Otwarcie Polskiej Kwatery Pamięci na cmentarzu byłego obozu w Macikai

Powroty z zapomnienia

Kiedyś może wielki muzyk wstanie,

nieme rzędy weźmie na klawisze,

wielki pieśniarz polski krwią i łzami

balladę straszliwą napisze.

 

Kiedyś piasek ten pod sosenkami

– przyjdą ludzie, Bożą, wolną ciszą

wziąć na chusty... Dzieci dzwoneczkami,

światłem, kwieciem, srebrem zakołyszą.

 

Procesjami piasek będą nieśli

do Berlina, Moskwy i Madrytu.

I powstaną nowe całkiem pieśni,

całe w oczach i skrzydłach u szczytu.

Strofami Kazimiery Iłłakowiczówny rozpoczęła się uroczystość, która miała miejsce 6 listopada na obrzeżach Szylute (Szyłokarczmy). Na cmentarzu byłego niemieckiego obozu, a później lagru NKWD w Macikai została poświęcona Polska Kwatera Pamięci, jako hołd ofiarom przemocy dwóch totalitaryzmów XX wieku. Rok bieżący w europejskiej części świata jest naznaczony datą, nawiązującą do wydarzeń sprzed 60 lat. Wydarzeń, przywołujących zakończenie najokrutniejszej w dziejach ludzkości wojen. Na polach bitewnych zdążyły zabliźnić się rany, a na świat przyszło już trzecie pokolenie, dla którego okrucieństwa wojenne są znane jedynie z książek i taśm filmowych. O ile zaś łatwiej przychodzi zrozumienie bohaterstwa na polu chwały, o tyle trudniej bywa w przypadku odczytywania kart dziejowych, obejmujących pojęcia „niewola”, „jeńcy”, „obóz”. Czcząc pamięć bohaterskich obrońców Ojczyzny, wznosząc pomniki i oddając hołd poległym w walce zapomina się czasem o ludziach, czyj los naznaczyły lata obozowej niewoli, upokorzeń i codziennej poniewierki. Podświadomie odsuwane na margines, tamte bolesne wydarzenia znikają z pamięci ludzkiej. Taki los był zgotowany dla małej litewskiej miejscowości Macikai. Dzięki ludziom, dla których zachowanie tej bolesnej karty historii stało się sprawą największej wagi, dziś jest inaczej.

Nieznany obóz w Macikai

Niemal do końca lat 80. historia tego miejsca była tematem tabu. W marcu 1939 r., kiedy Kraj Kłajpedzki (Memelland) znalazł się pod okupacją III Rzeszy, tuż po wybuchu II wojny światowej Niemcy hitlerowskie utworzyły w Macikai (Matziken) obóz jeńców wojennych, figurujący pod nazwą Stalag Luft 6. Więziono w nim obywateli państw antyhitlerowskiej koalicji – Polaków, Belgów, Francuzów, Rosjan, Anglików, Amerykanów – przeważnie lotników. Z ust świadków wiadomo, że pierwszymi jeńcami obozu byli Polacy, których już we wrześniu 1939 r. zatrudniano do jego rozbudowy. Macikai stały się więc jednym z pierwszych miejsc męk i śmierci ofiar wojny. Późną jesienią 1940 r. zostali tu przywiezieni wojskowi państw zachodnich.

