W Domu Kultury Polskiej

Rydlowskie jasełka

O Świętach Bożego Narodzenia przypominały w grudniu nie tylko dekoracje wystaw sklepowych i liczne choinki na placach miejskich. Już w niedzielę 15 grudnia DKP, inaugurując w programie imprez tematykę świąteczną, zaprosił publiczność na pierwsze przedstawienie bożonarodzeniowe. I to nie byle jakie! Z opowieścią muzyczno-dramatyczną „Betlejem Polskie” Lucjana Rydla na deskach Domu Polskiego gościnnie wystąpił Bałtycki Teatr Dramatyczny im. J. Słowackiego z Koszalina.

Koszaliński „zajazd” stał się możliwy dzięki zaangażowaniu oddziału „Wspólnoty Polskiej” w Koszalinie i jego niestrudzonej prezes pani Gabrieli Cwojdzińskiej, która też osobiście towarzyszyła wyjazdowi. Wsparcie finansowe wymienionemu przedsięwzięciu okazali prezydent Koszalina oraz spółki ubezpieczeniowe PZU i „Commercial Union”, zaś w Wilnie do zakwaterowania 40-osobowej trupy teatralnej znacznie przyczynił się radny AWPL samorządu miasta Tadeusz Filipowicz.

Po złożeniu wileńskiej publiczności życzeń świątecznych pani Gabriela Cwojdzińska wyznała, iż będzie oglądała przedstawienie po raz 11, za każdym razem wciąż przeżywając na nowo niekłamane wzruszenie, podziwiając jego aktualność i wymowę patriotyczną. Słowa te miały się sprawdzić tuż po pierwszych sekwencjach i taktach muzyki, które zabrzmiały ze sceny. Przedstawienie, korzeniami swymi sięgające XIII wieku, głęboko osadzone w tradycji chrześcijańskiej i polskiej, podobno wystawiano jeszcze na dworze św. królowej Kingi. Obfitujące w kolędy, o własnym stylu inscenizacyjnym, z postaciami biblijnymi, ale też historycznymi, doskonale potrafiło łączyć sprawy boskie z ziemskimi. Dzięki tej syntezie zyskiwało ono zawsze popularność u widza i dlatego też przetrwało do czasów dzisiejszych.

Tak też było i tym razem. Już pierwsze pojawienie się przecudnych Aniołów wzbudziło wśród publiczności, zwłaszcza młodszej, wyrazy zachwytu. Na dobre rozweseliły widownię śpiewy i gwara góralska pastuszków. A kogoż mógł pozostawić obojętnym barwny występ Pana Twardowskiego albo Żyda? Natomiast dzieciarnia, usadowiona w pierwszych rzędach, wręcz truchlała momentami ze strachu na widok Śmierci z kosą czy Dziada w łachmanach i z dużym worem, który na dodatek wyruszył na salę, by uzbierać trochę grosza wśród widzów. Rzucane przezeń hasła w rodzaju: „Jak pieniędzy będzie fura, to rozkwitnie nam kultura”, wywoływały salwy śmiechu i niejedna ręka sięgała portfela.

Ale w parze z wesołością wkraczała na scenę również chwila zadumy nad tragicznymi okresami w dziejach państwa polskiego: latami zaborów i ucisku. Wtedy występujący w przepychu dekoracji i strojów okrutny król Herod bardziej kojarzył się z carem na tronie pod dwugłowym orłem. A wydawane rozkazy, by dla zwalczania chociaż ujarzmionego, lecz niepokornego narodu wyrwać mu ojców ziemię, zabronić mowy i wiary ojczystej, brzmiały ze sceny nad wyraz aktualnie.

Ale „Bóg się rodzi, moc truchleje!”, więc w II części przedstawienia przy żłóbku z Jezusem, Maryją i Józefem zgromadziła się w symbolicznym przekroju cała historia Polski w postaciach jej królów - Władysława Jagiełły z Jadwigą, Kazimierza Wielkiego, Jana III Sobieskiego, jej bohaterów - Kosyniera Kościuszki, Husarza, Ułana, Legionisty, Sybiraka, Powstańca Warszawskiego, Górnika z „Solidarności”. To oni złożyli w darze Matce swego Zbawiciela szyty złotem płaszcz oraz koronę, prosząc Maryję, by została Królową całego narodu. Zaś Ona, osłaniając wszystkich swym płaszczem, wstawiała się za nimi przed Synem: „Grzeszni są, Panie, lecz podaj im rękę!”

