„Polskie dziecko w polskiej szkole”

Skierować myśli ku przyszłości...

Oddział ZPL rejonu wileńskiego już siódmy rok z rzędu na początku wakacji organizuje konferencję pt. „Polskie dziecko w polskiej szkole”. Założenie konferencji - zbadanie stanu posiadania polskich szkół rejonu. Trzeba przyznać, że rejon wileński w ciągu ubiegłych dziesięciu lat zrobił poważny postęp na drodze sprowadzenia polskiego dziecka do polskiej szkoły. O ile bowiem w roku szkolnym 1991-92 w rejonie 59 proc. polskich dzieci uczęszczało do szkół z polskim językiem nauczania, a „stan posiadania” szkół kształtował się następująco: klasy litewskie - 21,5 proc.; rosyjskie - 40,9 proc.; polskie - 37,5 proc. od ogólnej liczby 11467 uczniów, to dziś mamy całkiem odmienną sytuację.

Ogólny wzrost świadomości narodowej rdzennej ludności Wileńszczyzny, powstanie organizacji społecznych, odrodzenie kultury, ofiarna praca nauczycieli i działaczy polskich organizacji, wyzbycie się kompleksu wobec starszego brata - wszechmogącego języka rosyjskiego, otwartość Polski i jej ogromna pomoc dla szkolnictwa w języku polskim sprawiły, że rodzice świadomie i masowo zaczęli oddawać swe dzieci do szkół polskich. Podkreślmy wyraz świadomie - bowiem widzą, że nauczyciele więcej niż w innych szkołach udzielają dziecku uwagi, troszczą się o wszechstronny rozwój, ukierunkowanie młodzieży, nawet o jej wypoczynek. Wyniki są naprawdę imponujące. W roku szkolnym 2001-2002 87proc. dzieci polskich uczyło się w polskich szkołach, zaś w klasach pierwszych - 84 proc. Od ogólnej liczby 12606 uczniów rejonu w szkołach litewskich uczyło się 29,8 proc.; rosyjskich - 12,5 proc.; polskich - 55,3 proc.

O ile zechcemy przeprowadzić badania, kosztem kogo nastąpił wzrost liczby uczniów w klasach polskich, to analizując rozkład liczb według lat 1991-2002 zauważymy, że szkoły rosyjskie „straciły” trzy tysiące dzieci, szkoły polskie „pozyskały” dwa tysiące, zaś szkoły litewskie - jeden tysiąc uczniów. Ogólna liczba dzieci w wieku szkolnym w rejonie wileńskim wzrosła o jeden tysiąc, co zrekompensowało straty poniesione ze względu na migrację ludności.

O czym mówiono na konferencji? Za dużo składano sprawozdań (w absolutnej większości głos zabierali ci, u których wszystko się dobrze układa) z tego ilu jest uczniów, jak kształtują się klasy, stosunki z powiatową szkołą-rywalem i dziękowano... Dziękowano zaczynając od pracowników wydziału oświaty, kończąc na władzach rejonu. W tej litanii sprawozdań wyłowić i zaakcentować należy kilka spraw: rzeczą pierwszoplanowej wagi jest zakładanie zerówek. Jak zaznaczył w swym wystąpieniu kierownik wydziału oświaty Jarosław Narkiewicz, o ile w roku 1998 było ich w rejonie 9, to w roku przyszłym będzie 32. Przed paru laty poseł Jan Mincewicz (notabene co roku obecny na konferencji z trzeźwą oceną sytuacji i wytycznymi na przyszłość) akcentował potrzebę zakładania polskich grup w przedszkolach. Tych grup też się zwiększyło. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że przedszkole, jak na wiejskie warunki, niemało kosztuje, zerówka jest idealnym rozwiązaniem - dziecko uczy się i dostaje nieodpłatne wyżywienie. Smutne to, ale prawdziwe - darmowy posiłek dla dziecka w szkole liczy się w bardzo wielu rodzinach. I nie jest to wstydem tych rodzin, tylko państwa, które nie jest w stanie stworzyć lub przynajmniej pomóc ludziom samym zdobyć dla siebie miejsce pracy. Ten już przysłowiowy posiłek za trzy lity w szkołach powiatowych (litewskich) jest tym kołaczem, którym urzędnicy oświatowi starają się przyciągnąć dzieci nielitewskie do swych szkół. Jednak idzie to dość opornie i szkoły polskie dziś z tego tytułu nie ponoszą większych strat... Dziś nie ponoszą, ale czy nadal tak będzie? O jakości nauczania już najwyższy czas zacząć poważnie myśleć. Uświadamianie rodziców poprzez organizacje społeczne, polityczne, prasę; współpraca na linii szkoła - starostwo - kościół, praca z rodzicami - są to niezmiernie ważne czynniki. Ale najważniejszy dziś jest wynik końcowy. Najbardziej przemówią do każdego uparte liczby. Dziś jeszcze mamy je jako atuty - 49,02 proc. absolwentów polskich szkół średnich rejonu dostaje się na studia.

