Warszawskie „Pokojówki” w Wilnie

W ramach współpracy, wymiany twórczej między Domem Kultury Polskiej w Wilnie i Bielańskim Ośrodkiem Kultury w Warszawie, wileński DKP gościł w marcu br. grupę warszawskich twórców kultury. Główny organizator tego pięknego „kulturalnego nalotu na Wilno”, Gerard Położyński przywiózł nam wielce sympatyczną trupę teatralną pod kierunkiem reżyserki Anny Dziedzic. Trzy bardzo młode, niewątpliwie uzdolnione aktorki dały w Wilnie trzy przedstawienia „Pokojówek” Jeana Geneta. Grały w szkołach im. Jana Pawła II, Szymona Konarskiego oraz w sali DKP.

Rewizyta w Wilnie. Cela Konrada, jubileusz księdza Dilysa. W listopadzie ubiegłego, 2002 roku, Bielański Ośrodek Kultury w Warszawie gościł zespół wileńskiego Polskiego Studia Teatralnego. Wilnianie zaprezentowali naonczas w Warszawie adaptację „Jaryny” Józefa Ignacego Kraszewskiego w reżyserii Lilii Kiejzik. W marcu 2003 r. Bielany złożyły Wilnu rewizytę. Parodniowy pobyt w mieście nad Wilią wykorzystali na zasadzie łączenia przyjemnego z pożytecznym. Zwiedzili miasto, głównie zabytki architektoniczne, sakralne, a najważniejsze – udało im się trafić do Celi Konrada „u bazylianów” (akurat w drugiej dekadzie marca była szczęśliwie otwarta). W kościele pw. Ducha Świętego uczestniczyli w Mszy św. (akurat trafili na obchody jubileuszu 80. rocznicy urodzin księdza Antoniego Dilysa, o którego mądrości życiowej, gołębiej prostocie wiele już słyszeli od wileńskich znajomych). Zatem – wrażeń, wzruszeń i doznań mieli nieprzebrane mnóstwo, co z kolei było znakomitym dopingiem do gry przed publicznością „miłego miasta”. Zwłaszcza w szkołach, przed młodzieżą szkolną, gdzie młoda trupa aktorska została powitana z dużym aplauzem.

Serdeczności, kwiaty w DKP. Administracja Domu Kultury Polskiej w Wilnie, zespoły artystyczne – Polskie Studio Teatralne i przedstawicielki „Wilii” witały miłych warszawskich gości serdecznym słowem i wiązankami kwiatów. I vice versa: kwiatami, serdecznościami, upominkami, podziękowaniami obdarowali warszawiacy zaprzyjaźnionych „wilniuków” przy oklaskach zgromadzonej publiczności.

„Pokojówki” – w Wilnie, nareszcie po polsku. „Pokojówki” Geneta mieliśmy okazję oglądać w Wilnie niejednokrotnie i w różnych wersjach. W realizacji Romana Wiktiuka (gościnne występy trupy moskiewskiej na scenie wileńskiej Rusdramy) grała w tej sztuce nawet obsada męska. Jednak po polsku w Wilnie wypadło nam je usłyszeć (i naturalnie, obejrzeć) dopiero teraz – pierwszy raz.

„Pokojówki” Genet napisał w 1947 roku. Grały tę sztukę niemal wszystkie sceny świata. Jean Genet (1910-1986), wielokrotnie karany za kradzieże i włóczęgostwo, oparł swą twórczość na własnych przeżyciach, dając im za tło brutalny i bezwzględny obraz świata przestępczego. Z tym, że „Pokojówki” mają niejedno „podwójne dno”.

Anna Dziedzic preferuje teatr edukacyjny, drąży problemy społeczne. Od szeregu lat prowadzi studia dramy dla młodzieży, jeździ z nią na różne festiwale zagraniczne (Francja, Rosja…). „Pokojówki” w jej reżyserii – to spektakl jeszcze świeży, ale już zdążył mieć w Polsce sukces. W Wilnie, w DKP grali dziesiąte przedstawienie.

Panią Annę Dziedzic naturalnie cieszą postępy młodych aktorek, nagrody… Właśnie ostatnio na Festiwalu w Gorzelcu Jolanta Sikorska zdobyła Nagrodę dla Młodej Nadziei Teatru za monodram („Matka Joanna od aniołów”).

W warszawskich „Pokojówkach” grają: Katarzyna Flader (Pani), Jolanta Sikorska (Claire), Aneta Muczyń (Solange). Wszystkie stanowią doskonale zestrojone z sobą trio. Grają w konwencji teatru ubogiego. Z bogatego inwentarza chwytów z nowoczesnego teatru, reżyserka użyła środków sugestywnych, celnych, co ułatwiło kontakt aktorek z publicznością. Grają „twarzą w twarz”, nie ukrywa ich żaden element dekoracji czy rekwizytów, których praktycznie prawie tu nie ma. Doskonale panują nad tekstem, posługują się niekonwencjonalnymi gestami. Zasługą realizatorki spektaklu Anny Dziedzic jest nienatrętna, dyskretna reżyseria. Zasługą aktorek jest, że – budują na tej umownej scenie teatr zwrócony ku człowiekowi – w nim, a nie w społecznych stosunkach i napięciach odnajdują „problem wszystkich problemów”.

Cieszyć się wypada, iż ta pierwsza wizyta trupy warszawskiej w marcu 2003 nie jest ostatnią i że wymiana twórcza między zespołami ma, jak to postrzegamy, dobre perspektywy.

Alwida A. Bajor

Wstecz