„Kartoteka rozrzucona” na wileńskiej polskiej scenie

20 lutego br. w Domu Kultury Polskiej odbyło się czwarte premierowe przedstawienie „Kartoteki rozrzuconej” Tadeusza Różewicza w realizacji Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie (kierownik artystyczny Lilija Kiejzik). Z czterech przedstawień w Wilnie odbyły się dwa: pierwsze premierowe (jesienią ubiegłego roku) i obecnie – czwarte. Drugi i trzeci z rzędu spektakl był wcześniej grany w Polsce, w Warszawie oraz w Leżajsku, w ramach Międzynarodowego Festiwalu organizowanego w sąsiednim Rzeszowie.

20 lutego w Wilnie zespół Polskiego Studia Teatralnego miał szczęście do wdzięcznej widowni rekrutującej się przeważnie z młodzieży. Nadto, spektakl oglądała i przychylnie oceniła znana koneserka teatru, asystentka Tadeusza Różewicza, Maria Dębicz. Ponadto, „Kartotece rozrzuconej” w wydaniu wileńskim okazał dyskretne wyrazy sympatii ambasador RP w Litwie Jerzy Bahr. Przyszedł z cichym zamiarem wywiezienia tej „Kartoteki…” na pokaz do Niemiec. Po obejrzeniu spektaklu, pan ambasador już się nie krył z ujawnieniem swoich planów. Wileńska „Kartoteka rozrzucona” w maju br. pojedzie do Niemiec. Powinszować zespołowi opiekuńczych skrzydeł.

Gratulacje takoż wypada złożyć całej trupie aktorskiej i jej kierowniczce za zmaterializowanie na scenie tej sztuki, będącej (trzeba to przyznać) twardym do zgryzienia orzechem.

Pomysł wystawienia „Kartoteki rozrzuconej” zrodził się trochę ad,hoc latem ubiegłego roku na warsztatach twórczych prowadzonych przez Bielański Ośrodek Kultury w Warszawie (reż. Anna Dziedzic), z którym Polskie Studio Teatralne przed paroma laty nawiązało kontakty twórcze i wymianę doświadczeń. „Kartoteka rozrzucona” została wileńskiemu zespołowi niejako „narzucona”, czego jednak dzisiaj wcale nie żałują. Sztuka okazała się znakomitym sprawdzianem możliwości twórczych bardzo młodej trupy. Chwyciła. Pracowali wytrwale, niemal od świtu do nocy i uzyskali bardzo dobry efekt.

W spektaklu użyto niezwykle prostych środków wyrazu artystycznego. Cała scenografia – to zwykłe (szpitalne) łóżko wysunięte na pierwszy plan. Może ono być repliką „rozśpiewanej” bronowickiej chaty, bądź kaplicy, pod którą Guślarz przywołuje z zaświatów duchy. Na planie ubocznym – zwalone buty. Aktorzy grają bez obuwia, w prywatnych ubraniach, z wyjątkiem księdza Piotra Skargi, przystrojonego w rozwichrzoną pelerynę.

Oszczędne efekty świetlne. Wyciszona oprawa dźwiękowa (jednak czułe ucho ułowi w niej wesoły ćwir banalnego kanarka). W takim „klimacie” aktorzy są jak na dłoni i wszystko tu tylko od nich zależy. Nie osłoni ich żaden element scenografii, żaden rekwizyt. Obsada (14-osobowa) jest znakomicie zgrana z sobą. Spektakl toczy się na szybkich obrotach, każda scena organicznie wyrasta z poprzedniej. Świetne, celne Różewiczowskie kwestie nie padają w próżnię. Doskonale bawi się widownia oraz aktorzy na scenie.

Bez tego zaplecza role pierwszoplanowe, niech i najlepiej zagrane, straciłyby wiele ze swego blasku.

Edward Kiejzik w roli Bohatera daje znakomity popis gry aktorskiej. (Na zapytanie Sekretarki, co ma on w sobie, Bohater odpowiada: „Nic. Wszystko jest na zewnątrz. A tam (wewnątrz) są jakieś twarze, drzewa, obłoki, umarli… ale to wszystko przepływa przeze mnie. Widnokrąg jest coraz mniejszy”. Za innym znów razem mówi: „Leżę. Szefowie rządów i sztabów pozwolili mi leżeć i patrzyć w sufit. Piękny, czysty, biały sufit. Kochani są ci szefowie”).

Ten Bohater jest rozszczepiony (albo zwielokrotniony) na mnóstwo innych podobnych mu Bohaterów. Jest: Stasiem, Władkiem, Tadkiem, Kaziem, Piotrusiem, Henrykiem, Wiktorem…

U Różewicza w „Kartotece rozrzuconej” jest dwóch Bohaterów: Bohater I (Stary) i Bohater II (czterdziestolatek). Odpowiednio – Rodzice Bohatera I i Bohatera II. W spektaklu wileńskim, z ewidentnego braku obsady męskiej „rzecz” zredukowano do jednego Bohatera.

