Przyjacielowi Adama Mickiewicza

Z listu Adama Mickiewi-cza do Tomasza Zana, datowanego 2/14 października 1822 r.: „Edward czy żyje? Nie pytam, czy pisze, bo jeśli żyje, drugie pytanie samo przez się upada”. Antoni Edward Odyniec, bo o nim mowa w liście poety, żył jeszcze długo i, wszystko wskazuje na to, szczęśliwie. Zmarł 15 stycznia 1855 roku w Warszawie, w domu córki, otoczony opieką i miłością. Warszawiacy zgotowali mu wspaniałe pożegnanie. Uroczystości żałobne w kościele św. Krzyża, a później pochówek na najważniejszej warszawskiej nekropolii - Cmentarzu Powązkowskim. Na jednym z wianków - szarfa z napisem „Przyjacielowi Adama Mickiewicza”.

200. rocznica urodzin A. E. Odyńca stała się okazją do pięknej imprezy, jaka się odbyła w miejscu szczególnym: w Sali Filomatów wileńskiego Muzeum Adama Mickiewicza, a jej inicjatorem był szef tej placówki Rimantas šalna. O roli Antoniego Edwarda Odyńca w życiu kulturalnym Wilna mówiła Biruté Butkevičiené, dyrektor Biblioteki Uniwersytetu Wileńskiego. Rimantas šalna - o przyjaźni dwóch poetów. Dwaj nasi poeci - Wojciech Piotrowicz i dr Józef Szostakowski - o wszechstronnych zainteresowaniach Odyńca. Jawi się więc nam poeta (jak kto woli - wierszokleta) sympatyczny, lubiany, kronikarz mickiewiczowskich podróży („Pan Odyniec już przed tygodniem wyjechał do Kowna, wiedziony uwielbieniem Adama i ubóstwieniem kowieńskiej Zosi...” - napisał Tomasz Zan do Marii Puttkamerowej). Od samego początku, gdy spotkali się na Uniwersytecie Wileńskim, Odyniec zapatrzony był ze ślepym uwielbieniem w utalentowanego, starszego o pięć lat kolegę. Po wyjeździe z Wilna spotykał się z nim w Petersburgu, razem odbyli podróże po Niemczech (byli obecni na jubileuszu 80-lecia Goethego), Szwajcarii, Włoszech, w wyniku - zasłynął też jako kronikarz mickiewiczowskich rozterek miłosnych, których był świadkiem.

Antoni Edward Odyniec urodził się 25 stycznia 1804 r. w Giejstunach na terenie obecnej Białorusi, gdzie jego ojciec, Tadeusz Odyniec był właścicielem pokaźnej i dobrze prosperującej majętności. Uczył się w szkole w Borunach. Potem - Uniwersytet Wileński. Uzyskał tu tytuł kandydata obojga praw, chociaż mawiał, że „Bogiem a prawdą nie nauczył się żadnego”. Wilno, filomaci, filareci, przyjaźnie: Czeczot, Pietraszkiewicz, Zan, Chodźko, Domeyko, proces zainicjowany przez Nowosilcewa, więzienie. Pisze w nim słynną „Pieśń Filaretów” (Precz, precz od nas smutek wszelki!/ Zapal fajki, staw butelki:/ Niech wesoły z przyjacioły/ Wdzięcznie płynie czas!...). Przyjacioły pojechali kibitkami na zesłanie, on - uniknął tego i w roku 1826 na zaproszenie hrabiego Stanisława Zamoyskiego wyjechał do Warszawy, gdzie, rzecz naturalna, rozsławiał imię Mickiewicza i przepowiadał triumf romantyzmu. W stolicy Polski wydał dwa numery almanachu poezji romantycznej „Melitele” (dobroczynna wróżka, boginka, czarodziejka?), tu nastąpił m. in. pierwodruk „Farysa” Adama Mickiewicza. Potem - znów Wilno. Lata 1840-59, jest redaktorem „Kuriera Wileńskiego” i współredaktorem hołdowniczego tzw. „Album wileńskie” (1858) oraz autorem ogłoszonego w nim wiersza „Przyjdź Królestwo Boże!” ku czci Aleksandra II (część inteligencji miała nadzieję, że uzyska w ten sposób poparcie cara m. in. w sprawie przywrócenia do życia Uniwersytetu Wileńskiego). Naraził się tym patriotycznej społeczności wileńskiej i warszawskiej, a syn Mickiewicza, Władysław podczas pobytu w Wilnie demonstracyjnie unikał spotkania z Odyńcem.

Zasłynął jako tłumacz Byrona, Moore,a, Puszkina, Scotta, Schillera i in. Napisał też cztery tomy listów z podróży. Jest autorem pamiętników, nie we wszystkich szczegółach wiarygodnych, ale obdarzony plastyczną pamięcią, poczuciem humoru, potrafił ukazać umiejętnie wybitne postacie w życiu prywatnym. Wydał dwa tomiki poezji, zdobywając miano wierszoklety, choć Maryla Wereszczakówna, wtedy już Puttkamerowa, pisze (po francusku) do Tomasza Zana: „Wielce dziękuję za wiersze P. Odyńca, które mi Pan łaskawie przysłałeś. Znajduję, że są bardzo śliczne”.

Odyniec i Wilno. Dobrze, że tu się pamięta o tym przyjacielu Adama Mickiewicza, czego dowodem impreza jubileuszowa w muzeum mickiewiczowskim. W Sali Filomatów znajduje się portret Odyńca, a w pobliskim kościele św. Jana - pomnik. Dobrze, że wszyscy licznie zgromadzeni potrafili wspólnie zaśpiewać „Pieśń Filaretów”, że młodzież z polskich szkół wileńskich - im. Lelewela i Mickiewicza jest w wielkiej przyjaźni z romantykami. Jakże pięknie śpiewał chórek z tej pierwszej i solistka Bożena Aleksandrowicz. Ileż elegancji było w recytacji Oli Siemaszko i Olgierda Janowicza (z mickiewiczówki) „Panicza i dziewczyny” Odyńca. A gdybyśmy przypadkiem byli w Druskienikach, warto udać się na cmentarz w Rotnicy, na grób Jana Czeczota, na którym wyryte są słowa napisane przez Odyńca, a wśród nich: Imię jego w ojczyźnie jest wiecznie związanem/ z Adamem Mickiewiczem i Tomaszem Zanem./ Kto wiesz, czem oni byli - schyl skroń przed tym głazem,/ Pomyśl, westchnij i módl - za wszystkich trzech razem!

Halina Jotkiałło

Wstecz