90. rocznica Teatru na Pohulance

Wyjątkowe święto stało się udziałem Litewskiego Rosyjskiego Teatru Dramatycznego. Gmach, w którym przyszło mu działać, powstał przed 90 laty. Był to, i jest dotychczas, jeden z najbardziej znaczących budynków o przeznaczeniu kulturalnym. Został zaprojektowany przez architektów Aleksandra Parczewskiego i Wacława Michniewicza. Zainicjował natomiast budowę Teatru Wielkiego w Wilnie, na Pohulance, Hipolit Korwin-Milewski. Przy własnej pomocy finansowej oraz ze składek społecznych innych wilnian-Polaków doprowadził do realizacji tego przedsięwzięcia. Budowniczowie nadali gmachowi pewne cechy architektury barokowej, a nawet romańskiej. Zespół, któremu przyszło tu działać, miał do spełnienia w tym skomplikowanym dla Wilna czasie ważny obowiązek społeczny: teatr miał być równocześnie placówką kulturalną i artystyczną. Przypomnijmy, że w tym początkowym okresie Franciszkowi Rychłowskiemu daleko nie zawsze udawało się sprostać tym założeniom: na Pohulance dominowały widowiska muzyczne, premiery oper i operetek goniły jedna za drugą, a szmira i przypadkowa obsada były na porządku dziennym. Sytuacja kardynalnie się zmieniła, gdy przybył do Wilna Instytut Reduty. Zespół Juliusza Osterwy przyjechał w lipcu 1925 roku, a pierwsze przedstawienie na Pohulance dał 23 grudnia (było to „Wyzwolenie” Stanisława Wyspiańskiego). Ostatni spektakl Reduty w Wilnie – „Polka w Ameryce” Stanisława Kozłowskiego odbył się 20 maja 1929 roku. W ciągu niespełna czterech lat zespół zaprezentował 71 premier! Gdy Reduta miała zawitać do Wilna, Witold Hulewicz napisał nieco patetycznie: „Imię Reduty na zawsze spleść się musi z imieniem Wilna w ognisty monogram”. Tak się też stało: na jej scenie światła rampy ujrzały arcydzieła literatury dramatycznej we wzorcowej interpretacji i oryginalnej inscenizacji. O przedsięwzięciach pozateatralnych Reduty można pisać tomy, tak samo jak o ludziach z nią związanych. Dotyczy to także przedstawień w objeździe: w okresie wileńskim Reduta dała 1800 przedstawień poza Wilnem. Był to systematyczny objazd kresów ówczesnej Rzeczypospolitej, przede wszystkim – wschodnich. Zespół docierał wszędzie tam, gdzie żywe słowo polskie zostało bardzo często w ogóle zapomniane, a w czasach zaborów rosyjskich – publicznie padało tylko z ambony.

Po wyjeździe Reduty Teatr na Pohulance działał nadal, ale przylgnęła doń nazwa „Reduta”, zresztą do dziś często mówimy „w gmachu dawnej Reduty”. Lata okupacji – znów świetne nazwiska tych, którzy musieli uchodzić z Polski, wzruszające przedstawienia i imprezy – ku pokrzepieniu serc.

Po wojnie na Pohulance – siedziba Litewskiego Teatru Opery i Baletu (stosunkowo częste występy artystów polskich: soliści-instrumentaliści, operetka warszawska, wokaliści); kolejno – teatr młodzieży i ostatnie lata – siedziba Litewskiego Rosyjskiego Teatru Dramatycznego (jeden z jej dyrektorów przeniósł z poprzedniego gmachu na ulicy Jagiellońskiej maski teatralne, które zamontowane zostały na fasadzie teatru). Takie są w ogromnym skrócie dzieje dawnego Teatru Wielkiego na Pohulance, zbudowanego ze składek polskiej społeczności Wilna.

Podczas jubileuszowej gali (dyrektoruje pani Tatiana Rinkevičiené) nawiązano do minionych dziejów. Zaprezentowano niewielką wystawę, w tym z tzw. okresu polskiego. Niewiele tego zachowało się w Wilnie, w Archiwum Literatury i Sztuki, które udostępniło kserokopie kilku afiszów. Było też zdjęcie Juliusza Osterwy, a historyk sztuki, znany kolekcjoner, pisarz Aleksander Wasiljew-Gulewicz bardzo serdecznie mówił o Osterwie, jego Reducie, Julianie Tuwimie (bawił kilkakrotnie w Wilnie: był w Reducie, w Celi Konrada na Środzie Literackiej, spotykał się z Ferdynandem Ruszczycem na USB) i Hance Ordonównie, która w trudnych i tragicznych latach 1940-41 śpiewała z ogromnym wzruszeniem ku pokrzepieniu serc wilnian. O czym zgromadzeni na wieczorze z okazji 90. rocznicy teatru na Pohulance mogli osobiście się przekonać słuchając archiwalnego nagrania tej wielkiej piosenkarki polskiej. Polskim akcentem imprezy stał się też występ Polskiego Teatru w Wilnie Ireny Litwinowicz z fragmentem sztuki „Zagłoba-swatem”.

Halina Jotkiałło

Wstecz