„Śląsk” w Wilnie: wszystko się rodzi z marzeń

Widowiskowość i barwność, wspa-niałe głosy, precyzja ruchu, lek-kość tancerzy – wszystko to składa się na urodę i kunszt Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk”, noszącego obecnie imię swego założyciela i dyrektora artystycznego prof. Stanisława Hadyny. Był synem śląskiego nauczyciela muzyki i znanego zbieracza pieśni ludowych. Wyrastał więc w świecie bogatego i oryginalnego folkloru ziemi rodzinnej. Więc nie było sprawą przypadku, że w 1953 roku założył zespół „Śląsk”. Pierwszych wykonawców wybrał z 12 000 kandydatów, a pierwszy występ w Warszawie jesienią 1954 roku stał się rewelacją dla całej Polski, a potem dla całego świata. Gdy po raz pierwszy latem 1964 roku przybył do Wilna, radość tutejszych Polaków, stęsknionych za pięknem słowa polskiego, była bezgraniczna. Ci, którzy nie mogli trafić na koncert w sali filharmonii, godzinami czatowali przed jej gmachem przed – i – po koncercie, aby zamienić przynajmniej słówko z zespolakami. A te naręcza zwykłych ogródkowych kwiatów wręczane im, a te spotkania i pomoc naszej „Wilii”, podrywanie przez naszych chłopaków prześlicznych ślązaczek, słuchanie płyt gramofonowych z nagraniami piosenek. Podczas następnej wizyty „Śląska” było o wiele lepiej, bo poza koncertem w sali zespół wystąpił w Zakrecie i niemal każdy chętny mógł podziwiać jego wysoki poziom artystyczny.

Przyjazd „Śląska” do Wilna. Lipiec, 2004 rok. Chciałoby się odnotować kilka momentów tej wizyty. Absolutnie niezwykłej, bo znakomity zespół przybył, aby dać koncert charytatywny na rzecz Polskiego Centrum Katechetycznego, działającego przy kościele Ducha Świętego. Pomysłodawcą tego występu jest ksiądz Ryszard Umański – dyrektor Katolickiej Rozgłośni Radiowej „FIAT” w Częstochowie. Ślązacy na znak wdzięczności za ten wyjazd, występ i możliwość zwiedzenia Wilna (zostali zachwyceni) wpisali księdza na listę zespolaków (z czego ks. był bardzo dumny). Na tę listę powinni też trafić dwaj nasi kapłani: ks. Mirosław Grabowski, proboszcz kościoła Ducha Świętego i ks. Eduardas Kirstukas, dyrektor Polskiego Centrum Katechetycznego (ksiądz przeniesiony został niedawno do kościoła św. św. Piotra i Pawła), którzy zadbali o każdy szczegół (przy współorganizacji ZPL i Domu Kultury Polskiej w Wilnie) związany z pobytem „Śląska”, nawykłego do przebywania na zamku w Koszęcinie, gdzie ma stałą siedzibę. Drugi wymowny aspekt: koncert charytatywny odbył się w 85. rocznicę urodzin Stanisława Hadyny i w 5. rocznicę jego śmierci. Nadmieńmy, że w dowód wdzięczności swemu pierwszemu dyrektorowi artystycznemu zespół opracował specjalny program „hadynowski”, który wkrótce zaprezentowany zostanie publiczności. Wracając do występu wileńskiego: ambicja prezentowania wielowiekowego folkloru śląskiego jest skrzętnie kontynuowana przez obecnych zespolaków. Ponadto – absolutnie fenomenalna umiejętność przetwarzania nowych utworów na własny oryginalny śląski sposób. Zespół dostarczył nam wrażeń estetycznych (przebogate stroje) i emocjonalnych. Bo któż, dla przykładu, może pozostać obojętny na dźwięki poloneza Wojciecha Kilara. Muzyki tej z ogromną przyjemnością, my tutejsi, wychowani w tradycjach romantyzmu, słuchaliśmy oglądając przed kilku laty na ekranie „Pana Tadeusza”.

Jeszcze jeden moment: występ „Śląska” w kościele Ducha Świętego przed obrazem Jezusa Miłosiernego. Zespół zaprezentował pieśni maryjne – tak bliskie i drogie każdemu Polakowi, śpiewane w ciągu wieków ku pokrzepieniu serc, w czasie wojen i niewoli, z „Bogurodzicą” na czele, której słowa „Usłysz modlitwę, którą zanosimy, a dać racz, o co prosimy...” rozbrzmiewały pod Grunwaldem, Wiłkomierzem (Ukmerge) i Warną. Przeżyciem dla każdego był ten występ w wileńskiej świątyni, przed obrazem tak drogim. „Wszystko rodzi się z marzeń – powiedział dyrektor naczelny zespołu Adam Pastuch. – Zespół powstał z marzeń Stanisława Hadyny, koncert charytatywny zrodził się z marzeń ks. Ryszarda i został zrealizowany dzięki wspólnym wysiłkom...” Wymienimy jeszcze nazwiska dyrektora artystycznego Jerzego Wójcika, dyrygenta Krzysztofa Dziewięckiego, choreografa Władysława Stefanika (jest nb. b. tancerzem a obecnie kontynuatorem artystycznych osiągnięć pierwszego choreografa i baletmistrzyni zespołu Elwiry Kamińskiej). Dzięki ich pomysłom „Śląsk” zachowuje wciąż swoiste, jemu tylko właściwe oblicze.

Halina Jotkiałło

Wstecz