Życie kulturalne

Ojciec i syn Połońscy

W Polskiej Galerii Artystycznej Znad Wilii miało miejsce wydarzenie, które uznać można jako absolutnie niezwykłe. Z kilku względów. Najpierw w jej lokalu z udziałem poważnego grona profesury Litewskiej Akademii Sztuk Pięknych Bartosz Połoński (ukończył polską wileńską szkołę średnią im. Adama Mickiewicza) bronił swojej pracy dyplomowej. Za kilka godzin licznie zgromadzeni mogli mu gratulować pomyślnego ukończenia tej prestiżowej uczelni: z oceną „9” w skali 10-stopniowej. I jednocześnie obejrzeć wystawę. Zaprezentowali na niej swą twórczość dwaj Połońscy: Czesław i Bartosz. Ojciec i syn. Pierwszy – znany jako restaurator i konserwator zabytkowego malarstwa ściennego (głównie w kościołach i pałacach na terenie Wilna i całej Litwy, a nie bez wymowy jest fakt, że dostąpił zaszczytu restauracji fresków Rublowa w Uspienskom Soborze we Włodzimierzu) oraz jako artysta malarz. Drugi – specjalizuje się w nowoczesnej sferze obrazowania – fotografii w połączeniu z jej ruchomym wydaniem – filmem wideo. A zatem, dwa – jakże różne spojrzenia na sztukę. I wspólny mianownik: obaj dotykają cząstki świata, uważnie go obserwują i utrwalają.

Wystawę zatytułowano „Seria pożegnań”. To – pomysł Bartosza Połońskiego. Być może chciał przez to zaznaczyć, że staje się osobą zupełnie samodzielną i w pewnym sensie wyzwala się spod wpływu ojca – plastyka. O prezentowanej pracy powiedział: „We Francji odbywał się festiwal kultury krajów bałtyckich, z przeglądem filmów wideo, w tym z życia LASzP w Wilnie. Posłałem film pt. „W domu”, opowiadający o młodej rodzinie studenckiej, wychowującej syna. Praca moja została zauważona. Zaproszono mnie do Francji...”

Kurator wystawy Romuald Mieczkowski zaznaczył, że całość ekspozycji – to koncepcja Bartosza Połońskiego. Tłem wykonanej przez niego instalacji z wyświetlanym filmem są obrazy Czesława Połońskiego. Taki zamysł wcale nie pomniejsza roli Połońskiego-seniora. Malarstwo jego – subtelne, a sposób kładzenia farb i kolorystyka mają najwidoczniej swe źródło w malarstwie ściennym z dawnych epok, z którym plastyk przez długie lata się styka. W jego obrazach dostrzegalna jest wyraźnie harmonia krajobrazów stron rodzinnych, spod Bujwidz. Ciekawe są typy portretowanych przez Czesława ludzi. To tło – wyważone i spokojne – wcale nie koliduje z nowoczesnym odbiorem świata przez młodego Połońskiego. Sympatyczny duet twórców i w ogóle rodzina Połońskich, która szczyci się też osiągnięciami drugiego syna, Rafała, mającego na swym koncie dość poważne sukcesy w dziedzinie programowania komputerowego.

„Gawędy o czasach i ludziach” – po litewsku

We wstępie do drugiego wydania (Polska Fundacja Kulturalna, Londyn 1983) Karolina Lanckorońska i Aleksander Bystram napisali m. in.: „Ks. Walerian Meysztowicz zmarł 29 maja 1982. Jego „Gawędy o czasach i ludziach” (I – „Poszło z dymem”, 1973; II – „To co trwałe”, 1974) wyszły dawno. Nakład jest zupełnie wyczerpany. Postanowiliśmy je obecnie wydać na nowo. Skróciliśmy trochę, by całość zmieścić w jednym tomie... Zakończyliśmy tekstem przemówienia ks. Meysztowicza z okazji Święta Niepodległości w 1966...”

