Akcja Związku Polaków na Litwie

Zułów – miejscem pamięci narodowej

Każdy naród posiada pomniki, które zawarły w sobie jego cierpienia i radości, jak w jednym ognisku ześrodkowując przeżycia całych pokoleń. Takimi pomnikami są ruiny, pola bitewne, grody, ulice, na tych ulicach domy, na których widok serca biją goręcej i łzy nabiegają do oczu. Są to świątynie historii, których Polska posiada tak wiele.

Józef Piłsudski (Z przemówienia w Toruniu; 5.VI.1921 r.)

Zułów, jako miejsce urodzin Marszałka Józefa Piłsudskiego – jest dziś szeroko znany, nie tylko wśród społeczności polskiej na Litwie, ale też w całej Polsce i wszędzie tam, gdzie mieszkają Polacy. W encyklopediach, słownikach, w każdej publikacji biograficznej Marszałka, który dał Polsce „wolność, granice, moc i szacunek”, niezmiennie pojawia się również Zułów, majątek w powiecie święciańskim, położony 60 km na północny wschód od Wilna. Właśnie tu 5 grudnia 1867 przyszedł na świat Pierwszy Marszałek odrodzonej Polski.

Trudno znaleźć bardziej tragiczne dzieje niż te, jakie przeżywał majątek w Zułowie.

Dobra zułowskie, odziedziczone po dziadku Janie Michałowskim, stanowiły część posagu, jaki wniosła Maria Billewiczówna zostając żoną Józefa Wincentego Piłsudskiego. Po ślubie, wziętym w Teneniach na Żmudzi, jesienią 1863 r. małżonkowie zamieszkali w Zułowie. Majątek Zułów w tamtych czasach liczył około 11 tys. hektarów ziemi, lasów oraz łąk i uchodził za jeden z największych w powiecie. Stary modrzewiowy dwór stał na niedużym wzniesieniu, w otoczeniu wiekowych lip i płynącej zakolem rzeczki Mery. Otaczały go liczne gospodarcze zabudowania: oficyna, kuchnia, stolarnia, gorzelnia, spichlerz, stajnia i wozownia.

W 1875 r. (według niektórych źródeł – w 1874) pożar strawił dwór i wszystkie niemal zabudowania. Zmusiło to Piłsudskich przenieść się do Wilna. Przyjeżdżając w czasie świąt lub wakacji rodzina zatrzymywała się w oficynie, która jako jedyna, ocalała podczas pożaru. W 1892 roku podupadłe interesy majątkowe ojca doprowadziły do sprzedaży Zułowa na licytacji Rosjanom. Podczas I wojny światowej, po ucieczce kolejnego właściciela Zułowa w głąb Rosji, majątek rozparcelowano, ziemię sprzedano, większość lasu wycięli Niemcy. Po dawnej świetności Zułowa nie pozostało prawie nic.

Taki stan rzeczy trwał do 1934 roku, gdy podczas Walnego Zjazdu Delegatów Związku Rezerwistów powstał Komitet Odbudowy Zułowa z ministrem Marianem Zyndramem-Kościałkowskim na czele. Prężnie i intensywnie działając, zebrano na ten cel ponad 151 tys. zł. 11 listopada 1934 r. rezerwiści złożyli w Belwederze Naczelnikowi Państwa meldunek o gotowości odbudowy Zułowa „do takiego stanu i takiej postaci, w jakiej pozostał w Twej, Panie Marszałku, pamięci”.

Niestety, plan ten nigdy nie miał dojść do skutku: w pół roku później Marszałek już nie żył, a po jego śmierci zmieniła się sama koncepcja upamiętnienia miejsca jego urodzenia: nowy projekt przewidywał utworzenie Pamiątkowego Rezerwatu, jako miejsca przyszłych pielgrzymek narodowych. Planowano wtedy zakonserwować zachowane z tamtych czasów budynki, zaś na fundamentach dworu – miejscu najważniejszym – stworzyć kompozycję pomnikową na tle drzew.

Został rozpisany konkurs na odbudowę Zułowa: wśród dziesięciu nadesłanych prac zwyciężył projekt inżyniera architekta prof. Romualda Gutta. Autor pisał później, że nie chciał tworzyć cmentarza ani symbolicznego pomnika: „Zułów - to tylko miejsce, z którego wyrósł On... Chciałem stworzyć miejsce kontemplacji, gdzie każdy będzie mógł się skupić choć przez kilka minut, pomyśleć i spojrzeć w siebie”.

Wkrótce też rozpoczęto prace nad wykonaniem projektu, założono park. Akcję zadrzewienia zakończono w maju 1937 r. 8 października 1937 r. z Nowej Wilejki przywieziono dąbek, który w dwa dni później został posadzony przez Marszałkową Aleksandrę Piłsudską i Prezydenta Rzeczypospolitej Ignacego Mościckiego w miejscu, w którym przed laty stała kolebka przyszłego Wskrzesiciela Niepodległości. Tego dnia odbyła się podniosła uroczystość przekazania Narodowi Pamiątkowego Rezerwatu w Zułowie. Przed II wojną światową Zułów był celem licznych wycieczek szkolnych, turystycznych, sztafet i rajdów młodzieżowych.