Zabierający głos na konferencji prezes Wileńskiego Rejonowego Oddziału ZPL, prezes AWPL Waldemar Tomaszewski przypomniał zebranym, jak to w roku 1996 na zarzuty stawiane polskim szkołom o jakości nauczania języka państwowego akcentowaliśmy: musimy na wyniki zaczekać do roku 2001, kiedy to egzaminy będzie składała promocja, która według nowych programów przystąpiła do nauki języka litewskiego. Doczekaliśmy roku 2001 i wyniki ubiegłorocznej matury z języka państwowego okazały się dla absolwentów szkół polskich nadzwyczaj pomyślne. Szkoła polska i tu się sprawdziła. Zresztą sprawdziła się też i na pozostałych maturalnych egzaminach państwowych - uczniowie składali je w języku litewskim i w zasadzie nie oblewali.

Szkoła polska ma swe niezaprzeczalne atuty. M.in. przykładem wzorowej współpracy pomiędzy rodzicami, starostwem a szkołą, różnorodnością inicjatyw może służyć szkoła w Suderwi (głos zabierała dyrektor Teresa Młyńska), Bezdanach im. Juliusza Słowackiego (dyrektor Genowefa Czepułkowska). Ciekawe, przypomniało mi się, że akurat te dwie dyrektorki swego czasu (na początku lat 90.) pracowały w wydziale oświaty rejonu i zarówno działka pracy Teresy Młyńskiej (orientacja zawodowa), jak i Genowefy Czepułkowskiej (język polski) prowadzone były doskonale.

Niestety, obok rzeczowych wystąpień były wybitnie demagogiczne, ba, nawet patetyczno-głupie. Tym smutniejsze, że wygłaszały je nauczycielki. Już słyszę głosy: na poziomie swego środowiska, swojej wsi one są jak najbardziej na miejscu, wiele potrafią zdziałać, ludzie je rozumieją, ufają... Na poziomie swojej wsi... Ale dzieci przez te nauczycielki uczone będą musiały wyjść za opłotki - dosłownie i w przenośni - swego mini-środowiska. Jak będą się czuły we współczesnym świecie? To jest pytanie do kierownictwa wydziału oświaty i do każdego nauczyciela z osobna. Pracując ofiarnie i sumiennie dziś w swojej małej szkółce nie można zapominać, że szykuje się swych wychowanków do szkoły podstawowej, średniej, na studia... Czy nie w tym zapominaniu tkwi przyczyna, że po klasie dziesiątej dziś „tracimy” na progu szkoły średniej ponad 30 proc. uczniów - mówił o tym na konferencji prezes „Macierzy Szkolnej” Józef Kwiatkowski. Czy nie jest tak, że przy mocnej szkole początkowej i średniej mamy słabe podstawówki. Właśnie w ich pracy jest na dziś najwięcej do zrobienia. Reforma oświaty na bieżące lata zakłada wzmocnienie podstawówek. Musimy trwale się załapać na falę, by szczególną troską otoczyć właśnie dziesięciolatki. Inną bolesną sprawą jest to, że w rejonie wileńskim nie powstało ani jedno gimnazjum. Owszem, są na to przyczyny subiektywne (m.in. głośno mówi się o tym, że najpierw ma powstać gimnazjum litewskie), ale z pewnością wysiłek nie był koncentrowany w tym kierunku.