W przedmowie autor napisał: „Nie chciałem pisać pamiętników, choć mnie do tego namawiano". Nie chcę zacząć „urodziłem się” – nie wiedząc nawet, kto zakończy pisanie, pisząc „umarł”. „Uległem przez słabość. Tylko zamiast pamiętnika, zabrałem się do pisania o ludziach, których znałem...”

Powstało dzieło, którego głównym bohaterem jest kraj rodzinny autora: „dawna, zapomniana Rzeczpospolita Obojga Narodów, a w niej Wielkie Księstwo Litewskie”. Życiorys Meysztowicza to: „okres dzieciństwa w rodzinnym Pojościu – potem okres petersburski – potem wojna – potem Wilno – w końcu najdłuższy okres rzymski”.

Rasa Drazdauskiené przetłumaczyła na język litewski dzieło ks. Waleriana Meysztowicza. Książka ukazała się nakładem wileńskiego wydawnictwa „Aidai”. Oficyna ta oraz Instytut Polski w Wilnie (w siedzibie tego ostatniego) zorganizowali prezentację litewskiego wydania „Gawęd”. Tematem dyskusji była: „Rozmowa o Litwie, „której już nigdy nie będzie” (W. Meysztowicz): przeszłość jako źródło napięć czy wspólne dziedzictwo?”. Oprócz naukowców z Uniwersytetu Wileńskiego zaproszono Dariusza Szpopera z Uniwersytetu Gdańskiego, autora m. in. monografii o ojcu Waleriana Meysztowicza, Aleksandrze Meysztowiczu – ministrze sprawiedliwości RP w okresie międzywojnia.

Ze zbiorów grafa Rumiancewa

Z wielką pompą otwierano w Litewskiej Bibliotece Narodowej im. Martynasa Mažvydasa wystawę starodruków i starych książek ze zbiorów grafa Nikołaja Pietrowicza Rumiancewa (1754-1826) – najbarwniejszej postaci w życiu międzynarodowym, naukowym i kulturalnym Rosji i Europy przełomu XVIII i XIX wieków. Działacz społeczny, dyplomata, słynny mecenas wspierający naukę i kulturę. W dodatku wytrawny zbieracz starożytności, a szczególnie książek. Warto nadmienić, że księgozbiór liczył 28512 tomów i po bezpotomnej śmierci Rumiancewa wraz z rzadką kolekcją malarską, numizmatyczną, mineralogiczną i etnograficzną stał się podstawą Muzeum Rumiancewskiego Sankt Petersburga, a obecnie – głównej biblioteki Rosji – w Moskwie.

Podczas wernisażu p.o. dyrektora biblioteki Vytautas Gudaitis powiedział, że z przyjemnością konstatuje fakt, iż po wieloletniej przerwie litewska książnica gości w swych progach tak bogatą kolekcję cennych starych i rzadkich wydań. Wyraził też nadzieję, że ten pierwszy krok stanie się zwiastunem ścisłej współpracy dwóch bibliotek narodowych. Ambasador Rosji na Litwie p. Cepow zapewnił licznie zgromadzonych, że odtąd współpraca kulturalna na linii Rosja - Litwa będzie jednym z priorytetów działalności rosyjskiej placówki dyplomatycznej. Warto przypomnieć, że wystawa (czynna do 28 bm.) przebiega w ogłoszonym na Litwie Roku Języka i Książki.

Oczywiście, zaprezentowano w Wilnie zaledwie niewielką część zbiorów Rumiancewa, ale są to książki niezwykle cenne, jeśli chodzi o zakres tematyki – historia, etnografia, archeologia, geografia, architektura, prawo, etc., wydane w Rosji i wielu krajach europejskich, i jeśli chodzi o poligrafię oraz bogate zdobnictwo. W ekspozycji znalazł się m. in.: zbiór dokumentów Królestwa Polskiego, dotyczący przywilejów i swobód ziem pruskich lat 1241 - 1549; „Historia królów”, Królestwa Polskiego i WXL” spisana przez francuskiego historyka, literata i dr medycyny Jolli, wydana po raz pierwszy w 1698 r. w Amsterdamie.

