Drogi do sukcesu to praca, wierność zasadom i jedność

O kondycji, sukcesach i porażkach Akcji Wyborczej Polaków na Litwie rozmawiamy z prezesem partii Waldemarem Tomaszewskim

Zbliża się dziesięciolecie powołania AWPL, mały jubileusz, tymczasem zwołany 23 lipca zjazd partii, zresztą też jakby jubileuszowy, bo piąty, był wyłącznie roboczy. Bez większej pompy, honorowych gości. Dlaczego?

Taką decyzję podjęła Rada Naczelna AWPL. Zjazd planowano jako stricte roboczy i taki też był. Zaprosiliśmy jedynie przedstawicieli naszego polskiego środowiska na Litwie – prezesów wszystkich polskich organizacji. Chodziło nam o wspólne podsumowanie działalności AWPL, nakreślenie planów na przyszłość, przedstawienie osiągnięć jak też zastanowienie się nad tym, co się naszej polskiej reprezentacji politycznej nie udało.

Nie często się zdarza, by reprezentacja polityczna do oceny swojej działalności zapraszała organizacje społeczne.

Chodzi oto, że właśnie wspólnie ze Związkiem Polaków na Litwie, Macierzą Szkolną, innymi polskimi organizacjami w ciągu ostatnich lat wykształciliśmy w naszej społeczności ducha jedności, z którego wywodzi się wiele naszych wspólnych sukcesów.

I co, nie będzie gali nawet w sierpniu, w dniu powołania przed dziesięcioma laty AWPL.

Uroczyste obchody zaplanowaliśmy na 28-29 sierpnia, w dniach, gdy minie 10 lat od utworzenia AWPL. Planujemy szeroko zakrojone imprezy z uroczystym apelem i konferencją, koncertami, na które oczekujemy też wielu dostojnych gości.

W jakiej kondycji AWPL powita swoje dziesięciolecie. Przybyło jej członków i kół czy odwrotnie?

Partia się rozrasta. W ciągu minionej kadencji liczba jej członków wzrosła z 739 do 1013. Przybyło również 7 kół terenowych i obecnie jest ich 71 w siedmiu samorządach Litwy.

Miniona 3-letnia kadencja AWPL, w skali ogólnokrajowej, była bogata w wydarzenia polityczne (nie zawsze pozytywne), które rykoszetem uderzały we wszystkie działające w kraju partie. Jak Pan ocenia – czy Akcja Wyborcza wyszła z tego obronną ręką, czy też jej się tu i ówdzie oberwało?

Zgadzam się, że miniona kadencja była interesująca, ale i trudna. To kadencja aż pięciu wyborów bądź głosowań: dwu prezydenckich, samorządowych, europarlamentarnych oraz referendum akcesyjnego do UE. W ciągu minionych 3 lat Litwa miała dwóch prezydentów i aż trzy urzędy prezydenta, dwa rządy...

Akcja Wyborcza nie dała się jednak „ugotować” w tym politycznym tyglu...

