40-lecie Wileńskiej Szkoły Średniej im. Szymona Konarskiego

Wileńska Szkoła Średnia nr 29 powstała w 1964 roku, początkowo mieściła się przy ulicy Konarskiego, następnie - Statybininku. Od roku 1993 – szkoła nosi miano Szymona Konarskiego. Kolejni dyrektorzy to: Katarzyna Palioniene, Henryk Bukowski, Teresa Michajłowicz. Szkoła trzykrotnie była nominowana jako najlepsza wśród polskich szkół średnich na Wileńszczyźnie, mianem najlepszych uhonorowano 12 pedagogów. 18 wychowanków z Konarskiego było laureatami republikańskiej olimpiady języka polskiego i literatury; sześciu – matematycznej; troje – republikańskiej olimpiady języka litewskiego; czternastu – recytatorskiego konkursu w języku litewskim; dziesięcioro – laureatami konkursu recytatorskiego „Kresy”. Dziś uczy się tu 750 uczniów, pracuje 64 nauczycieli: 4 ekspertów, 6 metodyków, pozostali - w przeważającej większości mają miano starszego nauczyciela. Od roku 1976 działa tu zespół ludowy pieśni i tańca „Świtezianka”.

Historia szkoły – ludzkie losy

Na sali uroczyście brzmi hymn szkoły, a w nim jak werbel powtarzają się słowa: ...„chwała i cześć Konarskiemu”... Jakże miło jest uświadomić sobie, że praca tej szkoły na chwałę i cześć jak najbardziej zasługuje. I jeszcze – zasługuje na szacunek, bo wszystko tu się robi wspólnie z dziećmi i dla dzieci. Jak w prawdziwej, dobrej rodzinie. Bez wątpienia jest to wynik pracy doświadczonych i dobrych w swym zawodzie nauczycieli. Niemałą rolę odgrywa też to, iż szkoła nie jest zbyt liczna. I jest tak, że praktycznie wszystkich się zna. Nie ma anonimowego „ucznia”, a jest Kasia, Grześ, Dorota, pani od polskiego, fizyki, pani dyrektor... Ta atmosfera swojskości zatrzymywała tu ludzi na długie, długie lata. Dlatego też naręcze pięknych róż dla tych, co ze szkołą nr 29, a następnie im. Sz. Konarskiego związali swój los było imponujące. Janina Ilcewicz, Teresa Sokołowa, Danuta Bielewicz, Anna Łuksza, Maria Arońska, Irena Sławińska, Aldona Kecoriene, Maria Szejnicka, Czesława Tatolis, Anna Gulbinowicz, Katarzyna Palioniene, Władysława Biedulska, Krystyna Wisockiene, Teresa Januszewska, Eugenia Jankiełajć, Irena Robaczewska... Niestety, nie wszystkie panie mogły być obecne... Słuchając tych nazwisk uświadamiam sobie, że szkoła ta miała szczególne szczęście do kobiet: pracowitych, twórczych, twardych i kochających swój zawód i dzieci. Teresa Sokołowa – była wicedyrektor, inspirator umocnienia pionu polskiego, inicjator założenia „Świtezianki”, późniejsza aktywna, zaangażowana prezes Polskiej Macierzy Szkolnej na Litwie. Irena Sławińska – wspaniała matematyk-legenda, wielce zaangażowana w pracy na rzecz przygotowania abiturientów szkół polskich na studia. Teresa Michajłowicz, była wicedyrektor, następnie pracownik Ministerstwa Oświaty i Nauki, pomysłodawca olimpiad z języka polskiego i literatury, autorka podręcznika, po raz drugi przekroczyła próg szkoły w roli dyrektora. Anna Gulbinowicz – nauczycielka olimpijczyków i recytatorów, autorka podręcznika, jedyna na Litwie kawaler „Szkarłatnej róży” – nagrody sympatii uczniowskich.

Pokaźny też zastęp się zebrał, gdy wywołano „do tablicy” dzisiejszych nauczycieli, a jeszcze nie tak dawno uczniów tej szkoły. Czternaście osób – to naprawdę imponujące. Ta 14 młodych pań i panów – to żywe świadectwo jakości pracy szkoły, dzięki której chciało się zostać nauczycielem i przyjść do swojej „budy”. Dziś wspólnie tworzą szkolny zespół, kierownictwo szkoły: były absolwent Walery Jagliński (matematyk i informatyk) jest wicedyrektorem... Ciągłość pokoleń, sztafeta wiedzy, myśli, idei trwa... Oto Krzysio Szejbak z początkówki z dziecięcą bezpośredniością, a zarazem widocznym już dziś talentem recytuje zabawny wiersz... Na tej scenie występowali jego tato i wujkowie. Dynastia Szejbaków: Tadeusz, Mirosław, Bogdan - jest chlubą szkoły. Na niebieskim firmamencie rozsławił imię swoje i szkoły - astronom Kazimierz Czernis. Dzięki Andrzejowi Słyczkowowi szkołę im. Sz. Konarskiego poznała cała Litwa, bo jako jeden z 30 osób w republice, trafił drogą konkursu (chętnych były trzy setki) na studia w prestiżowej uczelni Stanów Zjednoczonych. Nauczyciele, wykładowcy (w tym na uczelniach w Polsce), tłumacze, sekretarka prezydenta Litwy i dziesiątki innych porządnych, pracowitych ludzi wychowała w ciągu tych 40 lat szkoła.

