„... aby język giętki

powiedział wszystko, co pomyśli głowa”

Nasza duma i zmartwienie

Niektórzy czytelnicy moich pogadanek językowych (Jego Wysokość SŁOWO) chcieliby, by oparte one były na bardziej konkretnym materiale, czyli na naszej prasie wileńskiej. Poza tym nawet sporadyczne czytanie tejże prasy coraz bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że taka rozmowa jest potrzebna. Jednakże zakres tematyczny rubryki jest o wiele szerszy niż analizowanie poprawności wypowiedzi prasowych. Chodzi mi o to, aby... (aż się proszą te kilka słów o cudzysłów, bo tak się przecież rozpoczyna skrzydlate, niepowtarzalnej urody zdanie Juliusza Słowackiego o języku giętkim, który ma wyrazić wszystko, co pomyśli głowa). A więc chodzi mi o to, aby pokazać piękno naszej mowy ojczystej, jej bogactwo, historię, rozwój, jej ścisły, jak najściślejszy związek z kulturą i dziejami narodu. Polszczyzna – to przecież więcej niż poprawność językowa, choć o nią również musimy dbać. Nie przystoi nam wszystkim, a zwłaszcza ludziom piszącym, udzielać sobie taryfy ulgowej, „bo przecież nie jesteśmy w Polsce”. Ano nie jesteśmy. Ale jest ona tuż za miedzą, a i z polszczyzną kontakt mamy na co dzień. Być może nie wszyscy dysponują słownikami języka polskiego, jednak dziennikarze bezwzględnie muszą je mieć. Czy zawsze korzystają?

„Kurier Wileński”, jak lubimy powtarzać, ,,jedyny na kontynencie europejskim dziennik polski” – to nasza, Polaków, i duma, i zmartwienie. Duma, bo istnieje już pół wieku, a zmartwienie, że się jakoś w ostatnich latach kurczy nie tylko pod względem nakładu, lecz także treści. Z językiem też nie jest najlepiej – powiemy eufemistycznie.

Przepracowałam w „Kurierze” ponad 34 lata i jestem z nim nadal emocjonalnie związana, dlatego prawdziwą przykrość sprawia mi i to, jaki ten dziennik jest dzisiaj, i to, co o nim piszę. Mianowicie: postanowiłam przyjrzeć się bliżej i dokonać pewnej analizy błędów i potknięć językowych, traktując to jako pewnego rodzaju pomoc. Nie postępuję tak przez złośliwość, choć zdaję sobie sprawę, że dla gazety może to być niezbyt przyjemne. Liczę jednak na to, że chcąc tej mojej „współpracy” uniknąć, kolegium redakcyjne zainteresuje się tą „szatą myśli naszych”. A o to przecież chodzi. Nie chcąc nikomu osobiście sprawić przykrości, postaram się nie podawać ani nazwisk autorów publikacji, ani tytułów. Chyba że w tytułach będą błędy językowe, co się, niestety, zdarza, albo też błąd językowy związany jest z jakimś nazwiskiem.

Przejrzałam sierpniowe numery dziennika. W kilku pod zdjęciami widnieje taki oto podpis: Kolaż Lucja (innym razem Łucja) Stankevičiuté. Na jednym ze zdjęć, na przykład, widzimy nową „paryską” plażę, na drugim – bramkarza, a u dołu polityków litewskich. Zdjęcia te nie są kolażami, tylko fotomontażami (montaż – łączenie oddzielnych części w jedną artystyczną kompozycję). Kolaż natomiast jest to zupełnie co innego. Mianowicie – kompozycja plastyczna z różnych materiałów i tworzyw (papieru, piasku, druków, fotografii, słomy), naklejanych na płótnie lub innym podłożu, często łączonych z rysunkiem i malarstwem. Jako przykład podać tu można słynne kolaże Władysława Hasiora. Kolaże są dziełem sztuki.

Drugim błędem jest podanie w mianowniku imienia autorki fotomontażu. Litewskie nazwisko słusznie nie zostało odmienione. Owszem, pod zdjęciem zazwyczaj widnieje podpis np.: Fot. Adam Kowalski, co oznacza, że fotografował (dokonywał czynności fotografowania) Adam Kowalski. Tu jest jednak inna sytuacja. Kolaż, podobnie jak rysunek, obraz, inne dzieło sztuki, nie jest czynnością, tylko przedmiotem. Rysunek (czyj?) Adama, kolaż (czyj?) Lucji albo Łucji.

