W Sulejówku

9 listopada 2003 roku grupa zaproszonych osób mogła obejrzeć zabytkowy dworek w Sulejówku, którego remont rozpoczęto na początku roku i w pierwszej dekadzie listopada, w przededniu 85 rocznicy Święta Odzyskania Niepodległości przez Polskę, zakończono. Prace zostały wykonane dzięki zebranym społecznym składkom, darowiznom sponsorów oraz środkom finansowym rodziny Piłsudskich. Nad pracami czuwa Fundacja Rodziny Józefa Piłsudskiego, która podejmuje starania o kolejne fundusze, które umożliwią przystąpienie do planowanych robót. W dysponowanym przez „MW” zaproszeniu na uroczystość zakończenia prac remontowych, Jadwiga Piłsudska-Jaraczewska - córka Marszałka - pisze m. in.: „Mamy przed sobą kolejne etapy robót - odtworzenie wystroju wnętrz, konserwację i przygotowanie eksponatów, zagospodarowanie terenu. Jesteśmy w trakcie intensywnego poszukiwania zaginionych mebli i innych elementów wyposażenia. W oparciu o zbiory muzealne, archiwa i bibliotekę planujemy również stworzenie ośrodka badawczo-edukacyjnego. Konferencje i sympozja organizowane w Dworku w Sulejówku byłyby rozszerzone na całość osiągnięć okresu dwudziestolecia międzywojennego”.

W tym roku przedstawiciele Społecznego Komitetu Opieki nad Starą Rossą w Wilnie po raz czternasty kwestowali na warszawskich Powązkach na rzecz wileńskiej nekropolii, gdzie Serce pierwszego Marszałka Polski spoczywa wśród szeregów jego podkomendnych. Właśnie w pierwszych dniach listopadowych córka Józefa Piłsudskiego zaprosiła wilnian do odwiedzenia Sulejówka. Towarzyszył nam pan Waldemar Strzałkowski - dyrektor Fundacji Rodziny Józefa Piłsudskiego. Zanim o tym, co ujrzeliśmy, nieco wiadomości dotyczących tego obiektu tak bardzo związanego z osobą Józefa Piłsudskiego i historią Polski. Aleksandra ze Szczerbińskich-Piłsudska wraz z córkami mieszkała w Warszawie, latem - pod Warszawą - u przyjaciół lub w wynajętym domku. W 1921 roku zaproponowano jej kupno drewnianego domu w Sulejówku, który był tanio do nabycia. Stał w środku sosnowego lasku, znajdował się na ustroniu, był niewidoczny, co bardzo odpowiadało Piłsudskiemu. Krajobraz tej miejscowości położonej 20 km od Warszawy koło Mińska Mazowieckiego nieco przypominał tereny podwileńskie, co też z pewnością miało wpływ na decyzję kupna domu. Jednak nie nadawał się on do mieszkania zimą, ponieważ nie mógł być dostatecznie ogrzewany.

W owych czasach różne komitety zbierały pieniądze w celu nabycia posiadłości dla Piłsudskiego, czemu stale odmawiał, a zebrane pieniądze przeznaczał na sieroty lub dla inwalidów. Wreszcie zgodził się, aby Komitet Żołnierza kupił mu w Sulejówku dom z dużym ogrodem owocowym. Zanim zapadła decyzja, ceny na nieruchomości poszły w górę i po prostu nie starczyło Komitetowi pieniędzy na kupno wypatrzonego domu. Skończyło się więc na wybudowaniu w 1923 roku, na terenie już posiadanym, domu murowanego. Plan jego zrobił architekt Kazimierz Skórewicz, konserwator Zamku Warszawskiego. Aleksandra Piłsudska wspomina, że początkowo w Sulejówku, w willi Milusin (tak nazwano nowy dom) panował zupełny spokój. Tryb życia był ustalony. Pani Piłsudska wspomina np., że dzieci wstawały rano, Piłsudski spał do dziesiątej. Po południu lubił pójść do ogrodu, sprawdzał stan drzewek, obserwował pszczoły w paru ulach, oglądał kwiaty...Obiad był punktualnie o 3.00, przygotowywany przez Adelcię ze święciańskiego powiatu na Wileńszczyźnie (stąd także dobierani byli ordynansi). Przy obiedzie Piłsudski nigdy nie okazywał złego humoru, prowadził wesołe rozmowy, opowiadając anegdoty albo epizody historyczne, zachęcając dzieci do uczenia się historii, gdyż znajomość jej jest bardzo potrzebna w życiu, jak mówił. Ta nauka poszła w las, gdyż starsza córka Wanda została lekarzem-psychiatrą, a młodsza Jadwiga - architektem i pilotem w czasie wojny. Praca właściwa rozpoczynała się wieczorem i trwała długo w noc - do drugiej lub trzeciej rano. Wówczas albo sam pisał, albo lubił dyktować żonie, często Świtalskiemu (Kazimierz Świtalski - jeden z najbliższych współpracowników Piłsudskiego, m. in. był ministrem oświaty, premierem, marszałkiem Sejmu, więziony w Polsce w latach 1948-56). Czas stałego pobytu państwa Piłsudskich w Sulejówku obejmuje okres od lipca 1923 do maja 1926 (wypadki majowe, powrót Piłsudskiego do rządu, przenosiny z rodziną do Belwederu), lecz niemal do śmierci bardzo lubił spędzać wolne chwile w Milusinie.