Niestety, główną przeszkodę w badaniach działalności obozu w tym okresie stanowi brak materiału archiwalnego. Teren obozu obejmował 2,9 hektara, według dokumentalnie niepotwierdzonych danych wtedy więziono tu około 3 tys. jeńców. Warunki więzienia w obozie w znacznym stopniu zależały od narodowości więźnia: jeńcy państw zachodnich, których na terenie obozu znajdowało się niedużo, a nad którymi roztaczał opiekę „Czerwony Krzyż”, mieli o wiele lepsze warunki od więzionych tu Polaków czy Rosjan. Założenia Konwencji Genewskiej wobec nich nie były w pełni przestrzegane, tym bardziej, że Związek Radziecki tej konwencji nie ratyfikował. Nie jest też znana liczba zabitych lub zmarłych w tym okresie więźniów. Szczególnie okrutna dla jeńców była zima 1942-43 r., kiedy z głodu, chorób i w wyniku nieludzkiego traktowania codziennie umierało po kilkadziesiąt osób. Pochówków dokonywano dwa razy dziennie, saniami zwożąc ciała do jednego dołu na ziemi gospodarza Koblenza, w którym zakopano setki zwłok. Jeńców państw zachodnich ewakuowano z Macikai latem 1944 r., zaś polskich i radzieckich więźniów wywieziono dopiero na kilka dni przed nadejściem frontu, w dotychczas nieznanym kierunku.

W latach 1944- 46 Macikai zostały miejscem obozu jeńców niemieckich nr 184. Warunki ich przetrzymywania również były okropne, toteż głód, ciężka praca, choroby i wycieńczenie stały się przyczyną śmierci wielu z nich. Już w 1946 r. rozpoczęło się natomiast zasiedlanie obozu tzw. „wrogami władzy sowieckiej”, skazanymi na długie lata łagrów. W ten sposób na terenie obozu koncentracyjnego powstał oddział GUŁAGu nr 3 ze wszystkimi jego atrybutami: barakami, częścią sanitaryjną, karcerem itp. Początkowo nieduży jego teren wkrótce zwiększył się dwukrotnie, stając się największym obozem na terenie Litwy. Stąd też wywożono więzionych na Syberię, by w ich miejsce przywieźć innych. W nieludzkich warunkach odbywali tu karę więźniowie polityczni, skazani na 25 lat. Głód, choroby, wyczerpująca praca stały się w łagrze przyczyną śmierci setek ludzi, a ziemia nieopodal rzeczki Szysza ich cmentarzyskiem. Lekarze mieli prawo określać diagnozę tylko takich chorób, jak gruźlica czy zapalenie płuc, by w ten sposób ukryć rzeczywistą przyczynę zgonu. Ponieważ więźniami były również kobiety oraz dzieci, przeznaczono dla nich osobny barak, w którym wiosną 1952 r. przetrzymywano 1086 kobiet i 156 dzieci. W okresie 1949-52 razem z matkami karę odbywało 620 dzieci, z których 196 tu się urodziło. W latach 1948-55 śmierć w obozie poniosło 365 dorosłych oraz 70 dzieci. W kilka lat po likwidacji łagru w Macikai władze sowieckie próbowały zniszczyć miejsce pochówku więźniów opracowując w tym celu tzw. „projekt melioracyjny”. Chociaż nie został on zrealizowany, na miejscu cmentarza wypasano bydło, jeździły traktory.

Świadectwo polskiego męczeństwa i bohaterstwa

Wśród jeńców różnych narodowości znaczną liczbę stanowili Polacy – najpierw wojskowi, po wojnie zaś żołnierze Armii Krajowej i członkowie ich rodzin. Zawdzięczając zaangażowaniu członków Szyluckiego Oddziału ZPL „Nad Niemnem” i osobiście jego prezes Alinie Judżentiene udało się zgromadzić materiały archiwalne, świadczące, że w tym miejscu są pochowani także Polacy. Już po pół roku doszła do skutku inicjatywa Związku Polaków na Litwie o należytym upamiętnieniu miejsca, gdzie znalazły kres setki istnień naszych rodaków, by obok niemieckich krzyży i pomnika amerykańskim lotnikom pojawiła się tu Polska Kwatera Pamięci. 6 listopada stał się dniem uroczystego jej otwarcia. Dniem, kiedy po raz pierwszy od wielu lat nad ziemią, w której spoczęły ofiary przemocy, zabrzmiały słowa modlitwy i pieśni w języku polskim. Poświęcenie pomnika i krzyża zostało poprzedzone Mszą św. w intencji ofiar obozu w Macikai w szyluckim kościele pw. św. Krzyża, którą celebrowali ks. proboszcz Juozas Vaičius i ks. Dariusz Stańczyk.

