Życie kulturalne

Warszawa hojna dla Rossy

Ponad 23 tys. zł zebrano podczas tegorocznej kwesty na warszawskich Powązkach na ratowanie zabytków Rossy. Natomiast warszawska nekropolia tym razem zgromadziła rekordową sumę - blisko 200 tys. zł. W gronie darczyńców na rzecz Rossy byli m. in. prymas Polski kard. Józef Glemp, który osobiście pofatygował się, by wrzucić do puszki kopertę z pieniędzmi; Jadwiga Jaraczewska, córka Marszałka Józefa Piłsudskiego z rodziną; politycy Ryszard Kalisz (powiedział, że na Rossie pochowani są jego dziadkowie), Bronisław Komorowski, Janusz Onyszkiewicz; aktorzy - Alina Janowska, Maja Komorowska, Anna Seniuk, rodzina Igora Śmiałowskiego, wielu młodych aktorów znanych szerokiej publiczności z licznych polskich seriali telewizyjnych. Z nieukrywaną przyjemnością powitali przedstawiciele Społecznego Komitetu Opieki nad Starą Rossą w Wilnie panią ambasador RP na Litwie prof. Eufemię Teichmann, która zawsze odwiedzając Powązki nie zapomina o Rossie i mile wspomina swój pobyt w Wilnie. Wśród darczyńców byli Andrzej Blikle - przedsiębiorca, Lesław Skinder - komentator radiowy, prezes warszawskiego Towarzystwa Przyjaciół Wilna i Grodna, rodzina przedwojennego znakomitego chirurga wileńskiego Kornela Michejdy, rodzina Towiańskich - potomkowie słynnego Andrzeja Towiańskiego i wielu innych wspaniałych ludzi, którym droga jest z różnych względów pamięć starej wileńskiej nekropolii.

Wizyta Andrzeja Rottermunda

Tak się wspaniale składa, że Wilno gościło już trzecią osobistość zasłużoną w sposób szczególny sprawie odbudowy Zamku Królewskiego w Warszawie. Pierwszy - to prof. Stanisław Lorentz - przedwojenny konserwator zabytków województwa wileńskiego i nowogródzkiego, którego zasługi w ratowaniu i odbudowie Zamku - symbolu państwowości polskiej są nieocenione, i który po wojnie uczestniczył w wileńskich obradach ICOMOS,u, drugi - Aleksander Gieysztor, który wielokrotnie przyjeżdżał do Wilna i był wielkim zwolennikiem odbudowy przez Litwinów Zamku Dolnego - symbolu państwowości Rzeczypospolitej Obojga Narodów (mówił o tym wtedy, gdy u nas po cichu przebąkiwano o takiej możliwości). Gieysztor był wieloletnim dyrektorem odbudowanego Zamku Królewskiego w Warszawie, a przedtem - w gronie tych, którzy zabiegali i realizowali tę odbudowę (m. in. krewni tego wybitnego historyka pochowani są na wileńskiej Rossie). Teraz natomiast mury starego arsenału - Muzeum Sztuki Użytkowej gościły kolejnego dyrektora Zamku - prof. Andrzeja Rottermunda, gorąco przyklaskującego odbudowie zamku wielko-książęcego w Wilnie, którego dzieje polityczne, kulturalne i artystyczne nierozerwalnie związane są z Zamkiem Królewskim w Warszawie. Andrzej Rottermund mówił o tej wspólnej przeszłości, szczególnie - o wieloletniej walce toczonej o Zamek, czyli o jego odbudowę. Przypomniał najważniejsze etapy związane z ratowaniem symbolu tożsamości polskiej. Poczynając od dnia 17 września 1939 roku, gdy Niemcy rozpoczęli niszczenie Zamku, a skończyli swe barbarzyńskie dzieło po Powstaniu Warszawskim. W ciągu tego czasu Polacy ratowali zabytki zamkowe, wierząc, że kiedyś Zamek zostanie odbudowany. Do prac przygotowawczych przystąpiono już w 1945 r., mając na uwadze nie tylko walory ideowe i artystyczne Zamku, ale też fakt ocalenia licznych fragmentów architektonicznych, wyposażenia, obfitą dokumentację ikonograficzną i fotograficzną (tę dokumentację zaprezentował prof. Rottermund licznie zgromadzonym muzealnikom, historykom litewskim). Przywrócenie Zamku do życia stało się możliwe dzięki ofiarności setek tysięcy Polaków, którzy odpowiedzieli na wezwanie Obywatelskiego Komitetu Odbudowy. Pozwoliło to pokryć koszty odbudowy bez sięgania do państwowych środków budżetowych.

