„... aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa”

PAP się uczy od „Kuriera”?

O Litwakach, litwakach i wilniukach

Niemały kłopot mamy z litwakami, o których „Kurier Wileński” niejednokrotnie wspomina. Niestety, ani razu poprawnie. Zacznijmy od tego, że litwacy i Litwacy – to dwa różne pojęcia. I bardzo różni ludzie. Pisany wielką literą wyraz Litwak oznacza dawną nazwę Litwina. Znajdziemy ją na przykład u Syrokomli – Litwak, Litewka. Natomiast litwak oznacza Żyda pochodzącego z Litwy. Wyraz ten ma być pisany małą literą, jako że nie oznacza nazwy narodowości, sygnalizuje jedynie miejsce pochodzenia, podobnie jak kresowiak. Gazeta jednak, pisząc o litwakach, Żydach pochodzących z Litwy, używa wielkiej litery, co może wprowadzić w błąd czytelnika. Czytamy w jednym z tekstów: Zagrali Litwaki na spotkaniu z Adamkusem na nutę żałosną: tęsknią do swojej byłej Jerozolimy. Poprawnie ma być: litwaki. W zdaniu tym mamy jeszcze jeden błąd gramatyczny. Podmiot Litwaki nie został tu użyty w formie męskoosobowej, natomiast orzeczenie – tak. Jedno z dwojga: albo zagrały litwaki, albo zagrali litwacy. Taka błędna forma występuje w kilku tekstach. Podobny błąd jest też w innym zdaniu: Natomiast wilniuki, którzy pozostali na swych ziemiach (oczywiście, brak przecinka) przetrwali w polskości. Znowu to samo: albo wilniuki przetrwały, albo wilnianie przetrwali. Użycie formy nieosobowej zamiast męskoosobowej w mowie potocznej jest dość częste (ma żartobliwe, protekcjonalne lub lekceważące zabarwienie), jednakże na piśmie może być odebrane albo jako błąd, albo jako zamierzony afront wobec kogoś. Z innego zdania dowiadujemy się, że goście z Domu Dziecka wyśpiewały, a może raczej „wyrapowały” jeden z najnowszych swoich przebojów (...) Męskoosobowy podmiot wymaga orzeczenia również w tej formie. A więc: goście wyśpiewali, „wyrapowali”. Sprawozdawca sportowy nadal nie może się zdecydować, która końcówka czasownika wygląda atrakcyjniej, daje więc czytelnikowi do wyboru różne formy gramatyczne: Koszykarki z Moskwy całkowicie przejęły inicjatywę w swe ręce i w ciągu 5 minut wrzucili do kosza „Telekomu” 15 punktów (...).

Jedno się myśli, drugie pisze

Pisał kiedyś Słonimski: „Dawno zużyte słowa wróciły do mnie znów i zrozumiałem od nowa znaczenie prostych słów”. Oczywiście, tego wyznania poety, który doskonale władał polszczyzną, nie traktujemy dosłownie. Nie wiem jednak, jak mamy traktować takie oto „znaczenia prostych słów”: Maksymalnej normy – 46 kilowatów żaden dom nie nadużył – nadal niezadowolonym z opłat mieszkańcom wyjaśniał główny energetyk. Po pierwsze, nie kilowatów, lecz kilowatogodzin, to są dwie zupełnie różne rzeczy, po drugie – normę się przekracza, a nadużyć to można czyjegoś zaufania, na przykład czytelników. Po trzecie wreszcie – szyk wyrazów po myślniku jest „może krymski, turecki, może tatarski, ale nie polski” – jak by powiedział Kajetan Koźmian. Tytuł Późne opamiętanie nie tylko nie odpowiada treści notatki, ale i rzuca cień na poszkodowaną osobę, której zginęła portmonetka z pieniędzmi. Sugeruje bowiem, że osoba ta robiła coś niewłaściwego, lecz niestety, zbyt późno się opamiętała, zrozumiała swój błąd. A tymczasem chodzi o to, że dopiero wieczorem przypomniała o swej portmonetce. Przypomnieć i opamiętać się – to zupełnie różne znaczenia. Nie mówimy też o opalonych do niepoznania zwłokach, tylko o zwęglonych zwłokach.

