Na bieżąco

Chcemy większych unijnych dotacji na rolnictwo

Sukces litewskich negocjacji w sprawie zwiększenia dopłat bezpośrednich dla rolników po wstąpieniu Litwy do Unii w wielkiej mierze będzie zależał od sukcesu negocjacji Polski z Komisją Europejską - sądzi litewski politolog.

„Będą to gorące dyskusje, ale sukces negocjacji będzie w wielkiej mierze zależał od tego, jak będą przebiegały negocjacje w tej sprawie Polski z Komisją Europejską. Tu zadecyduje stanowisko Polski” - uważa politolog Raimundas Lopata.

Litewskich negocjatorów nie zadowala decyzja Komisji Europejskiej o przyznaniu rolnikom z nowo przyjętych krajów początkowo tylko 25 proc. dopłat, jakie obecnie otrzymują rolnicy krajów członkowskich.

Minister spraw zagranicznych Antanas Valionis wyraził nadzieję, że w końcowym etapie rozmów „UE okaże większą solidarność z przyszłymi członkami i że od pierwszych dni członkostwa wsparcie Unii będzie większe niż to zaprezentowane w ostatnim dokumencie Komisji Europejskiej”.

Reakcja litewska na decyzje Komisji Europejskiej jest znacznie łagodniejsza, aniżeli polska. Zdaniem Łopaty, „może to być jeden z elementów taktyki negocjacyjnej”. „Wygodne jest zachować dystans, chowając się za plecami Polski” - sądzi politolog.

Na razie tylko litewscy rolnicy twierdzą jednoznacznie, że są to „dyskryminujące warunki, traktujące litewskich rolników jako drugiej kategorii”.

„To potwierdza nasze prognozy, że dla Unii niepotrzebne jest nasze rolnictwo i nasi rolnicy. Jest to dogodne tylko dla unijnych rolników, którzy chcą na naszej ziemi uprawiać własne płody, korzystając z taniej siły roboczej” - powiedział wiceprzewodniczący Litewskiej Partii Chłopskiej - Nowa Demokracja, poseł Ramúnas Karbauskis.

Jego zdaniem, obecnie Litwa w swych negocjacjach powinna odejść od stanowiska Łotwy i Estonii, że najważniejsze jest wstąpić do Unii, bez względu na warunki i wzorować się na zdecydowanym stanowisku Polski, wspierać ją w negocjacjach. „W ten sposób pomożemy nie tylko Polsce, ale też sobie” - zaznaczył Karbauskis.

Przewodniczący sejmowego komitetu spraw zagranicznych, poseł Gediminas Kirkilas wyraził przekonanie, że stanowisko UE w trakcie negocjacji zostanie zmienione.

„Komisja Europejska, proponując tylko 25-procentowe dopłaty dla rolników krajów kandydujących, na pewno przewidywała ostrą reakcję tych państw. Sądzę, że w trakcie negocjacji ta pomoc się zwiększy” - powiedział Kirkilas, dodając, że należy dążyć do wyrównania warunków finansowania rolnictwa przyszłych państw członkowskich.

Litwa powiązała lit z euro

Litwa odeszła od sztywnego kursu dolara, który obowiązywał od 1994 roku i zmieniła walutę bazową na euro. Przez osiem lat stosunek dolara do lita był niezmienny, wynosił jeden do czterech.

Rząd Litwy zatwierdził sztywny kurs lita względem euro. Od 2 lutego kurs euro wynosi 3,4528. Powyższa decyzja została podjęta z uwzględnieniem kursu euro i dolara ogłoszonego w przeddzień przez Europejski Bank Centralny.

Przed ośmiu laty decyzja o przywiązaniu lita do dolara została podjęta w celu zahamowania hiperinflacji, spowodowanej transformacją ustrojową. Przed pół rokiem narodowy bank litewski - Lietuvos Bankas ogłosił o zamiarze zmiany waluty bazowej z dolara na euro, gdyż w przyszłości euro, po wstąpieniu Litwy do Unii Europejskiej, zastąpi litewską walutę narodową.

Litewscy eksperci raczej pozytywnie oceniają fakt i obrany czas zmiany waluty bazowej, uprzedzają jednakże, że ostatnio spadający kurs euro i malejące tempo wzrostu gospodarki światowej, a także problemy wewnętrzne w państwach strefy euro mogą negatywnie odzwierciedlić się na litewskim eksporcie.

W ocenie byłego ministra finansów Litwy, posła Jonasa Lionginasa „prognozować dzisiaj, jakie to będzie miało skutki - pozytywne, czy negatywne - raczej niemożliwe”.

„Nikt nie prognozował, że właśnie w tym momencie spadnie kurs euro. Ci, którzy zawarli długoterminowe kontrakty w dolarach, mogą ucierpieć. Ci, którzy współpracują z państwami ze strefy euro, problemów nie powinni mieć” - twierdzi Lionginas.