Zarówno dla AWPL, jak i całej polskiej zorganizowanej społeczności, ostatnie trzy lata nie szczędziły wyzwań. Z wielką satysfakcją należy podkreślić, że wyszliśmy z nich obronną ręką. Początkowo, w maju 2002 roku, na IX zjeździe Związku Polaków na Litwie udało się pokonać podziały narzucone przez dwóch byłych prezesów i w duchu jedności wybrać nowy zarząd i nowego prezesa Michała Mackiewicza, człowieka uczciwego i pracowitego. Później, również w duchu jedności, przy udziale i wsparciu 24 polskich organizacji, udało się wygrać arcyważne dla Wileńszczyzny wybory samorządowe. Jest to tym ważniejsze, że po wyreżyserowanej przez nieprzychylne dla Polaków i Wileńszczyzny środowiska i służby próbie rozbicia ZPL, sztandarowej organizacji polskiej, spróbowano też dokonać totalnego podziału polskiego elektoratu. Latem 2002 roku kilkuosobowa grupka skompromitowanych działaczy powołała nową, rzekomo polską, partyjkę. O tym, że jej celem było rozbicie elektoratu AWPL świadczy chociażby fakt, że tzw. Partia Ludowa została skwapliwie zarejestrowana przez Ministerstwo Sprawiedliwości, nie zważając nawet na to, że nie miała wymaganej liczby członków. W ogóle wybory samorządowe w grudniu 2002 roku odbywały się w wyjątkowo nieprzychylnym dla Wileńszczyzny układzie. Bowiem przeciwko AWPL zjednoczyły się też wszystkie uczestniczące w wyborach partie litewskie, bez względu na ich opcję: czy to była lewica, prawica bądź centrum. Wszystkie, oprócz konserwatystów, wytypowały na swe listy Polaków, najczęściej będących w różnej zależności od władz i pewnych służb. Ci Polacy byli wykorzystywani do ataków na AWPL i całe polskie zorganizowane środowisko. Wspomniana niby polska partyjka, powołana do rozbijackiej roboty, skwapliwie im wtórowała. W nagrodę od partii litewskich, głównie liberałów, tej partyjce udostępniono miejsca w komisjach wyborczych. Tymczasem przedstawiciele AWPL zostali całkowicie odsunięci od kierowania komisjami wyborczymi, podczas gdy poprzednio kierowali prawie połową z 95 komisji dzielnicowych rejonów wileńskiego i solecznickiego.

Mimo tak nieprzychylnej sytuacji politycznej AWPL i cała niezależna polska społeczność w wyborach samorządowych odniosły zwycięstwo.

Tak, na listy AWPL oddano około 56 tysięcy głosów, czyli 4,1 proc. w skali kraju, a co za tym idzie – do Rad sześciu samorządów udało nam się wprowadzić 50 przedstawicieli. W rejonach wileńskim i solecznickim na listę AWPL głosowało około 70 proc. wyborców, w stolicy zdobyliśmy ponad 10 procent głosów – 6 z 51 mandatów.

Z tego wniosek, że polski elektorat nie dał się zwieść pseudopolskiej partyjce i Polakom startującym z list innych partii?

W wyniku rankingowania występujący na litewskich listach Polacy pospadali na dalsze pozycje, a wspomniana partyjka, z wynikiem zaledwie 0,06 proc. głosów w skali kraju, wprowadziła do Rad samorządowych zaledwie jednego swojego przedstawiciela. Zresztą zrzekł się on tego mandatu i opuścił szeregi tej partyjki, podobnie jak wiele innych wprowadzonych w błąd osób.

Jak to się dzieje, że ostatnio prawie wszystkie dotyczące polskiej społeczności poczynania są podejmowane w duchu jedności i zgody?

Po prostu pracowaliśmy w tym kierunku. A zaczęło się od wspólnego omawiania i zatwierdzania programu wyborczego AWPL na wybory 2002 roku. Poza Radą Naczelną AWPL uczestniczyły w tym zarządy ZPL i Polskiej Macierzy Szkolnej oraz prezesi polskich organizacji. Wspólnie wówczas wysłuchaliśmy sprawozdań z pracy naszych przedstawicieli w samorządach, wspólnie też zatwierdziliśmy listy kandydatów.

Wasz sukces wyborczy z grudnia 2002 r. poprzedziło też wiele wspólnych, zakrojonych na szeroką skalę, przedsięwzięć.