W tym samym numerze czytamy o plaży z palmami, basenem i „wszystkimi atrakcjami”. Chodziło prawdopodobnie o wszelkie, różne, przeróżne, bo któż może określić, czy sto, dwieście, trzysta rozrywek – to już wszystkie, czy jeszcze nie wszystkie?

O wyjątkowo niedbałym redagowaniu dziennika świadczy „rewelacja”, jaką uraczył czytelników pisząc o tym, że w powiecie bieszczadzkim na północy Polski kandydatki na miss występowały w niekompletnym stroju, to znaczy tylko w czapeczce i koszulce. Chciałoby się zapytać: nawet bez listka figowego, nie mówiąc już o majtkach? Ale mniejsza z tym. Bardziej zainteresowała, a nawet zaniepokoiła mnie inna wiadomość: Bieszczady razem z województwem (bo powiat to inna jednostka administracyjna) przemieściły się z południowego wschodu na północ kraju, tam gdzie dotychczas było Morze Bałtyckie. A co z morzem?

Nagminnym błędem jest wadliwy szyk wyrazów w zdaniu, co często utrudnia zrozumienie jego treści. Czytamy: Na zaprojektowaną plażę z Trok przywieziono ponad 700 metrów sześciennych piasku. Zły szyk wyrazów sprawia, że zdanie to można zrozumieć dwojako. Unikniemy dwuznaczności pisząc: Na zaprojektowaną plażę przywieziono z Trok... W tej samej korespondencji czytamy też o pracach „ozdabiających”. Prawdopodobnie chodzi o prace wykończeniowe.

W ogóle ten numer z dnia 5 sierpnia zawiera więcej niż inne błędów i usterek językowych. Między innymi dowiadujemy się z niego, że Česlovas Juršénas jest pierwszym zastępcą Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej. Jeden zastępuje całą partię? Inna notatka informuje czytelnika, że już niedługo w internetowej bazie danych można będzie znaleźć autentyczne i obecne nazwy miejscowości Litwy. Ponieważ autentyczny oznacza prawdziwy, rzeczywisty, nie podrobiony, wynikałoby z tego, że kwestionujemy prawdziwość obecnych nazw. Chodzi tu zapewne o nazwy dawne i obecne. Z kolejnej notatki o korupcji sędziów dowiadujemy się o możliwej zamiast rzekomej korupcji i o cieniowej zamiast podwójnej buchalterii przedsiębiorstwa.

W języku polskim istnieje powszechnie znany zwrot frazeologiczny: Połączyć przyjemne z pożytecznym. W gazecie jednak czytamy że „młodzi postanowili przyjemność połączyć z korzystnym, co jest rażącym błędem stylistycznym. W tymże numerze dziennikarka pisze, że na Białorusi konferencje są organizowane wokół nazwisk wielkich ludzi. Dziwne stwierdzenie. Z tekstu wynika, że konferencje te były poświęcone wielkim Polakom, związanym z Polesiem. Nie wiadomo dlaczego drugie imię Juliana Ursyna Niemcewicza nie zostało odmienione: Julianowi Ursyn Niemcewiczowi. Oczywiście, należało napisać Ursynowi. Niepoprawne pod względem gramatycznym jest również pytanie dziennikarki: W organizowaniu konferencji zajęci byli też Pani dzieci, synowa. Oba podmioty (dzieci i synowa) nie oznaczają osób męskich, a więc nie wymagają formy męskoosobowej. Prawda, skoro jest synowa, domyślamy się o istnieniu syna, jednakże w zdaniu mowa jest o dzieciach, a te, zgodnie z gramatyką, wymagają formy niemęskoosobowej bez względu na ich wiek. Czytamy też o ludziach, którzy muszą być wzorcami i nie chcemy się z tym zgodzić. Ludzie mogą być jedynie wzorami, a wzorce to zupełnie co innego. Wzorzec miar, metra, kilograma. Słownik poprawnej polszczyzny pod red. W. Doroszewskiego podaje: Wzór (nie: wzorzec) obywatela, uczonego. Wzór obowiązku, dobroci, elegancji. Nowy słownik poprawnej polszczyzny (1999) pod red. Andrzeja Markowskiego: Zbyszko z Bogdańca to wzór (nie wzorzec) rycerza.

