Konkurs - rozstrzygnięty. Książka - w księgarniach

Pomysł został zrealizowany, kropki nad „i” postawione. Sfinalizowanie konkursu mieliśmy 20 kwietnia br. w Domu Kultury Polskiej, przypieczętowane uroczystą prezentacją książki, powstałej na podstawie materiałów konkursowych i wręczeniem dyplomów laureatom.

...I czegoś nam raptem w ścianach redakcji jakby zabrakło. Nie, nie chodzi tu tylko o potok prac konkursowych, który napływał od ponad roku, a teraz ustał. Te prace pochłaniały przecież niemało czasu i uwagi przy ich „selekcjonowaniu”, omawianiu, redagowaniu. Dyskutowaliśmy, spieraliśmy się o poszczególne epizody, zawarte w zwierzeniach i wspomnieniach uczestników konkursu, a śledząc ich losy, wspólnie je przeżywaliśmy. Codziennie otrzymywaliśmy lekcje postaw moralnych i życiowych, przykładów samozaparcia, dochowania wierności najwyższym cnotom. I chociaż autorzy większości „losów” przedstawili je zwykłym, bez upiększeń stylistycznych, lakonicznym językiem, to jednak to, o czym zechcieli opowiedzieć, przemawia bardziej, niż spisane dotychczas na ten sam temat tomy. A dlatego, że są to losy naszych ziomków, z którymi łączy nas szczególnie bliskie „powinowactwo”: jesteśmy dziećmi Ziemi Wileńskiej. I los nas łączy wspólny. Na zawsze, bo nawet jeśli jego koleje zarzucą wilniuka do obcego kraju, na inny kontynent, jego tęsknota do ojczystej ziemi z upływem czasu tylko się nasila. Aż do bólu, do próśb graniczących z bluźnierstwem wobec Najwyższego, by zechciał zamienić dar Nieba na Wilno...

Dlatego, z pewną ulgą i satysfakcją, postanowiliśmy, że konkurs nasz - tak ostatecznie - nie zostanie zamknięty: rubryka „Los wilnianina” pozostanie na naszych łamach i zaprasza wszystkich, którzy nie zdążyli napisać bądź komu zabrakło na to odwagi. I nadal nie odmawiamy pomocy przy zapisywaniu, opracowaniu tych wspomnień, jeśli taka będzie potrzeba i które - mamy nadzieję - złożą się na kolejne tomy książki o losach wilnian. Chętnie będziemy gościli na stronach pisma nie tylko osoby starszego pokolenia, lecz też średniego, wychowanego w radzieckiej rzeczywistości, jak również młodego, gdyż konfrontacja różnych poglądów, ocena minionej i obecnej rzeczywistości może być nadzwyczaj interesująca.

Tak więc, konkurs został sfinalizowany, ale temat żyje i oby dłużej, co pozostaje w Twoim, szanowny Czytelniku, ręku.

* * *

Jury konkursu nie potrafiło wyłonić jedynego, naprawdę najlepszego materiału i postanowiło, kosztem pierwszej nagrody, przyznać aż 10 nagród specjalnych, bo dobrych prac było naprawdę wiele. W tym celu „Magazyn Wileński”, jako organizator konkursu, zwiększył pulę nagród z zapowiedzianych 4 tys. Lt do 5 tys.

Dwie drugie nagrody (800 Lt każda) również podzieliły 4 osoby (po 400 Lt):

1. Danuta SZYKSZNIAN-OSSOWSKA za pracę „Dziewczęta z tamtych lat. 1939 - 1944” (Szczecin);

2. Janusz HRYBACZ za pracę „Panie Boże!.. Zamień mi Niebo na Wilno!..” (Gorzów Wlkp.);

3. Marian BUTRYM za pracę „W mojej Ojczyźnie, w Butrymańcach” (Warszawa);

4. Barbara CICHOCKA za pracę „Wojenne dzieciństwo” (Olsztyn).

 