Tak. Zaczęło się od marcowego wiecu protestacyjnego przed Sejmem RL w obronie oświaty i ziemi, na który udało się zebrać rekordową liczbę uczestników – ponad 3 tysiące. W październiku-listopadzie odbyła się zainicjowana przez AWPL, a przeprowadzona wspólnie z ZPL i Macierzą Szkolną nadzwyczaj udana akcja zbierania podpisów pod projektami Ustaw RL o oświacie i mniejszościach narodowych. Jako polska społeczność biliśmy wszelkie dotychczasowe rekordy: w ciągu miesiąca udało się zebrać ponad 52 tysiące podpisów dorosłych Polaków i przedstawicieli innych narodowości. W rejonach wileńskim i solecznickim w tej akcji uczestniczyło około 80 procent dorosłych Polaków, co było swoistym referendum, w którym mieszkańcy Wileńszczyzny jednoznacznie opowiedzieli się za tradycyjną polską szkołą i standardami europejskimi w kwestii publicznego używania języka ojczystego.

Nie zawsze jednak zbieranie podpisów było pomocne w rozwiązywaniu problemów.

Dzięki tym podpisom udało się przeforsować przychylną Polakom ustawę o oświacie, ale już ustawy o mniejszościach narodowych – nie. Podobnie, jak na razie, nie udało się obronić szpitala „Czerwony Krzyż”, chociaż w Wilnie i w rejonie wileńskim dzięki ofiarnej pracy naszych przedstawicieli udało się pod petycją o jego zachowanie zebrać 30 tysięcy podpisów. Te akcje pokazały jednak wszystkim naszą organizacyjną sprawność i postawę obywatelską mieszkańców Wileńszczyzny.

Działalność partii nie ogranicza się do mocnych, ale doraźnych uderzeń, jak wiece, zbieranie podpisów czy wygrane wybory. Po każdym zwycięstwie przychodzi czas na codzienną pracę...

Racja. I my po udanych wyborach przeżywaliśmy nie mniej odpowiedzialny okres zagospodarowywania zwycięstwa i formowania władz samorządowych. Ponieważ w dzień po wyborach decyzją Sądu Konstytucyjnego radykalnie zmieniono model zarządzania w samorządach musieliśmy rozstrzygać sporo problemów organizacyjnych. Poradziliśmy sobie z tym. W rejonie wileńskim, w naszym tradycyjnie najmocniejszym ogniwie, na czwartą kadencję z rzędu na mera została wybrana wiceprezes partii Leokadia Janušauskiené. Po trzyletniej przerwie udało się zawiązać układ koalicyjny i współrządzić w rejonie trockim, obsadzając przy tym stanowiska wicemera i wicedyrektora administracji. W rejonie solecznickim AWPL ma nowego mera, prezesa oddziału Leonarda Talmonta. Przy tym należy zaznaczyć, iż zmiany nastąpiły bez naruszenia jedności oddziału, czego na pewno oczekiwali nasi oponenci. W ogóle sytuacja w rejonie była skomplikowana, ciążyło na nim ogromne zadłużenie. Dzisiaj, po niespełna 1,5 roku, zostało ono zmniejszone o ponad 6 mln litów, co na pewno jest zasługą kierownictwa rejonu.

A jak Pan dziś, z perspektywy ponad roku, ocenia historię owianego skandalem formowania władz samorządowych w Wilnie, gdzie AWPL zdobyła ponad 10 procent mandatów, ale nie weszła do rządzącej koalicji, raczej jej nie odnowiła.

W ubiegłej kadencji należeliśmy w stolicy do rządzącej koalicji. Jeszcze za mera Paksasa obsadziliśmy stanowiska kierowników czterech starostw, mieliśmy też dwóch przedstawicieli w zarządzie miasta. Ta współpraca koalicyjna miała swoje dobre strony, jednak nie udało się, za sprawą koalicjantów jak też w wyniku bierności niektórych naszych przedstawicieli we frakcji, szczególnie w komitecie rozwoju miasta, ruszyć z miejsca najostrzejszego problemu naszych wyborców – problemu zwrotu ziemi prawowitym właścicielom. A właśnie w miastach, w odróżnieniu od rejonów, zwrotem ziemi zgodnie z ustawą w znacznej mierze zajmuje się samorząd, a konkretnie – wydział rozwoju miasta. Miejscy architekci pełnią tu rolę mierniczych i szykują parcele do zwrotu, zaś Rada miasta te parcele zatwierdza.

