VIII Konferencja Wileńskiego Oddziału Rejonowego ZPL „Polskie dziecko w polskiej szkole”

Propaganda sukcesu? Owszem, tak!

Im bliżej jesteśmy Unii i NATO, tym szybciej zmienia się nasza mentalność. Obserwuję nie bez zadowolenia, że potrafimy nie tylko utyskiwać nad marnym losem naszym, ale też należycie wyeksponować to, co mamy dobre lub chcemy, by takowe było. Opanowaliśmy arkana sztuki propagowania sukcesu? Omal że nie w doskonałości. I nie musimy tego się wstydzić, wręcz przeciwnie...

Tego roku oddział ZPL rejonu wileńskiego tradycyjnie w połowie czerwca zwołał już ósmą z kolei konferencję pod hasłem „Polskie dziecko w polskiej szkole” i po raz pierwszy, rzec można, jej uczestnicy z niecierpliwością sarkali, gdy z trybuny lał się potok biadolenia, a oklaskami witali rzeczowe, konstruktywne wystąpienia. Większość zebranych na sali stanowili nauczyciele klas początkowych, byli obecni dyrektorzy szkół, prezesi kół ZPL, „Macierzy Szkolnej”, starostowie oraz władze rejonu w pełnym komplecie. Bezspornie świadczy to o ich zaangażowaniu w sprawy szkolnictwa, na które rejon przeznacza 65 proc. budżetu.

Chwalić się mamy czym. Rejon wileński szczególnie: tu w szkołach polskich uczy się 87 proc. polskich dzieci, stanowią one 55 proc. wszystkich uczniów, czyli 7 tysięcy młodzieży w wieku szkolnym. Ponad 50 proc. absolwentów szkół polskich w rejonie wileńskim dostaje się na studia, a w niektórych szkołach, takich jak Czarny Bór, Niemenczyn wskaźnik ten przekracza 70 proc.

Dyrektor Niemenczyńskiej Szkoły Średniej nr 1 Antoni Malinauskas miał się czym pochwalić. W ubiegłym roku szkolnym 78 proc. absolwentów szkoły dostało się na studia. Nie ma też szkoła problemu z narybkiem do klas pierwszych: już jest zapisanych 50 dzieci do trzech polskich klas. Wszystkie klasy - od 1 do 12 - mają po trzy komplety. Zresztą, szkoła nigdy nie miała problemów z narybkiem i cieszyła się dobrą opinią, pomimo tego, że tak jak i w każdej praktycznie wsi i miasteczku na Wileńszczyźnie jest tu szkoła litewska. Dyrektor się pochwalił, że ma dwóch uczniów-Litwinów, których rodzice (m.in. miejscowa inteligencja) postanowili kształcić w polskiej szkole. Te sukcesy niemenczyńskiej średniej nie powstały z niczego. Od lat dbano tu o kadrę nauczycielską - duży procent wychowanków szkoły po skończeniu studiów pedagogicznych powracał właśnie tu, by już kolejne pokolenia niemenczynian uczyć. Praca jest tak planowana, że nauczyciele klas początkowych już w październiku wiedzą, kto w przyszłym roku będzie miał pierwszoklasistów i idą odwiedzić w domach dzieci szkolnego rocznika.

Sukcesy niemenczyńskiej szkoły bez wątpienia może też dzielić przedszkole. Metodyk Waleria Raczycka zaznaczyła, że przedszkole ma po 5 grup litewskich i polskich (w polskich jest 100 dzieci) oraz jedną rosyjską. Szczególną uwagę zwraca się tu na mowę dzieci oraz nauczanie języka państwowego. Pięcioletnie dzieci raz w tygodniu mają „litewski dzień”, kiedy to posługują się wyłącznie językiem litewskim. Dzieci polskie opuszczają przedszkole dość dobrze posługując się językiem państwowym.

Rolę polskich przedszkoli i grup co roku na konferencji porusza poseł na Sejm RL Jan Mincewicz. Dobre polskie przedszkole, w którym dziecko rozwinie znajomość języka ojczystego oraz pozna w dostatecznej mierze język państwowy, da pierwszy bodziec dla rodziców, by dziecko w ojczystym języku kształcić i wychowywać. Tacy rodzice bez wątpienia oddadzą swe dziecko do polskiej szkoły. Szkoła litewska dla dziecka litewskiego, a polska dla małego Polaka - oto model godnego współżycia na Wileńszczyźnie.

