Notatnik wileński

Choinka bożonarodzeniowa

Tegoroczne najważniejsze świąteczne drzewo jest zmodernizowane i naprawdę piękne. Stanęło na Placu Katedralnym i jest pierwszym tego rodzaju przejawem troski o drzewostan naszych podwileńskich lasów. Choinka nie wyrosła, a została zbudowana na metalowym szkielecie, do którego przymocowano gałęzie świerkowe, pochodzące z wyrębu chorych drzew. Choinka jest tak zmontowana, że do jej wnętrza można wejść, wierzchołek zdobi podświetlony granatowy anioł w locie, na gałęziach zawieszono kilkaset kolorowych dużych bombek oraz efektowne, migające girlandy lampek. Od Bożego Narodzenia aż do Trzech Króli przy choince będą się odbywały różnego rodzaju imprezy o charakterze rozrywkowym, a powitanie Nowego Roku na Placu Katedralnym (z obfitym piciem wyskokowych trunków musujących i rzucaniem butelkami nad tłumem oraz strzelaniem z petard) staje się coraz powszechniejszym zwyczajem wilnian.

Nawet atlant nie wytrzymał

Uderzenie samochodu, przy którego kierownicy siedział pijany kierowca, zakończyło się tragicznie dla jednego z atlantów – posągu atletycznego mężczyzny użytego jako podpora balkonu d. pałacu Tyszkiewiczów na rogu Trockiej i Zawalnej (Pylimo). Pałac przeżył różne koleje losu. Jedna z jego rekonstrukcji łączy się z nazwiskiem słynnego Wawrzyńca Gucewicza. Natomiast obecny kształt nadał mu w połowie XIX wieku modny wówczas w Wilnie architekt rosyjski akademik Nikołaj Czagin, skądinąd źle wspominany przez polskich historyków sztuki za przebudowę kościoła św. Kazimierza na sobór św. Mikołaja i wzniesienie w miejscu klasycystycznej dzwonnicy bernardyńskiej neogotyckiej dzwonnicy przy kościele św. Anny. Otóż, Czagin przebudowując portal siedziby tyszkiewiczowskiej od strony ul. Trockiej, nadał jej kształt klasycystyczny i zaprojektował balkon podtrzymywany przez dwa atlanty. Figury z betonu wykonali Franciszek Andriolli i jego uczeń Józef Kozłowski. Kataklizmy XX wieku oszczędziły kolosów, nasze dni natomiast dla rozlokowanej we włościach potyszkiewiczowskich siedziby Uniwersytetu Giedymina są tematem do refleksji, przecież aktu wandalizmu dokonał rówieśnik (będzie musiał zapłacić 20 tys. litów kary) uczących się tu studentów. Całe szczęście, że nie było przechodniów w tym zazwyczaj tłumnie uczęszczanym miejscu.

Na Żorżu – Jerzy

Budynek pod nr 20 przy al. Giedymina (d. prospekt Świętojerski – Georgiewskij pr. – Mickiewicza – Giedymina – Stalina – Lenina) może być tematem szerszej monografii. Zbudowany w latach 1893-1895 wg projektu architekta Tadeusza Rostworowskiego (był równocześnie współwłaścicielem) stał się jednym z najnowocześniejszych hoteli. Oblubowany przez zamożnych ziemian, zjeżdżających do Wilna z prowincji, aby się zabawić (ich rozrywki stały się tematem niejednego opisu literackiego), słynnych artystów i polityków. W Żorżu zatrzymywali się m. in. wybitny śpiewak Fiodor Szalapin, późniejszy wódz tzw. błękitnej armii – Józef Haller, który bawił w Wilnie z okazji ślubu brata. Niezwykle barwnie zapisał się okres kolejnych okupacji podczas ostatniej wojny. U Żorża znajdowali zatrudnienie w roli kelnerów znani aktorzy scen wileńskich i polska młodzież zaangażowana konspiracyjnie. Po wojnie – hotel „Vilnius” a w nim słynąca z dobrej kuchni restauracja. Wracając jednak do schyłku XIX stulecia. Otóż, Rostworowski nadał swojej budowli (faktycznie przebudowując dotychczasową trzypiętrową kamienicę) charakter nader wykwintny. Fasada otrzymała formy neorenesansowo-neoklasycystyczne, a jej uwieńczeniem stała się figura św. Jerzego na koniu. Ciekawe, że architekt musiał się gęsto tłumaczyć przed miejską władzą policyjną, ponieważ umieszczając wizerunek świętego – m.in. patrona rycerzy i koni – na budynku hotelowym, rzekomo dopuścił się profanacji herbu Moskwy. Św. Jerzy stał na Żorżu do 1944 r., w czasie działań wojennych został zniszczony. Teraz, gdy hotel po wielu perypetiach został odbudowany, już jako dom mieszkalny, z ekskluzywnymi apartamentami (w zawrotnym tempie zostały wykupione), św. Jerzy – symbol triumfu chrześcijańskiego bohatera nad złem (zabijanie smoka) – powrócił na dawne miejsce. Coś się jednak wydaje, że posąg jest znacznie większy od swego poprzednika (wynika to ze starych zdjęć fotograficznych), ale nic nie poradzisz – wszystko dziś jest większe, nawet apartamenty nie takie, w jakich zatrzymywał się słynny Szalapin, każdego ranka wypijając czarkę czegoś mocniejszego pod plasterek słoniny. Twierdził, że temu właśnie w dużej mierze zawdzięcza swój niezmiennie piękny i potężny bas.