Zmiana waluty bazowej nie wywołała paniki wśród mieszkańców Litwy. Ostatnio jedynie zwiększyła się liczba osób, które swe oszczędności wymieniają na lity bądź euro.

Prognozuje się jednak, że jeszcze przez dłuższy czas dolar zachowa mocną pozycję w kraju. Nadal na bazarach samochody będą sprzedawane za dolary. Ceny w gazetach reklamowych, tak jak dotychczas, będą podawane w dolarach. Dolar będzie też funkcjonował na rynku nieruchomości.

Według sondaży przeprowadzonych w styczniu, 55 proc. mieszkańców kraju opowiada się za zmianą orientacji lita, 24 proc. jest przeciw, 21 proc. nie ma własnego zdania na ten temat.

Ponownie obowiązuje zakaz importu ziemniaków z Polski

Państwowa litewska służba weterynaryjna w styczniu br. wprowadziła ponowny, trzymiesięczny zakaz importu ziemniaków z Polski. Powodem zakazu jest choroba ziemniaka - bakterioza pierścieniowa.

Poprzedni zakaz importu ziemniaków z Polski, który obowiązywał również trzy miesiące, został zniesiony 7 stycznia br.

Jak poinformował państwowy urząd ochrony roślin, „wprowadzono zakaz importu, gdyż 17 stycznia w polskim transporcie wykryto zakażone ziemniaki”.

Tej zimy cena ziemniaków w Wilnie osiągnęła rekord - dwa lity za kilogram. Nieoficjalnie uważa się, że na cenę ziemniaków ma wpływ zakaz ich importu z Polski, który praktycznie, z krótką przerwą, obowiązuje od początku października ubiegłego roku.

Dotychczas Polska była największym eksporterem ziemniaków na Litwę. W poprzednich latach rocznie importowała z Polski ponad 200 tys. ton ziemniaków.

U nas też sprzedaje się zwłoki

Na Litwie zakłady pogrzebowe również płacą lekarzom za informację o przypadkach zgonu. Ujawnił to dziennik „Respublika”, który po skandalu w Polsce zbadał sytuację w kraju.

„To, co się dzieje na Litwie bądź w Polsce nie jest wyjątkiem. Zakłady pogrzebowe za udzieloną informację o zgonie płacą dla medyków wszędzie: w Niemczech, we Francji, na całym świecie. Różni się jedynie cena” - powiedział „Respublice” jeden z pracowników zakładu pogrzebowego.

Litewscy medycy zapewnili jednakże dziennikarzy, że „polski przypadek przyśpieszania śmierci chorego przez lekarzy(?!) Litwie nie grozi”.

Według gazety, najbardziej zacięta walka o „ciała” ma miejsce w Kownie. „W Wilnie, gdzie umiera najwięcej osób, jest sześć zakładów pogrzebowych. Natomiast w Kownie, gdzie poziom śmiertelności jest znacznie niższy, jest ich aż 12” - pisze dziennik.

„W Wilnie zakłady pogrzebowe podzieliły rynek - „jedni mają ciała z kostnicy, innym należą się ciała tych, którzy zmarli w szpitalach, jeszcze innym - tych, śmierć których stwierdzili lekarze pogotowia” - czytamy w dzienniku. Informuje on też, ze cena udzielonej informacji na Litwie, w porównaniu z Polską, jest znacznie niższa - 50 litów. W Polsce cena ta wynosi czasem nawet 2 tys. złotych.

„To jest taki sam biznes, jak każdy inny” - powiedział „Respublice” jeden z pracowników zakładu pogrzebowego.

Jak poinformował dziennik szef państwowego urzędu kontroli leków Vytautas Budnikas, pavulon, przy pomocy którego prawdopodobnie w Polsce przyśpieszano śmierć, na Litwie wykorzystywany jest tylko w trakcie operacji. Pogotowia go nie mają.

Potwierdził to również dyrektor Wileńskiego Pogotowia Ratunkowego, lekarz Juozas Drobnys: „My korzystamy z relanium i innych leków o działaniu raczej uspakajającym”.

Litewscy lekarze są oburzeni tym, co się działo w Polsce. „To jest bandytyzm” - twierdzi Budnikas. „To straszne. Lekarze naczelni wiedzieli, ale milczeli! Być może bali się o swoje życie? Tym niemniej obowiązkiem ich było powstrzymać to wszystko” - oburza się na łamach dziennika „Respublika” dyrektor Kowieńskiego Pogotowia Ratunkowego, lekarz Rima Gudieniené.