Trzy trzecie nagrody (zgodnie z zapowiedzią - po 500 Lt) otrzymały

1. Kazimiera BARTOSZEWICZÓWNA za pracę „Tutejsi” (Wilno);

2. Łucja BRZOZOWSKA za pracę „I gdy mi wspomnień dzwon dziś dzwoni” (Wilno);

3. Stanisława KOCIEŁOWICZ za pracę „Przez zczęście i cierpienie, grozę i nadzieję” (Szczecin).

 

Nagrody specjalne (po 200 Lt) przyznano:

1. Ks. prałatowi Józefowi OBRĘBSKIEMU z Mejszagoły w rej. wileńskim;

2. Zofii URBANOWICZ z Wilna;

3. Franciszce TARAŃCZUK z Wilna;

4. Teresie SKUP-STUNDIS z Warszawy;

5. Franciszkowi ROZWADOWSKIEMU z Wołkowyska, Białoruś;

6. Janinie ŁUSZCZYŃSKIEJ z Wilna;

7. Marii KUZINIEWICZ z Wilna;

8. Barbarze KONDRATOW z Warszawy;

9. Marcinowi Górnikiewiczowi z Białegostoku;

10. Tadeuszowi Żukowskiemu z Australii.

 

Dodatkowymi nagrodami w postaci zestawów książek klasyki światowej jury uhonorowało Lilianę CZERNIAWSKĄ z Wilna - za szczególnie aktywny udział w konkursie (praca własna i zapisanie wspomnień trzech innych uczestników konkursu); Marcina GÓRNIKIEWICZA z Białegostoku oraz Barbarę KUZINIEWICZÓWNĘ - jako najmłodszych uczestników konkursu.

Materiały wszystkich 39 laureatów konkursu zostały opublikowane w książce na 547 stronach. Wszyscy zostali wyróżnieni specjalnie przygotowanymi na tę okazję pamiątkowymi dyplomami.

* * *

Powiedzieć, że konkurs z mety „chwycił”, to znaczy być z prawdą na bakier. Początkowo - zanim jeszcze prace, nadsyłane pocztą zwykłą, elektroniczną lub przynoszone osobiście do redakcji przez jej autorów, zaczęły dosłownie się piętrzyć na redakcyjnych biurkach - rozkręcał się powoli, ostrożnie. Jedni, widocznie, woleli odczekać: niech ktoś inny rozpocznie, a ja tymczasem zaczekam, zobaczę, co też inni mają do powiedzenia. Dla wielu zaś po prostu trudno było zdecydować się na tak osobiste wyznania: zbyt boleśnie jest odgrzebywać w zakamarkach pamięci to, co kiedyś usiłowało się zapomnieć, a co i tak przez długie lata natrętnie powracało w koszmarnych snach. A teraz to, co nigdy tak naprawdę nie zostało zapomniane, mieliby jątrzyć jak słabo zabliźnione rany, wystawiać swą dolę-niedolę na publiczny osąd?..

Pamiętam, gdy pewnego dnia pani Zofia Urbanowicz, jedna z laureatów konkursu i autorów książki, przyniosła własne wspomnienia, gęsto zapisane w szkolnym zeszycie. Kładąc go na stole, powiedziała jakby z wyrzutem w głosie: „Po raz drugi na coś takiego nie zdecydowałabym się chyba... Przez całą noc wspominałam i płakałam, dopiero po pewnym czasie byłam w stanie przelać to na papier”.

Naga prawda o tym, co zgotował los w ubiegłym wieku dla wielu wilnian, przekazana często niewprawnym piórem, przykuwa uwagę, porusza. Ci ludzie, nieraz po raz pierwszy w życiu, tak szczerze, tak dokładnie opowiadali o swych doznaniach życiowych. Dla wielu z nich przekazanie swych wspomnień na pismie było nadzwyczaj ważne. Choć odczuwali pewną tremę, jak wypadnie ten ich pisarski debiut, to jednocześnie się cieszyli, że coś po nich dla potomnych zostanie. Przysyłali listy, sami przychodzili do redakcji, by podziękować za zamieszczenie ich pracy na stronach „Magazynu”. Jak pani Krystyna Jarmołowska, która, niestety, nie doczekała podsumowania wyników konkursu ani ukazania się książki. Nie spodziewała się, że biorąc udział w konkursie zostawi po sobie pamiątkę wychowywanemu przez siebie ukochanemu wnukowi Edgarowi - mądremu i sympatycznemu chłopakowi, który patrzy na życie nieco dojrzalszym, niż jego rówieśnicy, wzrokiem. W chwili, gdy otrzymał do rąk książkowe wydanie „Losu...”, którego współautorką jest też jego babcia, był bardzo wzruszony...

