Temat na początek roku

Cela

Nareszcie wokół wileńskiej „świątyni romantyzmu” zaczęło coś konkretnego się dziać. Na początku zeszłego roku, gdy publikowaliśmy na naszych łamach wywiad z dr Małgorzatą Kasner - dyrektor Instytutu Polskiego w Wilnie, radcą Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Wilnie ds. kultury, powiedziała, że sprawa Celi Konrada leży głęboko jej na sercu i ma nadzieję, że wkrótce powinny nastąpić lepsze czasy dla tego obiektu. W końcu roku pani Kasner i radca Ambasady Piotr Nowak zwołali konferencję prasową, podczas której padło wiele obiecujące stwierdzenie: „2004 rok będzie niewątpliwie przełomowy w dziejach Celi Konrada”. I, jak się wydaje, nie ma w tym nic z wróżb i przepowiedni bez pokrycia. Pierwsza dobra wiadomość: Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” zadeklarowało opłatę kosztów dzierżawy pomieszczeń, będących w tej chwili własnością zakonu bazylianów świątyni grecko-unickiej pod wezwaniem Świętej Trójcy.

Zabiegi dr Małgorzaty Kasner mające na celu „reanimację” Celi Konrada – to osobny temat, który można ująć w następujący sposób: pisma przez nią słane do różnych instytucji i osób prywatnych w Polsce i na Litwie (i rozmowy prowadzone) spotkały się ze zrozumieniem dla samej idei odrodzenia Celi Konrada w klasztorze pobazyliańskim (na zdjęciu), ale nie przyniosły wymiernego efektu w postaci środków (niemałych), by uzyskać pozwolenie na wejście do Celi i jej remont. Wreszcie jesienią 2003 roku zjechał do Wilna minister kultury RP Waldemar Dąbrowski. Temat Celi wypłynął jakby przypadkowo i szefowi resortu kultury RP swoistym szokiem była aktualna sytuacja „świątyni romantyzmu”. Stwierdził, że taki stan rzeczy jest niedopuszczalny, że „to miejsce jak najszybciej powinno zostać odnowione i być dostępne działaczom kultury oraz turystom”. Zapowiedział nawet, że planowane na kwiecień br. (!!!) Dni Kultury Polskiej w Wilnie zainaugurowane zostaną w murach klasztoru pobazyliańskiego na Ostrobramskiej 9.

Nie pierwszy raz deklaracje odrodzenia Celi padają z ust wysokich urzędników i osób na tzw. świeczniku. O najważniejszej sprzed dwunastu niemal laty – poniżej. Jeśli zaś chodzi o ministra Dąbrowskiego, można mieć jednak nadzieję, że zainteresowanie obiektem doczeka się wymiernego efektu. Optymizm bierze się stąd, że szef resortu kulturalnego zanim zajął stołek ministerialny na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, w latach 70. założył i szefował studenckiemu klubowi Riwiera-Remont, a od 1982 roku był przez kilka lat jednym z kierowników Centrum Sztuki „Studio” i stworzył tam impresariat promujący artystów. Był dyrektorem Teatru Wielkiego-Opery Narodowej w Warszawie. Podobno konsekwentnie też hołduje zasadzie: nie tylko zobowiązania przed tym, co nadchodzi, warto też poświęcić czas i pieniądze temu, co było.