Litwa przoduje w handlu „żywym towarem”

Skala handlu „żywym towarem” na Litwie jest największa wśród państw bałtyckich. Prawie 9 procent mieszkańców kraju bezpośrednio miało do czynienia z tym problemem - poinformował wileński oddział Międzynarodowej Organizacji Migracji.

„Brak dokładnych danych, ile kobiet z Litwy uprawia prostytucję za granicą, ile osób padło ofiarą handlarzy „żywym towarem”. Dane ekspertów i wskaźniki pośrednie świadczą o tym, że ten problem dla Litwy staje się coraz bardziej aktualny” - twierdzi szefowa wileńskiego oddziału Międzynarodowej Organizacji Migracji Audra Sipavičiené.

W 2000 roku jedynie w Niemczech w sprawach karnych o handel kobietami, 180 osób z Litwy figuruje jako ofiary. Pod tym względem Litwa wyprzedza Rosję, Ukrainę, Polskę.

W ocenie Sipavičiené, powodem aktywizacji na Litwie handlu „żywym towarem” są nie tylko aspekty ekonomiczne i socjalne, ale też brak informacji.

Od czterech miesięcy Międzynarodowa Organizacja Migracji realizuje na Litwie akcję propagandowo-informacyjną. W styczniu rząd Litwy, jako pierwszy wśród państw bałtyckich, zatwierdził trzyletni program prewencji i kontroli handlu kobietami i zwalczania prostytucji.

Według danych Europolu, każdego roku do państw Europy Zachodniej sprzedaje się 120 tys. kobiet. W ocenie europejskich organizacji pozarządowych, liczba ta jest kilkakrotnie wyższa. Przypuszcza się, że z państw bałtyckich każdego roku do domów publicznych państw zachodnich wywozi się około 2 tys. kobiet.

Przekazaliśmy Tory Żydom

W styczniu br. Litwa przekazała dla izraelskiej delegacji na czele z wiceministrem spraw zagranicznych, rabinem Michael’em, Melchior’rem 309 Tor.

Uroczystość przekazania Tor odbyła się w Litewskiej Bibliotece Narodowej im. Mažvydasa, gdzie dotychczas były one przechowywane.

„My nie zwracamy Tory. Zwrócić można coś, co zostało ukradzione, pożyczone. W niepodległej Litwie nikt Tor nie kradł ani nie pożyczał. Litwa je jedynie przechowywała. Dlatego dzisiaj je przekazuje, a nie zwraca” - powiedział podczas uroczystości przewodniczący Sejmu Litwy Artúras Paulauskas.

Przypomniał on też o tragicznej historii narodu żydowskiego i o holokauście w czasie II wojny światowej. „Niestety, w mordzie Żydów uczestniczyli również Litwini. Litwa ich potępiła. Nie można jednak zapomnieć o tych, którzy Żydów ratowali, jak też o tych, którzy uratowali Tory” - zaznaczył Paulauskas.

„Ten krok Litwy jest dobrą podstawą do budowy nowych stosunków pomiędzy naszymi państwami” - powiedział wiceminister spraw zagranicznych Izraela Michael Melchior, dodając, że „dzisiaj tych Tor nie mielibyśmy, gdyby nie ci ludzie, którzy, mimo niebezpieczeństwa, chowali je przed nazistami”.

Wiceminister wspomniał też o konieczności walki z nienawiścią do innych narodów, z przejawami antysemityzmu, o potrzebie rozstrzygania problemów wspólnoty żydowskiej na Litwie.

Członek litewskiej wspólnoty Żydów Emanuelis Zingeris przewiduje, że już wkrótce rozpoczną się gorące dyskusje w sprawie odbudowy elementów wileńskiego getta.

„Decyzję o odbudowie getta w Wilnie Sejm Litwy podjął przed dwoma laty. Dlaczego ciągle się zwleka z opracowaniem detalicznego planu odbudowy” - pyta Zingeris.

Jego zdaniem, Litwa w trybie pilnym powinna też rozstrzygnąć kwestię restytucji majątku należącego kiedyś do wspólnoty żydowskiej.

Decyzję o przekazaniu XVII-XIX-wiecznych Tor - religijnych tekstów przepisywanych ręcznie, przeznaczonych do celów obrzędowych przyjął rząd Litwy.

O zwrot Tor od kilkudziesięciu lat ubiegało się 20 organizacji żydowskich, ale Litwa, zgodnie ze swym ustawodawstwem, mogła przekazać je tylko dla jednej organizacji. Wybrano wspólnotę żydowską w Jerozolimie - Hechal Shlomo. Wkrótce komitet, w skład którego wchodzą rabinowie z całego świata i przedstawiciele międzynarodowych organizacji żydowskich, rozdzieli Tory pomiędzy różne organizacje i wspólnoty żydowskie.

Aleksandra Akińczo

Wstecz