Reforma szkolnictwa

Gimnazjum - panaceum, czy...?

Idea powstawania gimnazjów jako starszych klas szkoły średniej, dających bardziej jakościowe, profilowane wykształcenie, zjawiła się na Litwie nieomalże w zaraniu niepodległości. Niekwestionowaną renomą cieszą się od lat Wileńskie Liceum, rosyjskie gimnazjum „Juventus”, odznaczające się oryginalnymi wymaganiami Gimnazjum Jezuitów... Nie każdy uczeń podstawówki może tam kontynuować naukę. Stały się one „producentami” absolwentów ze znakiem jakości.Trudno powiedzieć na jakim etapie i kto zadecydował, że gimnazja nie mają być szkołami elitarnymi, do których obowiązują konkursy, a faktyczną „końcówką” szkoły podstawowej. Widocznie był to ktoś o wielkim sentymencie do „urawniłowki” z czasów minionych, zagorzały zwolennik „równych praw i możliwości”. No i się stało…

Litwę czeka skomplikowana reorganizacja szkół ponadpodstawowych. Decydenci od oświaty po raz kolejny okazali się tak „roztropni”, że znów zagmatwali proces tworząc wyjątki, dodatkowe kryteria itd. Od zarania dziejów wiadomo, że od zmiany nazwy sedno rzeczy się nie zmienia, jednak postanowiono szkoły średnie nazwać gimnazjami, a mniej liczne przekształcić w podstawówki. Widocznie, by było ciekawiej, nie zabroniono też istnienia szkół średnich...

Ot i masz ci demokrację. W szkołach republiki wrze. Uzyskanie miana gimnazjum nie było jak dotychczas łatwe, zaś uczniowie mogą masowo zacząć ubywać ze szkoły, która formalnie nie daje jakościowego wykształcenia. Ministerstwo wymyśliło więc nową „rozrywkę” – akredytację szkół. Żeby było ciekawiej, zaznaczyło, iż do akredytacji przez założycieli mają być wytypowane te szkoły średnie, które mają zostać gimnazjami. Co z pozostałymi? Ano, mają prawo na istnienie, podlegając zewnętrznemu audytowi i sprawdzianom prowadzonym przez założycieli. Jak długo? Na to pytanie nie ma jasnej odpowiedzi: stopniowo sieć takich szkół będzie się zmniejszała. Co się z nimi stanie? Jedne zostaną szkołami podstawowymi, inne zaś - będą musiały przejść akredytację... Na kogo jak wypadnie.

Decyzja o losie szkoły spoczęła w rękach wszechmogącego ZAŁOŻYCIELA. Założyciel przy okazji tak powszechnej władzy chce też swoje problemy rozwiązać: finansowe, lokalowe. Więc szkoły reorganizuje, optymalizuje ich sieć. No i jesteśmy w domu - doszliśmy do sedna problemu – sieci szkół polskich w Wilnie i ich statusie.

W miejskim wydziale oświaty powstała grupa robocza do opracowania planu wyżej wspomnianej reorganizacji. Kieruje nią ze strony wydziału Teresé Blaževičiené. W skład tej grupy nie włączono jednak nikogo uprawnionego do reprezentowania zorganizowanej społeczności polskiej, nikogo zawodowo niezależnego od wydziału oświaty. Pominięty został nawet radny Wilna, prezes „Macierzy Szkolnej”, kompetencje którego w tej materii raczej nie podlegają wątpliwości. Do opracowania tak ważnego dokumentu zaproszono jedynie dyrektorów szkół im. Jana Pawła II (średniej i podstawowej) – Adama Błaszkiewicza i Tadeusza Romanowskiego.

Preliminarny, roboczy plan wydziału oświaty samorządu miejskiego przewiduje np., iż w Wilnie, poza istniejącym od dobrych kilku lat gimnazjum im. A. Mickiewicza i formującym się im. Jana Pawła II, powstanie gimnazjum im. Joachima Lelewela, zaś pozostałe szkoły średnie (w tej liczbie szkoła średnia im. Wł. Syrokomli) staną się szkołami podstawowymi. Uczniowie z „syrokomlówki”, „wiwulskiego” i obecnego „lelewela” po klasie ósmej mają się kształcić w gimnazjum im. J. Lelewela; uczniowie z Lazdynai i Grzegorzewa – im. Jana Pawła II; Solenik, Lipówki – w gimnazjum im. A. Mickiewicza. Na uboczu pozostaje szkoła średnia im. Sz. Konarskiego – a to za sprawą nieugiętej postawy jej dyrektor Teresy Michajłowicz, która uważa (i wcale nie bez podstaw), że jej szkoła cieszy się dobrą renomą i nie ma żadnych podstaw, by degradować ją do podstawówki. Ma też możliwość pozostania w niezmienionej postaci szkoła średnia im. J. I. Kraszewskiego – jako szkoła w dość odległym od centrum osiedlu.

