15- lecie Związku Polaków na Litwie

Istnieje, działa, jednoczy

„Minęło 15 lat od pamiętnego kwietniowego dnia 1989 roku, gdy po ponad 50 latach w Wilnie, na Górze Bouffałowej, na tle wyniosłych kolumn ówczesnego Pałacu Związków Zawodowych dumnie załopotały biało-czerwone flagi, obwieszczając wszystkim Rodakom na Litwie i na świecie, że my – Polacy – tu nadal jesteśmy i zawsze byliśmy. (...) Powiało odrodzeniem naszej tożsamości narodowej. Przetrwaliśmy i oto możemy podźwignąć się z klęczek...”.

Niektórzy określają go mianem naszej sztandarowej organizacji, inni twierdzą, że jest dobrą szkołą i ostoją patriotyzmu, byli jednak i tacy, którzy wróżyli mu rozpad i przejście do historii. A on istnieje, działa, jednoczy. Związek Polaków na Litwie. Został powołany, by bronić praw ćwierćmilionowej społeczności polskiej na Litwie. Zawsze też za swój podstawowy obowiązek uważał i uważa krzewienie tu polskości. 16 kwietnia minęło 15 lat od chwili jego powołania, a powyższy cytat jest urywkiem przemówienia prezesa ZPL Michała Mackiewicza podczas poświęconej temu jubileuszowi uroczystej akademii, która odbyła się 17 kwietnia w Domu Kultury Polskiej w Wilnie.

Zabawne? Znamienne? Zadziwiające? Chyba budujące... Okazało się, że czasy się zmieniły, że, owszem, ulegamy pewnym trendom i modom, ale w zasadniczych kwestiach pozostajemy niezmienni. My, Polacy na Litwie! Podczas uroczystej akademii mogliśmy się przekonać, że nadal ściska nas w gardle na dźwięk najstarszego hymnu polskiego – Bogurodzicy i jak dawniej prostujemy się dumnie przy pierwszych zwrotkach Roty. Ot, tacy sentymentalni i na wskroś polscy. W swojej polskości uparci, w dążeniu do jej zachowania nieustępliwi, w obronie swoich praw zadziwiająco zgodni. Tak jak zauważył prezes ZPL, który podczas uroczystości podkreślał, że „swoje osiągnięcia zorganizowana społeczność polska na Litwie zawdzięcza przede wszystkim swoim ludziom, pracowitym, wiernie trwających na ziemi swych przodków, oddanym swej małej Ojczyźnie i Bogu, przywiązanym do tradycji i polskości”.

Dziękując tym ludziom „za 15 lat działalności, za trud społeczny, za poświęcenie dla sprawy ogółu, za wszystko, co zrobili i robią nadal” prezes zaznaczył, że ta uroczystość została zorganizowana właśnie z myślą o nich. O ludziach, którzy przyczynili się do tego, że „społeczność polska na Litwie – jako całość – jest dziś jedną z najbardziej zorganizowanych i skutecznych w działaniu w świecie”.

Głośne słowa? Być może, ale teorię o skuteczności i zorganizowaniu ZPL potwierdzili również obecni na akademii goście, którzy od lat, zarówno z urzędu jak i z sympatii, obserwują ten nasz Związek, są świadkami wszystkich jego poczynań, sukcesów, a czasem, co tu kryć, i porażek. Do grona takich osób należy zaliczyć obecnych na sali: przewodniczącego senackiej Komisji Emigracji i Polaków za Granicą, senatora RP Tadeusza Rzemykowskiego, ambasadora RP w Wilnie Jerzego Bahra, konsula generalnego RP w Wilnie Stanisława Cygnarowskiego i konsula Artura Nowaka, naszych wielkich przyjaciół – przewodniczącego Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” prof. Andrzeja Stelmachowskiego i senatora RP Witolda Gładkowskiego. Niestety, nie mógł w tym dniu do Wilna przybyć inny nasz przyjaciel, przewodniczący Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” poseł Tadeusz Samborski, gościliśmy za to wiceprzewodniczącego Grzegorza Łubczyka. Jubileuszowe życzenia Związkowi składał też dyrektor TV „Polonia” Antoni Bartkiewicz. Zaś obecność na uroczystości prezesów prawie wszystkich innych działających na Litwie polskich organizacji i instytucji, posłów na Sejm, merów rejonów wileńskiego i solecznickiego, księży, prezesów oddziałów i kół ZPL oraz, a może przede wszystkim, licznych zwykłych-niezwykłych szeregowych członków organizacji jeszcze raz potwierdziła, że jesteśmy zgodni i silni jednością.

