Zimowe Igrzyska Polonijne – Beskidy 2004
600 rodaków z 20 państw przyjechało do Polski, by wziąć udział w Zimowych Igrzyskach Polonijnych. Impreza rozgrywana była od 28 lutego do 3 marca br. w pięknej scenerii czterech miast: Szczyrku, Wisły, Cieszyna i Bielska-Białej. Najliczniejsza reprezentacja Polonii przybyła z Ukrainy (69), Litwy (68) i Szwecji (61 osób). Najskromniej reprezentowana była Australia – Stefan Lindert, trzykrotny uczestnik Igrzysk Polonijnych, Finlandii (2) i Szwajcarii (1). Najbardziej „egzotyczna” była sześcioosobowa ekipa z Republiki Ałtajskiej.
Uroczyste otwarcie Igrzysk odbyło się
w Szczyrku – zimowej stolicy Beskidów.
Otwierając imprezę marszałek Senatu, prof. Longin Pastusiak zwrócił uwagę
na rolę, jaką odgrywa Polonia w kształtowaniu wizerunku ojczyzny w swych
krajach zamieszkania.
U stóp Skalistego, obok estrady, gdzie odbyła się uroczystość, zapłonął znicz Igrzysk zapalony przez Stefana Hulę ze Szczyrku, medalistę mistrzostw świata sprzed 30 lat i młodego narciarza – alpejczyka z klubu Sokół Szczyrk, mistrza zakończonej niedawno olimpiady młodzieży, Zygmunta Fiedora.
Pierwszego dnia zawodów rywalizację rozpoczęło dwustu narciarzy w biegu i 130 w slalomie carvingowym.
Na Kubalonce blisko 200 narciarzy, co jest rekordem Igrzysk, biegało ze startu wspólnego na 3 km (kobiety) i 5 km (mężczyźni). Konkurencję zdominowali rodacy ze Wschodu i republik nadbałtyckich. Polacy z Litwy zdobyli łącznie w czterech męskich i czterech kobiecych kategoriach wiekowych aż cztery złote, dwa srebrne i dwa brązowe medale.
Rekordzista świata
W drugim dniu ZIP „Beskidy 2004 w Szczyrku” ich uczestnicy rywalizowali w biegach narciarskich i snowboardzie. Na jednej desce znakomicie zaprezentował się chyba najstarszy na świecie snowboardzista, 67-letni Henryk Ziemek z Helsinek. „Miałem 55 lat, kiedy zainteresowałem się „deską”. Bardzo przypadła mi do gustu ta dyscyplina. Nie wiem, czy jest na świecie drugi taki zawodnik w moim wieku” – mówił po udanym przejeździe H. Ziemek.
Na trasie FIS Skrzyczne w Szczyrku walczono o medale w snowboardowym slalomie i slalomie gigancie, a na wiślańskiej Kubalonce w narciarskich biegach na 5 km (mężczyźni) i 3 km (kobiety). Robert Szewczyk - rodak z Czech, zdobył dwa srebrne medale w snowboardowych slalomach, a w carvingu wywalczył złoty krążek.
Jego kolega z drużyny Roman Kantor zdobył najpierw brązowy medal w grupie master w carvingu i potem dorzucił jeszcze do swych zdobyczy dwa srebrne w snowboardzie.
W biegach narciarskich klasą dla siebie byli: Jadwiga Juniewicz i Marian Kaczanowski (Litwa), Olga i Aleksy Iwanow (Białoruś) oraz Maria Kubanowa (Rosja). Wszyscy wywalczyli po raz drugi złote medale.
Biathlon łuczniczy
Przedostatniego dnia Igrzysk zawodnicy rywalizowali w narciarstwie alpejskim, łyżwiarstwie i po raz pierwszy w historii tej imprezy w biathlonie łuczniczym.
W slalomie na stoku Skrzycznego bardzo dobrze zaprezentował się Jerzy Stolarz z Kanady, który 38 lat temu przegrał w mistrzostwach Polski tylko z samym Andrzejem Bachledą. Zdobył swój kolejny medal Igrzysk, tym razem brązowy, po dwóch złotych wywalczonych w snowboardzie.
Ostatnią konkurencją Igrzysk był slalom gigant olimpijczyków, w którym wzięli udział m. in.: Ryszard Szurkowski, Jacek Wszoła, Zygmunt Smalcerz, Marek Łbik, Stanisław Ustupski, Piotr Wala i Katarzyna Szafrańska.
Uroczyste zakończenie imprezy odbyło się w Wiśle. Zgasł znicz Zimowych Igrzysk Polonijnych – Beskidy 2004. Zwycięstwa nie były najważniejsze. Liczył się udział i nie tylko...
Imprezę podsumowała Elżbieta Kwiatkowska z PKOl, która od 36 lat związana jest z Polonią. „Pod względem poziomu sportowego rywalizacja była bardzo zróżnicowana. Jest bowiem grupa amatorów i są młodzi zawodowcy, którzy na co dzień trenują w klubach i startują w zawodach. Jednak nie najważniejsza jest tu walka o medale – chociaż zmagania z pewnością były zacięte, bo każdego ponosiła ambicja – ale możliwość kolejnego spotkania się licznej grupy naszych rodaków”.