Zamek - pomnik wielowiekowej historii i kultury polskiej - znów promieniuje. Ale walka o Zamek trwa nadal, jest on w dalszym ciągu rozbudowywany i poszerzany. Stoi przed wezwaniem współczesnego muzealnictwa, które dalekie jest od elitarnego, musi przyjąć setki tysięcy zwiedzających, być miejscem spotkań (wystawy, kawiarnie, sale teatralna i odczytowa, sklepy z pamiątkami, parkingi). Wierząc w przywiązanie Polaków do historii i tradycji, wierzymy, że w latach najbliższych podziwiać będziemy odrodzone Arkady Kubickiego, odnowiony Pałac pod Blachą, piękne ogrody pałacowe.

Spotkanie z prof. Rottermundem doszło do skutku dzięki dobrze układającej się współpracy Litewskiego Muzeum Sztuki z dyrektorem Romualdasem Budrysem na czele i Instytutu Polskiego w Wilnie z dr Małgorzatą Kasner.

Piotr Jasiurkowski i litewska orkiestra

Wśród części składowych tegorocznych obchodów w Wilnie Święta Niepodległości Polski wymienić należy koncert muzyki symfonicznej w sali Wileńskiego Pałacu Kongresów. Te okolicznościowe wieczory muzyczne z udziałem znanych wykonawców stały się od lat kilku nieodłącznym elementem obchodów na Litwie (11 listopada koncert odbył się w Kowieńskiej Filharmonii Narodowej, 12 - w Wilnie) rocznic odzyskania przez Polskę niepodległości. Tym razem oba miasta gościły skrzypka-wirtuoza - 16-letniego Piotra Jasiurkowskiego (nb. gra on na skrzypcach zrobionych przez swego ojca, Tadeusza Jasiurkowskiego - znakomitego polskiego lutnika). Młody muzyk jest laureatem wielu poważnych konkursów międzynarodowych. Jego recitale (Polska, Niemcy, Szwecja, Francja, Wielka Brytania, Włochy, Litwa, Korea itd.) były z aplauzem przyjmowane. Koncertował też z wieloma znanymi orkiestrami, m. in. z „Sinfonia Varsovia”. Tym razem Litewska Państwowa Orkiestra Symfoniczna wystąpiła pod batutą Juliusa Geniušasa - głównego dyrygenta Kowieńskiego Teatru Muzycznego. W programie - dzieła Wieniawskiego, Maskatsa, Lutosławskiego, Honeggera.

Współorganizatorem świątecznych koncertów był Instytut Polski w Wilnie.

IV Dni Kresowe w Warszawie

Ich niewątpliwym upiększeniem jest czynna w Bielańskim Ośrodku Kultury wystawa fotogramów wileńskiego mistrza Jerzego Karpowicza. Pasjonuje się on zwłaszcza fotografią kolorową, o czym Czytelnicy „MW” mieli okazję wielokrotnie się przekonać, bowiem od początków istnienia pisma publikuje na jego łamach zdjęcia przez siebie wykonane. W Warszawie tym razem pokazał najurokliwsze i najsłynniejsze wileńskie obiekty architektoniczne: od bardzo subtelnego spojrzenia na Ostrą Bramę, poprzez liczne świątynie i zaułki a kończąc zdjęciem z Góry Trzykrzyskiej, które ukazuje niepowtarzalny urok otulonego śnieżnym puchem grodu nad Wilią.

Karpowicz - to także znany w naszym kraju i poza jego granicami rejestrator życia Polaków na Litwie. Wystarczy przypomnieć wystawę pt. „Miejsca pamięci poległych o wolność Ziemi Wileńskiej”, obszerną ekspozycję na 15-lecie działalności Związku Polaków na Litwie, reportaże z Festiwali Kultury Kresowej w Mrągowie itd.