Niestety, nie wszyscy to rozumieją. Halina Rynkiewicz - nauczycielka klas początkowych z Ławaryskiej Szkoły Średniej przedstawiła sytuację w temacie szkoła polska - szkoła litewska na własnym gruncie. Otóż w Ławaryszkach litewska szkoła powstała przed sześciu laty. Metody agitacji miejscowych dzieci były różne - najbardziej skuteczna: obiecana praca dla rodziców. Tak zwabiono 6 rodzin. Jednak samo życie udowodniło, że w obcym języku dziecko gorzej przyswaja wiedzę. Częste są przypadki, gdy dzieci zmieniają szkołę litewską na polską. I to się odbywa dzięki sumiennej pracy nauczycieli w polskiej szkole, zarówno w zawodzie jak i w pracy z rodzicami. Szkoła dysponuje spisem dzieci na 5 lat, które mają zostać uczniami i pracuje zarówno z nimi, jak i z rodzicami: zaprasza na imprezy, do zespołu „Rodzinka”. Założono też grupę przygotowawczą. Tego roku szkoła ma już 30 podań do klas polskich. Litewska szkoła - zaledwie połowę.

Najmniejsze zagrożenie ze strony szkoły litewskiej odczuwają te szkoły polskie, których wyniki pracy zadowalają rodziców, a praca szkoły promieniuje na wieś, miasteczko.

Jęczmieniska szkoła przez wiele lat była średnią, od kilku lat została zreorganizowana w podstawówkę. Sytuację szkoły obrazują następujące liczby: na początku roku było 94 uczniów - do końca pozostało 88; 79 dzieci otrzymuje darmowe wyżywienie w szkole. Budynek szkolny jest stary, konieczna jest dobudówka, na którą dyrektor Jadwiga Borkowska czeka z niecierpliwością. W tak „nieperspektywicznych” Jęczmieniszkach powstała nowa szkoła litewska. Metody agitacyjne - te same co wszędzie. Szkoła polska stara się dzieciom uatrakcyjnić naukę: skompletowano klasę komputerową, dzieci miały wycieczki do Sejn i Zakopanego.

O wiele łatwiej jest tym, kto od lat pracuje stabilnie, jak np. Mejszagolska Szkoła Średnia, w której dzieci zdobywają gruntowną wiedzę z języka litewskiego, mają doskonałą pracownię komputerową, działają dwa teatrzyki szkolne; uczniowie biorą udział w imprezach międzyszkolnych i republikańskich. Pełniąca obowiązki dyrektora Alfreda Jankowska przypomniała zebranym o wielkim wkładzie do działalności szkoły jej wieloletniego dyrektora śp. Edwarda Jaszczanina. Konferencja uczciła też minutą milczenia śp. dyrektora szkoły w Płacieniszkach Władysława Tomaszewskiego, dyrektorki oraz wice-dyrektorki szkoły rudomińskiej Teresy Berezińskiej i Marii Michniewicz oraz pracownika rejonowego wydziału oświaty Edmunda Bogdanowicza, którzy wiele lat pracy oddali szkołom rejonu.

Zabierający głos prezes „Macierzy Szkolnej” Józef Kwiatkowski proponował kolegom oraz władzom oświatowym zwrócić baczniejszą uwagę na to, jaką drogę wybierają uczniowie po szkole podstawowej. Z danych, jakimi dysponuje, wynika, że tylko 3 szkoły podstawowe z 14 mogą się pochwalić, że 100 proc. ich absolwentów kontynuuje naukę w szkole średniej. Do liderów należy szkoła w Korwiu, której uczniowie nie tylko gremialnie idą do średniej, ale też stuprocentowo zdają maturę.

Zarówno mer rejonu Leokadia Janušauskiené jak i kierownik wydziału oświaty rejonu Jarosław Narkiewicz mówili o tym, że środki wydawane na szkolnictwo (65 proc. budżetu rejonu) tylko wtedy będą efektywnie wykorzystane, jeżeli ludzie pracujący w szkołach pracę swoją będą traktowali nie tylko jako sposób na zarabianie pieniędzy, ale myśleli o kształceniu i wychowaniu każdego polskiego dziecka. Władze rejonowe zaś ze swej strony postarają się wygospodarować środki i na te najmniejsze, nieliczne szkółki, które dla poszczególnych miejscowości są jedynym źródłem kultury. Nie pozostaną też bez uwagi przedszkola: w następnym roku planuje się je założyć w Ławaryszkach, Mickunach, Rudominie. W ubiegłym roku szkolnym samorząd na budowy (w ramach 30 proc. dofinansowania pomocy od „Wspólnoty Polskiej”) wydał 1 mln 200 tys. litów.

Jak co roku konferencja przyjęła apel do rodziców oraz rezolucję, w której zawarte zostały postulaty przedstawione w referacie prezesa Wileńskiego Oddziału Rejonowego ZPL Waldemara Tomaszewskiego. Dotyczą one zwiększenia współczynnika finansowania szkół polskich w miejscowościach wiejskich z 1,1 do 1,4; przywrócenia języka polskiego jako ojczystego na listę egzaminów obowiązkowych; regularnego tłumaczenia i wydawania podręczników przedmiotowych dla klas 1-12 w języku ojczystym; zaprzestania ciągłych prób wprowadzenia nauczania poszczególnych przedmiotów w języku litewskim; zachowania w szkołach mniejszości narodowych dotychczasowego trybu składania egzaminu z języka litewskiego.

Janina Lisiewicz

Wstecz