Jego Wysokość SŁOWO

Kiedy można mleć jęzorem

Pojęcia styl, stylowy najczęściej kojarzą nam się z czymś pozytywnym, są komplementem, pochwałą. Mówimy o bogactwie stylu w sztuce, literaturze, o sposobie bycia w wielkim stylu, o tym, że coś jest w dobrym stylu, czyli na dobrym poziomie, eleganckie, w dobrym guście. Chwalimy kogoś, że się zachowuje w wielkim stylu, w sposób, wywołujący podziw. Lubimy czytać książki napisane stylem bogatym, natomiast nie przypadają nam do serca pisane stylem górnolotnym, napuszonym, przesadnie dostojnym. Lubimy raczej styl zwięzły, lakoniczny, choć czasem tęsknimy za odrobiną stylu romantycznego i w życiu, i w sztuce.

Wyraz styl jest wyrazem wieloznacznym. Oto kilka jego odrębnych znaczeń: sposób wyrażania myśli w mowie lub piśmie (styl piękny, dobry, poprawny, prosty, górnolotny, potoczysty, lotny, chropawy, zwięzły, lakoniczny); ogół środków językowych właściwych autorowi lub utworowi (styl Mickiewicza, Sienkiewicza, Żeromskiego, Pana Tadeusza, Nad Niemnem); całokształt form charakteryzujących jakąś dziedzinę twórczości, epokę. Mówimy o stylu w malarstwie, sztuce, architekturze, o stylu epoki Renesansu, Baroku, Odrodzenia, Młodej Polski.

Styl pisarza, czy też utworu literackiego - to styl indywidualny, natomiast styl bajki, listu, ody, powieści, reportażu artykułu publicystycznego czy też podania do jakichś instancji, które z reguły są, wyższe – nazywają się stylami typowymi.

Dla współczesnego języka polskiego językoznawcy Halina Kurkowska i Stanisław Skorupka przyjmują istnienie następujących głównych odmian stylowych: stylu artystycznego, naukowego, urzędowo-kancelaryjnego, publicystyczno-dziennikarskiego, stylu przemówień i stylu potocznego. To taki podział z grubsza, bo wewnętrznie jest on bardziej zróżnicowany. Na przykład: styl przemówień nie jest jednorodny. Zależy od tego, czy są to przemówienia „mówione”, czy „pisane”. Inne są też przemówienia okolicznościowe, inne, na przykład, polityczne. O ile w tych pierwszych przemawiający może sobie pozwolić na pewien luz, nawet używać zwrotów wziętych z mowy potocznej, to w przemówieniach politycznych należy się posługiwać zasobem środków właściwych stylowi publicystyczno-dziennikarskiemu.

Odmian stylowych języka nie należy pojmować jako zamkniętych, izolowanych systemów. Współistnieją przecież w obrębie jednego języka, więc wzajemnie się przenikają, wpływają na siebie. O swoistości każdej z tych odmian decydują nie poszczególne elementy językowe, bo te mogą się powtarzać w kilku stylach, lecz ich cały kompleks, wzajemnie ze sobą powiązany. Tak więc styl naukowy bardzo się różni od stylu artystycznego, jednakże ma wiele wspólnego ze stylem dziennikarsko-publicystycznym. Zilustrujmy to kilkoma przykładami.

Kazimierz Ajdukiewicz, O stosowaniu czystej logiki do zagadnień filozoficznych.

Zagadnienie ekstensjonalizmu powstało na gruncie współczesnej logiki formalnej, zwanej logiką matematyczną lub logistyką. Okazało się mianowicie, że narzucające się na pierwszy rzut oka przyjęcie funkcji intensjonalnych, tj. funkcji niespełniających tezy ekstensjonalizmu, pociąga za sobą daleko idące komplikacje w rozbudowie pewnych części logiki.

Nie muszę chyba dodawać, że nie tylko treść, ale i styl jest naukowy, charakteryzujący się obfitością wyrazów obcych i terminów naukowych. A oto mała próbka stylu artystycznego:

Sławomir Worotyński, Śmierć drzewa.

Pada twarzą do trawy

łamiąc gałęzie życia.

Jeszcze oddycha zdziwione

w rozprutym ubraniu

nieoczekiwanej chwili odejścia.

W tym krótkim fragmencie wiersza uderza bogactwo środków artystycznych. Epitety, przenośnie, personifikacje sprawiają, że tekst jest bardzo sugestywny, działa na naszą wyobraźnię. Absolutnie nie do pomyślenia byłyby te piękne metafory i epitety w tekście naukowym, czy też urzędowym. Podobnie też nie „czułyby się” one dobrze w języku mówionym, byłyby bowiem odbierane jako sztuczne i pretensjonalne. Właśnie o języku mówionym porozmawiajmy nieco szerzej.

Najczęściej nie zastanawiamy się nad tym, z jakim stylem mamy do czynienia, kiedy rozmawiamy z kolegą, przełożonym, nauczycielem, piszemy list do przyjaciółki, podanie do jakiegoś urzędu. Wybór odpowiedniego stylu dokonuje się jakby sam przez się, poza naszą świadomością i wiedzą na temat stylistyki. Zastanówmy się na chwilę, jakby to wyglądało, gdyby mechanizm tego wyboru został zakłócony. Pewien młody pracownik firmy, nazwijmy go Paweł, podczas kilkudniowej wycieczki z przyjaciółmi w wyniku zbyt szybkiej jazdy motorem uległ niewielkiej kontuzji. Zawiadamia więc szefa o kilkudniowej nieobecności i kolegę, który ma załatwić mu jakąś sprawę. Pisząc te dwa listy pomylił style. Pisząc do szefa, zamiast posługiwać się stylem urzędowym , używa stylu potocznego. Do kolegi odwrotnie. Pisze więc do szefa: Cześć, stary! Tyle razy wszystkich nabierałem, ale tym razem nie zalewam. Otóż nic groźnego, trochę poharatałem się, znowu mi odbiło pędzić jak wariat na tym starym gruchocie. Ale to była heca nie z tej ziemi! Po powrocie wszystko opowiem. A co do tego, prawdę mówiąc nikomu niepotrzebnego sprawozdania, którego nie dokończyłem, to spoko, Stefan to za mnie zrobi. Trzymaj się ciepło, stary. Paweł.