Środy Literackie - 1992

W 1939, ze względów zrozumiałych, zacichło intensywne dotąd polskie życie kulturalne w murach pobazyliańskich. Przez pewien czas w pomieszczeniach tych uczyła się przyszła kadra pedagogiczna, a potem techniczna. 3 czerwca 1992 roku z wielką pompą reaktywowano Środy Literackie w Celi Konrada. Zaproszenie na uroczystość zawierało m. in. następujący tekst: „odrodzone spotkania środowe mogą być drogowskazem łagodzenia konfliktu narodowościowego na Wileńszczyźnie…bezpośrednie kontakty literatów, artystów, naukowców i publicystów – ludzi reprezentujących środowiska opiniotwórcze na Litwie, w Polsce i na Białorusi – nie miałyby charakteru politycznego, a mimo to poświęcone byłyby wspólnym problemom”. Inauguracji dokonali Czesław Miłosz i Vytautas Landsbergis w obecności wielu oficjeli z obu krajów. Całości patronował z Paryża Jerzy Giedroyć. To, co w założeniu miało się stać przypomnieniem polsko-litewskich tradycji kulturalnych, rozmowami o literaturze, przekształcone zostało w czysto polityczną galę. Zresztą bez udziału wileńskich Polaków-literatów, których na to spotkanie nie zaproszono. Najpewniej ta inauguracyjna płaszczyzna polityczna nie była najszczęśliwszym rozwiązaniem mającym na celu budowanie gruntu dla przyszłych wspólnych imprez literackich, czy innych. W każdym razie Litwini z mety zapomnieli o wielkich hasłach, które padły w Celi Konrada. Przyszło im to tym łatwiej, ponieważ większość obecnych po raz pierwszy w życiu dowiedziało się o istnieniu w Wilnie czegoś takiego jak Cela Konrada. Związek Pisarzy Litewskich był zdania, że odrodzone Środy Literackie należy wykorzystać jako instytucjonalny kanał dla obustronnej wymiany kulturalnej, oczywiście z głównym udziałem Litwinów, którzy obiecali, że będą zapraszać gości z Polski: pisarzy, historyków, profesorów. Nawet powstała przy Związku Pisarzy fundacja Celi Konrada, która poza aktem narodzin niczego w swojej metryce nie zapisała. Nastąpiły siłą rzeczy przyziemne czyny. Litwini zainteresowania Celą nie wykazywali, Polacy, tworzący tzw. sekcję polską Związku, siedzieli cicho i nic w tym dziwnego, zapisały się bowiem do niej nieliczne osoby (poza jedynym wyjątkiem poetki), którzy niewiele mieli predyspozycji do reprezentowania polskiego środowiska literackiego Wilna.Wkrótce też po wielkiej gali reaktywowania utworzono tzw. kolegium Śród Literackich z udziałem też miejscowych Polaków. W przeważającej większości byli to tak zwani ułani z fantazją, którzy przynależność do czegokolwiek traktują na zasadzie „byle należeć”. Środy przez pewien czas egzystowały, raczej na poziomie wymagającym wiele do życzenia. Potem wszystko zamarło. Cela Konrada, podobnie jak inne pomieszczenia poklasztorne, po odzyskaniu przez Litwę niepodległości przeszły na własność Kurii Archidiecezji Wileńskiej. Kiedy w 2001 roku uczelnia techniczna przeniosła się pod nowy adres, piętro z Celą Konrada wydzierżawiła niemiecka firma komputerowa. Oznaczało to, że wstępu do Celi nie ma. Na Ostrobramskiej 15 maja 2002 roku poeta i organizator spotkań poetyckich „Maj nad Wilią” Romuald Mieczkowski zorganizował Środę Literacką, ale nie w Celi Konrada, tylko obok, w obskurnej sali wynajmowanej przez Akademię Muzyczną. Warto nadmienić, że żadna litewska instytucja odpowiedzialna za ochronę zabytków nigdy poważnie nie zainteresowała się stanem klasztoru pobazyliańskiego.

Unici wrócili do Wilna w 1992 roku. Zastali swoją świątynię pod wezwaniem Świętej Trójcy w stanie głębokiej ruiny. Pod kierunkiem przeora Pawła Jachimieca zabrali się energicznie do roboty. Jednak dobre chęci, jak wiadomo, nie wystarczą. Brakowało i brakuje pieniędzy. Zupełnie niedawno Kuria Archidiecezji Wileńskiej przekazała braciom bazylianom skrzydło klasztoru wraz z Celą Konrada. Wydzierżawienie tej ostatniej przez Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” jest dla grekokatolików poniekąd szansą na odbudowę swej zniszczonej cerkwi. Dobrze układające się kontakty dr Małgorzaty Kasner z bazylianami są najpewniej właściwym krokiem dla obu stron. Odbudowa świątyni z jednej strony, odbudowa dawnej świetności Celi Konrada – z drugiej. Za wcześnie jeszcze mówić o tym, czym się stanie Cela Konrada, jakie funkcje będzie pełnić. Pierwszy etap – to remont. Problem funduszy. Tradycyjnie – jest zrozumienie dla samej idei, ale gdy chodzi o wymierny efekt – jest niezmiernie trudno…

