ŻYCIE KULTURALNE

Paweł Łęski: medale i rzeźby

Trwa wojaż po Litwie utworów artysty rzeźbiarza Pawła Łęskiego. Urodzony w Skierniewicach, w latach 1972-75 studiował architekturę na Politechnice Krakowskiej, następnie - medalierstwo i rzeźbę w Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu oraz rzeźbę w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie w pracowni znakomitego prof. G. Zemły. W 1990 r. przebywał na stypendium we Francji. Wystawiał swe utwory w wielu krajach, zdobywając przy okazji wiele wyróżnień i nagród. Wymieńmy chociażby monumentalny cykl – refleksyjny zestaw plakiet oparty na „Boskiej komedii” Dantego: „Piekło”, „Czyściec”, „Raj”, „Bramy do Piekła”. Za ostatnie dzieło Paweł Łęski otrzymał medal papieski na 11. Biennale Dantesca w Rawennie w 1994 r.

Obecni na wernisażu w wileńskiej galerii medali przy ul. Świętojańskiej, w tym ambasadorzy Polski i Japonii, artyści plastycy, a w ich gronie rzeźbiarz Gediminas Jokubonis, nie kryli swego zachwytu dla kształtu i formy dzieł rzeźbiarskich i medalierskich oraz przemyśleń polskiego artysty na temat otaczającego świata. Szczególne wrażenie zrobiły „Bramy do Piekła”, plakiety z motywem koni – „Czarne słońce” i „Nieujarzmione”. Wrażenie robi też sposób wykorzystania materiału: artysta z metalu potrafi wydobyć wszystko to, co najszlachetniejsze w jego barwie i fakturze. Ponadto potrafi zrobić „pod metal” wypalane drewno, płótno zanurzone w wosku.

Paweł Łęski na stronach wydanego okazjonalnego katalogu złożył podziękowanie dyrektor Instytutu Polskiego w Wilnie dr Małgorzacie Kasner oraz komisarzowi wystawy, koordynatorowi projektów plastycznych IP Andrzejowi Kierulisowi za sprowadzenie wystawy do Wilna i wyeksponowanie w tak znakomitym miejscu, na Starówce wileńskiej. Wkrótce wystawa powędruje do Kowna, do galerii „Meno parkas”, a następnie (luty-marzec) – do Galerii Sztuki w Szawlach.

Alicja Rybałko czynna

Nasza wileńska znakomita poetka Alicja Rybałko, stale mieszkająca obecnie z mężem w Niemczech i wychowująca bliźniaków (dziewczynka i chłopczyk) czynna jest niezmiennie jako poetka i tłumaczka. Niedawno w jej przekładzie z litewskiego na język polski ukazała się powieść Renaty Šerelyté pt. „Gwiazdy epoki lodowcowej”. Wydawnictwo Czarne (Wołowiec 2004). Recenzent krakowskiego „Tygodnika Powszechnego” pisze: „Czy na Litwie istnieje w ogóle jakaś powieść? – na tak sformułowane pytanie jeszcze kilka lat temu polski czytelnik byłby skłonny odpowiedzieć przecząco. Jednak dzięki wysiłkom dwóch oficyn – Pogranicza i Czarnego – podejmujących trud i ryzyko wydawania książek naszych sąsiadów, w ciągu kilku lat poznaliśmy znakomitych litewskich prozaików. Dziś do zmarłego przedwcześnie Jurgisa Kunčinasa (1947-2002) i Mariusa Ivaškevičiusa (ur. 1973) dołącza się Renata Šerelyté (ur. 1970). Jej powieść „Gwiazdy epoki lodowcowej” inauguruje zarazem nową serię Wydawnictwa Czarne – „Inna Europa, inna literatura”.

Sama pisarka o swoim utworze mówi m. in.: „Zagraniczne i litewskie powieści różnią się środowiskiem społecznym, kulturą bytu oraz tradycjami, i ty, szanowny czytelniku, choć cmokając z rozkoszy będziesz czytał zagraniczne, nic nie poradzisz i będziesz zmuszony przyznać, że przynależysz do tradycji, jesteś Litwinem i egzystencjonalnie bliższy jest ci Slunkius na piecu niż egzaltowana hrabianka obejmująca marmurowego anioła...”

Šerelyté opowiada, na poły chyba autobiograficzną, historię dziewczyny przeprowadzającej się po śmierci matki do domu ojca, który żyje z konkubiną w innej mieścinie. Zamiast jednak przedstawić barwną i fascynującą rodzinną mitologię, pisarka w bezwzględny (ale i poetycki) sposób obnaża degradację mieszkańców prowincji dawnego Imperium, ich obsunięcie się w egzystencję niemal zwierzęcą. W takim środowisku wyrasta obdarzona niezwykłą wrażliwością narratorka, o której babka mówi, że „wlazła w książki, jak maciora w koryto”.

Autorka swoją powieść zaopatrzyła w obszerne aneksy, w których umieściła wiersze, fragmenty dramatyczne, przepisy kulinarne, herbarium, żartobliwe przemyślenia na temat sytuacji literatury litewskiej. Ciekawe więc zadanie miała tłumaczka, z którego, jak to zazwyczaj, Alicja Rybałko wywiązała się znakomicie.

