Komentarz gospodarczy

Czego oczekują przedsiębiorcy?

Wiadomo, że każde zmiany polityczne napawają optymizmem na lepszą przyszłość. Tym razem również tak jest. I choć wielu mówiło, że żaden z kandydatów na prezydenta tak naprawdę nie był najlepszy, to znaczną przewagą głosów wybory wygrał Rolandas Paksas. Przedsiębiorcy uważają, że zaproszenie Litwy do NATO oraz do Unii Europejskiej zmusi nowego prezydenta do kontynuowania rozpoczętej polityki zagranicznej i do pewnych racjonalnych reform w kraju. Ponad 60 proc. respondentów uważa, że np. przynależność do NATO pozwoli im spokojniej i bardziej owocnie rozwijać swój biznes, 26 proc. uważa, że nie będzie to miało większego wpływu na ich przedsiębiorczość, 7 proc. nie ma zdania, a 4,5 proc. obawia się, że wzrosną podatki.

Wielu przedsiębiorców oczekuje zmian na lepsze w związku z wyborem nowego prezydenta oraz wyborami do samorządów. Najbardziej biznesmeni liczą na nowych radnych w samorządach. Mają nadzieję, że będą to ludzie bardziej kompetentni, z większym polotem i uczciwsi. Przedsiębiorcy z radością przyjęli orzeczenie Sądu Konstytucyjnego zabraniające posłom na Sejm pracować w samorządach. Ich zdaniem, posunięcie to pozwoli zmniejszyć łapówkarstwo i korupcję.

Szczerze mówiąc, powoli wychodzimy już z ekonomicznego dołka i teraz bardzo ważne jest, by nic nie zepsuć. Jeśli w 1997 roku na statystycznego mieszkańca Litwy przypadało 557 litów oszczędności, to w roku 2002 – 711 Lt. Powoli maleje także łapówkarstwo. Jeśli w 1999 roku 23,2 proc. przedsiębiorców deklarowało, że dawało łapówki, to w roku ubiegłym już „tylko” 20,6 proc. Odpowiednio jeszcze trzy lata temu przedsiębiorstwo średnio na łapówki wydawało 1,6 proc. rocznego obrotu, aktualnie tylko 0,7 proc.

Inwestują sąsiedzi. Niestety, ciągle jeszcze nie mamy szczęścia do „grubszych” inwestorów, a jeśli nawet ktoś się trafi, to nieraz nas wykołuje. Tak było z „Mažeikiu nafta”, tak jest obecnie z „Lietuvos telekomas”.

Czasem więc warto liczyć na drobniejszych i mniej reklamowanych inwestorów. Na początku ubiegłego roku na litewski rynek ubezpieczeniowy weszła Polska wykupując udziały spółki ubezpieczeniowej „Lindra”. Była to największa na Wschodzie i w Europie Środkowej spółka ubezpieczeniowa Powszechny Zakład Ubezpieczeń S.A. W ciągu 9 miesięcy istnienia Polaków na litewskim rynku ubezpieczeniowym, „Lindra” pod względem ogólnych wskaźników uplasowała się już na trzecim miejscu pośród litewskich spółek i ogarnęła prawie 8 proc. wspomnianego rynku. Natomiast w III kwartale 2002 r., z racji na dużą ilość podpisanych polis, „Lindra” zajęła II miejsce na Litwie. W ciągu 9 miesięcy ub. r. spółka podpisała polisy ubezpieczeniowe na ogólną kwotę 47,7 mln litów. W ciągu 9 miesięcy 2002 r. spółka wypłaciła swoim klientom prawie 6 mln litów odszkodowań. Termin załatwiania formalności trwa w „Lindrze” od 3 do 6 dni.

Liczą na ambasady. Wraz z poszerzeniem Unii Europejskiej rośnie w niej liczba placówek dyplomatycznych. I to nie tylko takich „od wielkiej polityki”. Litewscy dyplomaci są zdania, że to właśnie placówki dyplomatyczne powinny prowadzić promocję swojego kraju. Idei tej ostatnio przyklasnęła nawet zwykle konserwatywna i sceptyczna Anglia. Dotąd misję takiej promocji pełniła Komisja Europejska, ale ostatnio prawie wszyscy w Europie są zgodni co do tego, że w dziedzinie wymiany informatyki oraz informacji technicznej poszczególne kraje mogą sobie udzielać pomocy poprzez placówki dyplomatyczne. W najbliższej przyszłości planuje się więc zlikwidować istniejące dotąd w różnych krajach komitety Komisji Europejskiej. Ich rolę mają przejąć ambasady. Niektórzy sceptycy twierdzą wprawdzie, że ambasady są wyłącznie od polityki, a nie od ekonomiki i reklamy, więc łączenie tych dwóch dziedzin może spowodować chaos. Tymczasem znaczna większość polityków i ekonomistów jest zdania, że jest to dobry plan .

Finansowe tarapaty finansistów? Na rok bieżący Ministerstwu Finansów brakuje 4 mld litów. W związku z tym ministerstwo zaplanowało długoterminową, bo aż na 15 lat, emisję obligacji na rynku wewnętrznym (wartości 2 mld litów). Zdaniem specjalistów, obligacje są najlepszym sposobem na podniesienie nie tylko ogólnej sytuacji gospodarczej, ale także stopy życiowej poszczególnych mieszkańców. Emisja obligacji pozwoli, między innymi, na większe podwyżki dla emerytów i na zwiększenie nieopodatkowanego minimum.

Tymczasem tuż przed samymi wyborami prezydenckimi ktoś sobie pozwolił na niezbyt elegancki „żart finansowy”, który zaniepokoił obywateli. Jedna z uchodzących za skandaliczne gazet napisała, że komercyjny bank „Vilniaus bankas” ma poważne kłopoty finansowe. W rezultacie powstało pewne zamieszanie i niektórzy klienci, tuż przed nowym rokiem, zaczęli wycofywać z tego banku wkłady terminowe. Na szczęście, bank dość szybko zareagował na brukową publikację i już następnego dnia wiceprzewodniczący zarządu banku Julius Nedvaras zapewnił obywateli, że bank nie ma żadnych trudności finansowych, a wręcz odwrotnie. W ciągu 9 miesięcy 2002 r. bank miał aż 4 mln litów zysku. Jak się okazało, jest to jeden z najlepszych wskaźników finansowych pośród banków komercyjnych. „Vilniaus bankas” ogłosił, że ludzie, którzy spanikowali i wycofali z banku swoje terminowe wkłady, mogą je w określonym terminie wpłacić z powrotem i stracone odsetki zostaną im przywrócone. Prasa w tym wypadku, bez wątpienia, zrobiła złą robotę, ale na szczęście, wszystko się dobrze skończyło.

Julitta Tryk

Wstecz