Odnowiono pierwszy wizerunek Jezusa Miłosiernego

„Okno, przez które widać Boga”

We wrześniu tego roku mija 10 lat od chwili, kiedy progi wileńskiego kościoła pw. Ducha Św. przekroczył papież Jan Paweł II. Klęczał przy ołtarzu z obrazem „Jezu, ufam Tobie” modląc się przed tym - Świętym Wizerunkiem - jak go nazwał. Przed pierwszym wizerunkiem Jezusa Miłosiernego, namalowanym w Wilnie w 1934 roku według wizji Chrystusa, przekazanej przez św. Faustynę.

Losy obrazu jak losy ludzkie

Dzieje namalowania wizerunku Jezusa Miłosiernego są dziś powszechnie znane, gdyż wiążą się one z apostolstwem św. Faustyny Kowalskiej i szerzeniem kultu Miłosierdzia Bożego na całym świecie. Aczkolwiek obraz „Jezu, ufam Tobie” bardziej utrwalił się w pamięci ludzkiej w postaci, powstałej spod pędzla Adolfa Hyły, malarza krakowskiego, znajdujący się obecnie w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach. Wileński obraz, pozostający do niedawna jak gdyby w cieniu, powoli wychodzi z ukrycia wraz z odradzającym się Kościołem na Wschodzie.

Otrzymując polecenie Pana Jezusa namalowania obrazu, św. Faustyna przeżyła niemałe rozterki, nie mogąc wykonać tego zadania. Dopiero po trzech latach, kiedy po złożeniu ślubów wieczystych skierowano ją do Wilna, żądanie Pana Jezusa miało się spełnić. Zapowiedzianą pomoc Bożą siostra odnalazła w księdzu spowiedniku swego zgromadzenia, prof. Michale Sopoćce: „On ci pomoże spełnić Moją wolę na ziemi” - tak obiecał Pan Jezus. Ten kapłan podjął się razem z siostrą Faustyną urzeczywistnienia wielkiego zadania, mającego zmienić rozwój wydarzeń w życiu całej ludzkości.

Opatrzność Boża kierowała dziełem powstania cudownego obrazu, gdyż w tym samym domu przy ul. Rossa 2, gdzie miał mieszkanie ks. Sopoćko, mieszkał także artysta malarz Eugeniusz Kazimirowski. Członek Towarzystwa Niezależnych Artystów, mający za sobą pięcioletnie studia plastyczne w Krakowie oraz stypendia za granicą, był już znanym malarzem. Przystał na prośbę ks. Sopoćki i 2 stycznia 1934 roku rozpoczął niezwykle trudne zadanie - namalować obraz, którego autorem miał być sam Pan Jezus. By jak najwierniej przekazać malarzowi swą wizję Chrystusa, s. Faustyna raz w tygodniu odwiedzała pracownię artysty, wnosząc poprawki i dopowiadając szczegóły. Kilkakrotnie też ks. Sopoćko wkładał albę, by pozując pomagać artyście w jego niezwykłej, a przez to niełatwej pracy.

Namalowany obraz jesienią przeniesiono do klasztoru ss. bernardynek przy kościele św. Michała, gdzie ks. Sopoćko był rektorem. Zawieszono go w ciemnym korytarzu, był odwrócony do ściany. Pan Jezus jednak domagał się za pośrednictwem s. Faustyny, by obraz wystawiono do czci publicznej. Po raz pierwszy stało się to 26-28 kwietnia 1935 r. w Ostrej Bramie, podczas uroczystości na zakończenie Jubileuszowego Roku Odkupienia Świata. Miał on stanowić niejako ilustrację do kazań o Miłosierdziu Bożym, do wygłoszenia których zaproszono księdza Sopoćkę. S. Faustyna, biorąca udział w przygotowaniach wystawienia obrazu i nabożeństwach, doznała kilku kolejnych wizji: Jezusa błogosławiącego z obrazu, Jezusa wyzwalającego Wilno z sideł szatańskich, nawracanie dusz pod wpływem łaski, spływającej z obrazu.

Już po opuszczeniu przez s. Faustynę Wilna 4 kwietnia 1937 r., w Niedzielę Przewodnią, za zgodą abpa R. Jałbrzykowskiego, ks. Sopoćko poświęcił obraz i zawiesił go w kościele św. Michała obok głównego ołtarza. Po zakończeniu wojny losy obrazu splotły się w jedno z historią tej ziemi i jej mieszkańców. W 1947 r. ks. Michał Sopoćko musiał opuścić Wilno udając się do Białegostoku. Rozpoczął się okres „tułaczki” obrazu - od wykupienia go z zamkniętego przez władze sowieckie kościoła w 1951 r. do skrytki na strychu aż po wywiezienie na Białoruś w roku 1956, „uwięzienie” go w opuszczonym kościele w Nowej Rudzie i wreszcie potajemny powrót do kościoła Ducha Św. w Wilnie w 1985 r. Wszystko, co Pan Jezus przeszedł w tym obrazie, przeszedł On razem z ludźmi, poniewierany w czasach sowieckich, jak oni.

Odnowienie

Te przymusowe peregrynacje nie mogły ujść dla płótna bez śladu. Ostatnie lata - lata rozkwitu kultu nabożeństwa do Bożego Miłosierdzia, a w szczególności ustanowienie przez Ojca Świętego Jana Pawła II w dniu 30 kwietnia 2000 r. Święta Miłosierdzia Bożego sprawiły, iż wileński wizerunek również staje się znanym i czczonym. Miejscowa ludność i rzesze pielgrzymów zaczęły masowo podążać ku niemu w nadziei otrzymania potrzebnych łask. Wywołało to potrzebę niezwłocznej konserwacji i zabezpieczenia obrazu na dalsze lata. Sprawę ułatwiło przybycie do Wilna sióstr Zgromadzenia Jezusa Miłosiernego. Spadkobierczynie duchowe dzieła swego założyciela - księdza Michała Sopoćki - przybyły tu do pracy we wrześniu 2001 r. Podejmując działalność szerzenia czci Miłosierdzia Bożego na tych terenach, zwróciły także uwagę na stan bezcennego wizerunku Jezusa Miłosiernego.