W swym wystąpieniu poseł na Sejm RL Jan Mincewicz obrazowo przedstawił dzisiejszą sytuację w szkolnictwie: wiosłować, by utrzymać się na miejscu, tak jest w łodzi, która płynie pod prąd. Dzisiejsze szkolnictwo polskie pracuje, by zachować swój stan posiadania w dobie przeróżnych - serwowanych przez władze oświatowe - pseudoreform szkoły polskiej na Litwie. Mówiąc o szkołach powiatowych poseł podkreślił, że uczciwi nauczyciele-Litwini często opuszczają te szkoły, bowiem nie chcą brać udziału w swoistym eksperymencie na dzieciach (nie ma tu niedostatecznych stopni, język, słownictwo uczniów jest więcej niż ubogie, zgłębianie wiedzy przedmiotowej nad wyraz prymitywne), a rdzenni Litwini wolą wozić swe dzieci do szkół miejskich. Zaś my, Polacy, musimy robić swoje ze zdwojonym wysiłkiem, dla dobra miejscowych dzieci. M.in. o zapisywaniu dzieci do szkół, agitacji na rzecz polskiego dziecka w polskiej szkole mówił poseł na Sejm RL Waldemar Tomaszewski. Troska o polskie dziecko jest zapisana w programie wyborczym AWPL. Partia ta sprawuje w rejonie wileńskim rządy i nie ma w tym żadnego przestępstwa, że realizuje swój program wyborczy, który zaakceptowali miejscowi ludzie, wybierając - poprzez głosowanie - odpowiednią politykę.

Niezmiernie cieszy również to, że wśród liczb, procentów, sprawozdań nie zabrakło na konferencji - za sprawą doskonale znanej w rejonie polonistki z Mejszagoły pani Anny Aleksandrowicz - słów troski o język polski. Spychany na margines poprzez wybiórczą maturę, lekceważony często przez przedmiotowców, język ojczysty uczniów jakże często błaga o ratunek. Piękno mowy ojczystej, poprawność ma być stawiane w szkole na należytym miejscu. Nie wystarczy do tego tylko pracy polonisty, status języka ma być określony przez administrację szkoły, stawiane wymagania wobec przedmiotowców, by tak samo dbali o poprawne wysławianie się uczniów. Poprawność językowa, to nie tylko piękne brzmienie - to też obraz poziomu intelektualnego, kulturalnego człowieka. Na Litwie język polski ma ograniczony zasięg, więc przynajmniej na swoim terenie - Wileńszczyźnie - musimy zadbać o należyte jego funkcjonowanie i pielęgnowanie. Troska ta, konieczne wymagania mają też być określone na szczeblu władz rejonowych. Nadszedł najwyższy czas, by nie w deklaracjach, ale na praktyce powszechnie stosować poprawną polszczyznę, by młodzież wiedziała, że język polski funkcjonuje nie tylko na lekcjach polskiego, ale też w szkole, osiedlu, samorządzie... Chciałoby się wierzyć, że słowa zasłużonej nauczycielki - poparte m.in. przez prowadzącego konferencję Wiktora Kirkiewicza - nie zostaną zapomniane przez dyrektorów szkół, starostów, władze rejonu... By pytań w rodzaju „kto my i po co polskość zachowali”, zawartych w wierszu deklamowanym z trybuny przez nauczycielkę Janinę Lipniewicz, nie musieli zadawać dzisiejsi uczniowie.

Konferencja kończąc obrady przyjęła też rezolucję, w której podkreślając osiągnięcia szkoły polskiej, wyraża też żądania wobec władz: ustalenie współczynnika finansowania szkół polskich w miejscowościach wiejskich w granicach 1,4 (jest 1,1); przywrócenie języka polskiego jako ojczystego na listę egzaminów obowiązkowych; tłumaczenie i wydawanie podręczników przedmiotowych dla klas 1-12 w języku ojczystym; zachowanie w szkołach mniejszości dotychczasowego trybu składania egzaminu z języka litewskiego; zaprzestanie praktyk dyskryminujących szkolnictwo polskie.

Janina Lisiewicz

Wstecz