W tej doniosłej uroczystości obok prezesa Związku Michała Mackiewicza, sekretarza ZG Edwarda Trusewicza i prezes Szyluckiego Oddziału Aliny Judżentiene uczestniczyli ambasador RP na Litwie Janusz Skolimowski, attache wojskowy RP komandor Czesław Karczewski, konsul generalny RP w Wilnie Stanisław Cygnarowski, a także przedstawiciele władz lokalnych z merem rejonu Arvydasem Jakasem na czele oraz prezesi oddziałów ZPL z Kłajpedy i Kiejdan Irena Songin i Irena Duchowska. Za dusze ofiar przemocy i nieludzkiego traktowania, dla których obóz w Macikai stał się ostatnim miejscem ich ziemskiej wędrówki, wspólnie modlili się Polacy i Litwini. W honorowej warcie przy ołtarzu, a później przy pomniku stanęły poczty sztandarowe harcerzy Wileńskiego Hufca Maryi im. Pani Ostrobramskiej oraz kombatanci – żołnierze Września i Armii Krajowej. Śpiewem pieśni religijnych i patriotycznych uświetnił uroczystość zespół „Solczanie”.

W centrum symbolicznej kwatery pamięci wznosi się wysoki rzeźbiony krzyż oraz granitowy pomnik z 14 ustalonymi nazwiskami Polaków z różnych miejscowości Wileńszczyzny, których prochy spoczywają w tym szyluckim lasku. „Stoimy w miejscu szczególnym, na ziemi, przesiąkniętej krwią, bólem, cierpieniem i śmiercią setek ludzi – mówił do zebranych w chwilę po dokonaniu aktu poświęcenia Polskiej Kwatery Pamięci prezes ZPL Michał Mackiewicz. – A jednak to tragiczne miejsce mimo wszystko zawiera akcent optymistyczny. Skazańcy, którzy ginęli tu męczeńską śmiercią, szli do walki o wolność w pierwszych szeregach i czynili to z myślą o przyszłych pokoleniach wierząc, że życie powstanie od nowa, a do tego miejsca wśród sosenek, gdzie spoczywają ich prochy, przyjdą inni ludzie, by z wdzięcznością schylić czoła przed ich pamięcią. Mimo wszystko, była w ich sercach ta głęboka wiara w słuszność ofiary, którą składają na stos Ojczyzny. Mamy święty obowiązek przechować pamięć o tych, którzy byli przed nami, których los wyrwał z domów, a wrogie siły zarzuciły daleko od nich, by tu złożyli swe kości”. Słowa podziękowania prezes skierował pod adresem wszystkich osób, które przyczyniły się do ocalenia od zapomnienia tego miejsca, a przede wszystkim – do prezes oddziału ZPL w Szylute Aliny Judżentiene.

„Informacje, które dotarły do nas przed kilkoma laty, poruszyły serca miejscowych Polaków. Przyszłe pokolenia muszą znać miejsca i świadectwa polskiego męczeństwa i bohaterstwa, dlatego dzisiaj jesteśmy tu zebrani, aby uczcić pamięć poległych. Znicze nie powinny gasnąć, a kwiaty więdnąć na tych grobach” – ze wzruszeniem zakończyła swe krótkie wystąpienie pani Alina. Dziękując za poparcie inicjatywy upamiętnienia tego miejsca Zarządowi Głównemu ZPL, prezes oddziału z wdzięcznością wymieniła także nazwiska osób, które służyły w tym pomocą: prezesa Litewskiego Centrum Ludobójstwa i Rezystencji prof. Arvydasa Anušauskasa, dyrektor muzeum w Szylute Rozę Šikšniene, dyrektora „Šilutes polderiai” Rimantasa Liatukasa, a szczególnie starosty Rajmondasa Steponki – za wszelką pomoc w uporządkowaniu tej kwatery oraz znanego ludowego rzeźbiarza Juozasa Judżentisa, którego ręce przyczyniły się, aby memoriał stał się wiecznym symbolem polskości na Ziemi Żmudzkiej.