Niestety, nasi koalicjanci, wbrew wcześniejszym zobowiązaniom, nie zgodzili się na nowelizację nieprzychylnych właścicielom uchwał samorządu. Nowy układ z 4 partiami takie uzgodnienia przewidywał, w dodatku zapewniał nam i w ogóle mniejszościom narodowym, mocniejszą pozycję w mieście. Niestety, w wyniku zdrady i sprzedania się, jak to było z radnym Dowgiałą, dwu naszych przedstawicieli, przychylnych nam wyników z pierwszego posiedzenia nowej koalicji nie udało się powtórzyć, zaś po trzech miesiącach zaledwie jednym głosem zwyciężył były mer.

Wasi oponenci twierdzą, że zaprzepaściliście szansę rządzenia miastem.

Wobec niedawnych wydarzeń ten zarzut brzmi jak kpina. Nie wątpię, że niedawna ucieczka mera przed STT za granicę rozstawiła w tej kwestii kropki nad „i”. Nawet trudno sobie wyobrazić, jakie straty moralne mogło nam przynieść ślepe trwanie w tym układzie. Po ostatnich aferach – w roli głównej z „Rubikonem” i niektórymi przedstawicielami rządzącej w Wilnie koalicji – można twierdzić, że sama Opatrzność uratowała nas przed popieraniem tego układu. W końcu nie stołki dla kilku osób są najważniejsze, a zachowanie czystych rąk, wyraźnego oblicza i trzymanie się programu wyborczego. A to osiągnęliśmy dowodząc, że interes wyborców i uczciwość są dla nas najważniejsze. Wyborcy ocenili to nasze zasadnicze stanowisko. Dowód: wraz ze Związkiem Rosjan 13 czerwca świętowaliśmy sukces wyborczy w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Zdobyliśmy w stolicy aż 16 proc. głosów, podczas gdy liberałowie przy 34 procentach w grudniu 2002 roku obecnie, łącznie z centrystami, zdobyli zaledwie 17 proc.

Akcja Wyborcza Polaków na Litwie nie ogranicza się do polityki, organizuje też imprezy konsolidujące polską społeczność.

Bez wątpienia batalie polityczne, zabieganie o nasze prawa, sprawowanie władzy samorządowej – to są kwestie ważne. Ale nie mniej ważne jest zachowanie siły ducha, wiary i patriotyzmu naszej społeczności. W ubiegłej kadencji zainicjowaliśmy rodzinne zloty turystyczne AWPL, niedawno odbył się już czwarty z kolei. Podobne imprezy są organizowane w rejonach i gminach, jak chociażby święto rodzin „Witaj Święta Wniebowzięta” w Kowalczukach. Siła naszej społeczności oparta jest na tradycyjnej katolickiej rodzine polskiej. Nieprzypadkowo w naszych programach polityka prorodzinna zajmuje czołowe miejsce. Jak również współpraca z księżmi i parafiami. Przy wspólnym wysiłku księży, parafii i naszych przedstawicieli, udało się konsekrować świątynie w Skojdziszkach, Mościszkach, Czarnym Borze, Kowalczukach. Naszym wspólnym zadaniem na najbliższy okres jest poparcie inicjatyw budowy świątyń w Niemieżu, Awiżeniach, Podbrodziu.

Również na co dzień w swych działaniach powinniśmy posługiwać się prawem Bożym. Myślę, że najwyższy czas, żeby w każdej bez wyjątku gminie, w pokojach naszych przedstawicieli, we wszystkich szkołach, domach kultury naszych rejonów widniał znak Boży, krzyż Męki Pańskiej. Bo jak mawiał nasz Wieszcz Narodowy z Litwy: „Tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem, Polska jest Polską a Polak Polakiem”.

Panie Prezesie, zbliżają się wybory parlamentarne. Co z programem wyborczym AWPL?