Źle jest też skonstruowane zdanie Wspomniała Pani wcześniej, że przygotowuje Pani młode zaplecze (...). W tym wypadku błąd stylistyczny polega na dwukrotnym użyciu zwrotu grzecznościowego Pani. Długo nie mogłam zrozumieć sensu końcówki wywiadu: Właśnie kończy się trzydniowy maraton konferencyjny, więc np. z ramienia wiersz na zakończenie konferencji? O jakie ramię chodzi? W końcu się domyśliłam, że jest to dosłownie przetłumaczony rosyjski idiom: rubit´ z plecza, znaczący robić coś od razu, bez namysłu, mówić bez ogródek, nie owijając w bawełnę. Miała to więc być sugestia natychmiastowego napisania wiersza, na gorąco. Błąd językowy polega na tym, że rosyjski zwrot frazeologiczny – a te, jak wiemy, są nieprzetłumaczalne na inne języki, lecz zamieniane odpowiednimi zwrotami – został przetłumaczony, no i wywołał całe to zamieszanie. Notabene, zwrot ten również nie pasuje do sytuacji.

Oto zdanie z innego numeru. Składa się ono z polskich wyrazów, jednak odnosi się wrażenie, że pisze to cudzoziemiec: Zginął również kierowca Ford Transit, zwłoki którego z wraku mikrobusa wydobyto dopiero przy użyciu sprzętu specjalistycznego przez ekipę ratowniczą. Po kolei. Zaimek względny który umieszczamy ( z nielicznymi wyjątkami) na początku zdania podrzędnego. Należałoby więc napisać którego zwłoki. Ten sam kapryśny zaimek ma jeszcze inne wymagania. Mianowicie: odnosi się do ostatniego wyrazu w poprzednim zdaniu. Z tekstu wynika więc, że chodzi o zwłoki samochodu. Nie ułatwia odbioru tekstu użycie strony biernej przy kilku okolicznikach. Materiał informacyjny, krótki, zwięzły, wymaga takiegoż języka, a więc zdań krótkich, klarownych, bez jakiejkolwiek dwuznaczności: Zginął również kierowca Ford Transitu. Jego zwłoki ekipa ratownicza wydobyła z wraku mikrobusu dopiero przy użyciu specjalistycznego sprzętu. W jednym z numerów czytamy, że jadąc autobusem do Mińska i stojąc w kolejce do surowego pogranicznika zwykle jest czas na studiowanie obwieszczeń (...). By uniknąć błędu gramatycznego, wystarczyło zamienić jest na mam.

Prawdopodobnie językowe kłopoty autora pewnej notatki sprawiły, że czytelnik ze zdziwieniem dowiedział się, iż Trochę tylko tykając polityki i spraw międzynarodowych, władze Słowacji stwierdziły niebywałą aktywność w tym kraju rosyjskich służb specjalnych. Po pierwsze, to wcale nie jest trochę, po drugie, niewłaściwie został użyty dziś już przestarzały czasownik tykać. Jest on używany w takim znaczeniu jedynie z przeczeniem nie. Jeszcze bardziej żenująco wygląda podpis pod zdjęcie: Turecki wymiar sprawiedliwości uważa, że zamachy byli dziełem organizacji terrorystycznej. Nawet nie komentuję tego.

Stałym, wielokrotnie powtarzającym się w każdym numerze błędem stylistycznym jest ignorowanie głównych członów zdania. Gdzieś tam podmiot, jeszcze dalej orzeczenie, przy tym, żeby było weselej, oddzielone od podmiotu przecinkiem, co jest śmiertelnym grzechem interpunkcyjnym. Należy pamiętać, że wyrazy nie tylko tworzą zdania, lecz także łączą się w grupy składniowe. Oto dwa kolejne zdania z tej strony: Przedsiębiorca o żądaniu dania łapówki poinformował Służbę Badań Specjalnych. Został zatwierdzony model przestępczej działalności. Zrozumienie pierwszego zdania utrudnia daleko od podmiotu umieszczone orzeczenie. Przecież i naturalniej, i bardziej zrozumiale jest: przedsiębiorca (co zrobił?) poinformował (kogo? o czym?), niż przedsiębiorca o żądaniu (o czym?). Z drugiego zdania wynika, że Służby Specjalne zajmują się jakąś przestępczą działalnością, a chodziło o kontrolowane danie łapówki urzędnikowi.

Wadliwy szyk wyrazów sprawia, że czytelnik nie zawsze rozumie, o co chodzi. Oto czytamy: Z okazji Międzynarodowego Dnia Młodzieży obchodzonego również wczoraj na Litwie (...). Z tego, co jest napisane, można zrozumieć, że ten dzień na Litwie już był obchodzony, a wczoraj obchodzono go jeszcze raz. Należało napisać: obchodzonego wczoraj również na Litwie. Niby drobnostka: po prostu dwa wyrazy zamieniły się miejscami, a w wyniku zdanie zmieniło swój sens.

