„Sużanianka” ma 15 lat

NIC TAK NIE ZBLIŻA JAK PIEŚŃ

…wspólnie śpiewana i nic nie potrafi tak człowieka zrelaksować jak ona, nucona wieczorem, w ciszy odchodzącego, pracowitego dnia. Taką właśnie myślą podzieliły się panie z zespołu ludowego „Sużanianka”, kiedy przed ośmiu laty redakcja „Magazynu Wileńskiego” pisała o Sużanach. Mieliśmy wówczas okazję słuchać „Sużanianki” nie ze sceny, a przy stole, w gościnnym domu państwa Ingielewiczów. A że słowa zespolanek nie mijały się z rzeczywistością, iż piosenka ludowa wiele w ich życiu znaczy, świadczy fakt, że tego lata zespół obchodził swoje 15-lecie. Dziesięć pań rodem z Ziemi Sużańskiej skrzyknęło się w 1989 roku – do odradzania i promowania piosenki z dawnych lat. Janina Anusewicz, Marianna Sienkiewicz, Halina Sawicka, Władysława Krzyżewska, Maria Czerniawska, Maria Wiszniewska, Stanisława Ingielewicz, Janina Baniewicz, Lucja Skliaustyté i Margaryta Krzyżewska – kierowniczka zespołu.

Ale tak naprawdę to za swego „ojca chrzestnego” „Sużanianka” może uważać śp. księdza Antoniego Dziekana. To on, kapłan i zawodowy organista, a przede wszystkim osoba wielce uczulona muzycznie, zebrał swego czasu dzisiejsze zespolanki w chórze kościelnym, ustawił ich głosy, rozbudził w nich nie tylko miłość do śpiewu, ale również uczył szacunku do twórczości ludowej, w szczególności do piosenki, którą – mówił – trzeba odrodzić i przekazać w spadku własnym dzieciom i wnukom. Zachęcał, by założyły własny śpiewaczy zespół folklorystyczny. I tak się stało.

Od początku chciały śpiewać tak, jak niegdyś śpiewały ich babcie i matki przy wiejskich robotach. Docierały do okolicznych najstarszych mieszkańców, którzy jeszcze o tym mieli coś do powiedzenia i… zaśpiewania. Niektóre piosenki składały się w całość mozolnie: ktoś pamiętał początek, a ktoś dalsze zwrotki i każdy nucił je ciut inaczej. Należało jakoś posklejać słowa i melodię w całość. Tak właśnie odtwarzano „Na dolinie Jozafata”, którą w zespole wszyscy lubią. Wiele się przyczyniła do tego pieśniarskiego zbieractwa pani Janina Anusewicz. Z racji swych obowiązków służbowych (agent ubezpieczeniowy) często odwiedzała mieszkańców okolicznych wiosek, a przy okazji nie zapomniała „upomnieć się” o stare piosenki.

Tak oto powstał repertuar zespołu, na który składają się piosenki rodem z tych stron. „Sużanianka” dumna jest, że jej łałynek wielkanocnych z zainteresowaniem się słucha zarówno na Wileńszczyźnie jak i w Polsce, a pieśni dożynkowe – jeszcze do niedawna prawie zapomniane – znów upiększają ich występy i święta plonów. Podobnie jak przyśpiewki weselne. Niektóre pieśni śpiewa się bez akompaniamentu, „bo tak brzmią lepiej” – mówią – na przykład „My Polacy nieboracy”. Obecnie repertuar zespołu bogatszy jest o pieśni nowe – o dniu dzisiejszym Wileńszczyzny.

Po roku istnienia „Sużanianki” przyszła do niej Margaryta Krzyżewska. Osoba młoda, energiczna, wykształcona: absolwentka filii Wileńskiego Konserwatorium Muzycznego w Kłajpedzie. Co ją - wilniankę, wychowankę miejskiej szkoły średniej im. Sz. Konarskiego, wówczas jeszcze – Ritę Roszkównę – do tych Sużan przywiodło? Po ukończeniu studiów (specjalność – akordeon i kapele ludowe) podjęła pracę – raczej „papierkową” - w dziale kultury samorządu rejonu wileńskiego, ale nie odpowiadała ona ani temperamentowi, ani zainteresowaniom młodej specjalistki od muzyki. Kiedy więc pewnego dnia los zetknął ją z Janem Szpakowem, kierownikiem Domu Kultury w Sużanach i ten zaproponował jej „przyjeżdżaj do nas”, nie wahała się ani chwili. I nie żałuje. Otrzymała tam etat, grała w Kapeli Świętojańskiej i oto już 14 lat kieruje „Sużanianką”. Jest jednocześnie jedynym akompaniatorem zespołu.

Sużany – twierdzi Margaryta Krzyżewska – to widocznie jej los, przeznaczenie. Ona, dziewczyna z miasta, znalazła nie tylko tam zatrudnienie, ale i… męża. W „Sużaniance” śpiewa świekra pani Margaryty, Władysława Krzyżewska. Pani Margaryta jest dziś szczęśliwą mamą trójki uroczych pociech: 11-letniej córki i 9-letnich bliźniaków: syna i córeczki. Zarówno mąż, jak i dzieci z wyrozumieniem traktują jej wyjazdy do Sużan i nieraz późne jej powroty do domu w Wilnie. Szczególnie przed koncertami. A te zdarzają się dość często i związane są nieraz z wyjazdami. Oprócz tradycyjnych, corocznych imprez „Sużanianka” coraz częściej wyjeżdża do Macierzy, występowała w wielu miastach polskich: Kazimierz Dolny, Koszalin, Toruń, Szczecin, Mrągowo, Stargard Szczeciński i in. „Sużaniankę” nagrywał II Program Radia Polskiego.

* * *

15 lat minęło jak z bata trzasł. Było więc – a jakże inaczej – jubileuszowe święto. W Sużanach, oczywiście, nad brzegiem jeziora Szyrwina, w pięknej scenerii, na ładnej scenie, zbudowanej specjalnie na tę okazję. „Sużanianka” wystąpiła w pełnej gali – jak na jubilatkę przystało. Zaprezentowała też nowe stroje, zafundowane jej przez samorząd rejonu wileńskiego. Konsulat Generalny RP sprezentował buty. Zresztą, sponsorów było więcej: ZPL i AWPL, Dom Kultury Polskiej w Wilnie i Departament Mniejszości Narodowych i Wychodźstwa, gmina sużańska i prywatne spółki, jak też osoby prywatne – wszystkim zespół jest szczerze wdzięczny za pomoc w organizacji jubileuszu. A my „Sużaniance” życzymy długich długich lat twórczych!

Helena Ostrowska

Wstecz