Drugi list wystosował do kolegi. Szanowny Stefanie. Uprzejmie zawiadamiam, że z powodu lekkiej kontuzji podczas jazdy motorem nie będzie mnie w ciągu kilku dni w pracy. (Załączam zaświadczenie lekarskie). Bardzo Cię proszę o dokończenie tego sprawozdania, którym się ostatnio zajmowałem, ponieważ jest ono potrzebne naszemu szefowi. Łączę wyrazy szacunku. Paweł.

No i narobił sobie chłopak kłopotu. Kolega wziął go za wariata, a szef... Lepiej nie mówić. Całe szczęście, że i Pawła, i całą tę historię po prostu wymyśliłam chcąc pokazać, jak ważne jest posługiwanie się odpowiednimi stylami w każdej sytuacji.

Styl potoczny, będący stylistyczną odmianą języka mówionego, występuje zasadniczo w dwóch postaciach: w monologu i dialogu. Ta pierwsza, czyli monolog, obejmuje przede wszystkim wypowiedzi o charakterze przemówień. Zazwyczaj są one przygotowywane zawczasu, więc są bardziej opracowane pod względem słownictwa, niż język, jakim się posługują uczestnicy dialogu. Dialog – to żywa rozmowa, w której rozmówcy przekazują sobie wzajemnie swe myśli, życzenia, uczucia bez specjalnej dbałości o ścisłość swych sformułowań, często pomagając sobie intonacją, mimiką, gestem.

Styl potoczny, którym się posługujemy na co dzień w rozmowie z rodziną, bliskimi przyjaciółmi, absolutnie nie jest dopuszczalny w sytuacjach bardziej lub mniej oficjalnych. Razi również w prasie, literaturze. Chyba że dziennikarz lub pisarz celowo chcą przekazać czytelnikowi sposób wysławiania się swego bohatera czy rozmówcy. Wtedy, oczywiście, zachowają formy, wyrazy i zwroty regionalne, nie objęte normą literacką, świadomie wykorzystają regionalne różnice wymowy, zwłaszcza w formach morfologicznych. Do stylu potocznego obficie przenikają także różnorodne elementy środowiskowe, przejmowane ze względu na ich dużą ekspresywność i silne zabarwienie emocjonalne. Niektórzy dziennikarze i pisarze posuwają się jeszcze dalej, zachowując również wulgaryzmy, co chyba jest przesadą w odzwierciedlaniu tak zwanego „prawdziwego życia”.

Wiele wyrazów i zwrotów z mowy środowiskowej studentów, uczniów, a nawet świata przestępczego weszło do języka potocznego. Przytoczyć tu można takie wyrażenia, jak facet, facetka, babka (w znaczeniu kobieta), w dechę, dycha, na lewo, wsypa, sztama, mortus, nawalać (światło nawaliło, serce nawala), lipa. Modny ostatnio w środowiskowej gwarze młodzieżowej obciach raczej nie wszedł jeszcze do języka potocznego, choć nowy Słownik Ortograficzno-Fleksyjny już go rejestruje, podobnie zresztą, jak rejestruje wszelkie wulgaryzmy. Ostatnio z tym obciachem zetknęłam się na łamach „K.W.” Podpis pod zdjęciem głosił, że jakaś impreza może się stać obciachem. Jest to oczywiście niewłaściwe określenie na łamach prasy, bowiem obowiązuje ją raczej styl dziennikarsko-publicystyczny. Jednakże o tym stylu szerzej pomówimy innym razem.

W słownictwie języka mówionego sporo jest wyrazów o zabarwieniu potocznym. Wymienić tu można takie wyrazy, jak: obiecanka, żeniaczka, ceregiele, spec, forsa, chytrus, urwać się, oklapnąć, machnąć się (wyjechać), posiać (zgubić), spływać (odejść), łeb, łepetyna, mózgownica (głowa). Prawdziwym bogactwem synonimicznym odznacza się czasownik jeść. A więc: pałaszować, pucować, rąbać, młócić, frygać, opytlować, zawijać, wsuwać, wcinać, wtrząchnąć, wbijać, opychać się, pchać w siebie, żreć, zmiatać z talerza, ładować żołądek. Rozbudowana jest też synonimika wyrazu mówić: gadać, paplać, pytlować, bzdurzyć, bajdurzyć, pleść, jazgotać, trajkotać, obracać językiem, chlapać, mleć jęzorem, przelewać z pustego w próżne, trzeszczeć komu nad głową, pleść koszałki-opałki, zalewać, nawijać.

Przytoczone wyżej synonimy potoczne odznaczają się różnymi odcieniami znaczeniowymi. Trajkotać – to mówić prędko, mówić rzeczy nieistotne, zalewać, nawijać – to kłamać, koloryzować.

Ciekawa jest również frazeologia i metaforyka języka potocznego. Ale to już temat innej pogadanki.

Łucja Brzozowska

Wstecz