Z poczty literackiej
Po pewnej przerwie wracamy do powyższej rubryki, ponieważ redakcyjna teczka z nadesłanymi przez naszych Czytelników wierszami znów napęczniała. Przyczyną tego najwidoczniej jest wiosna, która sprzyja muzie poezji. Tym razem chcemy zaprezentować Państwu wiersze WOJCIECHA JAROSŁAWA PAWŁOWSKIEGO z Chodcza w Polsce, który od wielu lat - prawie od początku istnienia naszego pisma - utrzymuje z redakcją kontakt czytelniczy i korespondencyjny i którego poetyckie strofy (przede wszystkim o tematyce wileńskiej) czasami - pojedynczo - zamieszczaliśmy. Za sprawą swej matki Petroneli Pawłowskiej, byłej wilnianki pan Wojciech darzy ogromnym sentymentem Wilno i wszystko, co jest z nim związane.
Do opasłej teczki swych wierszy z ostatnich kilku lat, nadesłanych do redakcji „M.W.” (część z nich powstała podczas pobytu za granicą - w Niemczech i Anglii), pan Wojciech dołączył krótką notkę o sobie i swej twórczości, w której m. in. pisze:
Ukończyłem w 1977 roku Liceum Ziemi Kujawskiej we Włocławku, a dużo później studiowałem teologię. W dorosłe życie wszedłem pracując w GS w Chodczu jako stażysta inwentaryzator, by po krótkim pobycie w Ludowym Wojsku Polskim osiąść na blisko 10 lat w dziale zaopatrzenia Spółdzielni Meblarskiej w Chodczu. Po upadku systemu „szczęśliwości społecznej” zdobywałem doświadczenie zawodowe i życiowe na budowach w spółkach z bardzo ograniczoną odpowiedzialnością. Dalej była praca zbrojarza w Niemczech, akwizytora funduszu emerytalnego, dziennikarza, nauczyciela w gimnazjum, ślusarza... W życiu rodzinnym jestem mężem Ewy i ojcem dorosłych już córek Moniki i Joanny. Od blisko 20 lat zamieszkuję w Zieleniewie, gmina Chodecz.
Debiutowałem późno, bo w roku 1991, w „Magazynie Wileńskim” wierszem „Publiczna egzekucja”. W dorobku posiadam arkusz „BYĆ” (Chodecz 1992) i 5 zbiorków wierszy wydanych przez Nauczycielski Klub Literacki we Włocławku: „JA NIE STĄD” (1993), „DROGA DO TAM” (1994), „NIE WSZYSTKO PRZEMIJA” (1995), „RÓŻE NA ŚCIEŻKACH PAMIĘCI” (1996), „TOBIE NAPRZECIW WYCHODZĘ” (1997). Ponadto publikowałem w prasie zagranicznej, wielu tytułach prasy krajowej regionalnej jak i ogólnopolskiej, m. in. „Magazyn Wileński”, „Gazeta Kujawska”, „Nowe Życie” (Wrocław), „Ład Boży” (Radom), „Akant” (Bydgoszcz) i in. Moje wiersze weszły do wielu antologii i almanachów, m. in. do „Twórców regionu” (NKL Włocławek 1993, 1996, 1999, 2001), „Antologia wierszy wigilijnych” (Warszawa 1995), „A duch wieje kędy chce” (Lublin 1998), „Wybór wierszy IX Konkursu Poezji Religijnej im. ks. Profesora Józefa Tischnera” (Ludźmierz 2001), „Dwa światy w jedno” (I.W. Świadectwo, Bydgoszcz 2001).
Oddajmy jednak już głos jego wierszom.
