70 lat święceń kapłańskich Księdza Prałata Józefa Obrębskiego

Autorytet, Wyrocznia, Przyjaciel...

Ziemia Wileńska, tak jak i „miłe Miasto”, wydała wielu znakomitych ludzi. Ale wielu, nie mniej znakomitych i szanowanych, było i jest wilnianinami z wyboru. Ci dobrowolnie na całe życie związali się trwałymi więzami z Wileńszczyzną, z nami... Tak jak Ksiądz Prałat Józef Obrębski, który 12 czerwca obchodził 70 rocznicę święceń kapłańskich.

Pochodzi z ziemi łomżyńskiej, gimnazjum ukończył w Ostrowi Mazowieckiej, do Wilna przybył w 1925 roku, z myślą o studiach w seminarium duchownym. Po siedmiu latach - 12 czerwca 1932 roku – w uniwersyteckim kościele pw. św. Jana z rąk arcybiskupa Romualda Jałbrzykowskiego przyjął święcenia kapłańskie. Pracę duszpasterską rozpoczynał jako wikariusz w Turgielach, by potem na wiele dziesięcioleci związać się z Mejszagołą. Jest więc naszym Rodakiem z wyboru. Dziś, po 77 latach spędzonych wśród nas mówi – my, Polacy wileńscy – czyniąc nam przez to utożsamianie się wielki zaszczyt. Docenił to samorząd rejonu wileńskiego, który z okazji jubileuszu nadał Księdzu Prałatowi honorowe obywatelstwo rejonu wileńskiego.

Ksiądz Prałat Józef Obrębski jest dla mieszkańców Wilna i Wileńszczyzny nie tylko Rodakiem, jest też autorytetem moralnym, wyrocznią, patriarchą kapłanów Wileńszczyzny. Sam jest przykładem kapłana, który (powołując się na strofy księdza Jana Twardowskiego) żyje zgodnie z wezwaniem: „Daj nam ubóstwo lecz bez wyrzeczenia/ radość że można mieć niewiele rzeczy […]/ i daj nam czystość co nie jest ascezą...”

Czcigodny Jubilat twierdzi, że od chwili przybycia na Wileńszczyznę nigdy nie przyszło mu na myśl, by ziemię tę opuścić. A przecież tu „granica go przekroczyła”, tu przeżył wojnę. Był, jak sam wspomina, świadkiem „wywózek, likwidacji Uniwersytetu Stefana Batorego, masowych pogrzebów w czasie wojny tych, którzy ginęli nie wiadomo z czyich rąk”. Sam niejednokrotnie był wzywany na przesłuchania „na ulicę Ofiarną, kiedy człowiek myślał, że czekają nań Ponary”. Tu przeżył kilka ustrojów i kilka transformacji ustrojowych, wielokrotne zmiany władzy. Pamięć jest przewrotna, czasem okrutna, zaś dzieje historyczne mielą ludzkie losy jak bezlitosny młyn. Wielu świadków tych dziejów przeżyło załamanie, kryzys wewnętrzny, światopoglądowy. On tymczasem zachował pogodę ducha, zawsze był i jest pełen życzliwości wobec świata, wobec otaczających Go ludzi. Mimo że jest kapłanem, a może właśnie dlatego, unika taniego moralizatorstwa. Nie ignoruje ułomności ludzkiej, lecz wykazuje zrozumienie i współczucie dla cierpienia, choroby, trudu życia codziennego, a nieraz może i grzechu. Lata jego kapłaństwa na Wileńszczyźnie można określić jako „szukanie przyjaciół”. Z tym większą uwagą przysłuchujemy się do tego, co ma do powiedzenia. A ma bardzo wiele...

Redakcja „Magazynu Wileńskiego” z okazji pięknego Jubileuszu życzy Księdzu Prałatowi jeszcze długich, długich lat w zdrowiu i pokoju.

Lucyna Dowdo

Wstecz