50. rocznica śmierci metropolity wileńskiego ks. abpa Romualda Jałbrzykowskiego

„Oto Kapłan wielki”

Żaden z przymiotów nie świadczy o wielkości człowieka tyle, ile jego służba dla dobra ogółu. „Świętość również polega na wiernym ciągłym wykonywaniu obowiązków urzędów swojego stanu” - pisał papież Benedykt XIV. Wielkość arcybiskupa Jałbrzykowskiego uwidoczniła się poprzez jego czyny i trudy pasterza archidiecezji, kierowanie którą przyjął na swe barki w czasach najtrudniejszych dla Kościoła. Rządy archidiecezją wileńską, podniesioną do tej rangi w 1926 roku, sprawował bez mała 30 lat. Dały one Kościołowi na Ziemi Wileńskiej moc i ducha wiary, dzięki którym mógł wytrwać w późniejszych latach, naznaczonych walką z religią. Nie sposób jest w skrócie podać życiorysu i działalności arcypasterza, tym bardziej przekazać jego wielkości.

Romuald Jałbrzykowski przyszedł na świat 7 lutego 1876 r. w zaścianku Łętowo Dąb w Ziemi Łomżyńskiej. Pochodził z drobnej zagonowej szlachty mazowieckiej herbu „Grabie”. Nie wstydził się później umieszczać swe godło na pieczęciach arcybiskupich, a nawet na szczycie siedziby przy Placu Katedralnym. Wykształcenie arcybiskupa mieściło się w ramach zezwoleń rządu carskiego dla kleru: szkoła, cztery klasy gimnazjum łomżyńskiego, lata nauki w Sejneńskim Seminarium Duchownym i studia w Akademii Duchownej w Petersburgu. Po uzyskaniu stopnia magistra teologii został profesorem Pisma Św. w Seminarium Sejneńskim, a później jego rektorem. Po przerwaniu działalności seminarium podczas okupacji niemieckiej w 1915 r. władze okupacyjne zakazały mu dalszego osiedlenia się w Sejnach.

Nominację biskupią R. Jałbrzykowski otrzymał w 1918 r., uroczysta konsekracja odbyła się w Łomży. Po podziale diecezji sejneńskiej, której część odeszła do Litwy Kowieńskiej i utworzeniu diecezji łomżyńskiej został mianowany przez Stolicę Apostolską jej pierwszym biskupem. Był do swej diecezji mocno przywiązany, czuwając nad pracą założonego tu przez siebie w 1919 r. Wyższego Seminarium Duchownego, ściśle współpracował z Towarzystwem Dobroczynności i Komitetem Opieki Społecznej, niosąc pomoc ofiarom wojny, zwłaszcza dzieciom.

Kiedy w 1926 r. zmarł nagle w USA mianowany pierwszym arcybiskupem i metropolitą wileńskim ks. Jan Cieplak, 24 czerwca 1926 r. papież Pius XI mianował rządcą archidiecezji wileńskiej ks. bpa Romualda Jałbrzykowskiego. Z bólem żegnając diecezję łomżyńską przyjął on tę nominację w poczuciu obowiązku zarówno religijnego, jak i narodowego. Kalkulacje polityczne sprawiły, że papież Pius XI, który przedtem był nuncjuszem w Polsce i doskonale orientował się w niełatwej sytuacji Kościoła wileńskiego po dymisji bpa Matulewicza, wybrał na pasterza archidiecezji człowieka niepospolitego, o wielkiej energii i sile charakteru, czym szczególnie przysłużył się Wilnu.

Po ingresie do Wilna, który odbył się bardzo uroczyście 8 września 1926 roku, arcybiskup ordynariusz zabrał się do pracy z niezwykłym zapałem i wytrwałością. Każdego roku większość czasu spędzał na wizytacji parafii - a było ich około 500 - od granicy łotewskiej po Mazowsze, od Litwy Kowieńskiej po zajętą przez Sowiety Mińszczyznę. W te wizytacje został włożony iście apostolski trud. Prawie się nie zdarzało nocować dwa razy w tej samej plebanii - arcybiskup nie szczędził wysiłku, by zapoznać się z każdą parafią, wszystko zobaczyć, wszystkiego dotknąć. Już w pierwszych latach swych rządów dwukrotnie objechał je wszystkie, podczas pierwszej wizytacji udzielając Sakramentu Bierzmowania: przez 6-8 godzin obchodząc długie szeregi wiernych, w natłoczonych dusznych kościołach lub w upale na dziedzińcach i cmentarzach.