Goście, reprezentujący odnowiony Senat Rzeczypospolitej Polskiej, w swoich przemówieniach zgodnie podkreślali, że Związek Polaków na Litwie „jest rówieśnikiem Senatu, który w 1989 roku, także po 50 latach niebytu, nie tylko podjął swoją działalność legislacyjną, ale także wrócił do swojej historycznej misji: opieki nad Polakami zamieszkałymi za granicą”. Tak się złożyło, że w tym dniu na sali był obecny marszałek Senatu I kadencji: pan profesor Andrzej Stelmachowski, który rozpoczął tę chlubną działalność. Marszałek V kadencji, Longin Pastusiak, który ją kontynuuje, przysłał natomiast „jubilatowi” depeszę gratulacyjną. Zawierała, między innymi, słowa uznania dla dotychczasowej działalności ZPL oraz życzenia dalszej owocnej pracy dla dobra przyszłych pokoleń: „Chcę państwu, jako marszałek Rzeczypospolitej Polskiej, opiekun Polonii i Polaków mieszkających poza granicami Polski, serdecznie podziękować za troskę o polską kulturę, za wierność marzeniom, z których wyrośliście. Życzę państwu wielu lat dalszej wspaniałej działalności”.

Słowa podzięki za to, „co Związek zrobił i z nadzieją na to, co jeszcze zrobi”, padły z ust ambasadora Jerzego Bahra, który zaznaczył, że jako reprezentant Rzeczypospolitej Polskiej nisko, a i radośnie, chyli wobec ludzi ZPL swą siwą głowę. „Bardzo państwu dziękuję” – podsumował ciepło ambasador, w którego wypowiedzi nie zabrakło też refleksji nad tym, co nas – Polaków – czeka w nowej zjednoczonej Europie:

„Jakie czasy nas czekają, kiedy w świat pójdziemy już z tą, następną flagą, która nas jednoczy? – zastanawiał się. – I moja wizja na przyszłość, na te czasy, które idą, których nikt nie jest w stanie przewidzieć (...) jest taka, ażeby człowiek, który stąd wyjdzie, miał w sobie tę podwójną miłość do ziemi, do Litwy, ale żeby szedł przez Europę i przez świat jako Polak, jako członek tego Związku albo ten, który wie, że Związek czyni dobrze. I służy Wam”.

Jako wyraz szacunku dla tego związkowego „czynienia dobrze” ambasador Jerzy Bahr oraz konsul Stanisław Cygnarowski wręczyli poszczególnym oddziałom, kołom i przedstawicielom ZPL Dyplomy Uznania Ambasady i Konsulatu Generalnego RP. Zresztą, jak to w dniu jubileuszu przystało, wyróżnienia, dyplomy i medale sypały się jak z rogu obfitości. Medale dla działaczy Związku wręczały zarówno Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” jak i Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie”, ale najwięcej ich, bo aż 142 przygotował Zarząd Główny ZPL. W czołówce odznaczonych medalami „Za zasługi w krzewieniu polskości na Litwie” znalazły się dwie osoby: Profesor Andrzej Stelmachowski, najbardziej chyba kochana na Wileńszczyźnie osoba z grona tych, co obserwują nas z urzędu i z sympatii oraz prezes Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” Tadeusz Samborski, również wielki sympatyk i zagorzały rzecznik wszelkich naszych poczynań zmierzających ku pielęgnowaniu wszystkiego, co polskie. Wiceprezes Fundacji Grzegorz Łubczyk zapewnił, że będzie ona nadal wspierać działalność Związku. Zarząd Fundacji uhonorował medalami „Meritus Patria” („W służbie Ojczyzny”) prezesa ZPL Michała Mackiewicza, wiceprezesa Stanisława Pieszkę oraz ks. dziekana Józefa Aszkiełowicza.

Wyróżnieni, odznaczeni... ściślej mówiąc, po prostu docenieni, nie umieli ukryć wzruszenia. Nie chodzi o to, by pracowali z myślą o dyplomach czy medalach. Ale to takie ważne, że ktoś, właściwie po raz pierwszy od chwili powołania Związku, dostrzegł i docenił ich wysiłek.

Profesor Andrzej Stelmachowski odbierał medal z charakterystyczną dla niego skromnością: „Serdecznie dziękuję za to wyróżnienie, tym bardziej, że było całkowicie nieoczekiwane”. Zgromadzonych na sali wzruszyła wysoka ocena, jaką wystawił Związkowi:

„Prezes Mackiewicz słusznie wspomniał z odcieniem dumy, że bardzo niewiele jest takich środowisk polonijnych, które mogłyby się pochwalić tym, czego dokonaliście Wy. I to jest naprawdę wielka sprawa. Mówię to nie bez kozery. Chociażby sprawa języka. Myślę, że nikomu na myśl by nie przyszło na tej sali prowadzić obrady w innym języku niż polski. Nikomu nie przyszłoby do głowy, żeby się w kościele modlić w innym języku niż polski. W dodatku mamy potężne szkolnictwo polskojęzyczne podtrzymujące tradycje polskie. (...) W innych krajach, w Ameryce, na przykład, obrady odbywają się po angielsku, również gdy chodzi o Kongres Polonii Amerykańskiej. Wróciłem niedawno z Kongresu zjednoczeniowego we Francji, gdzie obrady były w języku francuskim. A więc to wszystko razem wzięte wskazuje, że macie Państwo prawo do słusznej dumy. I jeżeli śpiewaliśmy na początku „... twierdzą nam będzie każdy próg”, to wyście to zrealizowali bezwzględnie. I za to głęboki pokłon i głęboka cześć. Cześć i dla Was, i dla Waszych rodziców, i dziadków, którym zawdzięczamy, że taki jest stan rzeczy. (...) Jest moment, w którym wypada powiedzieć, tak trzymajcie, idźcie dalej w taki sam sposób!”.