Przyjrzyjmy się bliżej tytułowi Rezerwa wybaczona. Chodzi o rezerwistów KGB. Można wybaczać komuś coś, wybaczona może być wina. Należało więc napisać Wybaczono rezerwistom albo wybaczono rezerwie. Tworzyć i wytwarzać – to również nie to samo. Wytworzyć można na przykład modne buty, ale dzieła sztuki to się tworzy, a nie, jak w dzienniku, wytwarza. Bardzo możliwe, że po wprowadzeniu euro będą nas oczekiwać jakieś wyzwania, chyba jednak nie wezwania, jak czytamy, bo wezwania są na przykład do sądu.

Ile rąk ma człowiek?

Według autorki poniższego zdania prawdopodobnie miało to brzmieć dowcipnie, a zabrzmiało raczej wulgarnie: Po roku przerwy pojechali Linas i Simona i chociaż z gardzieli(!) jakieś tam dźwięki wydobywali, to z żadnych innych części ciała nic wykrzesać nie potrafili. Na ogół w redakcjach teksty ktoś czyta, podpisuje do druku, wreszcie jest dyżurny redaktor... Z kolei czarnym humorem powiało ze zdania: ...sprzęt podnośnika urwał jego 11-letniej bratanicy K. Z. kciuk na jednej z rąk. Aż się chce zapytać: a ile tych rąk było? Toż dziecko przecież, nie ośmiornica czy stonoga. To dobrze, że redakcja nie podała w tym wypadku danych osobowych, które należy chronić. Po co wszyscy mają wiedzieć, co się stało z kciukiem na jednej z rąk. Inna sprawa, gdy chodzi o ofiary przestępstwa, dziewczyny z Litwy, które wywieziono za granicę niby do pracy i sprzedano do domów publicznych. Tu redakcja nie ma żadnych skrupułów. Podaje pełne imię i nazwisko ofiar, bo o tym pisała francuska prasa. Czyżby nikomu nie przyszło do głowy, że to jest niedopuszczalne, wręcz karygodne? Uważam też, że nie można było podawać do druku nazwisk informatorów policji z rejonu wileńskiego (chodzi o handel samogonem).

Powiedział dla „Kuriera”

Bardzo się cieszę, że powoli zyskuje prawo obywatelstwa poprawna konstrukcja składniowa typu ktoś powiedział komuś, na przykład: pan X powiedział „Kurierowi Wileńskiemu”, a nie powiedział dla „Kuriera”. Prawda, tego „mówienia dla „Kuriera” jest jeszcze sporo. Oto kilka przykładów: powiedziała dla „Kuriera” Andżelika Borys; powiedział dla „Kuriera” Rimas Bružas; Jak dla „Kuriera” powiedziała Nemira Pumprickaite (...); Nie było żadnego nacisku – powiedział dla „Kuriera” Edminas Bagdonas. Tego rodzaju przykłady można by cytować dość długo. W jednym tylko numerze z dnia 23 marca różni rozmówcy na różnych stronach dziennika aż 8 razy coś mówili dla „Kuriera”. „Mów do mnie jeszcze, ludzie nas nie słyszą” – pisał niegdyś Adam Asnyk. Może i nie słyszą, ale widzą, bo czytają i ta dziwna konstrukcja składniowa mówić dla kogo z pewnością ich razi. Owszem, słyszymy w telewizji: dla Programu I – Max Kolonko z Nowego Jorku, czy też: Dla Polonii – Edyta Maksymowicz z Wilna. Są to jednak formy poprawne. Oznaczają bowiem, że informacje dla tych programów przygotowali dani korespondenci.

PAP się uczy od „Kuriera”?