Nie doczekał finału konkursu również Kasper Karaźniewicz, wieloletni czytelnik i współautor „Magazynu Wileńskiego”. Przysyłał nam z Dobiegniewa w Polsce, gdzie mieszkał po wojnie, opracowania i próbki własnej twórczości i, chociaż korespondencyjnie, był na bieżąco wszystkich naszych spraw redakcyjnych i wydawniczych. Odszedł do lepszego świata, ale zostawił po sobie własne wspomnienia z okresu młodości, z Ziemi Wileńskiej, a dokładniej z Sużan i okolic, które były jego małą ojczyzną.

Prace, nawiązujące do okresu gehenny i tułaczki ostatniej wojny światowej i powojennych prześladowań, siłą rzeczy niosą największy ładunek emocjonalny, są cennym źródłem kronikarskim kolei życia naszych dziadków i rodziców. Nie sposób jednak nie docenić prac z okresu wcześniejszego - początku wieku, jak również późniejszego - zaprowadzania „porządków” przez władzę radziecką, z wszelkimi tego konsekwencjami czy też czasów niedawnych - schyłku wieku. Wszystkie one składają się na naszą wspólną - wilnian - historię wieku ubiegłego, który odcisnął swe piętno na naszych losach.

* * *

Tego, wyjątkowo pogodnego, kwietniowego popołudnia do stołecznego Domu Kultury Polskiej przybyli wszyscy zainteresowani konkursem. Niektórzy pofatygowali się przyjechać nawet z Macierzy. Oni to - uczestnicy i laureaci - byli najważniejszymi gośćmi imprezy: podsumowania konkursu „Los wilnianina w XX wieku” oraz prezentacji książki. Książka ta stała się dla jej autorów miłym zaskoczeniem, chociaż o tym, że powstanie, przecież wiedzieli. Ale co innego wiedzieć, a co innego - trzymać w ręku gotowe dzieło, mając świadomość tego, że również cząstka ciebie i twojego losu w niej się znajduje, że również ty przyczyniłeś się do jego powstania.

Była więc wspólna radość: laureatów-autorów książki i wydawców. Każdy nowy tytuł, który się rodzi nakładem naszego wydawnictwa, to dla nas „rodzinne”, redakcyjne święto. Tym razem było to święto szczególne: powstała książka, która jest logicznym podsumowaniem żniwa konkursowego, ważna dla nas wszystkich, dla naszych dzieci i wnuków. Pisana przez takich samych wilniuków jak my, tylko żyjących w różnych okresach minionego wieku. „Przetrwaliśmy tu dzięki wierze i rodzinie” - stwierdza patriarcha duchowieństwa na Wileńszczyźnie, ks. prałat Józef Obrębski. A my - obecnie żyjący, jak również nasze dzieci i nasi wnukowie - winni jesteśmy im p a m i ę ć. Pamięć o nich samych i o tym, w co wierzyli i o co walczyli, w imię czego żyli i umierali. I o tym, że wszystko, co ludzkie, nie było im obce.