Jerzy Karpowicz kocha Wilno i dał temu wielokrotnie wyraz jako współautor wielu albumów. Jego zdjęcia rozpoznaje się bezbłędnie: perfekcyjność wykonania i bardzo osobisty serdeczny stosunek do fotografowanego obiektu. Jego prace przywołują refleksje o wiecznie trwającym pięknie, zadumę, one po prostu zapadają w pamięć i są ładne. I to najpewniej jest powołaniem prawdziwego artysty fotografika. Nic więc dziwnego, że warszawski wernisaż ściągnął bardzo licznych miłośników twórczości wilnianina a wystawa jest chętnie odwiedzana.

Sporo osób przyczyniło się do zorganizowania tego pokazu na warszawskich Bielanach. Wśród nich - Leszek Napiontek - naczelnik wydziału współpracy zagranicznej Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy, kurator tej ekspozycji; Gerard Położyński - wicedyrektor Bielańskiego Ośrodka Kultury.

Podczas IV Dni Kresowych poza wymienioną wystawą odbyły się promocje książek, m. in. Felicji Konarskiej „Kolory w szarości”, występ wilnian - Dominika Kuziniewicza - konferansjerka i Romana Piotrowskiego - śpiew. Ponadto – „Wesoła Lwowska Fala” - opowieść Janusza Wasylkowskiego o tym znanym radiu, ludziach, twórcach i artystach oraz pokaz komedii filmowej z 1936 r. „Będzie lepiej” z udziałem Szczepcia (Henryk Fogelfanger) i Tońcia (Kazimierz Wajda). Natomiast program rozrywkowy pt. „Teatrzyk bez granic” oparty został na piosenkach i wierszach o Lwowie.

Wspominając Jerzego Dudę-Gracza

Zmarł niespodziewanie w listopadzie podczas pleneru malarskiego jeden z najznakomitszych polskich artystów malarzy Jerzy Duda-Gracz. Miłośnicy sztuki na Litwie z pewnością znają jego oryginalny i bogaty dorobek twórczy. Każdy, kto kiedykolwiek będzie na Jasnej Górze w Częstochowie (miasto urodzin Dudy-Gracza) może obejrzeć namalowaną przez niego Drogę krzyżową dla klasztoru Paulinów. Zupełnie niedawno powiedział o sobie, że maluje po prostu Polskę i dodał o Drodze krzyżowej: „To dzieło mojego życia. Zacząłem je w zasadzie malować, mając dziewięć lat, czego nie byłem świadomy. W latach 50. jako dziecko wyobrażałem sobie, co by było, gdyby w tamtej rzeczywistości pojawił się Pan Jezus. To się narodziło pod klasztorem jasnogórskim, gdzie chodziłem z mamą. Potem w roku 1982, kiedy znalazłem się na Jasnej Górze, namalowałem cztery stacje i stąd narodził się pomysł namalowania całej Drogi krzyżowej. Ale trzeba było jeszcze siedemnastu lat, żebym jako sześćdziesięciolatek dojrzał do wizji dziesięcioletniego chłopca”.

Wspominamy tego wielkiego artystę z ważnego dla Wilna powodu. Otóż, gdy przed kilkunastu laty ówczesny konsul generalny RP na Litwie Waldemar Lipka-Chudzik zaczął zabiegać o kapitalny remont niszczejącego wtedy Mieszkania-Muzeum Adama Mickiewicza i o przystosowanie do potrzeb tej placówki znajdujących się pod nią zabytkowych pomieszczeń piwnicznych oraz wykupienie przylegającego mieszkania (później powstała tu Sala Filomatów), zrodziła się idea zorganizowania w Nowym Jorku aukcji współczesnego malarstwa polskiego. Realizatorem tego pomysłu stał się znakomity polski artysta operowy Wiesław Ochman. Środki uzyskane przeznaczono na zrealizowanie tych zamierzeń. Jako pierwszy zupełnie bezinteresownie przekazał na aukcję swe dzieła właśnie Jerzy Duda-Gracz. Jego prace uzyskały najwyższe ceny.

Halina Jotkiałło

Wstecz