Rokokowa brama przyciąga

Nikt z turystów nie potrafi się oprzeć urodzie rokokowej bramy prowadzącej do zabudowań poklasztornych (na zdjęciu obok). Tuż po wejściu do niej przed paru laty znalazła się tablica pamiątkowa poświęcona słynnemu uczonemu Ignacemu Domeyce, przyjacielowi lat młodzieńczych Mickiewicza. Bramę zbudował w połowie XVIII wieku architekt Jan Krzysztof Glaubitz – twórca najwspanialszych dzieł barokowo-rokokowych, m. in. w Wilnie: dźwigającego się powoli kościoła św. Katarzyny na Wileńskiej, wspaniałych ołtarzy u św. Jana. Odbudowując cerkiew Świętej Trójcy Glaubitz uzupełnił jej wygląd dwiema lekkimi wieżyczkami. W głębi podwórza znajduje się biała marmurowa tablica (na zdjęciu), która powstała z inicjatywy pierwszego ambasadora RP w Wilnie Jana Widackiego, informująca, że w Celi na piętrze więziony był Adam Mickiewicz. Miejsce to wiąże się nie tylko z przebywaniem Poety w latach 1823-1824. Więzieni tu byli następnie powstańcy 1830-1831, a w kilka lat później – stąd właśnie ofiarny emisariusz Szymon Konarski wyprowadzony został na stracenie w okolicach dawnej Wielkiej Pohulanki. Mówiąc o Celi Konrada trzeba pamiętać, że rząd carski zajął pomieszczenia na piętrze na więzienie, a w 1867 roku przebudowano gruntownie całość klasztoru, usuwając ściany poprzeczne cel, wyburzając częściowo sklepienia. Robiono to w tym celu, aby otrzymać obszerne sale dla uczących się mnichów. Wielka więc jest zasługa profesora Juliusza Kłosa, który w latach 1921-1923 przeprowadził skrupulatne badania i z całą pewnością wskazał miejsce, w którym mieściła się cela więzienna Adama Mickiewicza podczas procesu filaretów.

Przełomowym wydarzeniem dla Celi Konrada była decyzja o jej oddaniu na siedzibę przedwojennego Związku Literatów Polskich w Wilnie, któremu prezesował prof. Stanisław Pigoń, a po jego wyjeździe do Warszawy - poeta i dyrektor Wileńskiej Rozgłośni Polskiego Radia Witold Hulewicz. Środy Literackie tu organizowane to osobny temat, do którego, mamy nadzieję, wrócimy. Tak samo jak do działalności tu Erwuzy, czyli rady dziewięciu wileńskich zrzeszeń kulturalno-artystycznych oraz klubu „Smorgonia”.

Tymczasem pozostajemy z nadzieją, że jak za dawnych lat w lokalu, gdzie na ścianie widnieje kamienna tablica z łacińskim napisem pochodząca z nieśmiertelnych mickiewiczowskich „Dziadów”, która po polsku brzmi: „Bogu Najlepszemu, Największemu. Gustaw zmarł tu 1823 1 listopada. Tu narodził się Konrad 1823 1 listopada”, będzie kwitło ożywione życie. W tak symbolicznym dla Polaków miejscu i z tak dawną tradycją jest poniekąd rzeczą naturalną, aby odbywała się tu wymiana myśli, spotkania, podtrzymujące i wzmacniające stosunki między litewskimi i polskimi intelektualistami, pomiędzy kulturą Litwy i Polski.

Halina Jotkiałło

Wstecz