Nadal na łamach dziennika ciągle mamy do czynienia z jakąś chorą tematyką, wymagającą kuracji, czyli leczenia. Czytamy bowiem: kurująca tę tematykę Edyta to koleżanka mego syna. Jest to ewidentny rusycyzm. Po polsku kurować – to leczyć, przeprowadzać kurację. Należało napisać: zajmująca się tą tematyką. Nie jest też dobry zwrot przebrnąć literaturę obowiązkową. Przebrnąć przez co – przez kłopoty, trudności, a więc przez literaturę. Inne zdanie z tego tekstu: Bo, jak sama mówi, o wiele jest gorsze, że uczniowie (...) Zamiast tego dziwnego zwrotu należało po prostu napisać: gorzej jest. Częstym błędem jest stosowanie biernika przy zaprzeczonym czasowniku: Rozumiała, że nie da rady z dorastającą Violetą, która nie tylko nie akceptowała, ale po prostu nienawidziła. Oczywiście, zaimek przy czasowniku zaprzeczonym wymaga dopełniacza – jej. W zdaniu: Może by pan ambasador zainteresowałby się błąd polega na dwukrotnym użyciu partykuły by. Nadal do liczebników porządkowych doczepiane są niepotrzebne końcówki deklinacyjne. Bardzo częstym błędem jest stosowanie dopełniacza zamiast celownika, np.: pomoc (dla kogo?) dla grodzieńskich Polaków zamiast pomoc (komu?) grodzieńskim Polakom. Nie jest też poprawny tytuł: Zarzuty dla koszykarki.

Zwrot stać w kolejce za czymś, mimo że w mowie potocznej dość rozpowszechniony również w Polsce, nie jest poprawny. Tytuł W kolejce za chlebem też jest niepoprawny. Stoimy w kolejce po coś – po bilety, po nagrody.

W notatce o stanie zdrowia papieża z prawdziwym zaskoczeniem przeczytałam takie oto zdanie: Największe włoskie gazety przytaczali wczoraj pogłoski o pogorszeniu się stanu zdrowia Jana Pawła II. Już się przyzwyczaiłam, że nasi dziennikarze mają kłopoty z końcówkami czasowników. Jednakże ta notatka podana była... jako PAP-owska. A dokładnie: na podstawie doniesień PAP przygotował dziennikarz „K.W.” No i nie wiadomo, czy to swoista gramatyka „Kuriera”, czy też PAP zaczyna pisać po naszemu, zapominając, że gazety, nawet te największe, są nadal kawałkiem papieru, a nie osobami rodzaju męskiego.

Po naszemu, po wileńsku

Oto zdanie nie tyle polskie, co „wileńskie”: Program stwarza okazję partiom sejmowym zapewnienia tego, że zmierzając do wprowadzenia euro, jak też po wprowadzeniu waluty unijnej nie będzie żadnych przykrych niespodzianek. Tekst stanie się zrozumiały dopiero po zamianie zwrotu zmierzając do na podczas. Niepoprawny jest tytuł Słowo za parlamentem. Wśród wielu znaczeń przyimka za żaden słownik, do którego zaglądałam, nie rejestruje takiego, w jakim jest tu użyte. Szczegółowo pisze o tym Wielki słownik rosyjsko-polski. W tym wypadku należało napisać: Decyzja (wybór) należy do parlamentu. Oto jeszcze jeden, bardzo często występujący błąd polegający na źle użytym przyimku za: Przestępczość w naszym kraju za rok zwiększyła się o jedną dziesiątą. Wyrażenie za rok oznacza, że coś się odbędzie (lub nie) nie teraz, lecz dopiero za rok. Natomiast ta przestępczość to się (niestety!) zwiększyła w ciągu roku.

Ciągle mamy takie czy inne kłopoty z dziewczyną „Kuriera”, co zresztą nie powinno dziwić, „bo z dziewczynami nigdy nie wie się...”. Konkurs nazywa się „Dziewczyna Kuriera”... z czego by wynikało, że Kurier – to jest ktoś, a dziewczyna jest jego, jak na przykład dziewczyna Nowaka. Zabrakło cudzysłowu. Ironia losu: tak często ten biedny cudzysłów jest w dzienniku nadużywany, a kiedy trzeba, to go nie ma. Poprawnie powinno być: konkurs „Dziewczyna „Kuriera”.