Jaki dalszy los muzeum?

Jedyne na Litwie Muzeum Architektury od 1956 roku ma swoją siedzibę w nieczynnym kościele św. Michała. Jak wiadomo, świątynia oraz przylegający i niszczejący zespół klasztoru bernardyńskiego są w gestii Wileńskiej Kurii Arcybiskupiej, która planuje w najbliższym czasie odnowić oba obiekty. Los więc Muzeum Architektury wisi na włosku. Nie ma konkretnych pomysłów dotyczących jego dalszego funkcjonowania. Mówi się o przyłączeniu go jako filii do Muzeum Narodowego. Z tym kategorycznie nie zgadza się kierownictwo „architektów”, twierdząc, że zgromadzone zbiory, z których korzystają specjaliści oraz studenci, będą trudno dostępne, poza tym – nie będzie możliwości urządzenia stałej ekspozycji. Padają propozycje otwarcia Muzeum Architektury w pałacu sapieżyńskim na Antokolu, ewentualnie – w Zamku Dolnym. Ale to dość odległa przyszłość. Pierwszy obiekt – to dziś praktycznie ruina, drugi – dopiero w budowie.

* Anioły kochają Wilno. Wilnianie aniołów-stróżów – mniej, o czym świadczy totalne zniszczenie poprzednich sympatycznych aniołów wykonanych bodajże z papier mache i zdobiących najczęściej uczęszczane punkty miasta. Teraz biały anioł marmurowy „usadowił się” się nad wejściem do podziemnego parkingu samochodowego na rogu Wileńskiej i al. Giedymina. Anioł ma dobrotliwy uśmiech, skrzydła i... łyżworolki. Ten ostatni atrybut pewnie dlatego, że Plac Samorządu (d. Elizy Orzeszkowej) oblubowała sobie młodzież, która w sezonie szaleje tu na łyżworolkach.

* Instytut Polski w Wilnie i wileński Uniwersytet im. Michała Romera zorganizowały forum dyskusyjne pt. „Jakiej chcemy Europy?”. Do udziału zaproszono z Polski – Jędrzeja Bieleckiego – dziennikarza gazety „Rzeczpospolita”, Piotra Semkę – historyka, publicystę; z Litwy – Audriusa Bačiulisa – dziennikarza tygodnika „Veidas”, dra Antanasa Kulikauskasa z Uniwersytetu im. M. Romera. Celem forum było przedstawienie dyskusji, jaka toczy się w Polsce i na Litwie na temat przyszłości Europy oraz zastanowienie się nad jej fundamentami ideowymi, kształtem politycznym i rolą w świecie.

* Radio Polonia – Program dla Zagranicy Polskiego Radia, Instytut Polski w Wilnie, Instytut Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Wileńskiego zorganizowały w Wilnie polsko-litewską debatę pt. „Kontynent Miłosz” czy „Kontynent Europa”.

*Po raz trzeci w Ratuszu wileńskim zorganizowano przedsięwzięcie charytatywne z udziałem małżonek ambasadorów rezydujących w Wilnie i najbogatszych przedsiębiorców. Panie przekazały na aukcję różnego rodzaju przedmioty. Z ich sprzedaży zgromadzono blisko 100 tys. litów. Pieniądze przeznaczono na dziecięce szpitale i domy dziecka.

*W gmachu Filharmonii Narodowej odsłonięto pomnik Jonasa Basanavičiusa – działacza litewskiego, jednego z inicjatorów zwołania w Wilnie 5 grudnia 1905 r. zjazdu Litwinów. Miał on miejsce w d. Sali Miejskiej – obecnie filharmonii. Właśnie w ramach rocznicowych obchodów upamiętniono postać Basanavičiusa. Autorem rzeźby jest Gediminas Jokubonis. W założeniu artysty pomnik miał stanąć przy kościele św. Jana i liczyć pięć metrów wysokości. W filharmonii – jest niższy, natomiast na chodniku przy wejściu do gmachu umieszczono tablicę pamiątkową, mówiąca o wydarzeniu sprzed stu laty.

Halina Jotkiałło

Wstecz