Kaplica św. Kazimierza w Wileńskiej Katedrze

To tytuł przewodnika autorstwa Vytautasa Ališauskasa i Mindaugasa Paknysa, który ukazał się nakładem oficyny „Aidai”. Ten sam format, co i poprzedniej edycji, poświęconej Ostrej Bramie, a zatem bardzo wygodny dla turysty, tak samo – zwięzły, mądry tekst i piękne zdjęcia autorstwa Tomasa Vyšniauskasa (współczesne) i nieocenionego przedwojennego wilnianina – Jana Bułhaka. Przetłumaczył na język polski Dariusz Malinowski.

Prezentacja wydania odbyła się w Instytucie Polskim w Wilnie z udziałem JE kardynała Audrysa Juozasa Bačkisa, który podziękował gospodarzom tego domu „za miłe zaproszenie do udziału w przedsięwzięciu, podczas którego po zakończeniu Roku św. Kazimierza możemy rozmawiać o drogim naszym narodom człowieku”. Obecny był ambasador RP na Litwie Jerzy Bahr, który mówił o św. Kazimierzu jako o osobistości, która w swej postawie moralnej uosabiała łączność czynnej realizacji obowiązków wobec Ojczyzny z wiernością wobec Kościoła. Natomiast ks. Wojciech Górlicki – recenzent tego wydania i znawca sztuki sakralnej pogratulował wydawcom pomysłu odkrywania przepięknych pereł, które są w Wilnie i dodał, że przewodnik jest kopalnią wiedzy o Kaplicy św. Kazimierza i samym Świętym.

Zaproszenie do Malborka

O trzech wielkich i ważnych zamkach Polski kolejno mówiono w wileńskim Starym Arsenale – Muzeum Sztuki Użytkowej. Wawel krakowski, Pałac Królewski w Warszawie i Malbork. Dyrektor tego ostatniego Mariusz Mierzwiński przybliżył (uzupełniając opowiadanie filmem) dzieje Zamku w Malborku - jednego z najbardziej znanych zabytków europejskiej architektury rezydencjonalno-obronnej doby średniowiecza – dawnego zamku stołecznego państwa krzyżackiego. Historia tej potężnej twierdzy, usytuowanej malowniczo na podłużnej skarpie nad rzeką Nogat, liczy sobie już ponad siedem wieków. Rzecz zrozumiała, że w czasie tym zmieniała się jego funkcja, gospodarze warowni. Jest ona największym wzniesionym z cegły gotyckim zamkiem na świecie i należy do największych atrakcji turystycznych w całej Europie. A warto pamiętać, że w efekcie działań wojennych w 1945 r. legło w gruzach wiele bezcennych partii zespołu zamkowego z kościołem NMP, kaplicą św. Anny i wieżą główną na czele. Polscy konserwatorzy w ciągu lat trudnej i żmudnej pracy przywrócili średniowiecznej warowni niemal pierwotny wygląd.

Dyrektor Mierzwiński przytoczył szereg faktów i legend, łączących Zamek w Malborku z dziejami Litwy i zapewnił, że gdyby nasz kraj organizował grupy wycieczkowe do Malborka, atrakcji dla nich nie zabraknie.

Spotkania z dyrektorami trzech słynnych zabytków polskich zawsze gromadziły komplet słuchaczy, głównie specjalistów litewskich związanych z odbudowywanym Zamkiem Dolnym w Wilnie, czyli jak u nas się mówi: Pałacem Władców. Mariusz Mierzwiński powiedział, że dla każdego narodu szalenie istotne jest posiadanie symbolu państwowości. W przypadku Zamku Dolnego w Wilnie istotną kwestią jest możliwie dokładna rekonstrukcja.

Kościół św. Ignacego – znów garnizonowy

Świątynia św. Ignacego zbudowana została przez jezuitów w latach 1622-1647 w stylu baroku. Znajduje się na Starówce przy ul. św. Ignacego. Wnętrze jej było bogato zdobione licznymi ołtarzami, na sklepieniu nawy głównej znajdowały się freski autorstwa prawdopodobnie samego Dankersa de Rij. Moskale zdewastowali zarówno klasztor jak i kościół (w 1869 w świątyni urządzili kasyno oficerskie).

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości polskie władze wojskowe według projektu Pawła Wędziagolskiego odbudowały sprofanowaną świątynię i przeznaczyły ją na kościół garnizonowy. Wtedy już nie znaleziono żadnych śladów słynnych fresków, bo Rosjanie odbili je razem z tynkiem. Wobec tego wnętrze pokryte zostało malowidłami ściennymi przez artystę malarza Stanisława Matusiaka. Ołtarz wielki zaprojektował architekt Jan Borowski. Przed 50 laty kościół zamknięto i znów siłą rzeczy nastąpił kolejny proces dewastacji. W listopadzie 2004 r. odnowiona świątynia znów stała się kościołem garnizonowym, teraz już wojska litewskiego. Na ołtarz główny wrócił obraz Szymona Czechowicza (przechowywany był początkowo w katedrze wileńskiej, później w zbiorach muzealnych), przedstawiający św. Ignacego Loyolę, założyciela zakonu jezuitów.

Halina Jotkiałło

Wstecz