Oto bardzo charakterystyczny na Wileńszczyźnie błąd składniowy: W Sejmie, który miałby przyjąć poprawki do Ustawy o obywatelstwie, uważają, że nadanie litewskiego obywatelstwa Litwakom (...). O litwakach już było wyżej. Przyjrzyjmy się czasownikowi uważają, który został tu użyty w znaczeniu bezosobowym. Nie jest to poprawne. Bezosobowe formy czasowników tworzy się w języku polskim za pomocą morfemu się (zmierzcha się) lub morfemów –no, -ono, -to od formy 3. os. lp. (np. uważa się, wyłączono gaz, zdjęto żagle). Tak więc w powyższym przykładzie z Sejmu należało napisać uważa się. Uważają jest rusycyzmem.

Ciepło z serca czy z kaloryfera?

Najwięcej bodaj uwag wywołuje użycie wyrazów niezgodne z ich znaczeniem. Daje to nieraz efekt odwrotny od zamierzonego, a czasem wręcz komiczny. Przyjrzyjmy się kilku zdaniom. Próby regulowania miejscowego nie zawsze się potwierdzają, gdyż jednym jest za ciepło, inni mają niedosyt ciepła. Potwierdzać – to poświadczać, że coś jest prawdziwe, słuszne, a więc ktoś (lub coś) coś potwierdza, a nie potwierdza się sam. Należało napisać, że próby nie zawsze się sprawdzają, nie zawsze dają pożądany efekt. Niedosyt ciepła również jest źle użyty. Chodzi o to, że niedosyt (odczuwanie braku czegoś, niezaspokojenie) używany jest tylko z rzeczownikiem abstrakcyjnym. Możemy więc powiedzieć o niedosycie czułości, miłości, wrażeń. O niedosycie ciepła również, ale tego płynącego z serca, a nie z kaloryferów.

Jak zawsze, dużo jest rusycyzmów. Oto kilka dla przykładu. Spodziewałem się trudnego pojedynku, takim on i był. Użycie spójnika i w zastępstwie innych spójników jest charakterystyczne dla składni rosyjskiej. Po polsku powiedzielibyśmy w tym wypadku: takim też był, był właśnie takim. Nadal nagminne jest stawianie przyimka względnego który na niewłaściwym, czyli nie na pierwszym miejscu w zdaniu podrzędnym. Na przykład: Zażalenia na styl kierownictwa, po sprawdzeniu których (...). Dość częstym błędem składniowym jest niewłaściwy zapis wyrażeń przyimkowych, np.: Klasy 11-12 powinny liczyć po co najmniej 15 uczniów. Poprawnie: powinny liczyć co najmniej po 15 uczniów.

Kłopoty z litewskimi nazwami i cudzysłowem

Dość dziwnie w notatkach sportowych odmieniane są wyrazy obce: Szkoleniowiec „Lietuvos rytasa” zaakcentował (...),Ciekawostką jest, że mecz „Lietuvos telekomasu” z „Dinamem” oglądała (...) Nazwy litewskich drużyn sportowych składają się z dwóch wyrazów. Nie wiadomo dlaczego jeden rzeczownik w nazwie drużyn (rytas, telekomas) został odmieniony po polsku, natomiast drugi (lietuvos) – ma litewską formę dopełniacza. Wyrazów obcych nie spolszczonych, a tym bardziej kilkuwyrazowych nazw własnych nie odmieniamy. Dyskusyjna jest również forma z „Dinamem”. W języku polskim istnieje pochodzący z greckiego wyraz dynamo. Taka nazwa drużyn sportowych w polskiej prasie zawsze była pisana jako Dynamo i tradycyjnie nieodmieniana. Odmienia się natomiast drużyna: spotkanie z drużyną Dynamo.

