Z albumu księdza prałata

Album ze zdjęciami należący do księdza prałata Józefa Obrembskiego (tak właśnie ksiądz życzy sobie, żeby pisano jego nazwisko, zgodnie ze starymi dokumentami, w których rodzice prałata figurują jako Obrembscy) uzupełniony został w całkiem nieoczekiwany sposób. Pan Paweł Stajgis z Poznania napisał do Jerzego Surwiły, autora książki pt. „Zostali tu z nami na dobre i złe” list, którego fragmenty publikujemy z nadzieją, że w jakiejś mierze staną się one przyczynkiem do poznania dziejów Wilna i Wileńszczyzny. „Ze wzruszeniem przeczytaliśmy z żoną pana książkę, która została nam wypożyczona przez p. prof. Stefana Żyndę, też wilniuka jak ja...Odżyły pewne wspomnienia z lat dziecinnych i zrodziła się we mnie chęć dociekania spraw rodzinnych, w czym bardzo dopinguje mnie moja żona, która jest poznanianką, ale Wilnem i Wileńszczyzną bardzo się interesuje.

...Urodziłem się w Wilnie w 1933 r. Ojcem moim był lekarz Paweł Stajgis, matką - Czesława z domu Cudzanowska. Poza siostrą Marią ojciec mój nie miał innego rodzeństwa. Ojciec zmarł, kiedy miałem półtorej roku, tak że znam go tylko ze zdjęć. Siostra ojca, Maria Stajgis, o której pan wspomina na str. 73, przez długie lata prowadziła plebanię w Turgielach ks. Szepeckiego, a później księdza Obrembskiego. Matka moja w 1936 roku wyszła ponownie za mąż za chirurga Antoniego Szczerbo, który przez pewien czas był ordynatorem oddziału chirurgicznego w Święcianach (tzw. Starych), później - w Wilnie, w szpitalu św. Jakuba koło Placu Łukiskiego. Dyrektorem szpitala w tamtych czasach był dr Szemis, którego syn mieszkający obecnie we Wrocławiu jest moim przyjacielem i z którym przed sześciu laty chodziliśmy po ulicach Wilna, odwiedzając zapamiętane z dzieciństwa zakątki...

Matka mojej matki - Apolonia Cudzanowska z domu Woronko razem ze swoją drugą córką Janiną przyjechały w latach 50. do Olsztyna. Tam Janina wyszła za mąż za dra Rymiana, przyjaciela dra Mieczysława Pimpickiego, o którym pan pisze na str. 58. Obaj oni (AK) po powstaniu wileńskim w 1944 r. zostali zesłani do Kaługi, skąd wrócili w 1946 r. i osiedlili się w Olsztynie...

...O Turgielach często mówiło się w moim domu, odwiedzała je przed wojną moja matka i ja jako mały chłopiec. Niewiadomym mi było dotychczas, że Obrembski został z Turgiel usunięty i przeniósł się do Mejszagoły. Myślę, że wtedy też przeniosła się z nim ciocia Marynia, bo pisze pan, że ksiądz nią się opiekował...”

Dzięki książce pan Paweł Stajgis (jest lekarzem, jego żona - również) nawiązał kontakt z ks. prałatem Józefem Obrembskim i nadesłał mu m. in. kilka zdjęć zrobionych przed wojną w Turgielach i przechowywanych w rodzinnych zbiorach. Tych fotografii ks. Obrembski nie miał. Dwie z nich reprodukujemy. W odpowiedzi ks. prałat pisze m. in.: „Szkoda, że tak późno się spotykamy. Ja Turgiele i księdza dziekana Pawła Szepeckiego znałem od 1930 roku. W Turgielach, na cmentarzu, w jednej mogile leżą rodzice ks. dziekana i on sam, jego siostra z córką Marią...

Pamiętam małego Pawełka i jego mamę Czesię. Przypominam, że pewnego razu mały Pawełek dostał w skórę od cioci Marii, a odjeżdżając z Turgiel rzekł: „Co by ze mnie wyrosło, gdybym nie słuchał cioci...”

Wyrośli Ludzie. Ciocia Maria Stajgisówna dokończyła żywota w Mejszagole pod troskliwą opieką ks. prałata Józefa Obrembskiego.

Halina Jotkiałło

Wstecz