Radość tworzenia

W wychowaniu i kształtowaniu aktywnej postawy bez wątpienia pomagało to, że dawano tu dzieciom nie tylko jakościową wiedzę, ale też starano się rozwijać zdolności, uczono twórczości, zaangażowania, dopingowano do aktywności. Tak jest do dziś. Przyznajmy, trudno dziś znaleźć szkołę, w której by nie utyskiwano na brak funduszy na opłatę pracy kółek, zajęć pozalekcyjnych. Nie wiem, jak to robi pani dyrektor Teresa Michajłowicz, ale w szkole tej działają kółka, które mogą zaimponować: sportowe, komputerowe, strzeleckie, ekologii, przyrodnicze, krajoznawcze, szycia, aerobiki, tańca współczesnego, plastyczne (m.in. prace jego wychowanków wykonane pod kierunkiem Jadwigi Brazdiliene mogliśmy oglądać w Domu Polskim), fotograficzne, recytatorskie, filmowania, działa klub debat, młodocianych przyjaciół policji, grupa młodzieżowa związku strzelców... uff, chyba nie wszystkie wymieniłam. Ponadto już wkrótce 30-lecie istnienia będzie obchodził szkolny zespół ludowy „Świtezianka”, a jego niezmiennym od lat kierownikiem jest Krystyna Bogdanowicz (prowadzi też tańce), chórem kierują Anna Michałowska i Irena Pawlukowicz. Ten wspaniały zespół co i raz potrafi oczarować publiczność oryginalnymi pomysłami, pięknymi strojami. A trzeba powiedzieć, że wiele z tych wspaniałych ludowych strojów powstało dzięki ogromnej pracy, jakże cichej i skromnej pani od prac Eugenii Jankiełajć. To pani Eugenia szyła, haftowała, upiększała je wspólnie z mamusiami i babciami, uczennicami. Dziś pani Jankiełajć jest już na emeryturze, a praca jej niestrudzonych rąk cieszy oko i służy kolejnym pokoleniom młodocianych artystów. W historii „Świtezianki” jest też ogromny wkład jej wieloletniej prezes komitetu rodzicielskiego pani Marii Maculewicz – organizator, opiekun, dobry duch... To dzięki niej nawiązane zostały kontakty z „Energopolem”, przyjaciółmi z Wrocławia – piękna karta w dziejach zespołu.

Dziś w szkole działa też zespół dziecięcy „Stonoga” pod kierunkiem Ireny Pawlukowicz. Irena prowadzi też chór i jest organizatorem cieszących się dużą popularnością konkursów piosenek. Teatrzykiem początkówki – lalkowym i żywego planu - kieruje pani Teresa Czyszewicz (jest w tej szkole od lat 40 z niewielkimi przerwami i w odmiennych rolach uczennicy i nauczycielki). Dla starszych uczniów jest teatrzyk „Szkic” – reżyser Beata Kowalewska – historyk, absolwentka Konarskiego. „Szkic” jest poważnym konkurentem na festiwalach teatralnych.

Plany, projekty, sponsorzy i przyjaciele

Wielce urozmaica szkolne życie tworzenie projektów i ich realizacja. Uczniowie wraz z nauczycielami z Konarskiego co roku biorą udział w konkursie na organizowanie letniego wypoczynku; wspólnie z II komisariatem policji (pracę tę koordynuje wicedyrektor Krystyna Kratkowska) uczestniczą w projektach profilaktyki przestępstw i walki z narkomanią. W ramach projektów wspieranych przez Unię Europejską szkoła realizuje 2-letni projekt „Centrum i pogranicze”, gdzie jej partnerami są liceum im. Jana Pawła II w Sejnach, Francuskie Liceum w Warszawie i Gimnazjum w Lyonie; z kolei w tematyce pracy pozalekcyjnej uczniowie biorą udział w projekcie łączącym młodzież z Krakowa, Norymbergi i Wilna.