Owacjami i oklaskami na stojąco żegnała publiczność wykonawców rydlowskich jasełek, które wzruszyły do łez niejednego z widzów.

Gwiazdka dla sierot

Już po raz drugi Dom Kultury Polskiej w Wilnie przeprowadził przedświąteczną akcję charytatywną zbiórki darów dla wychowanków z domów dziecka, rodzin asocjalnych oraz internatów. Do 22 grudnia trwała zbiórka darów, zaś w tym dniu na godzinę 11 do DKP zostały zaproszone dzieci z Domów Dziecka przy ul. Žolyno, Grybo, Minties, z Nowej Wilejki, Podbrodzia, dla których zorganizowano świąteczną zabawę przy choince.

Na apel DKP odezwały się firmy i spółki, takie jak ZSA „Sareme” Systemy Ochronne, „Ardena”, Kredyt Bank SA, firmy „Tagatis” i „Gotana”, 9 WDH „Szlak”, państwo Runiewiczowie, firma „Origidas” oraz osoby prywatne. W akcję na rzecz sierot włączyli się uczniowie i nauczyciele wileńskich szkół: Helena Rynkiewicz ze szkoły średniej im. J.I. Kraszewskiego, Teresa Worobiej z klasą 5a z „mickiewiczówki”, wicedyrektor szkoły im. Jana Pawła II Wiktor Łozowski. Pieczę nad całością imprezy roztoczyli administracja DKP, Polski Teatr w Wilnie pod kier. Ireny Litwinowicz oraz działający przy DKP dziecięcy zespół taneczny „Kaprys”.

- Tego niedzielnego poranka z radością czekaliśmy w Domu Kultury Polskiej na te dzieci, które nie mają typowych Świąt w gronie rodzinnym, które nie łamią się opłatkiem i nie znajdują w bożonarodzeniowy poranek prezentów od Świętego Mikołaja. Ich rodziną są takie same jak one sieroty lub dzieci mające rodziców, lecz zaniedbywane, niechciane – wspomina wicedyrektor DKP Beata Czaplińska.

Licznie przybyłych do DKP wychowanków pięciu wileńskich domów dziecka, internatu i centrum opieki społecznej witała piękna, duża choinka. Kolędy w dziecięcym wykonaniu już od progu wprowadziły małych gości w świąteczny nastrój. Dzięki mikołajkowym czapeczkom wszystkie dzieci, niezależnie od wieku, zamieniły się w bajecznych krasnoludków. Zaopiekowały się nimi postacie z bajek. Nawet najbardziej nieśmiałe dzieci niebawem dołączyły do wspólnie śpiewanych piosenek oraz zabaw. Dużą radość sprawił gościom zespół „Kaprys”, który ożywił i urozmaicił gwiazdkową zabawę. A z jakim zapałem wołały dzieciaki Świętego Mikołaja, który, jak wiadomo, jest najważniejszą osobą tego Święta, bo rozdaje prezenty. Ileż radości sprawiła małym gościom zawartość jego worka! Większość z nich natychmiast niecierpliwie buszowała w zawartości kolorowych torebek, były jednak dzieci, które ukrywały swoje prezenty przed oczyma kolegów... a i przed sobą, aby przedłużyć tę piękną chwilę oczekiwania na to, co kryje prezent od Św. Mikołaja. Każde dziecko z jego rąk otrzymało upominki w postaci przyborów szkolnych, książek, zabawek i słodyczy. Po tym radosnym zamieszaniu Święty Mikołaj zaprosił małych gości do świątecznego stołu, na którym znalazły się ciasteczka ufundowane przez firmę „Tagatis” - niezmiennego sponsora tej i podobnych imprez.

Była też, a jakże, dyskoteka, na której mali goście wesoło bawili się w towarzystwie zespołu „Kaprys” i aktorów Polskiego Teatru w Wilnie. Na zakończenie swojego balu dzieci ustawiły się do wspólnego zdjęcia. Dzięki wielu osobom o szczodrych sercach, które włączyły się w zapalanie tegorocznej „Gwiazdki dla sierot”, stała się ona dla nich prawdziwym świętem.