Związki Nikołaja Rumiancewa z Wilnem stanowią ciekawy rozdział życia kulturalnego i naukowego naszego miasta. Otóż, graf, mówiąc językiem współczesnym, sponsorował kilku badaczy starożytności: archeologa amatora i poetę w jednej osobie Pośkę, księdza katolickiego Niezabytowskiego, dra teologii Sosnowskiego, studenta UW Stankiewicza i in., którzy podjęli się badania zabytków okolic Wilna. Wydał też, przeznaczając na ten cel własne fundusze, kilka dzieł historycznych, w tym kroniki galicyjsko-wołyńskie i supraskie. W 1817 roku za te zasługi przyznano mu miano członka honorowego Uniwersytetu Wileńskiego, potem dopiero inne uczelnie Europy zaczęły zasługi Rumiancewa wysoko honorować.

* Trzy miesiące trwać będzie Festiwal Muzyczny w Pożajściu (w pobliżu Kowna). Koncert inauguracyjny z udziałem Litewskiej Orkiestry Państwowej Gintarasa Rinkevičiusa zadedykowano wstąpieniu Litwy do UE. Tegoroczny festiwal nastawiony jest głównie na promocję młodych talentów. Ogółem przewidziano 39 koncertów, zasadniczo przebiegać będą one w kościołach.

* W Wilnie, w 2006 r. ma stanąć pomnik twórcy hymnu litewskiego, dr Vincasa Kudirki. W tym celu ogłoszono konkurs, wpłynęło 35 prac, wytypowano – trzy, z których jedna wybrana zostanie do realizacji. Jak dotychczas – tradycyjnie wynikła kwestia pieniędzy: zebrano 100 tys. Lt. Potrzeba – pół miliona. Pomnik ma stanąć na Placu Samorządu, w miejscu, gdzie stał zlikwidowany obecnie monument gen. Iwana Czerniachowskiego.

* W Wilnie trwa batalia na temat budowy nowoczesnego centrum kultury, w którym ma się rozlokować m. in. sala koncertowa na 1500 miejsc z doskonałą akustyką. Mogłaby służyć także do przeprowadzania reprezentacyjnych przedsięwzięć, świąt państwowych. Takie centrum jest niezbędne również ze względu na to, że Wilno (wraz z Wiedniem) w roku 2009 pełnić będzie najprawdopodobniej rolę stolicy europejskiej. Spory dotyczą lokalizacji przyszłego modernistycznego centrum. Brane są pod uwagę parcele przy Sejmie RL, część Placu Łukiskiego, Góra Bouffałowa, teren obecnego Pałacu Sportu na prawym brzegu Wilii.

* Ubu w Wilnie. Litewskie środki masowego przekazu sporo uwagi poświęciły dziełu Krzysztofa Pendereckiego „Ubu Rex”, akcentując szczególnie świetną, kunsztownie skomponowaną muzykę oraz znakomitą grę artystów Warszawskiej Opery Narodowej pod dyrekcją Jacka Kaspszyka. Treść dzieła pt. „Król Ubu” napisanego przed stu laty przez Alfreda Jarry’ego niektórzy uważają za wizjonerską, podkreślając, że Polska naszych dni realizuje literacki scenariusz autora. Chciwość, nadużywanie władzy i kabotyństwo – o czym pisał Jarry – pasują jak ulał do polskiej rzeczywistości początku XXI wieku. Bohaterowie opery Krzysztofa Pendereckiego „Ubu Rex” oglądają w telewizji program „997”. Skłócony i zastraszony dwór królewski wygląda jak Sejm RP, a Ubica do złudzenia przypomina pewną posłankę. „Polacy potrafią z siebie się śmiać, uczmy się tego od nich” – takie zdanie padało często po przedstawieniu w Litewskim Narodowym Teatrze Opery i Baletu. Oczywiście, nie był to wieczór dla tych, którzy w operze doszukują się elegancji, subtelnej intrygi, miłosnych uniesień, „Ubu” – to z całą pewnością nie „Traviata”.

Halina Jotkiałło

Wstecz