Losy dworku po minionej wojnie były tragiczne. Przetrwał on w nienaruszonym stanie działania wojenne. Nawet Niemcy nie odważyli się niczego tu tknąć, chociaż wysocy funkcjonariusze nieraz tu bywali wiedzeni chęcią przyjrzenia się z bliska miejscu, związanemu z imieniem pierwszego Marszałka Polski. Pan Waldemar Strzałkowski opowiada o anegdotycznym fakcie, gdy jeden z niemieckich oficerów chciał zabrać szachy Piłsudskiego. Ktoś przytomny powiedział, że Marszałek grał nimi z Goeringiem. To była absolutna bzdura, ale szachy zostały uratowane. Niestety, nie było ratunku dla Milusina przed rozkazem Jaroszewicza w 1947 roku. Dworek w Sulejówku uznano jako mienie porzucone. Zrabowano wszystko, co się znajdowało w jego wnętrzu, ludzi tu mieszkających wyrzucono. Poczciwa Adelcia ryzykując potrafiła ocalić nieco książek z zasobnej biblioteki, liczącej ponad 1000 tomów. W dworku urządzono przedszkole. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, aby przedstawić sobie obraz zniszczeń i dewastacji, jakie nastąpiły w latach polskiego socjalizmu. Rodzina Piłsudskich w ciągu wielu lat prowadziła batalie o zwrot dworku. Gdy wreszcie uzyskała prawo na remont kapitalny, dawna siedziba Marszałka znajdowała się w stanie agonalnym.

Szczęściem w nieszczęściu jest fakt, że wnuk Józefa Piłsudskiego, Krzysztof Jaraczewski jest architektem. On właśnie postanowił, że za wszelką cenę należy przywrócić dworkowi wygląd z okresu 20-lecia Niepodległości. Dopiął swego: dach pokrywa dachówka wyprodukowana w tamtych latach, która jakimś cudem przetrwała w Poznaniu. Odrestaurowano skrupulatnie dawne piece kaflowe, zainstalowano drzwiczki żeliwne z epoki, nawet tynki ścian są takie same jak za czasów Piłsudskich, podobnie włączniki do elektryczności, wycyklinowano podłogi parkietowe i z desek, zdjęto kilka warstw farby olejnej z rzeźbionych poręczy i schodów prowadzących na piętro, z ram okiennych i okiennic. Elewacja dworku wróciła do swej pierwotnej urody, odbudowano taras, podest wejściowy. Ogromnym wysiłkiem, za ogromne pieniądze darczyńców i rodziny.

Ze wzruszeniem przemierzamy skromne pokoiki: gabinet Marszałka na górze, potem przeniósł się na dół, pokoiki dziewczynek, pokoik Adelci z pięknym widokiem na park. Skromnie żył tu wielki człowiek z rodziną i służbą. W sąsiedztwie stoi drewniany dom, który kiedyś kupiła Aleksandra Piłsudska. Czy uda się Fundacji Rodziny Józefa Piłsudskiego go odzyskać, pokaże czas. Tymczasem trwają przymiarki do kolejnego wielkiego etapu: przystosowania wyremontowanych pomieszczeń do celów muzealnych i badawczo-edukacyjnych. Trwają intensywne poszukiwania zaginionych mebli i innych elementów wyposażenia. Trzeba też zagospodarować zdewastowany teren. Ktoś w prezencie chce ofiarować kilka uli z pszczołami. Uznajmy to za symbol. Pracowitość i zaangażowanie ludzi są tu niezwykle potrzebne...

Halina Jotkiałło

Wstecz