Smutny los w planie „reorganizacji” przygotowano polskiemu pionowi klas podstawowych w Jerozolimce – ma być zlikwidowany; uczniowie mają od klasy piątej do ósmej pobierać naukę w „syrokomlówce”, zaś 9-10 w gimnazjum im. A. Mickiewicza. Ewentualna likwidacja polskiego pionu ponadpoczątkowego w Jerozolimce leży (dziś to widać dobitnie) na sumieniu tych osób, które pośpieszyły przed laty wyprowadzić starsze klasy do szkoły im. A. Wiwulskiego, następnie zaś szkoła utraciła status szkoły średniej.

Jak widzimy, plan przedstawiony przez samorząd miasta ma doprowadzić do wielkiej „wędrówki ludów”. Czy podczas niej nie utracimy tego, co dziś mamy dobrego i nie uzyskamy w zamian wątpliwej jakości gimnazjum, zlepionego z poszczególnych szkół? Gimnazjum im. A. Mickiewicza powstało na bazie szkoły średniej, gdzie do pracy w klasach gimnazjalnych skierowano najbardziej wykwalifikowanych pedagogów, najlepsze wyposażenie. Drugi przykład – tworzące się gimnazjum im. Jana Pawła II: od macierzystej szkoły odszedł cały pion starszoklasistów wraz z nauczycielami; podzielono się środkami metodycznymi, technicznymi... Z czego i kogo ma powstać nowe gimnazjum ? Czy każda z łączonych na siłę szkół odda wychodzącym „w posagu” to, co ma najlepszego - zarówno z kadry, jak i środków technicznych? Wielce wątpliwe.

Spróbujmy na zaistniały problem reorganizacji spojrzeć oczyma idealisty-altruisty. Mamy dwa gimnazja. W polskich szkołach mamy z grubsza 2 tys. abiturientów. Przyłóżmy więc maksimum wysiłku, by w tych placówkach zebrać kwiat kadry pedagogicznej, zatrudnić naukowców, rozszerzyć profilowanie, doprowadzić do standardów światowych bazę techniczną, wyposażenie gabinetów, bibliotek... Zróbmy tak, by już na pierwszy rzut oka było widać, że są to szkoły – gimnazja o naprawdę wysokim poziomie nauczania... Myślę, że reszta szkół mogłaby spokojnie pracować jako średnie, o ile państwo poszłoby na spotkanie szkołom mniejszości narodowych i dało możność zmniejszyć wymaganą dziś do profilowania liczbę uczniów (75 osób) do granicy najwyżej 50.

Wracając do realistycznego spojrzenia na problem, da się zauważyć, iż dziś praktycznie tylko trzy szkoły średnie mają problem z liczbą uczniów: szkoła im. Wł. Syrokomli ma ich stanowczo za dużo - trochę ponad 1500, zaś szkoły w Grzegorzewie i Lazdynai trochę za mało... Czy to ma jednak spowodować aż takie zamieszanie w szkolnictwie w języku polskim w całym mieście?

Obecnie w szkołach trwają dyskusje, dość burzliwe. Kierownik grupy ds. reorganizacji z ramienia samorządu – Teresé Blaževičiené poinformowała nas, że pomimo udziału w spotkaniach w poszczególnych szkołach, ich grupa czeka na p i s e m n e propozycje od społeczności zainteresowanych szkół oraz organizacji. Termin w zasadzie jest do końca lutego, wnioski dla rady samorządu mają być przedstawione do końca marca. Czasu wcale nie jest za wiele. Ostatnio odbyły się ważkie spotkania przedstawicieli społeczności polskiej w szkołach, „Macierzy Szkolnej”, u posła na Sejm Jana Mincewicza, przyjął uchwałę w tej kwestii ZG ZPL. Między innymi, mówi się w niej, że reforma w żadnym wypadku nie powinna pogorszyć pobierania nauki przez dzieci polskie.

Dziś ważne jest, by głos społeczności polskiej został usłyszany i nie był uzurpowany przez „samozwańców”. O formalne zapoznanie z nim grupy roboczej samorządu należy zadbać w jak najkrótszym czasie.

Janina Lisiewicz

Wstecz