Wojna, a w jej następstwie zmiany ustrojowe i graniczne, wniosły jednak swoje „korekty” w nowoczesną historię Zułowa. Na miejscu powstałego w 1937 r. Rezerwatu ręka innych władców zmiotła z powierzchni ziemi prawie wszystkie po nim ślady. Cudem ocalał dąbek – symbol potęgi i nieśmiertelności. Tuż obok niego, dosłownie w kilku metrach, wzniesiono obszerny zespół zabudowań sowchozowych – fermę chowu bydła: obory, stodoły, pomieszczenia pomocnicze i administracyjne, doły pod kiszonkę. Z pobliskiej wsi rdzenni mieszkańcy w większości wyjechali w ramach ekspatriacji do Polski, ich miejsce zajęła ludność napływowa z Białorusi i Rosji, których sentymenty obcej historii nie interesowały.

Od wczesnej wiosny do późnej jesieni ściekały do wartkiej rzeczułki Mery potoki obornika, sterty gnoju zalegały niegdyś pieczołowicie wypielęgnowany teren w promieniu kilometra. Po całej okolicy wiatr roznosił odór nawozu, co dopełniało obraz zdziczenia. Trudno byłoby wymyślić bardziej szatański sposób zbezczeszczenia tego miejsca. Taki stan rzeczy trwał do końca lat 80.

W 1993 r. z inicjatywy ambasady RP w Wilnie żołnierze 1 pułku z Wesołej pod Warszawą ustawili metalowe ogrodzenie wokół dąbku, dokonano też fachowych zabiegów sanitarnych, by uratować drzewo od poczynionych szkód spowodowanych składowaniem obok obornika.

Od ponad 10 lat z tego miejsca w dniu Święta 11 Listopada startuje Harcerska Sztafeta Niepodległości, by pokonując 60-kilometrową trasę finiszować w kwaterze wojskowej na cmentarzu Rossa, przy grobie Matki i Serca Syna.

Dziś szatańskie fermy już się rozsypały jak „zamki z piasku”, mamy Litwę niepodległą i wolną Polskę. Co dalej z Zułowem? Czy nie przyszedł czas na godne upamiętnienie miejsca urodzin jednego z największych synów tej ziemi, któremu Polska, a zresztą Litwa też, tak wiele zawdzięczają. Nad tym problemem zastanawiał się Zarząd Główny Związku Polaków na Litwie w sierpniu 2002 roku, gdy przyszła wiadomość, iż w trakcie tzw. reformy rolnej na Zułów czyha kolejne niebezpieczeństwo. Teraz mogliśmy już utracić go na zawsze. Zarząd Główny postanowił działać, zrobić wszystko, co możliwe, by zachować i odpowiednio zadbać o miejsce urodzin Marszałka. Mieliśmy (i jeszcze mamy) do pokonania wiele trudności, ale od niedawna część działki w Zułowie (prawie 3 ha) razem z dębem i miejscem, gdzie stał dwór, jest pod opieką ZPL na prawach własności.

4 sierpnia br. grupa młodzieży z ZPL i redakcji „Magazynu Wileńskiego” zorganizowała w Zułowie pierwszą tłokę, rozpoczynając pracę nad uporządkowaniem terenu, mając głębokie przekonanie, iż w niedalekiej przyszłości będzie to miejsce polskiej pamięci narodowej na Litwie, godnie – na miarę Człowieka, którego upamiętnia – uporządkowane. Na początek należało skosić całe połacie pokrzywy i różnego rodzaju łopianów, które rosną tu wyżej wzrostu przeciętnego człowieka.

O dalszych pracach w Zułowie, o jego historii, o planach godnego upamiętnienia miejsca urodzin Marszałka, będziemy informowali Czytelników na bieżąco. Będzie to zależało od wielu czynników. Najważniejsze, by władze Rzeczpospolitej dały się przekonać co do konieczności godnego upamiętnienia tego miejsca. Na razie, niestety - wciąż na przeszkodzie stoją trudności natury formalnej. Ale akcję: „Zułów – miejscem pamięci narodowej” traktujemy jako sprawę Honoru, tego – z naszych sztandarów: „BÓG – HONOR – OJCZYZNA”. Bo dramatem narodu jest, gdy jego świątynie historii, o których mówił Marszałek w 1921 roku, stają się jedynie gruzami, pod którymi na zawsze grzebie się również Pamięć. Jesteśmy jednak przekonani, że odbudowa Pamiątkowego Rezerwatu w Zułowie, to już tylko kwestia czasu.

Wstecz