Podobnych zabiegów dokonano w odniesieniu do postaci Nauczyciela i Dziennikarza, role te grają kobiety.

Z ról drugoplanowych korzystnie wyróżniają się Matka (Jolanta Butkiewicz) i Ojciec (Marek Pszczołowski). Bogatszy arsenał środków artystycznych Jolanta Butkiewicz odsłoni w „scenie parlamentu” jako Marszałek sejmu. Natomiast Markowi Pszczołowskiemu przypadnie w udziale prawdziwa huśtawka psychofizyczna. Oprócz Ojca zagra jeszcze: Wujka, ks. Piotra Skargę, Myśliciela (Stańczyka) i Marszałka Piłsudskiego. Aczkolwiek rola Myśliciela jest niema, Piłsudskiego – ledwo zaznaczona, Skargi – krótka jak błyskawica, to Ojca, a już w szczególności Wujka wymaga nakładu większych środków artystycznych, którymi aktor zgrabnie operuje.

Doskonale jest rozegrany dialog Wujka z Bohaterem. Ten niby „zagłobowaty” Wujek jest tu na dobrą sprawę notorycznym Pielgrzymem, Wędrowcem przez polskie drogi. Właśnie – nie Stryjek, ale – Wujek. Wujek – już od wielu lat w Polsce brzmi pogardliwie; o przezwisko Wujek można się obrazić, albo pobić, posiekać się „do ostatniej kropli krwi”.

Zwracają uwagę udane role Wnuczki (Beata Klemiato) i Sekretarki (Krystyna Klemiato) oraz Gościa w Kapeluszu (Paweł Klimaszewski) i Gościa w Cyklistówce (Jerzy Jagiełło) w scenie „ilustracji Bohatera”, znakomicie wykreowanej, kojarzącej się ze sceną Grabarzy w „Hamlecie”. Jerzy Jagiełło da także wspaniały brawurowy popis gry aktorskiej jako Chłop, bojownik podziemia Wrona w scenie z Podchorążym-Bohaterem, Edwardem Kiejzikiem

Zręcznie zbudowano mis-en-scene „z sejmem”, „szumem informacyjnym”. „Szum” spełnia tu po trosze misję Chochoła. (W dzisiejszych realiach z równym powodzeniem mógłby ją spełnić także komputer). Podobno właśnie na te sekwencje, zwłaszcza „z sejmem” niezwykle żywo reagowała publiczność w Polsce. Wydaje się jednak, że na gruncie litewskim ta scena „z sejmem” może się spotkać z letnią reakcją odbiorcy. Bowiem „hec” takiego gatunku mamy dziś w nadmiarze, aż do znudzenia w naszej wciąż skrzeczącej rzeczywistości.

W spektaklu zrezygnowano z monologu przywołanego tu Ducha Marszałka Piłsudskiego, a szkoda: jest krwisty, dosadny i przerażliwie aktualny. Podobnie – do minimum zredukowano tekst ks. Piotra Skargi (acz plastyczne rozwiązanie tej sceny – kaznodzieja grzmi swe przestrogi, stojąc za łóżkiem, odwrócony plecami do widowni – jest znakomite).

Klucza do ducha „Kartoteki…” (jako utworu przede wszystkim) łatwiej będzie znaleźć po odświeżeniu sobie znanej, acz nieco przyzapomnianej, lektury. A więc: Adama Mickiewicza „Dziady”(wszystkie części, łącznie z I), Juliusza Słowackiego „Kordian” i „Król Duch”, Stanisława Wyspiańskiego „Wesele”, „Wyzwolenie”, Jerzego Krzysztonia „Obłęd”. W wileńskim przedstawieniu te odniesienia, repliki zaznaczono ledwo dostrzegalną kreską.

…W 1958 roku było opowiadanie Tadeusza Różewicza „Przerwany egzamin” – „stamtąd (jak mówi Autor) bohater wyszedł i wszedł do „Kartoteki”… i położył się na łóżku, ale jakoś nikt dotąd nie zauważył, kiedy naprawdę narodził się Bohater „Kartoteki”.

…Ze strzępków tekstów w „scenie z lustracją” można by przypuścić, że stało się to w 1949 roku polskim…

„Kartoteka rozrzucona” na scenie wileńskiej narodziła się w Anno Domini 2003. Młodemu zespołowi, jego reżyserce Liliji Kiejzik pozostaje tylko życzyć, by spektakl ten miał długie życie, bowiem treści i sensy, jakie niesie wydają się być dobrze „obliczone” na bardzo odległą przyszłość.

Alwida A. Bajor

Wstecz