- „Byłam w Wilnie 11 lat temu, niedługo potem, kiedy obraz powrócił z Nowej Rudy do kościoła Ducha Św. Przyjechaliśmy z pielgrzymką ze Zgromadzenia i wtedy ujrzałam go po raz pierwszy - opowiada przełożona domu zakonnego sióstr w Wilnie s. Helena Świątek. - Wyglądał tak, jak w tej chwili. Kiedy przyjechałyśmy do pracy w Wilnie po 11 latach i znów zobaczyłam Pana Jezusa, to pomyślałam: „Panie Jezu, co się z Tobą stało?” Były bardzo widoczne zmiany, jakie zaszły przez te lata. Zaczęto więc czynić starania o niezwłoczne rozpoczęcie restauracji obrazu.

Z pomocą przyszła Fundacja Apostołów Jezusa Miłosiernego w Łodzi, której przewodzi pani Urszula Grzegorczyk, organizacyjnie włączyło się w tę sprawę Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”, zaś pieczę nad całością prac objęli siostry Zgromadzenia Jezusa Miłosiernego oraz ks. proboszcz kościoła Ducha Św. Mirosław Grabowski. W okresie przygotowania do odnowy obrazu „Wspólnota Polska” przysłała osobę, która dokonała ekspertyzy i stwierdziła, że obraz jest uszkodzony i wymaga renowacji. Stwierdzono plamy na wysokości kolana i całej postaci Jezusa.

Różne były posądzenia, dotyczące przyczyn takiego stanu: wilgoć, nieodpowiednia temperatura, itd. Jednakże kościół, ze względu na obraz, jest ogrzewany i wilgoci w nim nie ma. Płowienie obrazu spowodowały najprawdopodobniej nieumiejętnie przeprowadzone poprzednie konserwacje, późniejsze domalowywanie, nieodpowiednio dobrane składniki. Po zdjęciu w niektórych miejscach nawet czterech warstw farb i werniksu obraz wyglądał tragicznie: kolano okazało się najmniejszym problemem, najbardziej bowiem uszkodzona była twarz Pana Jezusa. Wykonanie zabiegów restauracyjnych powierzono konserwator zabytków, absolwentce wydziału sztuk pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, mgr Edycie Hankowskiej-Czerwińskiej z Włocławka, którą to odszukała p. Urszula Grzegorczyk.

Wyjęte z ramy płótno przeniesiono do kaplicy w domu sióstr przy ul. Sodu, a jego miejsce w kościele zajęła zrobiona w przededniu fotokopia. 6 tygodni żmudnej pracy pani restaurator chyba najlepiej relacjonują poszczególne zdjęcia stanu obrazu po usunięciu kolejnych warstw farby. Dziś, oglądany z bliska obraz, jawi się jak namalowany od nowa, pełen wewnętrznego światła. Jak zaznaczyła pani Edyta, zachowa się on w takim stanie co najmniej przez następne 20 lat. „Niestety, jeszcze nie wynaleziono farby, która by się nie zmieniała” - dodała.

„ ...niech ma przystęp wszelka dusza do niego”

Po dwu tygodniach obraz Jezusa Miłosiernego wróci na stare miejsce - na boczny ołtarz w kościele Ducha Św. Ksiądz Mirosław Grabowski jest pełen wdzięczności dla fundatorów renowacji, jej wykonawczyni i opiekunek obrazu - sióstr faustynek. Bez ich pomocy, wielce kosztownej i pracochłonnej, sprawa nie doszłaby do skutku. Jest to wielki dar dla Wilna, dla wszystkich, kto będzie z ufnością zwracał się ku Jezusowi Miłosiernemu. Albowiem liczba Jego czcicieli w tym wileńskim obrazie ciągle wzrasta.

Szczególnie obecność w Wilnie sióstr Jezusa Miłosiernego nadała nowy kierunek i duchowo podbudowała dzieło szerzenia Orędzia Bożego Miłosierdzia. Za niespełna dwa lata w pieczy sióstr znalazły się codzienne nabożeństwo w kościele z odmawianiem Koronki o godz. 15, przygotowania w przeprowadzeniu Tygodnia Miłosierdzia Bożego, m. in. organizacja Dnia Rodzin, kiedy to w czasie Mszy św. poszczególne rodziny ofiarują się Miłosierdziu Bożemu. Są już pierwsze owoce tej pracy: tegoroczny Dzień Rodzin zgromadził jeszcze większą liczbę uczestników, w podzięce za doznane od Jezusa Miłosiernego łaski składano ofiary, wota. „Pragniemy rozbudzać wielką miłość do Jezusa Miłosiernego, żeby każdy, kto mieszka w Wilnie, zapytany, gdzie znajduje się obraz, mógł wskazać i opowiedzieć o nim. Na razie nie zawsze tak się dzieje. Mamy dużo do zrobienia” - mówi siostra przełożona.

„Nie w piękności farby ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w łasce mojej” - powiedział Pan Jezus do św. Faustyny. Jezus Miłosierny w tym cudownym obrazie wychodzi na spotkanie każdemu. Wystarczy tylko zrobić krok, by znaleźć się w zasięgu Jego łask.

Czesława Paczkowska

Wstecz