Bałtycko – Wileńskie Targi Książki

Kilka dobrych nowin

Targi te młode wiekiem, lecz z aspiracjami. Media w czasie ich trwania trąbiły do znudzenia, że impreza w Wilnie dorównuje Frankfurtowi (od red.: tam się odbywają największe w Europie targi książki), że na starym kontynencie są dwa liczące się spotkania z książką: we Frankfurcie i Wilnie. A czemuż to raptem zapomniano o Warszawie, która na rękach, zawsze w maju, nosiła przez lat wiele litewskich wydawców, którzy właśnie w stolicy Polski podpatrywali, co się dzieje na świecie w dziedzinie edytorstwa. Mniejsze zresztą o to. Targi o randze międzynarodowej odbyły się. Jasne jest, że poszukują swojej formuły i swego oblicza i wcale niewykluczone, że kiedyś rzeczywiście dorównają frankfurckim. Otwarte zostały po raz pierwszy w nowym pawilonie (nr 5) na „Litexpo”. Budowla to okazała, jest nieźle przystosowana do tego rodzaju przedsięwzięć, chociaż w niektórych boksach ścisk panował niesamowity, głównie tam, gdzie autorzy podpisywali swe książki. Inauguracji nadano charakter bardzo uroczysty, z udziałem prezydenta (jeszcze Adamkusa), premiera, ministrów.

Uczestniczyło 13 krajów, w tym Polska pod egidą Ars Polony i przy bardzo czynnym udziale Instytutu Polskiego w Wilnie, we współpracy z Instytutem Adama Mickiewicza w Krakowie i Ministerstwem Kultury RP. O ile np. Niemcy na targi w Wilnie wchodzą drzwiami i oknami, o tyle Polacy zachowują daleko idącą powściągliwość. Były nowości wydawnicze, ale w bardzo skromnym zakresie.

Dobre nowiny: targi w ciągu trzech dni ich trwania zwiedziło ponad 40 tys. osób, co niewątpliwie jest optymistyczną prognozą dla czytelnictwa na Litwie. Jeśli chodzi o dział polski, więc clou stanowiło przybycie do Wilna pisarzy, o których głośno jest w Polsce i teraz, miejmy nadzieję, podobnie będzie na Litwie, bo padła zapowiedź, że ich utwory ukażą się w przekładzie na język litewski. To Dorota Terakowska i Stefan Chwin. Na targach z ich udziałem odbyło się spotkanie z czytelnikami na temat współczesnej prozy polskiej. Natomiast w Instytucie Polskim – wieczór autorski, prowadzony przez prof. dr hab. Algisa Kalédę, kierownika Katedry Filologii Polskiej Uniwersytetu Wileńskiego, dyrektora Instytutu Literatury i Folkloru AN Litwy.

Dorota Terakowska. Dla dzisiejszego pokolenia „dojrzałego” znana z lektur dla dzieci jako autorka książek „Babci Brygidy szalona podróż po Krakowie” i „Gumy do żucia”. Potem była m. in. „Córka Czarownic”, która wpisana została na listę honorową H. Ch. Andersena, natomiast „Poczwarka” znalazła się na liście bestsellerów roku 2001 jako piękna i ważna książka ucząca tolerancji i pokory wobec wrażliwości innych. Do Wilna pisarka (powiedziała, że tematyka jej książek zmieniała się wraz z dorastaniem córek) przywiozła swą najnowszą powieść „Ono” – lapidarnie określając jest to rzecz o samotności (nb., córka Doroty Terakowskiej kończy obecnie polsko-niemiecki film o tym samym tytule). Podczas tego spotkania pisarka wspomniała o krakowskiej „Piwnicy pod Baranami” lat 50. (jakże dalekiej od dzisiejszej snobistycznej), która w znacznej mierze ukształtowała jej osobowość, o szkole pisarstwa, z którą współpracuje w Krakowie... A wilnian interesował też jej stosunek do twórczości Katarzyny Grocholi, której bohaterki w rodzaju Bridget Jones przeniesione zostały na polski grunt i skandalizującej Doroty Masłowskiej, okrzykniętej przez część tzw. wyroczni-autorytetów literackich, na czele z Jerzym Pilchem, który gościł w Wilnie podczas ubiegłych targów, gwiazdą współczesnej literatury polskiej. Dorota Terakowska jako osoba pełna tolerancji i pokory wobec wrażliwości innych przepowiada 19-letniej autorce „Wojny polsko-ruskiej pod flagą biało-czerwoną” ciekawą przyszłość pisarską.

Stefan Chwin. Zdaniem krytyków, uprawia pisarstwo staranne, jakiego dzisiaj w Polsce w zasadzie nie praktykuje się. W świecie jego powieści nic nie jest przypadkowe, panuje w nich logika przyczyny i skutku. Takie właśnie są jego „Hanemann” i „Esther” oraz najnowsza - „Złoty pelikan”, taki jest esej „Przedszkolanka z ulicy Twerskiej”, odczytany podczas spotkania. Ojciec Stefana Chwina był wilnianinem, urodzonym przy ulicy Kolejowej 7. Fakt korzeni kresowych wywarł znaczne piętno na twórczości pisarskiej Stefana Chwina, świadczy jak trwała jest trauma wygnania z miejsc rodzinnych i próba znalezienia własnych korzeni w nowym miejscu. W tym konkretnym przypadku jest Gdańsk, w którym po wojnie znalazła się rodzina Chwinów i gdzie się pisarz urodził i gdzie „...ten niewinny spokój gdańskiego dzieciństwa i młodości zawdzięczam deportacjom, które boleśnie dotknęły moich rodziców i ludzi, którzy mieszkali przed nami w naszym gdańskim mieszkaniu... Więc to właśnie dlatego mogłem później radować się czytaniem książek Güntera Grassa, bo przecież, gdyby Günter Grass nie został z Gdańska wypędzony, nigdy nie powstałby „Blaszany bębenek”...

Do dobrych nowin związanych z targami dodać trzeba podpisanie w Instytucie Polskim przez Rafała Skąpskiego - podsekretarza stanu w Ministerstwie Kultury RP i Jolantę Zaborskaité – wicedyrektor Instytutu Języka Litewskiego AN listu intencyjnego o wspólnym wydaniu Wielkiego Słownika Polsko-Litewskiego i Litewsko-Polskiego. Praca potrwa dwa lata i będzie to pierwsze po wojnie akademickie wydanie takiego dzieła. Ponadto - ukazanie się dwutomowej „Historii literatury litewskiej” po polsku.

Halina Jotkiałło

Wstecz