Było nam, gospodarzom imprezy, nadzwyczaj miło, że zaszczycili ją swoją obecnością i głos zabrali: Jolanta Danielak, wicemarszałek Senatu Rzeczypospolitej Polskiej, Jan Nowicki, zastępca ambasadora RP na Litwie, jak również Waldemar Tomaszewski, poseł na Sejm RL, Tadeusz Filipowicz, radny samorządu, członek Zarządu m. Wilna z ramienia AWPL, Zofia Griaznowa i Edmund Szot - kierownicy wydziałów kultury rejonów solecznickiego i wileńskiego, Apolonia Skakowska, prezes-dyrektor Centrum Kultury Polskiej na Litwie im. S. Moniuszki, przedstawiciele wielu polskich organizacji społecznych, prezesi „Macierzy Szkolnej” Józef Kwiatkowski oraz ZPL Zbigniew Balcewicz, telewizji białostockiej, polskiej prasy wileńskiej i in.

Zabierając głos, Jan Nowicki, zastępca ambasadora RP na Litwie, m. in. powiedział:

- W tej chwili będę mówił jako wilniuk, bo jestem jednym z Was. Losy wileńskie są niezwykle skomplikowane. Podobnie jak wielu innych, znalazłem się na pięcioletnim pobycie na Syberii. Potem już nie wróciłem tutaj, czego bardzo żałuję. Wróciłem dopiero teraz, już jako dyplomata. Konkurs, który został przeprowadzony, oceniam bardzo wysoko, jest to wspaniała inicjatywa. Z wielką przyjemnością przeczytam „Los wilnianina...” i może odnajdę tam cząstkę siebie.

Klara Rogalska, prezes Towarzystwa Przyjaciół Grodna i Wilna w Białymstoku, członek Zarządu Głównego Związku Sybiraków - jedna z bohaterek książki oceniła całość inicjatywy w słowach:

- Uważam, że jest to wspaniała sprawa. To tak, jakby nas wszystkich znowu połączyła jeszcze jedna wielka rzecz. Pozwoliła nam wrócić do Wilna. Dla mnie była to możliwość powrotu do mojego przerwanego świata. Powstała na podstawie prac konkursowych książka - to przedstawienie historii prawdziwej, nie zakłamanej, faktów, których byliśmy świadkami, sami przeżyliśmy. Ta książka powinnaby trafić do szkół.

A pani Stanisława Kociełowicz ze Szczecina, nasza wierna czytelniczka od początku istnienia pisma, laureatka jednej z głównych nagród konkursu, nadzwyczaj mile zaskoczyła redakcję „Magazynu”, wręczając w dowód uznania dla naszej skromnej pracy, naręcze wiosennych tulipanów.

Po uroczystej części spotkania i wyłonieniu głównych zwycięzców konkursu, był czas na obcowanie przy lampce wina. Niektórzy wilnianie przybyli na naszą imprezę, by spotkać się z kolegą bądź koleżanką z dawnych lat, którzy obecnie mieszkają w Macierzy. A do odpowiedniej nastrojowości atmosfery spotkania w niemałym stopniu przyczynili się Luba Nazarenko i Romek Piotrowski śpiewając pod własny akompaniament powszechnie lubiane piosenki.

Zostaje jedynie podziękować wszystkim, którzy się przyczynili do tego, by konkurs nasz doszedł do skutku. Jak również tym, którzy zechcieli przyjść na jego podsumowanie do Domu Kultury Polskiej. Za czynny udział, jak również za słowa otuchy, serdeczność i życzliwość. Za te chwile, kiedy my, wilnianie różnych pokoleń, poczuliśmy się naprawdę sobie bliscy.

* * *

Książkę „Los wilnianina w XX wieku” można nabyć w księgarniach w Wilnie i na Wileńszczyźnie. Polecamy wileńskie księgarnie „Przyjaźń” (al. Giedymina 2) oraz „Elephas” (ul. Olandu 3). Przy zakupie hurtowym w redakcji cena - 27 Lt.

W Polsce jest do nabycia w księgarni kresowej w Domu Polonii w Warszawie (Krakowskie Przedmieście, 64) oraz w Olsztynie (tel. 089 5344878 p. Krzysztof Jankowski.) Książkę można zamówić również w redakcji, przeliczając należne na konto w banku, podobnie jak przy prenumeracie „Magazynu Wileńskiego” (warunki - na II stronie okładki). Cena książki z przesyłką pocztową - 50 zł.

Helena Ostrowska

Wstecz