Niepoprawne jest nazywanie wynagrodzenia (poborów, wypłaty) zaopatrzeniem. Zaopatrzyć można np. okna na zimę lub magazyn w artykuły spożywcze. Zamiast same tylko trzy nazwiska należało np. napisać: ciągle te same trzy nazwiska, powtarzać jedynie te trzy nazwiska. Źle stylistycznie jest sformułowane zdanie: Odpowiedź wcale może nie być jednoznaczna. Niby wiadomo, o co chodzi, odnosi się jednak wrażenie, że pisał to obcokrajowiec. Po polsku powiedzielibyśmy raczej: odpowiedź może nie być jednoznaczna.

W jednej z korespondencji czytamy, że gośćmi byli aktorka, dziecięcy zespół oraz grupa teatralna. W zdaniu tym mamy trzy podmioty, żaden jednak nie oznacza osoby rodzaju męskiego, więc orzeczenie imienne powinno mieć postać: gośćmi były. Podobny błąd znajdujemy również w innym tekście: Wieńce i kwiaty składali delegacje Ambasady RP (należało pisać albo ambasady, albo też pełną nazwę: Ambasady RP w Wilnie), ZG ZPL, SKPL, Fundacji Kultury Polskiej na Litwie im. Józefa Montwiłła, harcerzy i in. W zdaniu tym wprawdzie występują harcerze, ale jako przydawka rzeczowna, a nie podmiot, należało więc pisać: składały.

Budzą też zastrzeżenie: feralny pech, który jest klasycznym „masłem maślanym”; projekt, wciągnięty w europejski projekt, w spis zamiast: włączony do europejskiego projektu, spisu; nauczanie, które ofiarują szkoły miejskie uczniom; pytanie, które próbowano rozpatrzeć na lipcowej Radzie samorządu rejonu trockiego; prosimy o przedwczesne zawiadomienie zamiast: prosimy zgłoszenia składać zawczasu; środki transportowe zamiast środki lokomocji; odbiór chociażby w największych miastach zamiast: przynajmniej w największych miastach; potyczka zamiast potknięcie się; do szpitalu zamiast do szpitala; uprowadzono Toyota, należący do (...) zamiast należącą do; 12,1 proc. diagnozowanych nowotworów przypada na nowotwory skóry, przyczyną którego jest (...) itd. itd. Ten ostatni przykład ilustruje dwa błędy: niezgodność liczby pojedynczej i mnogiej (nowotwory, których) oraz niewłaściwe miejsce zaimka względnego który. Powinno być: którego przyczyną. Po polsku mówi się i pisze świekra, a nie, jak jest w gazecie, świekrowa.

Skoro „K.W.” podjął się patronatu prasowego nad tradycyjnym festynem rejonu trockiego, powinien był nazwać go poprawnie: Dźwięcz, pieśni polska a nie Dźwięcz polska pieśń. Rzeczownik pieśni występuje w wołaczu, wymaga więc przecinka. Przydawka polska jest przydawką klasyfikującą, a zatem umieszczamy ją po rzeczowniku. Przed wyrazem określanym stoją przydawki charakteryzujące (jakościowe), np. modny ubiór, słoneczna jesień. Trzy błędy w trzywyrazowym zdaniu – to naprawdę za dużo. Przy tym powtórzyło się to kilkakrotnie.

W żaden sposób nie mogę zrozumieć, na czym polega solidarność różnych pokoleń na różnych etapach życia: w rodzinie, społeczeństwie, narodzie. Być może chodzi tu o społeczność, w której człowiek żyje? Bo przecież społeczeństwo i naród – to ten sam etap. Źle też został użyty wyraz wylansować. Mowa jest o tym, że wszystkie stoiska były dobre, więc trudno było wyłonić zwycięzcę. Czytamy, że trudno było wylansować. Nieco dalej mamy satysfakcję moralną. Satysfakcji, jako uczucia zadowolenia, nie sprowadza się do kategorii moralności. Świadectwem zwykłej niechlujności jest zdanie: Wielu przedstawicieli mówi, że to wstrętne i nie chcą otwarcia (...).