ZNAD RENU
Jakie to wszystko jest nierzeczywiste
światy realne mogą się nie spotkać
choć są tak blisko że wystarczy pobiec
bez zadyszania i łomotu serca
spojrzeniem dotknąć
przywitać ustami
Tylko niepewność między nami stoi
i brzegi Renu spina swoim mostem
Stoję nad wodą
z moją samotnością
którą bez Ciebie
znad Wisły przyniosłem
PROSZĘ
Ja Panie nie jestem godzien
ale proszę Cię z całych sił
byś był przy mnie gdybym chciał odejść
tak za wcześnie chciałbym stąd wyjść
Na mej drodze stań i zatrzymaj
aniołowi każ trzymać też wartę
bądź u drzwi duszy i ciała
w którym trzepie się serce uparte
Odbierz wolność wolę i myśl
póki wiary trzymam się resztek
tylko proszę - nie pozwól mi wyjść
jeśli nawet godzien nie jestem
JESZCZE CHWILA PRZED CISZĄ
Co mogę powiedzieć Ci jeszcze
jeśli powiedziałem wszystko
Chłopcem byłem mężczyzną
i czasem poetą
ale zawsze sobą
wśród odmiennych światów
to wiesz
kiedy dzisiaj powracają słowa
z wierszy listów do nas
przypadkowych spotkań
Ty wiesz
będzie cisza
ostatnia okrutna
tak wielka
że zabraknie w niej dla nas przestrzeni
i miejsca zabraknie na wszystko
to wiemy
bo była ta pewność
w przeczuciu pragnienia
bycia czystym
choć jeszcze nie dzisiaj
nie teraz
Jeszcze chwilę by potem
niech wszystko się stanie
naszą ciszą w spotkaniach
między spojrzeniami
Zgasną słowa
jak świece ostatnie śmiertelne
oczy zgasną w bezbrzeżnym zdziwieniu
że zabrakło spełnienia
w spełnieniu
PIOSENKA O PSIEJ MIŁOŚCI
Nic już nie będzie tak jak było
musimy zgodzić się na siebie
ułomnych twardych i zbliźniałych
kiedy nie wolno nam już śpiewać
tańczyć
nie wolno i oszaleć
śmiać się za głośno
płakać cicho
nic nam nie wolno
kiedy świat wiruje wokół nas
i drzewa
tulą się liśćmi do policzka
a wierna suka - czarna Gapa
liże nam pociemniałe blizny
nie rozumiejąc naszych słów
Wciąż tylko patrzy w nasze oczy
ślepiami w których dziwny błysk
jak niewymowna cisza trwa
w języku psim znaczący gest
niezatrzymanej chwili w nas
Tylko kochają nas
zwierzęta
JA NIE STĄD?
Skąd? Jeśli mała wielka Europa
Ojczyzn już nie ma
bo nawet opuściła nas Polska
stąd nuta smutku w moich strofach
i niespokojny sen wśród rozstań
Skąd? Jeśli życie gna do przodu
na przekór wszelkim fatalizmom
rośnie nam nowa wieża Babel
zapominamy co z Ojczyzną
myśląc - czy mieć czy umrzeć z głodu
Skąd wszyscy przyszli? - Ci co tutaj
budują nowe światy co dnia
to znaki czasu czy utopia
która prowadzi nas do jutra
gdy jutro przyjdzie sięgnąć do dna
Skąd zatem jestem?
Czy stworzony na wzór Adama
trwam w uporze
by nie być nigdzie tam gdzie mam
złożyć przed Stwórcą
pokłon stworzeń
RAZ DWA TRZY...
Nie straszny mi wiatr
życie jest
trzeba żyć
i nie straszny mi deszcz
droga jest
trzeba iść
kiedy ludzie są źli
miłość jest
trzeba być
Dlaczego
dlaczego
odpowiadać wciąż mam
na pytania stare jak świat
choć wiatr deszcz
ludzie źli
miłość jest
miłość gdzie
idę sam
po kres dnia
raz
dwa
trzy...
NIEPAMIĘĆ
Zapominam o Tobie
Panie
wybacz mi grzech niepamięci
wierszem do Ciebie się modlę
byś mnie uświęcił
Zapominam o Tobie
Panie
w samotności mojego ciała
składam słowa w modlitwę
by we mnie była wiara
Zapominam o Tobie
Panie
wpatrzony w fale Renu
ale wiem
jesteś ze mną
kiedy mnie z Tobą nie ma
PIOSENKA O NIEWIDZIALNYCH
Zostawimy poza sobą
nasze żale nasze bóle
niespełnienia i nadzieje
które nigdy nie nadeszły
zostawimy nasze lęki
nasze strachy durne chmurne
i pójdziemy
gdzie nie będzie nas pomiędzy
Odejdziemy tak na przekór nieistnieniu
chociaż może drzwi
do nieba nam zatrzasną
odejdziemy odpłyniemy
lekkim krokiem
ponad ziemią
tak na przekór
zanim światła rampy zgasną
Odejdziemy zanim
łzy wypełnią oczy
zanim cudzy żal
okryje nas żałobą
nie poplącze los
już naszych ścieżek
bo do tam
prowadzi prosta droga
Zostaniemy sobą
Niewidzialni
Niewidzialnie
zostaniemy z sobą
A POSTERIORI
Coraz mniej pozostaje w nas marzeń
coraz to mniej
Wciąż przybywa kalekich wspomnień
pustych miejsc
Tylko echo w nas ciągle trwa
cudzych słów
Zagłuszane co dnia
krzykiem z snów
Wymieszane obrazy
jawy z snem
Kładą cieniem na twarzy
dzień za dniem