Przy tym w ostatnich kilkunastu, a może nawet kilkudziesięciu latach coraz częściej unika się cudzysłowu, stosując zamiast niego inny (najczęściej kursywę) druk. Cudzysłów, w nadmiarze stosowany, zaśmieca tekst, a stosowany niewłaściwie wypacza jego treść. Ciągle i ciągle przypominam, że frazeologizmy nie wymagają cudzysłowu. Nadal jednak czytamy, że Zielona Góra „własnymi siłami” zapoczątkowała... No, a z tego tytułu Za usługi seksualne – „obopólna opłata redakcja nie powinna być szczególnie dumna. Po pierwsze, nie odpowiada treści. W notatce mowa jest o tym, że należałoby karać grzywną nie tylko panienki nie bardzo ciężkich obyczajów, lecz także ich klientów. Grzywna nie jest opłatą za usługi. Po drugie, wyraz obopólny znaczy wzajemnie korzystny. Wątpliwe, czy grzywnę można uważać za obopólnie korzystną. Ten ni przypiął ni przyłatał cudzysłów też sytuacji nie ratuje.

Jeszcze jeden kwiatek z łączki, na której tak rozkosznie kwitną cudzysłowy. Oto zdanie, bynajmniej nie wyrwane z kontekstu, tylko rozpoczynające nowy akapit: By zaspokoić nieco wyrzuty sumienia włażąc im nieraz pod same okna na ziemię czy w las, „przenosząc” się za pomocą ustawy z dalekich rejonów Litwy. To już cały akapit. Koniec. Kropka. Ile razy trzeba przeczytać tę perłę, która się spod pióra dziennikarskiego wytoczyła, żeby zrozumieć? Ja po wielokrotnym czytaniu nie rozumiem. No, a te wyrzuty sumienia, które trzeba zaspokoić? Zaspokoić – to kogoś lub coś zadowolić, a wyrzuty sumienia chyba się ucisza, uspokaja, a nie zaspokaja. Już nie po raz pierwszy stykam się w „K.W.” z takim dziwnym dzieleniem czasownika zwrotnego na dwie części: „przenosząc” się.

Problemy z pisownią litewskich wyrazów mamy absolutnie wszyscy. Owszem, bywa, że w polskiej prasie w jakimś artykule na tematy litewskie zdarzy się poprawnie napisane nazwisko, ale to rzecz dość rzadka. Oczywiście, my tu, na Litwie, mamy mniej kłopotów z tą pisownią. Wydaje się jednak, że stanowczo przesadzamy w zachowaniu oryginalnej pisowni. Takie międzynarodowe imiona jak Julia, Maria w języku polskim mają dawno ustaloną postać. Nie ma więc żadnej potrzeby dziwnie – ani po polsku, ani po litewsku – odmieniać: Juliji, Mariji.

Słów kilka o pisowni nazw litewskich. Niewątpliwie jest tu wiele spraw nieuregulowanych, różnie przez językoznawców traktowanych. Jednak używane przez naszą prasę polskojęzyczną takie formy przymiotnikowe, jak rukojński, suderwski nie są najszczęśliwsze. Cztery stojące obok siebie spółgłoski (choć co prawda, niektórzy językoznawcy skłonni są traktować jotę jako samogłoskę) utrudniają wyartykułowanie tych wyrazów. Formy rukojeński, suderwiański wydają mi się lepsze. Natomiast żadnej dyskusji nie podlega, że Suderwa w dopełniaczu przybiera postać Suderwy, a nie Suderwi. Wieloletni i wielce zasłużony proboszcz tej parafii Adolf Trusewicz zawsze mówił: Suderwę odmieniamy tak jak Warszawę.

Kończąc dzisiejszy przegląd chcę przeprosić Czytelników za błąd w poprzednim numerze, który powstał wskutek niefortunnie dokonanego (przeze mnie) skrótu. W wyniku otrzymaliśmy zniekształcony cytat z „Dziadów” Mickiewicza. Oczywiście, powinno być „Ciemno wszędzie, głucho wszędzie”.

Łucja Brzozowska

Wstecz