Szczególnie przykre wrażenie sprawiają błędy w tytułach. Zaufanie wobec Litwy – to tytuł jednej z notatek. Ufa się komuś lub czemuś (przyjacielowi, instynktowi), w co (we własne siły). Zaufanie ma się do kogoś, darzy nim się kogoś. A więc: Zaufanie do Litwy. Nie jest też poprawny pod względem gramatycznym śródtytuł: Zachwyt Kwaśniewskiego – portrety do Warszawy. Po pierwsze, żadnymi zasadami interpunkcji nie można wytłumaczyć obecności tego jednego myślnika (jeśli już, to miały być dwa), po drugie, portrety są obrazami, a nie zachwytem, nawet jeśli podobają się prezydentowi. Rozumiem, że miała to być elipsa myślowa. Była jednak tak wielka, że zabrakło sensu. Niepoprawny pod względem gramatycznym jest również tytuł Borisow czuje się winnym. Orzecznik w orzeczeniu złożonym występuje zawsze w mianowniku, w związku z czym Borisow powinien czuć się winny, albo winien. Jeszcze jeden tytuł: Władze „olały” rocznicę urodzin Smetony. To „olewanie” znajduje się na granicy wyrazu potocznego i wulgaryzmu. Gazeta nie powinna używać takich zwrotów. Podobnie jak nie na miejscu było wyrażenie koledzy po fachu w ogłoszeniu kondolencyjnym. Są okazje i sytuacje, które wymagają odpowiednich słów. Owszem, istnieje w języku polskim wyrażenie kolega po fachu, jest to jednak wyrażenie potoczne. W poważnych tekstach razi też główkowanie. Z tytułu Tragedia w „Nadzieji” dowiadujemy się nie tylko o tragedii w Salwadorze, ale i o swoistej ortografii w dzienniku. Oczywiście, ma być Nadziei. Dowiadujemy się też, że Stronę na podstawie PAP, „Wspólnoty polskiej” przygotowała... Skrótowiec PAP można odmieniać albo nie odmieniać. Skoro jednak Wspólnota Polska została odmieniona, należało tak samo postąpić również z PAP-em. Wspólnota Polska jest nazwą własną, należy więc oba wyrazy pisać wielką literą, nawet jeśli w internecie, który rządzi się własnymi prawami, jest inaczej. Gazetę obowiązują zasady ortografii.

Niewłaściwe użycie wyrazów obcych oraz form deklinacyjnych sprawia, że poniższe zdanie jest po prostu nieczytelne: My, niestety, często mamy do czynienia z pewnym nadskakiwaniem przed ludźmi deklarującymi pozycję, zaś ignorancją zwykłego człowieka. Prawdopodobnie chodzi tu o ludzi, którzy reprezentują pewną pozycję w społeczeństwie, jednak ignorują zwykłego człowieka.

Zdanie Wprowadzenie czegoś nowego i bardziej atrakcyjnego w przyszłości, by święto było bardziej atrakcyjne i ciekawe nie świadczy o jakiejkolwiek dbałości o styl. Inne zdanie z tego artykułu: Do tego projektu nie doszłoby bez ścisłej współpracy Muzeum Sztuki z Instytutem Polskim w Wilnie, osobistym zaangażowaniem jego dyrektorki (...). Należało tu użyć innego przypadku – dopełniacza. Bo przecież chodzi o to, że do współpracy nie doszłoby bez osobistego zaangażowania, a nie wbrew temu zaangażowaniu. A tak sens mamy odwrotny i niezbyt pochlebny dla pani dyrektor.

W kilku sierpniowych numerach „K. W”. zaprasza do nowego konkursu „Bądź wypłacalnym”. Błąd tego typu powtarza się bardzo często. Gdyby zdanie brzmiało: „Bądź wypłacalnym obywatelem”, byłoby wszystko w porządku, bowiem imiesłów jest tu przydawką i wymaga narzędnika. Natomiast w pierwszym zdaniu, jako orzecznik, wymaga mianownika. Należało więc napisać: Bądź wypłacalny.

Na koniec jeszcze kilka przykładów. Własne widzimisię piszemy bez cudzysłowu. Spółka może być piekarska, a nie piekarnicza. Piekarnicze mogą być drożdże albo wyroby, na przykład ciastka. Zaś stawiamy zazwyczaj na drugim miejscu w zdaniu (nie: zaś ja, tylko: ja zaś). Nie: przeszkadzanie w badaniu spraw przemytu, tylko: utrudnianie śledztwa. Nie: większość którego stanowią młodzi Karaimi, tylko: którego większość (...).

Mogłabym kontynuować bardzo długo. Ale kto mi da tyle miejsca?

Łucja Brzozowska

Wstecz