Marszałek Sejmu RP spotkał się z polską społecznością

Włodzimierz Cimoszewicz rozumie naszą irytację

Po kilkunastu latach walki polskiej społeczności na Litwie o wyegzekwowanie bądź zachowanie swoich praw, znalazł się wreszcie wysokiej rangi polski polityk, który przyznał, że dotychczas Polska nie była zbyt stanowcza w domaganiu się, by te prawa były respektowane. Tym politykiem jest kandydat na prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej marszałek Sejmu RP Włodzimierz Cimoszewicz.

Marszałek, który 7 lipca gościł na Litwie z jednodniową wizytą roboczą, spotkał się nie tylko z przedstawicielami władz Litwy, ale też – w Domu Kultury Polskiej w Wilnie – z przedstawicielami społeczności polskiej. Podczas tego spotkania prezesi ZPL oraz AWPL Michał Mackiewicz i Waldemar Tomaszewski, a także liderzy i po prostu przedstawiciele innych organizacji przypomnieli marszałkowi problemy, z którymi nasza społeczność boryka się od lat, a są to, jak wiemy: regularne próby uszczuplania status quo polskiej oświaty, problemy ze zwrotem ziemi w Wilnie i na Wileńszczyźnie oraz mienia należącego do społeczności polskiej, nierozstrzygnięta (nie zważając na dziesięcioletnie negocjacje) kwestia pisowni polskich nazwisk, dyskryminująca Polaków ustawa o obywatelstwie, jak też dyskryminująca organizacje polskie ordynacja wyborcza. Prezes ZPL Mackiewicz, obok innych ważnych dla społeczności polskiej kwestii, mówił też o konieczności powołania w Wilnie filii białostockiego uniwersytetu, o podejmowanych w tym kierunku przez społeczność polską zabiegach i problemach z tym związanych.

Obecni na spotkaniu przedstawiciele społeczności polskiej jednogłośnie podkreślali, że w ciągu 15 lat niepodległości Litwy praktycznie żaden problem Polaków nie został rozstrzygnięty, że jedynym sukcesem na tym polu jest wyłącznie wyhamowywanie zakusów uszczuplania obecnego ich stanu posiadania. W tych wypowiedziach brzmiała zarówno nutka rozgoryczenia, ale też ironii zrozumiałej u ludzi rozczarowanych wysłuchiwaniem przez wiele lat pustych obietnic ze strony zarówno polityków litewskich jak i polskich.

„Jesteście zniecierpliwieni, często poirytowani, ale przyznam szczerze, że jako polityk, który bywał na Litwie i jako premier, i jako minister spraw zagranicznych, i jako marszałek też nie czuję się szczególnie komfortowo, kiedy słyszę wasze całkiem uzasadnione żale, krytyczne oceny” – taką zaskakującą odpowiedź usłyszeli z ust Włodzimierza Cimoszewicza zebrani w sali DKP Polacy. Dlaczego zaskakującą? Gdyż od piętnastu lat wszyscy odwiedzający Wilno polscy politycy przekonywali, że nasze problemy właśnie są w toku rozstrzygania, że nie ma się czym przejmować, że należy się tylko wykazać odrobiną cierpliwości, że już... już... za miesiąc, dwa, za pół roku wszystkie nasze kłopoty przejdą do historii. I oto po 15 latach takiego uspokajania znalazł się ktoś, kto przyznał, że przez pierwsze lata niepodległości Litwy „Polska nie zaostrzała wiele problemów (z którymi boryka się mniejszość polska na Litwie), ze zrozumieniem traktując nawet pewien litewski nacjonalizm, gdyż chciała utrzymania, utrwalenia niepodległości Litwy”. „Niepodległość Litwy podobnie jak Łotwy, Estonii, Ukrainy czy Białorusi oznaczały rozpad imperium, które było też zagrożeniem dla Polski” – przyznał marszałek.

Usłyszeliśmy z jego ust, że ten litewski nacjonalizm w pewnym sensie był „zrozumiały w czasie, gdy państwo się odradzało, zrozumiały na tle historii”. „Ale w miarę upływu czasu tego zrozumienia powinno być mniej – dodał Włodzimierz Cimoszewicz, – gdyż Litwa nie jest w tej chwili zagrożona (...), wręcz przeciwnie, Litwa ma wspaniałe osiągnięcia w polityce zagranicznej, więc czas na to, by te wszystkie lęki, obawy, historyczne kompleksy odłożyć na bok”.

Jednocześnie marszałek polskiego Sejmu zapewnił, że Polska nigdy nie lekceważyła naszych problemów.

„Chciałbym żebyście zrozumieli, że Polska podejmowała, podejmuje i będzie podejmowała z ogromną konsekwencją sprawy dla Was ważne, jednocześnie starając się zachować te dobrosąsiedzkie stosunki. (...) W interesie Polski leży to, żeby mieć dobre stosunki z najbliższymi sąsiadami, co prawda, oczywiście, nie za wszelką cenę” – powiedział dodając, że on osobiście w pełni zgadza się z naszymi roszczeniami dotyczącymi kwestii zachowania języka, tożsamości, kultury, zwrotu ziemi. Marszałek poinformował też zebranych w DKP przedstawicieli polskiej społeczności, że podczas spotkania z prezydentem Valdasem Adamkusem uzyskał zapewnienie, że sprawa pisowni nazwisk polskich wkrótce zostanie rozstrzygnięta. Oby. I oby była to pierwsza jaskółka będąca zapowiedzią rozstrzygnięcia wszystkich pozostałych polskich problemów na Litwie.

Marszałek polskiego Sejmu podczas swojej krótkiej wizyty w Wilnie wystąpił w Sejmie, gdzie m. in. nawoływał do tego, by krzywdy historyczne obu stron pozostały przedmiotem historycznej pamięci, a nie obiektem bolesnego rozpamiętywania. Marszałek otrzymał też z rąk prezydenta Adamkusa jedno z najwyższych litewskich odznaczeń państwowych – Wielki Krzyż Orderu Zasługi Republiki Litewskiej. Przedstawiciele społeczności polskiej gratulowali mu tego odznaczenia, życzyli zwycięstwa w zbliżających się wyborach prezydenckich, a na pamiątkę tego spotkania wręczyli obraz przedstawiający wileńską starówkę.

Lucyna Dowdo

Wstecz