Przemysław Michalski, Serwis „Polska-Polacy”
Zdobywczyni trzech złotych krążków
Odwiedziła nas w redakcji jedna z uczestniczek Zimowych Igrzysk Polonijnych, reprezentantka drużyny litewskiej, pani Jadwiga Juniewicz. Pani Jadwiga jest niekwestionowaną rekordzistką Igrzysk. Jako jedyna z zawodników (zarówno wśród kobiet jak i mężczyzn) zdobyła aż trzy złote medale. Było to złoto za udział: w biegu narciarskim na 3 kilometry, na 5 kilometrów oraz w biathlonie łuczniczym.
Zapytana o tajemnicę sukcesu, powiedziała skromnie, że jakoś się przytrafiło... Ale to nie jest traf. Kiedyś uprawiała sport zawodowo, od lat już tylko amatorsko. W młodości należała do związkowej drużyny CS Dynamo, jest trzykrotnym mistrzem sportu w biathlonie. Obecnie jest nauczycielką wychowania fizycznego w szkole „Zara” (Jutrzenka) w Nowej Wilejce.
W Igrzyskach Polonijnych, zarówno w zimowych jak i w letnich, pani Jadwiga uczestniczy od ponad dziesięciu lat, od chwili, gdy zaistniała taka możliwość. Już w 1993 r., podczas Pierwszego Pucharu Polonijnego w Beskidach (w Czechach) zdobyła pierwsze miejsce. Z Igrzysk Letnich w Sopocie przywiozła 5 medali, z Poznania – 4. W tym roku w Szczyrku zakasowała wszystkich, nawet panów.
Zapytaliśmy ją przy okazji, jak ogółem wypadła w tych Igrzyskach litewska reprezentacja.
- Zajęliśmy w sumie drugie miejsce, ustępując pierwszeństwo Czechom. Na miejscu trzecim uplasowała się Białoruś. Czyli, biorąc pod uwagę, że w Igrzyskach wzięły udział reprezentacje 20 państw, wykazaliśmy dość wysoki poziom. Najwięcej medali zdobyliśmy w biegowych dyscyplinach narciarskich. Zresztą dotyczy to nie tylko Litwy, bo najlepiej wśród biegaczy, poza nami, wypadły Ukraina, Białoruś, Rosja. Zauważyłam, że zawodnicy z krajów wschodnich są lepsi w biegach, „zachodniacy” natomiast prowadzą w zjazdach, które wymagają mniej wysiłku.
- Pani zdobyła złoty medal również w biathlonie łuczniczym...
- Tak, ta dyscyplina została po raz pierwszy włączona do programu Zimowych Igrzysk Polonijnych. To był swego rodzaju eksperyment. Są plany włączenia biathlonu łuczniczego do Mistrzostw Świata i widocznie organizatorzy chcieli sprawdzić, jak w tej dyscyplinie wykażą się amatorzy.
- Co składa się na taki biathlon?
- Bieg narciarski na trzy kilometry i dwa strzały z łuku oddane do tarczy.
- Jest Pani prawdziwą amazonką, gdzie uczą tak celnego strzelania z łuku?
- Jestem myśliwym, a podczas zawodów myśliwskich zawsze występuje taka dyscyplina, jak strzelanie z łuku. Zresztą chciałabym podkreślić, że w tym biathlonie świetnie zaprezentował się też inny zawodnik z Litwy, mój kolega Marian Kaczanowski. Biegł bardzo dobrze, ale pech chciał, że strzała wypuszczona z łuku trafiła poza tarczę, więc zdobył srebro. Ale srebro to też sukces.
Pani Jadwiga twierdzi, że Zimowe Igrzyska Polonijne są piękną imprezą. Polecałaby w niej udział wszystkim miłośnikom sportu, gdyby... łatwiej się było na te Igrzyska załapać. Niestety, nie jest to takie proste.
- Co prawda były ogłoszenia w prasie i w internecie, że chętni mogą się zgłaszać do wileńskiego Klubu POLONIA, ale kiedy zatelefonowaliśmy, okazało się, że wszystkie miejsca już są obsadzone.
Pani Jadwiga wyznaje, że z niejakim trudem dostała się do ekipy, po czym się okazało, że 70 procent uczestników to turyści, którzy nie bardzo chcą uczestniczyć w zawodach.
- Co prawda trasa narciarska w tym roku była trudna, ale faktem jest, że nawet w protokołach Igrzysk odnotowano, iż 50 procent litewskiej reprezentacji nie dotarło do mety – mówi z lekkim żalem. Uważa, że Litwa mogłaby na tych Igrzyskach wykazać się jeszcze lepszymi wynikami, gdyby lepsza była organizacja, poważniejsze eliminacje.
- Co prawda tydzień przed Igrzyskami odbyły się eliminacyjne zawody w Niemenczynie, które jako organizatorzy przeprowadzili Marian Kaczanowski i Stefan Kimso, ale więcej nikogo to nie zainteresowało. A przecież takie eliminacje należałoby przeprowadzić dla wszystkich wchodzących w skład reprezentacji grup.
Pani Jadwiga przyniosła do redakcji wszystkie trzy zdobyte w tym roku złote medale. Okazało się, że są one dla niej powodem nie tylko dumy, ale też wzruszenia.
- Medale z tamtych lat są piękne - przyznaje, ale nie było na nich dotychczas wizerunku orła. A to jest symbol dla rozproszonych po świecie Polaków bardzo ważny.
Lucyna Dowdo