłej kieszeni albo korzystają z pomocy rodziców. Warto przy okazji wymienić i podziękować rodzicom wychowanków pani Danuty Budorinej, którzy naprawdę elegancko wyremontowali pracownię języka francuskiego i dziś przysłowiowa francuska elegancja przyciąga w nim wzrok. Stosunkowo dobry stan ławek szkolnych szkoła zawdzięcza ciągłej trosce, by, wraz z uczniami, jak najmniejszym kosztem, wymienić poszczególne ich części - o zakupieniu nowych nie ma mowy. Na tym tle pomoc z Polski od osób pojedynczych, prywatnych i potężnych instytucji, jaką jest m. in. „Wspólnota Polska”, dla szkoły jest istnym błogosławieństwem. W finansowaniu dobudówki szkoły Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” ponosi koszty 3,8 mln złotych, dziesięć procent po wielkich debatach zgodził się przekazać na ten cel rejon trocki. Dyrektor pieczołowicie przechowuje wizytówki wszystkich sponsorów i przyjaciół z Polski, by nie zapomnieć ludziom podziękować, złożyć życzenia, zaprosić na imprezy. Za serce - odpłacić przynajmniej życzliwym „dziękuję” w imieniu swoim i dzieci, dla których szkolne lata spędzone w landwarowskiej szkole będą zawsze się kojarzyły z opieką przyjaciół z Macierzy. Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” , Towarzystwo Miłośników Grodna i Wilna, ks. Kazimierz Kułak, Stefan Pastuszewski, Aleksander Grzybek, Krzysztof Rusztyn, Anna Świstowska, Marek Pawluk, Jarosław Kogut, ks. Andrzej Krużycki, Wiktor Antończyk, Tadeusz Zubiński, Paweł Wróblewski i wielu, wielu innych życzliwych ludzi z różnych regionów Polski mają od dzieci z Landwarowa ogromne „dziękuję” - za zaproszenie na wakacje, współorganizowanie konkursów, wyposażenie pracowni i wiele, wiele innych miłych gestów z serca płynących.

Wychowaniu młodzieży sprzyja też pozalekcyjna praca w szkole. Od ponad 20 lat działa szkolny zespół ludowy „Prząśniczka”- uczęszcza do niego około 70 dzieci od drugiej do maturalnej klas. Opiekuje się nim metodyk nauczania początkowego pani Stanisława Mojsiewicz, kierownikiem muzycznym jest Edward Mogilnicki, zaś choreografem - Helena Rotkiewicz. Wielką popularnością cieszy się teatrzyk szkolny, który nieraz był laureatem teatralnych festiwali uczniowskich. Jedną ze znaczących imprez organizowanych przez szkołę wespół z przyjaciółmi z Polski jest międzynarodowy konkurs literacki dla młodzieży szkół Litwy, Estonii i Łotwy. Odbyły się już cztery edycje tego konkursu, z których finały trzech - na Litwie, m. in. w pięknej scenerii Zamku Trockiego. Poza tym starsi uczniowie wraz z nauczycielami i rodzicami biorą udział w miejscowym zespole „Landwarowianie”, bardzo też chętnie młodzież śpiewa w przykościelnym zespole „Iskierki”. Szkoła miała ogromne szczęście, że w jej progi przed laty zawitała siostra zakonna Mirosława z Polski. Dzięki niej lekcje religii, święta, imprezy religijne są dla dzieci i rodziców wielkim duchowym przeżyciem, świętem i radością, zaś sama siostra jest wielce, wielce lubiana. Owocnie układa się też współpraca szkoły z kościołem, miejscowym proboszczem ks. Tadeuszem Aleksandrowiczem, który nie tylko przyjaźni się z uczniami, ale też zawsze służy szkole domem parafialnym, dzięki czemu imprezy szkolne mają godną oprawę.

Od kwietnia 2001 roku szkoła rozpoczęła starania o nadanie jej imienia pisarza, noblisty Henryka Sienkiewicza. Dlaczego właśnie o imię Henryka Sienkiewicza się ubiegała? Oczywiście nie tylko dlatego, że w rejonie trockim, w Hanuszyszkach znajdował się majątek jego pierwszej żony Marii Szetkiewicz. Twórczość pisarza, duch jego utworów, skierowany ku pokrzepieniu serc, jest przesiąknięty pięknymi przykładami patriotyzmu, czynnego działania dla dobra Ojczyzny. Trudno o lepszą lekturę niż twórczość noblisty dla wychowania godności narodowej i poczucia dumy, że jest się Polakiem. Polakiem na Litwie też. Chce się wierzyć, że imię tak słynnego patrona zdopinguje tutejszą młodzież do przeczytania jego utworów. Dziś mają też możność obejrzenia ekranizacji słynnych dzieł swego patrona. Piękny sztandar szkolny z wizerunkiem młodego pisarza, hymn szkolny włączył szkołę do ogromnej rodziny ponad 200 szkół noszących imię Henryka Sienkiewicza, rozsianych nie tylko w Polsce, ale również znajdujących się w Rumunii i na Litwie, w Landwarowie.

Janina Lisiewicz

Wstecz