„Składamy hołd ludziom, którzy walczyli i oddali swe życie za wolność naszą i waszą, za wolność Polski, wolność Litwy, wolność Europy” – podkreślił ambasador Rzeczypospolitej Polskiej Janusz Skolimowski wyrażając nadzieję, że w przyszłości tak tragicznych miejsc na jej mapie już nigdy nie będzie. Za udział w uroczystości oraz starania wielu ludzi dobrej woli, by tragiczne dzieje przeszłości nie poszły w niepamięć dziękował władzom Polski oraz Związkowi Polaków na Litwie mer rejonu Arvydas Jakas.

Szczególnie wzruszającym epizodem uroczystości była obecność na niej syna jednego z tych, którzy zginęli w Macikai – pana Stanisława Ślepikowskiego, przybyłego z Nowej Soli w woj. lubuskim. Przybył on z synem Robertem na grób ojca, Bolesława Ślepikowskiego. „Dowiedziałem się, że ojciec tu spoczywa dopiero po 50 latach, dzięki paniom Jurate Pancerowej i Alinie Judżentiene. Pochodzimy z okolic Podbrodzia, w Powiewiórce zostałem ochrzczony, ojciec należał do AK, w 1951 r. został aresztowany i ślad po nim zaginął, a całą rodzinę wywieziono. Już po przedostaniu się do Polski pisałem do MSZ, różnych osób, instytucji i archiwów Litwy. Otrzymywałem odpowiedzi, że takie nazwisko nie figuruje, aż wreszcie skierowano moje poszukiwania tu. Wkrótce pani Jurate przysłała mi kserokopię spisu jeńców z nazwiskiem ojca, ziemię z cmentarza i zasuszone kwiatki, a pani Alina zaprosiła na uroczystość. Moim marzeniem było stanąć na tej ziemi i oddać hołd ojcu. Udało się, przyjechałem. Latem przywiozę tu żonę, siostrę, drugiego syna, wnuków. Jestem niezmiernie wdzięczny wszystkim ludziom, którzy mi pomogli oraz tym, kto przyczynił się do upamiętnienia tego miejsca” – nie ukrywając łez opowiadał pan Stanisław.

Po złożeniu wieńców i kwiatów oraz zapaleniu zniczy przy pomniku dyrektor miejscowego muzeum Roza Šikšniene zaprosiła wszystkich do obejrzenia zachowanego budynku obozowego karceru, w którym powstaje mała ekspozycja historii obozu i lagru. Jak powiedziała, brakuje w nim spisów jeńców i innych dokumentów, zwłaszcza z okresu 1939-44, dyrektor apelowała więc o pomoc w odnalezieniu i przekazywaniu wszelkich wiadomości, dotyczących funkcjonowania obozu. Cementowe podłogi i ziejące lodowatym chłodem ściany tego mrocznego budynku z zakratowanymi okienkami bądź w ogóle bez nich sprawiły na nas wstrząsające wrażenie.

Polska Kwatera Pamięci znalazła swe miejsce w szeregu mogił w tym sosnowym lasku w Macikai. Krzyż i pomnik ze stosownym napisem po polsku i litewsku: „Polakom-Patriotom, Obrońcom Ojczyzny, którzy w walce z najeźdźcami męczeńską ofiarę z własnego życia złożyli w Macikai w latach 1939 – 1955. W hołdzie Związek Polaków na Litwie A. D. 2005” i niżej po polsku – „Boga Rodzico, Dziewico! Wolnego ludu krew zanieś przed Boga tron” odtąd będą mówiły każdemu, kto tu przybędzie, że jest to także miejsce pamięci, kolejne z tysięcy mu podobnych w historii martyrologii Narodu Polskiego.

Czesława Paczkowska

Wstecz