Profesor nie ukrywał dumy z faktu, że w ważnych momentach Polacy potrafią stanąć jednym zwartym szeregiem. Najlepszą ilustracją tych słów była zaprezentowana w holu DKP wystawa fotografika Jerzego Karpowicza, który od chwili powstania Związku wytrwale uwiecznia na błonie najważniejsze chwile w jego działalności.

Ileż jeszcze ciepłych, pięknych, budujących słów padło tego dnia pod adresem ZPL. W imieniu dyrektora Departamentu ds. Mniejszości Narodowych i Wychodźstwa RL Antanasa Petrauskasa życzenia Jubilatowi złożył wicedyrektor Stanisław Widtmann, depesze gratulacyjne przysłali Tadeusz Adam Pilat, honorowy prezes Zrzeszenia Organizacji Polonijnych w Szwecji, wiceprezydent Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych oraz Czesław Okińczyc, sygnatariusz Aktu Niepodległości Litwy, doradca prezydenta RL. Dowodem na to, że Związek jednoczy, były też gratulacje i kwiaty od prezesów innych polskich organizacji.

Gratulowały Jubilatowi również zespoły artystyczne. Gratulowały na swój barwny sposób – tańcem i pieśnią. Prawie każdy oddział ZPL „przysłał” na tę uroczystość własną artystyczną wizytówkę. Rejon wileński reprezentowała rówieśniczka ZPL – rudomińska „Zgoda”. Wilno - „Wilia” i dziecięcy zespół „Sto uśmiechów”. Z dalekich Turmont przyjechał zespół „Srebrne pasemko”, z jeszcze dalszej Laudy – kiejdańska „Issa”, z Wisagini - „Tumielanka”. Oddział solecznicki z dumą zaprezentowały dwa wyśmienite zespoły: „Solczanie” i „Znad Mereczanki” z Jaszun. W „barwach” trockiego wystąpiły zjawiskowe, obdarzone nieprzeciętnymi głosami siostry Saszenkówny z Rudziszek. Wzruszyli i rozbawili publiczność sędziwi, ale pełni młodzieńczego wigoru państwo Borkowscy z Sor w rejonie święciańskim. Nie tylko zaśpiewali kilka ludowych piosenek (a jakżeby, o miłości), ale też odtańczyli brawurowego krakowiaka. Było uroczyście, ale jakoś tak swojsko, rodzinnie.

Uroczystość wieńczył obfity poczęstunek z tortem wielkości stołu, jak na jubileusz przystało.

Cóż dodać? Chyba tylko powtórzyć za profesorem Stelmachowskim: „Tak trzymać!”. Związek Polaków na Litwie po 15 latach od chwili powstania nic nie utracił ze swej mocy. Zrzesza dziś w 12 oddziałach i 256 kołach ponad 10 tys. osób. Dzięki temu polska mniejszość na Litwie jest najlepiej zorganizowana i skuteczniej niż inne upomina się o swoje prawa. Dziś można powiedzieć, że ZPL odszedł od wielkiej polityki i powrócił do swoich społeczno-kulturalnych funkcji. Jego głównym celem jest wspieranie polskiej działalności kulturalno-oświatowej i gospodarczej, ochrona zabytków, dokumentowanie polskich śladów na Litwie, a także patronowanie amatorskiemu ruchowi artystycznemu: zespołom folklorystycznym, grupom teatralnym, chórom. Dzięki ZPL w tych miejscowościach, gdzie nie ma polskich szkół działa 14 szkółek niedzielnych, w których naukę ojczystego języka pobiera około 300 dzieci.

Tym niemniej gdy zachodzi taka potrzeba, ZPL uczestniczy w życiu politycznym Litwy. Podczas każdych wyborów, czy to samorządowych, czy sejmowych, wspólnie z AWPL typuje kandydatów i nawołuje do zgodnego oddawania na nich głosów. Gdy natomiast władze Litwy próbują w jakiś sposób uszczuplić status quo polskiej mniejszości, ZPL aktywnie włącza się do obrony praw obywatelskich zamieszkałych na Litwie Polaków.

„Dzisiejszy stan organizacji pozwala spoglądać w jej przyszłość z optymizmem i nadzieją” – zapewnił prezes ZPL podczas uroczystej akademii z okazji 15-lecia Związku.

Lucyna Dowdo

Wstecz