Później wiele osobistego wysiłku arcybiskupa pochłaniały prace budowlane, w tym ratowanie uszkodzonej przez powódź katedry. Pod jego pasterską ręką rozwijało się życie zakonów, powracających do zabranych niegdyś przez władze carskie klasztorów, wzrastał poziom nauczania i formacji duchowej kapłanów w Wyższym Seminarium Duchownym i na wydziale teologicznym USB. Pod rządami arcybiskupa życie religijne w archidiecezji rozkwitało. Tak wytężona praca, będąca jego misją i powołaniem odbiła się jednak na zdrowiu: operacja nowotwora odwlekła zgon, aczkolwiek choroba stała się ciężkim krzyżem ostatnich 15 lat życia arcybiskupa. Lat, naznaczonych okupacjami, aresztowaniem i deportacją, lat największego wysiłku i najprawdziwszej wielkości.

W obliczu nadchodzącej wojny arcybiskup nie czekał biernie na rozwój wypadków nakazując księżom nie opuszczać bez zgody władz kościelnych powierzonych placówek i wiernego ludu. Dziekanom zaś udzielił uprawnień wikariuszy generalnych, co w znacznym stopniu pomogło w latach sowieckich zachować struktury Kościoła na terenie archidiecezji. Trudne czasy, które wkrótce nadeszły, stały się dla jej arcypasterza nowym wyzwaniem: 3 marca 1942 r. pod zarzutem działalności politycznej gestapo aresztowało wszystkich profesorów i kleryków Seminarium Duchownego w Wilnie. Większość alumnów wywieziono później na roboty do Niemiec, profesorów zaś umieszczono najpierw na Łukiszkach, a jesienią przewieziono do obozu pracy na Litwie. Nie oszczędzono również metropolitę, którego aresztowano 22 marca 1942 r., a następnie wywieziono do Mariampola. Odcięty od swej owczarni, nie załamał się on jednak na duchu, z pokorą przyjmując wolę Bożą.

Po wypędzeniu Niemców metropolita powrócił do Wilna z nadzieją na kontynuację rządów archidiecezją. Zdawał sprawę, że należy myśleć o naprawie wyrządzonych strat: archidiecezja straciła w czasie wojny 90 kapłanów, rozproszono zakony, rozgrabiono mienie kościelne. Niestety, władze sowieckie nie zostawiły go w spokoju: po krótkim aresztowaniu i więzieniu przy ul. Ofiarnej arcybiskup Romuald Jałbrzykowski wkrótce został zmuszony opuścić Wilno. Deportowany do Białegostoku, do końca życia kierował częścią swej archidiecezji, znajdującą się w granicach Polski Ludowej. Ze swej siedziby arcybiskupiej metropolita często powracał myślami i w modlitwach do ukochanego Wilna.

Otoczony już za życia opinią świętości, arcybiskup Jałbrzykowski odszedł po nagrodę do Pana 19 czerwca 1955 roku, spoczął w katedrze białostockiej - bazylice mniejszej pw. Nawiedzenia NM Panny. Podczas ceremonii pogrzebowych 22 czerwca odczytano ostatnią wolę zmarłego: aby trumna dlań była zrobiona ze zwyczajnych nieheblowanych desek, przy trumnie mają się palić tylko cztery świece, bez wieńców i zieleni oraz żadnych wygłaszanych mów na nabożeństwie. Arcybiskup prosił jedynie o modlitwę za jego duszę.

W Poczcie Biskupów Wileńskich nazwisko arcybiskupa metropolity Romualda Jałbrzykowskiego zajmuje ostatnie miejsce. W Katedrze Wileńskiej, gdzie sprawował rządy nad archidiecezją ten wybitny arcypasterz, o jego osobie dziś nie przypomina nic.

Opr. Czesława Paczkowska

Wstecz