Udoskonalony, uzupełniony o nowe tezy ogólny program partii na zbliżające się wybory i najbliższe lata zatwierdzimy na konferencji z okazji X-lecia partii. Czekamy na propozycje do tego programu z oddziałów, kół, od każdego członka AWPL, całej polskiej społeczności.

Wróćmy do wyborów do Europarlamentu, które były bardzo ważnym wydarzeniem dla AWPL i całej polskiej społeczności. Akcja Wyborcza twierdzi, że ich wynik to sukces, oponenci – że nie ma się czym chwalić. Jak to jest?

Sam fakt udziału pod własnym polskim sztandarem w wyborach tak wysokiej rangi jest niewątpliwie sukcesem. Żadna inna polska społeczność na świecie jak dotąd nie potrafiła podjąć takiego wyzwania i organizacyjnego wysiłku. A czy udział w tych wyborach był udany? Niech mówią fakty: koalicja przekroczyła 5-procentowy próg wyborczy oraz zajęła wysoką 7 pozycję w kraju, wyprzedzając nawet partie z koalicji rządzącej. Głosowało na nią około 70 tysięcy wyborców, w tym absolutna większość w rejonach wileńskim i solecznickim. Podczas, gdy w skali kraju aż w 55 z 60 samorządów wybory bezapelacyjnie wygrała populistyczna, wykorzystująca w dodatku ogromne fundusze pieniężne Partia Pracy, w 3 samorządach (oprócz rejonów wileńskiego i solecznickiego, gdzie zdobyliśmy absolutną większość głosów, również w Wisagini) triumfowała Koalicja AWPL i Związku Rosjan. Niektórzy politycy litewscy od razu po wyborach stwierdzili, że honor Litwy uratowali Polacy, którzy jako jedyni nie dali się uwieść obiecankom i pieniądzom pana z Rosji. Fakt zwycięstwa 13 czerwca nad tym pieniężnym tworem, jaką jest Partia Pracy, do której raczej bardziej pasuje nazwa „Partia Pracodawców”, jest najlepszą oceną daną przez wyborców dotychczasowej działalności AWPL i jej przedstawicielom na wszystkich szczeblach władzy, jaką AWPL przyszło sprawować.

Korzystając z okazji chciałbym serdecznie podziękować wszystkim prezesom kół, liderom rejonów i gmin, przedstawicielom innych polskich organizacji za pracę w okresie minionej kadencji. Dzięki społecznemu zaangażowaniu i poświęceniu tych ludzi jesteśmy dziś na pozycji wygranej. Na wyrazy uznania zasługuje zresztą cała nasza polska społeczność. Dzięki naszym wspólnym wysiłkom na przestrzeni minionych 15 lat, dzięki patriotyzmowi i pracy u podstaw polska społeczność na Litwie ma dzisiaj – w porównaniu z innymi społecznościami polskimi poza granicami Macierzy – najmocniejszą pozycję w świecie. Samodzielne sprawowanie na Wileńszczyźnie władzy przez cztery już z rzędu kadencje, mocne pozycje w Wilnie, posiadanie reprezentacji parlamentarnej, udział i uzyskanie dobrych wyników w wyborach do Europarlamentu, ponad 100 zespołów artystycznych, 130 szkół, o większość z których przyszło nam, nie bójmy się tego słowa, walczyć, 22 tysiące dzieci w polskich szkołach i jedność wszystkich podstawowych organizacji oraz środowisk polskich – wszystkim tym możemy się dziś szczycić.

Nie znaczy to jednak, że nie istnieją zagrożenia, że wszystko to będziemy posiadali również w przyszłości. Mimo wszystko wierzę, że zachowamy, a nawet wzmocnimy swoje pozycje, że będziemy mieli więcej posłów, przedstawicieli w rządzie, że będziemy współrządzili w stolicy i innych samorządach. Aczkolwiek zdołamy to osiągnąć tylko poprzez pracę, determinację, wierność zasadom i jedność.

Rozmawiała Lucyna Dowdo

Wstecz