Szkole trudno by było uporać się z remontami i należytym wyposażeniem, gdyby nie hojni sponsorzy. Przed laty szkole pomagali wspaniali ludzie z Towarzystwa Miłośników Wilna i Grodna z Wrocławia – sztandar szkolny to ich hojny dar. Niejedną też setkę książek dostarczyli do szkolnej biblioteki, która wraz z czytelnią jest chlubą szkoły. Nie zapomina też pani dyrektor hojnego prezentu władz Wrocławia: obiecane dachówki i parkiet dostarczyli na czas nawet wtedy, gdy miasto tak poważnie ucierpiało od powodzi. Dziś szkoła zawsze może liczyć na przyjaciół z przedsiębiorstwa „Geonafta” z Gargżdai (to im zawdzięcza nowe okna plastykowe) oraz SA „Petrobaltic” – morskich górników naftowych z Polski, którzy to w dalekim dziś roku 1996 ufundowali dla 40 dzieci ze szkoły kolonie nad morzem, no i tak to się zaczęło... Koleżeńskie, partnerskie więzi łączą Konarskiego z oddziałem „Wspólnoty Polskiej” w Koszalinie; szkołą w Kołobrzegu... Piękną przygodę przeżyli uczniowie szkoły, gdy mieli zaszczyt spotykać i gościć koszykarzy z drużyny Zepter Śląsk, którzy ze zrozumieniem ustosunkowali się do potrzeb młodzieży i pomogli wyremontować i wyposażyć salę sportową. Dziś szkoła już poczyniła pierwsze kroki na drodze ku kolejnemu celowi: pod patronatem legendarnego trenera polskiej ekipy piłki nożnej Kazimierza Górskiego i Polskiej Konfederacji Sportowej wybudować nowoczesną salę sportową imienia Kazimierza Górskiego.

Piękną tradycją na rzecz pozyskania środków na potrzeby szkolne stały się organizowane tu bale, czy jak kto woli – wieczory dobroczynne. Urządzane na nich aukcje, loterie pozwalają – dzięki hojności gości i rodziców – uzyskać pieniądze na fundusz szkoły. Z kolei rada szkoły, w skład której wchodzą rodzice (obecny prezes komitetu rodzicielskiego Romuald Butkiewicz), nauczyciele i uczniowie (u Konarskiego jest tak, że działalność społeczna jest na topie wśród młodzieży), zadecyduje, na jakie konkretne „łatanie dziur” przeznaczy się pieniądze. Zarówno uczniowie, jak i ich rodzice z roku na rok – jak zaznacza pani dyrektor – coraz bardziej angażują się do życia szkolnego. Zresztą, widać to było doskonale na jubileuszowej uroczystości.

Szkoła konkurencyjna, nowoczesna, dobra…

W nowej rzeczywistości również szkoły nie omijają zasady konkurencji, a wprowadzony od niedawna tzw. koszyczek ucznia zakłada ubieganie się o każde dziecko. Różnie to „ubieganie się” może wyglądać – niekiedy wręcz karykaturalnie. Jednak nie u Konarskiego. Z narybkiem tu nie ma już od wielu lat problemów. Dzieci z Lazdynai, Solenik, Ludwinowa chętnie kontynuują tu naukę. Tego roku szkoła ma 4 klasy jedenaste i trzy – maturalne. Maturzyści od Konarskiego już tradycyjnie doskonale sobie radzą na maturze, nie unikają egzaminów państwowych i co roku plasują się wśród szkół polskich w czołówce. W dobie obecnego niżu demograficznego szkoła potrafiła skompletować dwie klasy pierwsze i raczej optymistycznie patrzy w przyszłość. Bo jest pewna swych sił. Przede wszystkim ludzkich. Trudno się temu dziwić, gdy się przyjrzy pracy takich nauczycieli jak: Wanda Bielewicz, Danuta Wilimiene, Natalia Gotowcewa, Teresa Masalska, Regina Wasilewska, siostra Alina, Wiesław Aganauskas (nie wspominam tu nazwisk poprzednio wymienionych zasłużonych dla tej szkoły nauczycieli). Niezwykle cieszy fakt, iż młodzi nauczyciele wykazują się tu nadzwyczaj twórczo.

Jakże trudno dać definicję „dobrej szkoły”. Czy to ta, gdzie oko przyciąga zadbany gmach, należycie wyposażone pracownie? A może to taka szkoła, gdzie nauczyciele mają najwyższe kategorie zawodowe? A co byśmy powiedzieli o szkole, w której starszoklasista pomoże maluchowi ta-a-ki tornister na plecy zarzucić, a maluch z przejęciem i czcią będzie patrzył na starszego kolegę idącego w poczcie sztandarowym; nauczyciel spojrzy w oczy uczniowi i bez nudnego moralizowania wszystko zrozumie... Zresztą, czy ważne jest, by wszystko nazwać... Wystarczy, że to jest. Jest taka szkoła.

Janina Lisiewicz

Wstecz