Takich świąt „choinkowych” odbyło się w Domu Kultury Polskiej wiele, w tym też – zorganizowane przez Zarząd Miejski ZPL, które zgromadziło prawie tysiąc dzieci.

Czesława Paczkowska

Sylwestrowe szaleństwa

W mroźny grudniowy wieczór, ostatni w 2002 roku, do Domu Kultury Polskiej wchodziły eleganckie panie w towarzystwie dostojnych panów, aby właśnie tu spędzić ostatnie godziny starego roku oraz powitać ten nowy, z jego niespodziankami i nadziejami. Spotykał ich piękny dźwięk skrzypiec i akordeonu oraz podawana lampka szampana, wprowadzające w szczególny sylwestrowy nastrój.

Świąteczny program, jak w najlepszych tradycjach paryskiego kabaretu Moulin Rouge zainaugurowała, pełna błysku i erotyki grupa Rokada. Piękne tancerki zjawiały się przed zgromadzoną publicznością to jako tajemnicze nimfy, to w postaci ognistych Hiszpanek, to znów jako współczesne discomanki... Zakończyły swój występ ognistym kankanem, który rozpalił siedzących przy świątecznych stołach gości, nie tylko zresztą panów, którym zalotne tancerki zarzucały na głowy swe falbaniaste spódniczki.

Z wielkim podziwem przyjmowano popisy Audisa z Łotwy, który „szokował” publiczność krew w żyłach mrożącymi numerami. Potrafił chodzić, leżeć i stać na kawałkach tłuczonego szkła, żonglować nożami i szablami. W jego występach brali też udział goście z sali, którzy, na przykład, na jego własną prośbę, musieli rzucać w niego ostrymi sztyletami. Publiczność w takich momentach traciła oddech, ale na tym właśnie polegała zręczność artysty, by nie dać zrobić sobie krzywdy. Nic mu się, oczywiście, nie stało. Na zakończenie Audis zaprezentował gościom niesamowity numer, w czasie którego żonglował płonącymi pochodniami, a potem gasił je ustami.

Następną miłą niespodzianką był pokaz Alisy, dziewczyny, wydawać by się mogło, bez kręgosłupa. W rytm pięknej muzyki ta kobieta-żmija wyczyniała ze swym „gumowym” ciałem istne cuda, a towarzyszył jej, owinięty wokół jej sylwetki, żywy wąż, ogromny boa.

Występy artystów były przeplatane błyskotliwą konferansjerką uroczej pary, która prowadziła też wśród gości mini-konkursy, zaś atrakcyjne „Mikołajki” zachęcały obecnych do udziału w sylwestrowej loterii z atrakcyjnymi nagrodami.

Ostatnie minuty uciekającego roku sala żegnała pod akompaniament piosenki „Happy New Year” w wykonaniu „ABBY”, a potem zapanowało prawdziwe szaleństwo... Uroczyste wybijanie północy na zegarze, piękne życzenia i… wybuch fajerwerków, dźwięki muzyki i Święty Mikołaj z płonącą gwiazdą i szczerymi życzeniami. Sala tańczyła, śpiewała i świetnie się bawiła w te pierwsze godziny Nowego Roku dzięki porywającej muzyce Aleksandra Kalinowa i Tadeusza Urbanowicza. Niespodzianek tej nocy w DKP nie brakowało. Wystąpiła tam sama „Whitney Houston” ze swoim przebojem oraz „Natalia Kukulska” z kultową piosenką kilku pokoleń „Tyle słońca w całym mieście...” „Polski” Nowy Rok przyniósł też zgromadzonym występ najprawdziwszego aktora – komika Cezarego Pazury. Sala obserwując ten występ uśmiała się do łez, a wielu nie mogło uwierzyć własnym oczom: czy to prawdziwy Pazura, czy też wypili o jeden kieliszek za dużo i tak im się tylko wydaje? Atrakcją Balu Sylwestrowego w DKP były i liczne wygrane na loterii, można tu było wygrać nawet toster, mikser czy czajnik elektryczny. Nagroda główna – telewizor – przypadła w udziale młodej pani, która przedstawiła się jako Edyta. Mówiła, że tak wspaniale nie zaczynał się w jej życiu jeszcze żaden Nowy Rok.

Beata Czaplińska

wicedyrektor DKP

Wstecz